I nadszedł ten dzień…dzień wyjazdu, powrotu do codziennego życia…niby złe nie jest:) ale wakacje to wakacje. Jest wtorek rano, 24 czerwca…następnego dnia o 16.30 mamy występ baletowy Nadii…mamy nadzieję zdążyć..planowaliśmy wyjechać o jeszcze dzień wcześniej ale szybko zmieniliśmy zdanie…szkoda było nam Grecji.
Ale ruszamy, pożegnanie z przesympatyczną rodziną która gościła nas 12 dni, codziennie obdarzała życzliwością, miłym słowem, poradą i troską. Będziemy polecać ten dom co już czynimy od powrotu.
Zanim jednak dotrzemy do domu po drodze przystanek w wąwozie Vikos.
Droga przez wyspę mija nam jakoś szybciej niż zwykle…albo tak bardzo chcemy zatrzymać te chwile że mijają jeszcze szybciej…
Ostatnie spojrzenie na Lefkadę
I lecimy…
Kierujemy się na Monodenri
Parkujemy i idziemy powłóczyć się po miasteczku. Już od pierwszych spojrzeń podoba nam się tutaj.
Kamienne budynki, w tym samym stylu, uwielbiam taką zabudowę.
snujemy się uliczkami...
naprawdę za chwilę stąd ruszymy i wracamy do domu???:(....
upalnie ale przyjemnie...
Jest południe, cisza, spokój…
Idziemy do monastyru Agia Paraskevi.
c.d.n

.png)

.png)
.png)
.png)
Teraz wiemy jak wiele jeszcze przed nami na Lefkadzie do odkrycia, tydzień to zdecydowanie za mało 
.png)