W drogę
Obserwowałem komunikaty TOPR. Niestety w Zakopanym spadł śnieg. W górach zima. Warunki do uprawiania turystyki są kiepskie. Powyżej 1100 m szlaki są zasypane śniegiem, częściowo zalodzone i śliskie. Poprawy pogody nie należy się spodziewać.
Piątek rano, za oknem słoneczko. Wstępuje w nas promyk nadziei, że może jednak.
Agnieszka z Mariuszem i Beatka są w pracy, czekam na nich w domu, w dalszym ciągu obserwując prognozę pogody, jednak z każdą minutą rzednie mi mina.
Przyjeżdża Agnieszka z Mariuszem. Pakujemy się do ich samochodu. Pogoda coraz gorsza. Pocieszamy się, że może jednak nie będzie tak źle.
Ruszamy w kierunku Strzelec Opolskich, tam wjeżdżamy na A-4.
W Katowicach wjeżdżamy na drogę
K81, którą mamy dojechać do skrzyżowania z drogą S1.
Katowice ulica Mikołowska wjeżdżamy na jedną ze stacji benzynowych, tankujemy paliwo. Tutaj jest znacznie taniej niż w Opolu. Różnica na jednym litrze paliwa to około 30 groszy. Ruszamy w dalszą drogę. Zaczyna padać deszcz.
Mariusz zaczyna nas przekonywać żeby jednak pojechać w kierunku Korbielowa i tam wjechać na teren Słowacji. Mam pewne obawy, bo wiem, że musimy wjechać na drogę łączącą Bielsko z Żywcem. Później trzeba przejechać przez Jeleśnię, a tam remontują most. Ruch tam odbywa się wahadłowo i może nas spotkać niespodzianka.
Wszystkie te informacje posiadam z nieocenionego forum
Cro.pl
Ulegamy namową Mariusza i zamiast w kierunku Cieszyna jedziemy dalej w kierunku Ustronia, Wisły. Teraz już leje, jest po prostu koszmarnie.
Wszyscy chcemy jak najszybciej dojechać do celu, ale chcieć, a móc to dwie różne sprawy.
Po minięciu Wisły, Przełęczy Salmopolskiej, Szczyrku dojeżdżamy do miejscowości Buczkowice gdzie mamy zamiar wjechać na drogę w kierunku Łodygowic, a następnie na drogę S69 do Żywca.
Cały misterny plan poszedł się paść w Buczkowicach, nie ma przejazdu w kierunku Łodygowic (droga w remoncie). Musimy się wrócić prawie do Bielska. Wszyscy mają już dosyć tej podróży. Oszczędzę Wam dalszego opisu tego koszmaru.
Wniosek jest jeden:
Pierwsza myśl najlepsza, czyli Cieszyn.
Po wjechaniu na teren Słowacji decyzja jest jedna:
trzeba kupić coś bardzo mocnego.
Szukamy sklepu, najlepiej otwartego. Jest sukces w miejscowości Namestowo znajdujemy sklep sieci Billa. Robimy zakupy i ruszamy do celu.
Jesteśmy na miejscu. Teraz tylko znaleźć kwaterką i już. Niestety kolejna kłoda pod nogami. Numeracja posesji jak w Zawoii, kto był to wie o czym pisze; tam numeruje się posesje tak jak powstają nie ma jednego ciągu numerycznego, koło domu z numerem 1 może stać dom z numerem np. 1200.
Poszukiwania trwają godzinę. W końcu sukces. Szybko się rozpakowujemy, robimy kolację i zasiadamy do "czegoś mocnego".
Za oknami deszcz, nocne Polaków rozmowy i nadzieja na lepsze jutro, a zwłaszcza lepszą pogodę.
Wszyscy już czujemy smak gór.