To nie tam miało być, czyli Rodos 2018

W drodze do wyjścia obejrzeliśmy jeszcze z bliska grobowce.
Jeden był już w całkowitej ruinie,

ale inne jeszcze dobrze się trzymały.

Do nich można było nawet wejść do środka.







Ten grobowiec jest jakiś inny. Dzięki tym okratowanym otworom zamiast ścian sprawia wrażenie otwartego na świat.


Usytuowany jest w samym rogu terenu cmentarza. Za nim widać boisko do tenisa ziemnego i już teraz nie dziwiliśmy się temu, że spacerując po cmentarzu znajdowaliśmy pośród grobów piłki tenisowe.

Zaraz za boiskiem znajduje się brama prowadząca do kasyna - na zdjęciu widać górną część tej bramy.

Takie krzewy mijaliśmy w drodze do wyjścia.

Wyszliśmy z cmentarza furtką, przy której żegnały nas takie kociaki.


Te kociaki były bardzo zaniedbane.
Idąc razem z nami wzdłuż ogrodzenia ocierały się o pręty, bo chyba były gryzione przez pchły.

Arkady Pałacu Gubernatora od strony wschodniej.

Restauracja Ronda

Pomnik zwycięstwa poświęcony tym, którzy poświęcili życie dla wyzwolenia wysp na północy i południu Morza Egejskiego



Pałac Gubernatora od strony wschodniej

Przed Pałacem Gubernatora stoi metalowy stelarz w kształcie statku, który w okresie Świąt Bożego Narodzenia zostanie wystrojony jak choinka.
O zwyczaju dekorowania statków można przeczytać tutaj

.

Park Platanakia


W parku Platanakia koczują uchodźcy.

Mury Starego Miasta od strony Parku Platanakia



Brama Wielkiego Mistrza Zakonu d'Amboise













No niestety, nawet tutaj jakiś kibic Rakowa Częstochowa (drużyny z mojego miasta) bezmyślnie przykleił naklejkę do drewnianej bramy.

Kule armatnie w parku przypomniały mi naszą wizytę w Fortezza w Retymno...

piekara114 napisał(a):Kule armatnie w parku przypomniały mi naszą wizytę w Fortezza w Retymno...

Właśnie się rozglądam za jakąś kolejną grecką wyspą na wyjazd w przyszłym roku i Kreta mnie raz odpycha, a raz przyciąga.
Napisz czy warto pojechać do Retymno.

Po raz kolejny poszliśmy na Stare Miasto poszukać miejsc, w których jeszcze nie byliśmy.
Spacerujemy po kocich łbach, którymi są wybrukowane wąskie uliczki.

Oglądamy galerie.



Podziwiamy koty.

Co chwila koło nas przejeżdząją skutery z ciekawymi pasażerami.

Jakiś tron ?

Jaka ładna ta czerwona sukienka.

Widać, że tutaj też bywają złe psy.

Piękne te lampy



Te łuki wspierają budynki w czasie trzęsień ziemi.

Wreszcie dotarliśmy do Platia Arionos.




To tutaj stoi meczet Sułtana Mustafy, który na meczet nie wygląda. Nie ma kopuły ani minaretu. Ten meczet to duży czworokątny budynek.
Niestety również ten meczet był zamknięty i nie można było wejść do środka.


Przed meczetem stoi fontanna, ale wody w niej nie było.



Chcieliśmy zajrzeć do środka meczetu przez duże okna, ale drogę do nich zagrodził nam taki kocur.

Ale po chwili dostojnie ustąpił nam miejsca, więc mogliśmy zajrzeć do środka i co nieco zobaczyliśmy.




Obok meczetu znajduje się budynek mieszczący łaźnie tureckie, ale nieczynne. W trakcie rozmowy z napotkanym Grekiem dowiedzieliśmy się, że obecnie łaźnie nie są dostępne dla ogółu, ale czasami są otwierane na specjalne okazje, np. na pokazy mody lub wieczory kawalerskie.


Obeszliśmy Plac Arianos, zaglądając w różne zakamarki.




Gdy wychodziliśmy z Placu Arianos

przejechała koło nas taka barwna dziewczyna na różowym skuterku. Jak zobaczyła, że mam ochotę zrobić jej zdjęcie, to się zatrzymała i zapozowała, ładnie się uśmiechając

a potem odjechała.


W drodze powrotnej doszliśmy do meczetu Sulejmana, przy którym żebrały dzieci uchodźców. Niestey jest to w mieście Rodos często spotykane. Dzieci są wysyłane przez dorosłych do miejsc, w których znajduje się sporo turystów. Dzieci te mają jakieś instrumenty muzyczne, na których nie umieją grać, ale rzępolą na nich i wydają jakieś dziwne dźwięki, które mają przypominać śpiew. O żebractwie na Rodos można poczytać tutaj.

megidh napisał(a):

piekara114 napisał(a):Kule armatnie w parku przypomniały mi naszą wizytę w Fortezza w Retymno...

Właśnie się rozglądam za jakąś kolejną grecką wyspą na wyjazd w przyszłym roku i Kreta mnie raz odpycha, a raz przyciąga.
Napisz czy warto pojechać do Retymno.

Retymno ma świetną Fortezze do zwiedzenia, i ładną latarnię, ale port i okolica bardziej w Chanii mi się podobała, była cudowna... No i Chania ma dla mnie ogromny klimat, sporo uliczek do poplątania się.... Pewnie i Retymno ma, ale po zmroku tam nie byłam... Kretę zachodnią i Chanię gorąco polecam...

piekara114 napisał(a):

megidh napisał(a):

piekara114 napisał(a):Kule armatnie w parku przypomniały mi naszą wizytę w Fortezza w Retymno...

Właśnie się rozglądam za jakąś kolejną grecką wyspą na wyjazd w przyszłym roku i Kreta mnie raz odpycha, a raz przyciąga.
Napisz czy warto pojechać do Retymno.

Retymno ma świetną Fortezze do zwiedzenia, i ładną latarnię, ale port i okolica bardziej w Chanii mi się podobała, była cudowna... No i Chania ma dla mnie ogromny klimat, sporo uliczek do poplątania się.... Pewnie i Retymno ma, ale po zmroku tam nie byłam... Kretę zachodnią i Chanię gorąco polecam...

Dzięki za sugestie.

W drodze powrotnej do hotelu weszliśmy do bardzo zaniedbanego parku.









Byliśmy zupełnie sami w tym parku. Widać nikt tutaj nie zagląda.
Może ze względu na panującą tutaj ciszę mieliśmy wrażenie, że jest to jakieś magiczne miejsce.

Wieczorem, po wypoczynku na plaży, poszliśmy na wzgórze Monte Smith. Prawdziwa nazwa tego wzgórza o Agios Stefanos, a nazwę Monte Smith zaczęto używać od czasu, gdy brytyjski admirał Sidney Smith z tego wzgórza obserwował flotę napoleońską. To wlaśnie na tym wzgórzu znajdują się starożytne zabytki miasta Rodos, a mianowicie starożytny stadion, amfiteatr i akropol. Ponadto z tego wzgórza można podziwiać wspaniałe widoki na miasto Rodos i wybrzeże tureckie. Szczególnie duże wrażenie robi zachód słońca oglądany z tego wzgórza.
Z naszego hotelu jest tam bardzo blisko, więc zrobiliśmy sobie spacer, wędrując taką trasą.










Co jakiś czas trafialiśmy na znaki, kierujące nas w stronę celu naszej wędrówki.

W miejscu, gdzie stoi znak informujący, iż to tutaj jest antyczny stadion, zeszliśmy z asfaltowej ulicy i wędrując ścieżkami wydeptanymi przez ludzi szliśmy dalej, nie widząc żadnego stadionu. Zobaczyliśmy natomiast, że właściciele psów sprzątają po swoich pupilach. I to się chwali.

No gdzie ten stadion

Wydaje mi się, że tam w oddali widać wśród rusztowań kolumny świątyni Apolla. Z tego wniosek że idziemy w dobrym kierunku

Wreszcie dochodzimy do stadionu.



Stadion prawdopodobnie powstał pod koniec II w. p.n.e. w miejscu, gdzie istniało naturalne zagłębienie, którego zbocza wykorzystano na umieszczenie na nich siedzeń dla publiczności.
Czytając w przewodniku informacje na temat stadionu dziwiły mnie wymiary tam podane: 200 metrów szerokości i 530 metrów długości. Również informacje na ten temat wyszukane w internecie (200 metrów x 600 metrów) wydawały się niewiarygodne. Dlatego podczas zwiedzania stadionu specjalnie zmierzyliśmy go krokami i wyszło nam, że stadion ma około 200 metrów długości a szeroki jest na około 35 metrów.
Z oryginalnej budowli pozostało niewiele. Są to siedzenia okalające stadion na najniższym poziome, na których i my przysiedliśmy, żeby poczuć przez materiał ubrać chropowatość tych kamiennych ławek.
Reszta stadionu została odrestaurowana przez Włochów identycznie z oryginałem.



W pewnym momencie przyturlała się w naszym kierunku piłka.

To młody Grek w ten sposób zaczepiał mojego męża, aby z nim zagrał w piłkę. Mężowi się to spodobało i z wielką chęcią pobiegał za piłką. Nie mógł przepuścić takiej okazji, aby zagrać w tak fantastycznej, antycznej scenerii.









Po zabawie podziękowali sobie i pożegnali, przybijając "piątkę".

W międzyczasie, gdy słońce zaczęło się powoli zniżać i spadła trochę temperatura, na stadionie zaczęli się pojawiać ludzie w strojach sportowych. Ludzie ci przychodzą tutaj aby wykorzystywać to miejsce w celu, dla którego zostało stworzone, czyli dla uprawiania sportu. Biegają lub chodzą po "bieżni" wokół stadionu. Jedni szybciej inni wolniej. Nam bardzo się podobało, że to miejsce żyje a nie jest tylko muzealnym zabytkiem do podziwiania.

Pierwszy raz widzę owocki na fikusie .
Gdzie dokładnie był ten zaniedbany park? . Faktycznie wygląda na miejsce z klimatem...

Stadion nam też się podobał. Widzę że biegacze to stały element tego miejsca .

kulka53 napisał(a):Pierwszy raz widzę owocki na fikusie .
Gdzie dokładnie był ten zaniedbany park? . Faktycznie wygląda na miejsce z klimatem...

Stadion nam też się podobał. Widzę że biegacze to stały element tego miejsca .

Też nigdy nie widziałam owoców fikusa. Kolejny raz sprawdza się powiedzenie, że "podróże kształcą". Zawsze się można czegoś ciekawego dowiedzieć.
Wejście do tego parku jest tutaj.
Idąc do niego byłam przekonana, że to jest Park Rodini, bowiem tak jest on oznaczony na mapie, która jest załącznikiem do posiadanego przeze mnie przewodnika po Rodos. Przewodnik nie powiem, jest ciekawy, ale niestety znalazłam w nim kilka nieprawdziwych informacji.

Gdy weszliśmy do tego parku to najpierw byłam bardzo rozczarowana, że to nie jest miejsce, które pokazywałeś w swojej relacji. Ale im dłużej chodziliśmy po tym opuszczonym przez wszystkich terenie, tym bardziej mi się tam podobało.
Antyczny stadion na Rodos jest bardzo fajnym miejscem i polecam każdemu, kto zawita na tę wyspę, aby odwiedził to miejsce.