Włoska majówka AD 2018…

maxredaktor napisał(a):No widzisz, wczesne śniadanie w Radomiu, a wieczorem kieliszek prosecco na szczycie Tofany

Byle do sierpnia

Kto w sierpniu jedzie do Włoch, bo się pogubiłam....

piekara114 napisał(a):Kto w sierpniu jedzie do Włoch, bo się pogubiłam....

Ja planuję
Nawet przed chwilą kilka @ wysłałam

A Grecję gdzie wcisnęłaś?

piekara114 napisał(a):A Grecję gdzie wcisnęłaś?

No na lipiec przecież

Ale Ci fajnie, tyle wyjazdów....

piekara114 napisał(a):Ale Ci fajnie, tyle wyjazdów....

Heej, heej, czy Ty przypadkiem nie wyjeżdżałaś więcej?
No

No niestety tylko teraz te Ateny i w lipcu Thassos...i tyle......

Orientujesz się może, czy z tej miejscowości można dopłynąć do Wenecji (chodzi mi o wykupienie karty np. na 2 dni i korzystanie bez ograniczeń z połączeń wodnych). Wenecję widziałam już 2 razy i teraz mam plany trochę wokół.

Vaporetto na pewno nie pływa, bo to za daleko. A czy są jakieś stateczki to nie zwróciłam uwagi....

Skoro wróciliśmy do tematów włoskich i nawet okolic to zapraszam na kolejny odcinek...

2 -3 maja, środa-czwartek, popołudnia

Te dwa popołudnia spędziliśmy typowo wakacyjnie.
Pierwszego z nich wybraliśmy się samochodem do pobliskiego miasteczka na zakupy typowo włoskich produktów. Droga cały czas wiodła poprzez włoskie wioski i pola, co pewien czas mijając jakieś zabudowania.


Początkiem XX wieku wycięto wiele lasów wokół Caorle, aby miasto mogło się rozwijać, a także po to, aby wytyczyć nowe pola uprawne…
Zakupy prawie udane, miał być jeszcze mały spacer po miasteczku, ale korki w kierunku centrum skutecznie nas zniechęciły i postanowiliśmy powrócić na wybrzeże…. Miała być jeszcze wizyta w lokalnej kantynie z winem, no ale nie wiem jakbyśmy do Zenith’a wrócili, bo żadne z nas nie odmówiłoby sobie degustacji …..

W czwartek z kolei pokręciliśmy się po okolicznych uliczkach oglądając pobliskie hotele. Na plaży trafiliśmy na małą „burzę piaskową”






Oczywiście dotarliśmy także do centrum… Uliczki jeszcze dość puste, ale przecież nie będę z tego powodu jakoś strasznie narzekać ….






Leżaki uporządkowane stoją jak stały…


…a my podążamy w jedynym słusznym kierunku….


Kościół Matki Boskiej z Dzieciątkiem zbudowany został na cyplu - leżąc na plaży cały czas mam go na widoku. Legenda głosi, że setki lat temu rybacy zobaczyli światło na morzu. Gdy podpłynęli bliżej zauważyli w morzu figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Wydobyli ją i przypłynęli z nią na ląd. Biskup podjął decyzję, aby przenieść figurę do pobliskiej katedry. Okazała się ona jednak za ciężka i mieszkańcy nie mogli jej przenieść. W miejscu, w którym rybacy położyli figurę wzniesiono kościół. Kiedyś 3 nawowy, ale morze przypomniało o swojej sile i w XVIII w. świątynię przebudowano do stanu obecnego.









Dzwonnica stoi osobno i jest fajnym miejscem na sesję zdjęciową, więc chwilę musiałam odstać w kolejce. Na szczęście nie trwa to długo…




I tak na plątaniu się i spacerowaniu po uliczkach i nadmorską promenadą minął nam kolejny wieczór w Caorle….

Na piątek zapowiadano pogorszenie się pogody, ale nie będę narzekać, bo my mamy swoje plany....

piekara114 napisał(a):2 -3 maja, środa-czwartek, popołudnia

Miała być jeszcze wizyta w lokalnej kantynie z winem, no ale nie wiem jakbyśmy do Zenith’a wrócili, bo żadne z nas nie odmówiłoby sobie degustacji …..

Możesz zdradzić, co za kantynę mieliście na myśli?
A jeśli chodzi o włoskie podejście do degustacji, to jest ono bardzo poważne. Znaczy się nie wolno jej odpuszczać
Pewnego razu we Friuli degustowaliśmy sobie z żoną w sklepie przy winnicy tamtejsze wina (ja nieco symbolicznie, bo prowadziłem), kiedy to pod sklepik podjechał radiowóz. Wysiadło z niego dwóch poliziotti. Pierwsza moja myśl była taka, że zaczną sprawdzać kto po kielichu wsiada do auta.
O ja głupi. Spragnieni funkcjonariusze wpadli na kieliszek zimnego wina, wypili, pogadali z właścicielem i pojechali.

piekara114 napisał(a):

A tu uwieczniłaś superbar zwany kanarkowym. Prowadzi go bardzo sympatyczna rodzina z dziadkiem rybakiem na emeryturze. Jak jesteśmy w Caorle, to właśnie tam chodzimy na śniadania.

Kantyny: miałam coś wypisane, wieczorem poszukam. Były to dane z neta, chyba w g. wpisałam kantyny vine i caorle i coś wyskoczyło. No i liczyłam na takie przy drodze i w kierunku do sklepi w San Dona di Piave to przy drodze było kilka widać, no ale zapasowy kierowca nie ma jeszcze prawka....

Kanarkowa budka jeszcze nie działała...w ogóle to w tym naszym regionie pod tym kątem była jeszcze w trakcie majówki posucha, większość bud na plaży czy lokali przy ulica zamknięta była... No ale za to był mega spokój.... Masz w tym regionie sprawdzoną miejscówkę? To chętnie namiar przyjmę....

Pytam o te kantyny, bo mi nic ciekawego nie udało się znaleźć. Jest tam w prawdzie w okolicy kilku producentów, ale niektórzy przyjmują tylko wycieczki, jak raz do jednej winnicy pojechaliśmy, to żywej duszy nie widzieliśmy.
Co do miejscówki, to my się zatrzymujemy na kempingu Laguna Village, w części leżącej bliżej morza. Kamp ma fajną infrastrukturę, przyzwoitą restaurację, w sklepie vino sfuso w ekstra cenie
A samo Caorle jest niezłą bazą wypadową, bo i do Wenecji oraz Padwy blisko, do szlaku prosecco też niedaleko, szybko dojedzie się do uroczych miasteczek we Friuli, tak samo blisko masz też Bassano del Grappa czy Asolo.

I gdyby nie te komary, to było jak w edenie.