Pisząc, że cała plaża była dla nas trochę przesadziłem.
Mieliśmy towarzystwo.
Były kaczki
I był paw.
A właściwie pawica.
Kaczki występowały w dwóch trójkątach, kaczor + 2 kaczki.
Oba kaczory były w pełni sił witalnych i co czas niejaki folgowały sobie bądź to na lądzie, bądź to (prawie topiąc samice) na wodzie. Zarówno w dzień jak i w nocy. Sporo było przy tym, szczególnie po nocy, hałasu.
Po obiadku ( były albo flaczki (super), albo fasolka po bretońsku, albo gulasz
Podobało nam się coraz bardziej.
Co zdjęcie to niebieska kopuła
sygnaturka,
lub jakieś wysepki.
Na koniec zajrzeliśmy jeszcze do samej Lipsi.
Tu też było ładnie.
cdn

.png)
.png)
.png)
.png)