Moje wielkie greckie wakacje! - cz. VI Kreta!
tradycyjny podtytuł ... "Dlaczego ja tak długo broniłam się przed Kretą?
Jak już żeśmy się napatrzyli, nazachwycali, obfotografowali ... ruszamy w dół ...
Z góry obmyślamy strategię którędy w miarę "bazpiecznie" przeprawić się na wysepkę
Ale wiecie ... to nie jest zbyt skomplikowane
Buty i "cenne" rzeczy do reklamówki i się przeprawiamy ...

Obóz rozbijamy między kosodrzewinkami na wysepce

Jest całkiem miło ... ale nadciągają "obcy" ...

Idziemy się troszkę pomoczyć zanim zrobi się tłoczniej ...


Najpierw przypłynął "mniejszy" stateczek ...

Robi się tłoczniej ... ale też bez przesady ...

Jakby mi ktoś wyjaśnił, po co ja tu targałam swoje skrzydełka


No i przypłynął TEN WIĘKSZY

Obcy wychodzili, wychodzili, wychodzili ...

Uciekamy więc na górkę ... do kapliczki



Ale i tu zaczynają docierać "obcy"

Całe szczęście oni są ograniczeni czasowo więc długo tu nie zostają ...

Zostajemy sami

Obcy zaczynają odwrót ...

Podpływa też mniejszy stateczek i odwrót idzie pełną parą ...
Zawyła nawet syrena jakby ktoś się zdrzemnął

Pięknie tu jest ...

W krzakach urzędują kozy

Chyba chce mi powiedzieć, że ...
hello, czas się zbierać, statek zaraz odpływa ...

No odpłynęły ... oba ... bye bye

Możemy wracać ...



Tu jakby coś się różowi ...


Trzeba całkiem daleko wejść żeby się zamoczyć chociaż po pas ...



No ale i na nas już czas ...
Powrót nie będzie już taki "milusi"
Ostatnie spojrzenie na Balos ...

... i na Gramvouse

Samochodów na parkingu pilnują kozy ...

No i teraz już mogę Wam powiedzieć ...
Balos czy Elafonisi?
No to ja jestem
TEAM BALOS
Nie że Elafonisi jest nieładna ... no ale tak jak u mnie Karpathos=Apella, to Kreta=Balos ... jak na razie
Aczkolwiek ... "jutro" przeprowadzamy się na południe ...
A tam to dopiero się dzieje
Ludzie kochane, serio ta Kreta to fajna jest
