W tym roku ceny ostro w górę?

Nie chcę pisać, że robi się elitarnie , ale na pewno dla innej grupy docelowej.

O, coś dla mnie

Krzychooo napisał(a):Poza tym ta wymiana klienteli na bogatszą ma zalety. Zajrzałem do paru pięknych hvarskich zatoczek i były w tym roku niemal puste - Amerykanie, Francuzi, Skandynawowie czy Azjaci albo ich jeszcze nie odkryli, albo nie chce się im tłuc po szutrowych dróżkach .

I to jest bardzo dobra wiadomość Cieszę się z ich lenistwa/niechęci lub strachu przed jazdą szutrami My w tym roku zrobiliśmy rekordową liczbę kilometrów po szutrach, ale zazwyczaj udawało się zjechać samochodem niemal nad morze i nie trzeba było daleko zasuwać (mój mąż ) z kajakiem na barkach

Marlowe1994 napisał(a):

Nie chcę pisać, że robi się elitarnie , ale na pewno dla innej grupy docelowej.

O, coś dla mnie

Ja też nie pogardzę. Ksywka z liceum (Princess) zobowiązuje

Amerykanów i Azjatów w Chorwacji tyle co kot napłakał. Skandynawów i Francuzów też znajdziesz w śladowych ilościach.

A co do zatoczek, to po prostu wielu dociera tam jachtami albo łodziami. Ja też to robię.

maslinka napisał(a):

Krzychooo napisał(a):Hmm, mówienie o cenach w Chorwacji to spore uproszczenie. Myślę, że nie ma się co przerzucać kwotami bez podawania lokalizacji.

Pełna zgoda. Bez podawania lokalizacji informacje nie są wartościowe i nikomu nic nie dadzą.
Pozdrav.

Oczywiście, że są wartościowe i mogą komuś coś dać. Ja np. nie podałem lokalizacji, natomiast zaprezentowałem bardzo mocny wzrost kwoty do zapłaty, odnosząc się tym bezpośrednio do tytułu wątku.

Oczywiście, że są wartościowe i mogą komuś coś dać. Ja np. nie podałem lokalizacji, natomiast zaprezentowałem bardzo mocny wzrost kwoty do zapłaty, odnosząc się tym bezpośrednio do tytułu wątku.

Chyba nie do końca. Jeśli ten wzrost byłby powiedzmy w Dubrowniku czy Hvarze to nie byłoby raczej wielkiego zdziwienia. A jeśli na zadupiu które nie za wiele oferuje, to to powinno być dziwne. Nie dając lokalizacji tych zmian finansowych, informacja jest niepełna. To duże uogólnienie. Wątek mówi o cro (co dziwne na tym forum) a takie zwyżki na bank nie są w całej cro.

dekoder napisał(a):Amerykanów i Azjatów w Chorwacji tyle co kot napłakał. Skandynawów i Francuzów też znajdziesz w śladowych ilościach.

Pewnie, że zalewu turystów stamtąd jeszcze nie ma, ale w miejscach, gdzie docierają katamarany ze Splitu czy Dubrownika (lotnisko) jest ich sporo. W najpopularniejszych miejscach również, np. w Plitvicach. Poza tym trend jest taki, że ich stale przybywa. Na przykład w zeszłym roku liczba Chińczyków w Cro wzrosła o połowę, Koreańczyków o 30%, a Brytyjczyków było ogółem 800 tys.

https://turistico.pl/chorwacja-w-2024-r ... 4-miesjcu/

dekoder napisał(a):A co do zatoczek, to po prostu wielu dociera tam jachtami albo łodziami. Ja też to robię.

Brawo. Co nie zmienia faktu, że w tym roku były niemal puste w porównaniu z sytuacją sprzed 6 lat.

Co jednak nie zmienia faktu, że pomimo twoich statystyk Azjaci są praktycznie niewidoczni, a ich model wakacji mocno się rożni od tego co jest najpowszechniejsze w Chorwacji, czyli turystyki indywidualnej.

Brytoli jest sporo, głównie w popularniejszych miejscowościach, dobrze skomunikowanych z lotniskami a także na jachtach. jeśli mowa o Hvarze, to bardzo dużo widać brytyjskich jachtów, zwłaszcza tych z wyższej półki. Np. przystań w mieście Hvar.

Czy zatoczki były puste? W połowie czerwca na Bracu, Solcie, Zlarinie i Zirje w zatoczkach było dość gęsto.

dekoder napisał(a):Amerykanów i Azjatów w Chorwacji tyle co kot napłakał. Skandynawów i Francuzów też znajdziesz w śladowych ilościach.

Na Šolcie było w tym roku zadziwiająco dużo Amerykanów i Brytyjczyków. Amerykanie chwalili się w restauracji kelnerom, skąd są , a brytyjski akcent zawsze rozpoznam

Co do reszty nacji, nie zawsze rozpoznam język , a podróżują wynajętymi samochodami, więc ich "nie widać". I tak - najwięcej jest ich na wybrzeżu w okolicach Dubrownika i Splitu oraz na wyspach, na które można łatwo stamtąd się dostać, np. na Hvarze, Braču, Visie, Šolcie...

Jeszcze nie jest to "zalew", ale liczba turystów z tamtych kierunków rośnie zauważalnie. Widzę ten wzrost, a jestem w Chorwacji co roku od 2006

dekoder napisał(a):Czy zatoczki były puste? W połowie czerwca na Bracu, Solcie, Zlarinie i Zirje w zatoczkach było dość gęsto.

W tym roku zauważyliśmy, że jachtów w zatoczkach było więcej, ale motorówek ("pasarek") zdecydowanie mniej.

Azjaci zwiedzają więc nie uświadczy się ich w Makarskiej czy innym Omišu. Płyną tam gdzie proponuję biuro podróży czyli najbardziej znane miejsca. Kilka lat temu w Dubrowniku musiałem się przepychać Stradunem przez tłumy azjatów, a była druga połowa września. Na Srđ woziły ich dziesiątki taksówek.

W 2023 roku byłem w Chorwacji na początku października. W drodze powrotnej chcieliśmy zwiedzić Plitvice, myślałem że w październiku będzie już pusto a niestety nie było dostępnych biletów już na miejscu. W Plitvicach było bardzo dużo wycieczek z Azjatami. Wydaje mi się że oni są bardziej nastawieni na zwiedzanie niż na plażowanie.

dids76 napisał(a):W 2023 roku byłem w Chorwacji na początku października. W drodze powrotnej chcieliśmy zwiedzić Plitvice, myślałem że w październiku będzie już pusto a niestety nie było dostępnych biletów już na miejscu. W Plitvicach było bardzo dużo wycieczek z Azjatami. Wydaje mi się że oni są bardziej nastawieni na zwiedzanie niż na plażowanie.

Coś w tym może być. Właśnie dotarło do mnie, że chyba nigdy nie widziałem plażujących Azjatów. Tylko biegający z aparacikami po zabytkowych centrach.

To nastawienie na klienta z grubszym portfelem widać też po rosnącej liczbie apartmanów z baaardzo wysokimi cenami. Koniecznie Luxury w nazwie i kasujemy po 400 euro za dobę :p. Czasem są to hotele, ale coraz częściej zwykłe apartmani o standardzie podobnym do obiektów pięciokrotnie tańszych. I nie dotyczy to tylko Hvaru czy Dubrownika...

Przykład z Hvaru i Sutivanu. Przyszły tydzień, 7 dni, rodzina 2+1 (tak, wiem - w ostatniej chwili, tańsze już dawno zarezerwowane itd., ale chodzi mi o fakt rosnącej liczby takich obiektów).





Nie narzekam. Skoro znajdują klientów, to trudno się dziwić podnoszeniu cen. Póki można znaleźć coś w rozsądnej cenie, wielkiego problemu nie ma, choć czasem trzeba się trochę nagimnastykować (filtr z cenami ostro w lewo, obniżenie wymagań lub zmiana miejscowości). Ja w Jelsie płaciłem bardzo mało, niecałe 60 euro za dobę (tyle co 14 lat temu!), standard dla mnie wystarczający, choć luksusów trudno za tę kwotę oczekiwać.

Co to za kwaterka? Rok temu się oszukałam i w takiej cenie w Sutivanie nie było sensownych ofert na lipiec. Na szczęście 1 stycznia zarezerwowałam na wszelki coś na bookingu bo była by zmiana nawet nie destynacji, ale i kraju.