Piotruś przełknął ostatni kęs lekko tylko przesolonego kurczaka, westchnął i utkwił wzrok gdzieś w oddali... Rozparty wygodnie na balkonowym krześle siedział przez chwilę nieruchomo z twarzą pozbawioną jakiegokolwiek wyrazu, kontemplując, jak mniemałam, majestatyczne zbocza Biokova opadające z wdziękiem do modrego Jadranu...
Nic, zupełnie nic nie zapowiadało bluźnierczych słów, które za chwilę miały paść z jego ust...
___________________________________________________________________________________
Wybaczcie



Po co ta mało odkrywcza relacja, której miało nie być?
Jesień przyszła i potrzebna mi długoterminowa kuracja na małe i większe smuteczki. Poza tym w taki deszczowy, pochmurny listopadowy dzień jak dziś po prostu miło powspominać wakacyjne słońce i ciepło – zwłaszcza w tak wybornym towarzystwie...

Zatem zapraszam...


Spis treści:





























cdn.