Wakacje 2017; Lefkada +

beagm napisał(a):A mnie leniwcowi nie chciało się .... ruszyć wieczorem, a teraz tylko żal. Na szczęście obejrzę twoje wieczorne fotki

Byłem zaskoczony jak wielu turystów oglądało zachód

Beata W. napisał(a):W samą porę trafiłam do Twojej relacji. Ohryd i Meteory już za kilka dni
Na Lefkadzie natomiast byliśmy w 2013 jeszcze przed trzęsieniem ziemi tam, chętnie więc popatrzę

Zdecydowanie polecam oba miejsca.

_Piotrek_ napisał(a):....... Węgry są dla mnie czarną plamą na mapie, nigdy nie mam ichniejszej waluty nic tam nie kupuję, przemykam ... ) i jedziemy prawie do granicy w Szeged. Jeśli chodzi o przejazd przez Węgry, to nuda, nuda i jeszcze raz nuda, no może w okolicach samego Budapesztu widać jakieś delikatne wzniesienia i jest kilka węzłów autostradowych co może wzbudzić lekkie (bardzo lekkie) emocje, ale ogólne wrażenie jest niezmienne.......

Termy,winnice,stolica,zupa gulaszowa,langosz,historia,itp...warto się kiedyś zatrzymać na dłużej.
Aha,zobaczę tą nudną Greece.

Kolejnego dnia początkowo w planach był przejazd do Delf, jednak znaczna odegłość i duża ilość pokonanych kilometrów w poprzednich dniach zniechęciły nas do tej wycieczki. Postanowiliśmy więc, że rano zwiedzimy Wielki Meteor,by później pojechać wreszcie na Lefkadę.
Widok na Monastyr Varlaam







Wielki Meteor, jak sama nazwa wskazuje jest największym klasztorem, do zwiedzania.









W pomieszczeniach są ekspozycje obrazujące przedmioty i miejsca z których mnisi korzystali w dawnych czasach, jest też wystawa pokazująca walkę Greków o niepodległość, stroje greckie itp.













Generalnie ok, jednak duża ilość turystów w tym klasztorze sprawia, że nasz odbiór nie jest tak pozytywny jak mógłby być.









Nim dotrzemy na miejsce zjeżdzamy jeszcze na chwilę z autostrady do Metsova, niestety dzieciaki usnęły i tylko przejeżdżamy przez miasteczko, bez wysiadania.

GOLDEN napisał(a):

_Piotrek_ napisał(a):....... Węgry są dla mnie czarną plamą na mapie, nigdy nie mam ichniejszej waluty nic tam nie kupuję, przemykam ... ) i jedziemy prawie do granicy w Szeged. Jeśli chodzi o przejazd przez Węgry, to nuda, nuda i jeszcze raz nuda, no może w okolicach samego Budapesztu widać jakieś delikatne wzniesienia i jest kilka węzłów autostradowych co może wzbudzić lekkie (bardzo lekkie) emocje, ale ogólne wrażenie jest niezmienne.......

Termy,winnice,stolica,zupa gulaszowa,langosz,historia,itp...warto się kiedyś zatrzymać na dłużej.
Aha,zobaczę tą nudną Greece.

Generalnie jestem świadomy, tego, że jest co zobaczyć i posmakować, ale jest za daleko na krótki wypad i za mało atrakcyjnie (dla mnie) żeby spędzić tam całe wakacje.

Kilkadziesiąt kilometrów dalej zatrzymujemy się na spacer po Kastro (twierdzy) w Ioanninie (Janinie). Udało nam się znaleźć miejsce pod samymi murami, kilkadziesiąt metrów od wejścia.





Spacer w pełnym słońcu i wysokiej temperaturze jest sporym wyzwaniem.





Naszym celem są dwie cytadele, w pierwszej z nich Ic Kale, w południowo-wschodniej części,















mieści się między innymi grobowiec Alego Paszy, obok stoi meczet.









Jest też muzeum Bizantyjskie, do którego jednak nie zaglądamy.
Po krótkim spacerze idziemy do drugiej cytadeli, przed wejściem na jej teren stoi dawna biblioteka



W obszarze murów w dobrym stanie zachował się budynek meczetu Aslana Paszy, w nim mieści się muzeum,











Spod meczetu widać jezioro Pamvotis i wzniesienia Zagori



Po przeciwnej stronie stoi medresa.





Pozostałe budynki są ruiną.











Stoisko ze starociami w okolicy



Jeszcze tylko na chwilę zaglądamy do synagogi



Po obiedzie ruszamy na Lefkadę.

_Piotrek_ napisał(a):....... Węgry są dla mnie czarną plamą na mapie, nigdy nie mam ichniejszej waluty nic tam nie kupuję, przemykam ... ) i jedziemy prawie do granicy w Szeged. Jeśli chodzi o przejazd przez Węgry, to nuda, nuda i jeszcze raz nuda, no może w okolicach samego Budapesztu widać jakieś delikatne wzniesienia i jest kilka węzłów autostradowych co może wzbudzić lekkie (bardzo lekkie) emocje, ale ogólne wrażenie jest niezmienne.......

Przejazd autostradą przez Wery dla nas też nuda i do Cro nigdy tędy (razy jechaliśmy i nigdy więcej), no ale do Gr to najlogiczniejsza trasa.... Langosza lubię

Zachód słońca...piękny...

Który z Meteorów zrobił na Tobie największe wrażenie? Jakbyś miał wybrać 2 do polecenia....

piekara114 napisał(a):...
Który z Meteorów zrobił na Tobie największe wrażenie? Jakbyś miał wybrać 2 do polecenia....

Każdy, który widziałem coś w sobie ma , ale chyba Varlaam podobał mi się najbardziej, mieszkają tam mnisi, tętni życiem, Wielki Meteor to takie muzeum i jest największy , warto też zobaczyć jeden z żeńskich, został Agias Triados, męczące wejście, ale widok na Kalambakę piękny. W Agiou Nikolau nie byłem.
Poza tym są punkty widokowe, z każdego widoki są rewelacyjne.

W drodze do Agios Nikitas w okolicach Prewezy, przejeżdżamy tunelem pod cieśniną łączącą zatokę Ambrakijską z morzem Jońskim - opłata 3E. Na Lefkadę docieramy pod wieczór. Zatrzymujemy się na chwilę w punkcie widokowym.











Przejazd zajął nam ponad 2 godziny.
Po zakwaterowaniu idziemy na krótki spacer nad morze.

Dokładnie w Agios Nikitas mieszkaliśmy na Lefkadzie Miło sobie przypomnieć znajome widoki

_Piotrek_ napisał(a):Nie wiem czy taj jest tam zawsze, ale trafiliśmy na prawdziwe tłumy. Wyglądało to na taki nasz odpust, masa straganów (poza budkami które są tam na stałe), na których mona było kupić wszystko co tylko sobie człowiek wymyśli, począwszy od pamiątek i ciuchów poprzez kołdry, poduszki, pościel (przede wszystkim Albańczycy się w nie zaopatrywali) po narzędzia rolnicze i budowlane, po kozy i owce. Do samego kościoła kolejka była dosyć duża, z racji tak dużej ilości chętnych zrezygnowaliśmy z wejścia do środka.

Być może kiedyś tu wrócimy by w spokoju, przy lepszej pogodzie móc docenić piękno tego miejsca.

Byliśmy kilka razy i...ludzi sporo, ale nigdy nie było kolejki do wejścia do cerkwi. Miejsce magiczne, ciche...można usłyszeć bicie serca sv.Nauma Myślę, ze trafiliście na jakieś ichniejsze święto.
Poza tym polecam plażę na terenie kompleksu woda ciepła, można zamówić sobie kawkę i wypić w pięknych okolicznościach przyrody... Po prostu musicie wrócić

Beata W. napisał(a):Dokładnie w Agios Nikitas mieszkaliśmy na Lefkadzie Miło sobie przypomnieć znajome widoki

Przyjemne miejsce, nie tak duże jak inne miejscowości wyspy, blisko piękne plaże ...

viltob08 napisał(a):

_Piotrek_ napisał(a):Nie wiem czy taj jest tam zawsze, ale trafiliśmy na prawdziwe tłumy. Wyglądało to na taki nasz odpust, masa straganów (poza budkami które są tam na stałe), na których mona było kupić wszystko co tylko sobie człowiek wymyśli, począwszy od pamiątek i ciuchów poprzez kołdry, poduszki, pościel (przede wszystkim Albańczycy się w nie zaopatrywali) po narzędzia rolnicze i budowlane, po kozy i owce. Do samego kościoła kolejka była dosyć duża, z racji tak dużej ilości chętnych zrezygnowaliśmy z wejścia do środka.

Być może kiedyś tu wrócimy by w spokoju, przy lepszej pogodzie móc docenić piękno tego miejsca.

Byliśmy kilka razy i...ludzi sporo, ale nigdy nie było kolejki do wejścia do cerkwi. Miejsce magiczne, ciche...można usłyszeć bicie serca sv.Nauma Myślę, ze trafiliście na jakieś ichniejsze święto.
Poza tym polecam plażę na terenie kompleksu woda ciepła, można zamówić sobie kawkę i wypić w pięknych okolicznościach przyrody... Po prostu musicie wrócić

Przyjemne miejsce, nie tak duże jak inne miejscowości wyspy, blisko piękne plaże ...

To co my widzieliśmy było całkowitym zaprzeczeniem tego o czym piszesz, samo miejsce ok, chociaż ze wględu na tłumy nie dostrzegliśmy jego mistycyzmu, o którym tyle wcześniej czytałem, za to nogi w jeziorze dzieciaki moczyły

Czas na trochę lefkadowego błękitu, to w końcu dla niego tu przyjechaliśmy.
Pierwszy dzień spędziliśmy na leniuchowaniu.
Widok z naszego hotelu, w linii prostej blisko, jednak spacer kilkadziesiąt metrów w górę, w upale nie należał do najłatwiejszych.







Pierwsza plaża na którą, się udaliśmy była Kathisma, bliżej była tylko Milos, ale tam nie da się dojechać . Kathisma, najbardziej komercyjna plaża, masa barów, leżaków i parasolek (chyba 8E). Przeszliśmy więc trochę dalej. Całkiem dobrze prezentuje się z góry, nie jest najlepsza dla dzieci, dosyć szybko robi się głęboko (podobnie jak na większości plaż zachodniego wybrzeża).









Kolejna plaża, na którą zajrzymy będzie Gialos, bardziej na południe, dłuższy dojazd i niewielu turystów już tu dociera.
Po drodze zatrzymujemy się w jednym z punktów widokowych.





Jest bar więc z głodu i pragnienia człowiek nie skona.















Ostatnie spojrzenie na Gialos.

Wreszcie mamy błękit

lotnikwsk napisał(a):Wreszcie mamy błękit

W takim razie ciąg dalszy wielkiego błękitu. W drodze do kolejnej plaży zatrzymujemy się w miejscu, z którego możemy oglądać słynną Egremni. Nie ma możliwości żeby tam dojechać.





Kawałek dalej kolejny punkt Cafe Panorama. Widoki nie do opisania, W prawo ponownie Egremni



W lewo widok w kierunku Porto Katsiki









Osiągamy wreszcie cel, Porto Katsiki. Tu jest chyba jedyny płatny parking (już nie pamiętam, 3 albo 5E), chociaż można zatrzymać się przy niezbyt szerokiej drodze, o ile będzie miejsce, bo plaża jest mocno oblegana.

















W drodze powrotnej widok na wioskę Kalamitsi

W takich błękitach to nawet ludzie by mi nie przeszkadzały
A w tej wiosce Kalamitsi to jest jakieś życie , np. jakaś restauracja i sklep
bo może to by było dobre miejsce do zamieszkania (na dwa tygodnie oczywiście)