Zimowa Alta Badia nie tylko dla narciarzy

marze_na napisał(a):
Mam nadzieję, że w końcu kiedyś wykorzystam .

Koniecznie!!! Dolomity w zieloności są jeszcze piękniejsze , nasz bardzo krótki spacer po łąkach sprzed lat zdecydowanie to potwierdził.

Fotki z powrotu do miejsca noclegowego…







Zaglądnęłam jeszcze na tyły naszej chaty, gdyż tam znajduje się źródło (tyle, że woda z niego nie tryskała ).

Źródło w Pedraces już na początku XIX wieku zwróciło uwagę lekarzy i naukowców, uznali oni iż woda nadaje się do kąpieli leczniczych (pomaga na reumatyzm, choroby skóry i dróg oddechowych) . Kilka bardzo prostych kabin kąpielowych zbudowano jednak w pobliżu źródła dopiero w w 1850 roku. W 1885 r. kabiny kąpielowe przeniesiono w pobliże hotelu Nagler, w 1905 r. umieszczono je wewnątrz hotelu. Rodzina Naglerów opiekowała się łaźnią do lat pięćdziesiątych XX wieku. Dziś źródło nie jest wykorzystywane. Wody Bagni di Pedraces przepływają przez skały zbudowane z warstw gipsu i ciemnego dolomitu. Woda jest słabo zmineralizowana, fluorkowana. Zawiera siarczki, jod i śladowe ilości glinu, boru, baru, bromu, berylu, miedzi i litu. Nadaje się do picia, ale specyficzny intensywny zapach raczej temu nie sprzyja. Temperatura źródła wynosi 7,1°C.





Tego dnia przedreptałam ok. 8,3 km.

Tradycyjnie, kilka fotek od narciarzy

(fotka A)



(fotka A)

(fotka A)









Chociaż śniegu mogłoby być więcej , wyjazd uznaliśmy za bardzo udany zarówno dla ekipy pieszej, jak dla narciarzy.

Sobota



Z Pedraces wyjechaliśmy po śniadaniu, około godziny 9-tej.



Droga do autostrady trochę czasu nam zajęła, gdyż wtedy chyba ruszyli wszyscy i zarówno przed wyjazdem z doliny koło Brunico, jak i nieco dalej, korki były okrutne . Na szczęście była ładna pogoda .







Po drugiej stronie przełęczy Brenner niestety się popsuła .



Za Kufsteinem było znów lepiej.

Nieco dłuższą, kawkową przerwę, zrobiliśmy sobie w Dorfen.

Jadąc DO Alta Badii, przed Dorfen zaskoczył nas objazd. Nie byliśmy nań przygotowani, a że godzina była już późna (bo też z Wrocławia wyjechaliśmy jakieś 3 godziny później, niż narciarze zazwyczaj wyruszali jadąc w Dolomity), to poddaliśmy się objazdowym strzałkom, które spod Dorfen wyprowadziły nas … aż na obwodnicę Monachium . W drodze powrotnej już takiego błędu nie popełniliśmy . Co prawda most na głównej trasie nadal był w remoncie, ale w Dorfen to przecież nie jedyny most (że też poprzednio na to nie wpadliśmy ). Jeden z nich nawet po drodze, jeśli się weźmie pod uwagę przystanek na kawkę.



Wypiliśmy ją w „rockendrolowej” kafejce (starsza pani przygotowująca kawkę mocno od klimatu pasowała, ale napoje były spoko) gdzieś przy Rathausplatz.
Potem krótki spacerek (mimo słońca, ziąb był okrutny, nie to co w Italii ) na Marienplatz i Kirchtorplatz.

Kościół św. Wita zbudowany w 1390 r.





Kirchtor z XVI wieku (przez tę bramę wyjechaliśmy na otwarty most).



Isener Tor …

Bardzo interesujące miejsce na kawę Czasem warto skusić się na drugą , czasem nawet na trzecią


Pozdrawiam
Piotr

Ta jedna była wystarczająco duża

Zabudowa przy Marienplatz , w tym okazały browar .





Kolumna Maryjna...



Instalacje na Marienplatz…





Widok na Unterer Markt.



Kolejne przystanki już króciutkie, na parkingach przy szosach. Na Landshut czy Ratyzbonę czasu niestety nie było…
Do Wrocławia dotarliśmy miedzy 22 a 23, dokładnej godziny nie pamiętam.

KONIEC

Szkoda . Fajnie się z Tobą wędrowało Dziękuję pięknie za możliwość


Pozdrawiam
Piotr