Dzień trzeci: Brunico i La VillaDziś było w planie

; szuranie

. Kiedy jednak budzę się i widzę za oknem

jedną wielką śnieżną chmurę (nawet

cała Piz la Ila się w niej skryła), jakoś

odechciewa mi się biegówek...
Mam pewność, że M. zareaguje podobnie

, więc przystępuję do planu awaryjnego

.
Na taką właśnie pogodę przewidziałam wypad do Brunico. W drodze powrotnej miała być wysiadka w Piccolino i spacerek do muzeum ladyńskiego położonego ponad pobliskim San Martino in Badia. Tyle, że dziś poniedziałek i ten punkt programu nie przejdzie

... W zamian wskoczy La Villa, którą wczoraj było widać z naszego tarasiku

.
Autobus do Brunico mamy z Pedraces, więc trzeba będzie zejść do głównej drogi w dolinie. W dół to jakieś 10 do 15 minut

drogi. Wychodzimy z małą rezerwą czasową , aby przy okazji

zaglądnąć do informacji turystycznej mieszczącej się w pobliżu przystanku. Trzeba się zaopatrzyć w co nieco innego niż wino

.
Autobusy do Brunico w dni powszednie kursują dość często - średnio co 1 - 1,5 godziny. Z perspektywy wszystkich minionych dni można uznać, że w zasadzie przyjeżdżają o czasie

. Przez dzisiejszą śnieżną zadymkę jest lekkie opóźnienie - około 10 minut, więc nie ma się czego czepiać

.
Żeby temat komunikacji SAD wyczerpać, wspomnę tu obowiązujących "zniżkach" przy nabywaniu biletów powrotnych, o których warto pamiętać. Powiadomił nas o nich bardzo uprzejmy pan kierowca, z którym załapałyśmy się na ten nasz pierwszy autobusowy kurs do Brunico. Mianowicie, dobrze jest zachować bilecik, bo gdy się wraca, nawet

wsiadając na innym przystanku na danej trasie - obojętnie, wcześniejszym czy późniejszym. Kierowca ten bilecik "wpuści" w maszynkę do wystawiania biletów i powrotna cena jest niższa. W zależności od długości kursu na terenie Alta Badii (bo tylko tu poruszałyśmy się), będzie to około 0,5 - 1,5 euro od osoby, prawie małe piwko

.
Im bliżej Brunico, tym śnieg pada słabiej, w końcu wcale

. Słońca co prawda jeszcze nie widać, ale i tak jest lepiej, niż się spodziewałyśmy

. W samym Brunico o zimie to już prawie zapomnieli

.
Zanim wejdę w szczegóły zwiedzania sympatycznego miasteczka, do odwiedzenia którego zainspirowała mnie oczywiście
relacja Mariusza, kilka słów o

śnieżnym dniu naszych zjazdowców, szusujących po łąkach nad La Villą i Monte Cherz oraz Piz Boe i innych fragmentach Sella Rondy. Dziś to zabawa w zasadzie

bez widoczków, nie licząc chwilowych przejaśnień, zwłaszcza w drugiej połowie dnia. Cóż... Wszystkie te miejsca widzieli wielokrotnie, więc specjalna krzywda im się dziś nie dzieje

.
My natomiast około godziny 11-tej wysiadamy na dworcu autobusowym w Brunico, skąd na starówkę jest zupełnie niedaleko
Od czego zaczniemy?