Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Lipiec nad bałkańskimi jeziorami

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Lipiec nad bałkańskimi jeziorami

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.09.2022 16:26

Na wakacyjny długi wyjazd czeka się właściwie cały rok, od momentu zakończenia poprzedniego. W głowie powstaje pierwszy zarys trasy, czasem kilka. Następnie wymyśla się bardzo wstępny plan, zazwyczaj wielokrotnie zmieniany. Wiosną, gdy znamy już termin, zaczyna się powolne grzebanie, aby dopracować szczegóły. Im cieplej, tym więcej punktów pojawia się na mojej rozpisce, rozglądam się za noclegami i różnymi ciekawostkami, najlepiej tymi najmniej znanymi. Na początku kalendarzowego lata jest już z grubsza wszystko ułożone, pozostają drobiazgi. Odliczam dni do momentu startu.
W tym roku też tak to wyglądało, aż w ostatnim tygodniu nagle wszystko zaczęło się sypać. Najpierw pojawiły się problemy z zębami, dość gwałtowne (już w ubiegłym roku prawie storpedowały nam zabawę w Rumunii). Gdy udało się je jako-tako opanować, to w nocy ze środy na czwartek zdrowie walnęło u mnie... A w sobotę przecież wyjeżdżamy! Szybko umawiam się do lekarza na piątkowe popołudnie, idę tam przekonany, że to tylko formalność, przepisze parę pigułek i tyle. A tu bęc!
- Wyjeżdża pan? Na dwa tygodnie?! Na Bałkany?! - nie powiedział tego wprost, ale mina i wzrok sugerowała, że to nie najlepszy pomysł.
Zamiast pakować auto pędzę do szpitala na badania, które właściwie niczego nie przynoszą, lecz skoro nikt nie stwierdził wprost iż "nie", to uznaję, że jedziemy, będzie co ma być! Jeszcze krążenie po aptekach i nabywam spory zestaw lekarstw, a co najgorsze - przez pewien czas muszę unikać alkoholu! Przecież na Bałkanach bycie abstynentem to prawie takie same zło jak bycie wegetarianinem! No trudno, przeżyję ten początek...
Ostatecznie ruszyliśmy od moich rodziców w sobotni poranek, a więc zgodnie z założeniami. Trochę z duszą na ramieniu, bo szukanie w bałkańskim interiorze szpitala to średnia przyjemność, ale może będzie dobrze... Postanowiłem, że jak wszystko się uda, to po powrocie dam na mszę ;). Efekt poboczny był też taki, że robiłem jeszcze więcej zdjęć niż zwykle, bo przecież nie wiadomo było, czy nie trzeba będzie szybciej wracać. No i chyba cieszyłem się jeszcze bardziej niż zazwyczaj z każdego dnia, bo jednak pokonaliśmy kłody rzucane pod nogi!

Pogoda jest nietypowa, gdyż nie pada, a nawet mocno świeci słońce, choć zazwyczaj start urlopowy dokonuje się w chmurach. Pierwszy postój na rozprostowanie nóg wypada na "naszym" parkingu przy autostradzie D1 w pobliżu Pieszczan. "Naszym", bo w ostatnich latach zawsze się tu zatrzymuję, to mniej więcej połowa drogi przez Słowację.
Obrazek

Za płotem trwają prace rolne, a w tle dymi elektrownia jądrowa Bohunice.
Obrazek

Wkrótce odbijam na ekspresówkę, z której rychło skręcam w boczne drogi prowadzące na południe. Bardzo lubię tę z numerem 573 - dobrej jakości asfalt, mało ograniczeń i obszarów zabudowanych, stosunkowo niewielki ruch.
Na chwilę zajeżdżam do miejscowości, która intrygowała mnie od jakiegoś czasu. Dedina Mládeže (Ifjúságfalva) to najmłodsza słowacka wioska. Założono ją w 1949 roku, a przy budowie pracowali członkowie Czechosłowackiego Związku Młodzieży. Młodzi, odpowiednio uświadomieni obywatele poświęcali swój wolny czas, aby dobrowolnie (przynajmniej teoretycznie) wznosić konstrukcję przydatne w nowej socjalistycznej rzeczywistości. "Wioska Młodzieży" była jednym z wielu podobnych eksperymentów, ale jedynym, gdy powstawała cała osada, a nie np. zakład pracy.
Obrazek

Wioskę przeznaczono jako miejsce zamieszkania dla pracowników tutejszego JRD. Początkowo osiedlili się w niej Słowacy przybyli z Węgier, ale wkrótce dołączyła do nich okoliczna ludność węgierska, która stała się większością i tak jest do tej pory.
W centrum stoi elegancki socrealistyczny Dom Kultury, wybudowany przez samych mieszkańców w latach 50. ubiegłego wieku.
Obrazek

Przystanek i dawny kołchoz, częściowo nadal używany. Kobieta z pobliskiej knajpy tak się zaaferowała moim aparatem, że prawie wyrżnęła głową w sufit samochodu. Chyba rzadko widują turystów...
Obrazek

Stąd już niedaleko do granicznego Komárna (Komárom), w którym robimy większe zakupy. Pod marketem można spożyć posiłek w Mc.Kebab ;).
Obrazek

Miałem w tym roku duży problem z Węgrami. Nie bardzo chciało mi się finansować największych przydupasów Putina w EU. Jak to jednak połączyć z tradycją grzania się w madziarskich basenach i włóczenia się po madziarskiej prowincji? Ostatecznie postanowiłem zastosować częściowy bojkot. Nie porzuciłem całkowicie tego kraju, ale spędziłem tam najmniej czasu od kilkunastu lat (więc wydałem najmniej pieniędzy). Jadąc na południe zrezygnowałem z noclegu (ostatni raz taka sytuacja miała miejsce bodajże w 2014 roku), zrezygnowałem z dłuższych postojów i zwiedzania. Pomijając zakup winietki nie wydałem tego dnia ani forinta. Nawet bak uzupełniłem na Słowacji, zwłaszcza, że Węgrzy stosują na swoich stacjach benzynowych politykę dyskryminacji cudzoziemców. Oczywiście jest to niezgodne z prawem unijnym, ale kto by się czymś takim przejmował?
Obrazek

Przekraczamy po raz pierwszy Dunaj i po kilku kilometrach wjeżdżamy na niesławną autostradę M1, najbardziej oblężoną drogę na Węgrzech. Ledwo się na niej znalazłem i dosłownie po kilkuset metrach wszyscy stanęliśmy! Chyba jaja sobie robią??! A jednak nie... Podobnie jak w ubiegłym roku dwa pasy w kierunku Budapesztu stoją, ruszają na chwilę i znowu stoją. Nie wiadomo co się dzieje, jakiś wypadek? Nie, to po prostu duży ruch. Rok temu jednym z powodów był remont ważnego mostu, teraz niczego nie grzebią, a i tak stoimy jak barany!
Obrazek

Kilka razy nagle wszyscy ruszają, wydaje się, że od tej pory wszystko pójdzie sprawnie, po czym znów stajemy! Wkurzony zjeżdżam na jednym z węzłów i najbliższe kilkadziesiąt kilometrów przejadę starą drogą numer 1. Co prawda momentami nawierzchnia chyba pamięta jeszcze towarzysza Kádára, ale ruch był tu niewielki.
Obrazek

Po powrocie na autostradę okazuje się, że - na szczęście - obwodnica stolicy tym razem jest przejezdna bez żadnych korków, więc sprawnie przeskakujemy na M6. Tu - jak zwykle - ruch jest znacznie mniejszy, wręcz pustki.
Obrazek

Po półtorej godzinie skręcamy na ekspresówkę M9, która okazuje się być zwykła drogą jednopasmową, tyle, że z bezkolizyjnymi skrzyżowaniami (aż dwoma). Dzięki niej po raz drugi przeskakujemy Dunaj - z lekką zazdrością patrzę na kąpiących się w dole ludzi.
Obrazek

A potem już proza węgierskich zwykłych dróg, moim zdaniem jednych z najgorszych w Europie, a na pewno w Unii Europejskiej. No i oczywiście słynny znak z wybojami i tabliczką "1 kilometr", mimo, iż są one na znacznie dłuższym odcinku. Zawsze się zastanawiam, dlaczego nie można od razu dać podpisu "5 kilometrów", tylko co chwilę powtarzać ten sam znak? Przyszły mi do głowy dwie odpowiedzi: albo Węgrzy przeżyją szok, jeśli się dowiedzą, że mają tak złe drogi, albo przeciętny obywatel potrafi liczyć tylko do jednego...
Obrazek

Dla odmiany tras rowerowych można im zazdrościć - prawie przy każdej ruchliwej szosie jest osobna ścieżka dla dwukołowców.
Obrazek

Jak wakacje, to nie mogło zabraknąć słoneczników :). Wyglądają na lekko zmęczone, choć temperatura ledwo zbliża się do trzydziestki.
Obrazek

Małe miejscowości jak zawsze wyglądają na wymarłe. Na zdjęciach uśpiona w popołudniowym słońcu Tataháza - kościół i Pomnik Poległych.
Obrazek
Obrazek

Sąsiednie Bácsalmás (Aljmaš, Almasch) to ostatnia mieścina na unijnej ziemi. Oprócz Węgrów mieszka tu garstka Chorwatów i Niemców (Szwabów Naddunajskich).
Obrazek

Podczas podróży na Bałkany bardzo często granice węgierskie są wąskim gardłem, zwłaszcza, jeśli opuszczamy nie tylko Strefę Schengen, ale i Unię Europejską. W przypadku granicy z Serbią mamy do wyboru dziewięć przejść, ale tylko trzy pełnowartościowe, czyli czynne całą dobę. Największe z nich położone jest na autostradzie (Röszke - Horgoš) i tam można utknąć naprawdę na długo: postój kilka godzin to norma, ostatnio czytałem nawet o... piętnastu godzinach stania! Nas zawsze interesują przejścia ulokowane na bocznych drogach i w tym roku wybrałem nieodwiedzane wcześniej Bácsalmás - Bajmok. Co ciekawe, w czasie przerwy na parkingu sprawdzaliśmy stronę węgierskiej policji, która podaje szacowane czasy oczekiwania na swoich granicach i ze wszystkich przejść tylko "nasze" nie miało opóźnienia, więc teoretycznie powinniśmy go przekroczyć w czasie krótszym niż kwadrans. Ale to pobożne życzenia... Co prawda podjeżdżamy dość blisko budek pograniczników, ale przed nami stoi co najmniej dwadzieścia aut, więc tak prędko to nie pójdzie.
Obrazek

Ludzie są dziś nienawykli do nicnierobienia, więc większość natychmiast wychodzi z samochodów, kręci się w kółko, setki razy zagląda do smartfona w poszukiwaniu najważniejszej wiadomości życia, ciągle gdzieś dzwoni, przeskakuje z nogi na nogę i ogólnie zachowuje się jak osoby kiedyś uważane za nadpobudliwe.
Obrazek

Słynny węgierski płot antymigracyjny.
Obrazek

Sześć mniejszych przejść dostępnych jest wyłącznie dla obywateli EU i Serbii, nie mogą z nich korzystać ciężarówki, a w dodatku czynne są jedynie od 7-tej do 19-tej. Szczególnie w okresie wakacyjnym (zwłaszcza w weekendy po prostu się zatykają), co spowodowane jest zwiększonym ruchem nie tyle turystów, co głównie Turków i Kurdów kursujących pomiędzy swoimi ojczyznami. Władze obu krajów niewiele z tym robią, ale jest jakieś światełko w tunelu, bo w tym roku wydłużyli czas pracy dwóch małych przejść: Bácsalmás-Bajmok funkcjonuje w weekendy do północy (na tablicy jeszcze tego nie zaznaczyli).
Obrazek
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2488
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 10.09.2022 17:09

Upiekłam szarlotkę, z jeszcze ciepłą, posypaną cukrem pudrem zasiadam sobie przy biureczku, żeby popatrzeć, czy na cro coś ciekawego się dzieje, a tu nowa relacja :D . Mało tego, jestem pierwsza!
Fajnie, że piszesz o Bałkanach, bo w tym roku nas tam nie było.
Chyba nie skończyłeś zeszłorocznej relacji, czy się mylę?
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.09.2022 17:27

Nie mylisz się. Miałem mało czasu, a i zainteresowanych było niewielu, więc odpuściłem. Ale tym razem doprowadzę do końca ;)
kadetdudi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 568
Dołączył(a): 01.09.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) kadetdudi » 10.09.2022 17:59

Dzień dobry. Zaznaczam się. Czekam na ciąg dalszy...
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 15657
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 10.09.2022 18:05

Pudelek napisał(a):Nie mylisz się. Miałem mało czasu, a i zainteresowanych było niewielu, więc odpuściłem. Ale tym razem doprowadzę do końca ;)

Mam nadzieję, że jak tą skończysz to i poprzednią dokończysz.

Czekam na cd, bo zapewne znowu pokażesz mniej oblegane miejsca...

:papa:
majkik75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2205
Dołączył(a): 25.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) majkik75 » 10.09.2022 21:36

Też dołączam :papa:

pozdrawiam, Michał
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12738
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 10.09.2022 22:28

Pudelek napisał(a):zainteresowanych było niewielu, więc odpuściłem. Ale tym razem doprowadzę do końca ;)

Brak komentarzy nie jest jednoznaczny z brakiem zainteresowania :wink:, liczę więc na to, że poprzednie wspomnienia też dokończysz, jak Ci czas pozwoli. Bardzo lubię wirtualnie podążać po Twoich zazwyczaj mało przez innych zadeptanych szlakach, a z Twoich opowieści można się wiele dowiedzieć o miejsca, które pokazujesz. Pewnie w realu tam nie dotrę, więc chociaż tak je poznam 8). Fajnie, że piszesz!
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 11.09.2022 14:32

Najwięcej zrobił jednak ten brak czasu, który notorycznie się za mną ciągnię ;) Witam serdecznie wszystkim i jedziemy dalej!

Przekroczenie granicy zajęło nam trzy kwadranse, przy czym jak zwykle nie spieszyło się Węgrom. I tak wynik jest całkiem niezły, a więc po trzech latach ponownie zajeżdżam do Serbii :).
Obrazek

Można się zastanawiać, czy w stosunku do tego kraju również nie powinienem ogłosić jakiegoś bojkotu, w końcu Serbia to jeszcze większy przydupas Putina niż Węgry. W jej przypadku sytuacja jest jednak ciut inna: Rosja to tradycyjny sojusznik Serbów, czyli zupełne przeciwieństwo niż u Madziarów. Rosjanie zawsze Serbów wspierali, a przynajmniej głośno głosili to wsparcie, bo z realnymi działaniami bywało różnie. Nawet gdy wszyscy od Serbów się odwracali, wszyscy ich potępiali, to w Moskwie zawsze mogli liczyć na ciepłe słowa otuchy. Dotyczy to także wydarzeń z końca ubiegłego stulecia, z czasów rozpadu Jugosławii, nalotów NATO i odpadnięcia Kosowa. Serbowie to pamiętają i trudno się dziwić, że w przypadku wojny na Ukrainie wielu stoi po stronie agresora, a nie zaatakowanego. Serbia to od dawna kraj na rozdrożu, który nieustannie się waha, czy jednak chce na zachód, czy na wschód Europy i doskonale to widać w obecnej polityce. W każdym razie postawę Serbów rozumiem, choć bynajmniej nie popieram.

Wjechaliśmy do Wojwodiny, mojego ulubionego serbskiego regionu. Jej zachodnia część to Baczka (Bačka, Bácska), której północne fragmenty leżą również na Węgrzech, gdzie objawia się to w nazewnictwie wielu miejscowości (Bácsalmás, Bácsbokod itp.). Jak to przeważnie w Wojwodinie tablice na skrajach miast i wsi są wielojęzyczne. W przypadku Bajmoka (Бајмок) nazwa węgierska jest taka sama jak serbska, Bajmak to chorwacka, a kiedyś był jeszcze Nagelsdorf, gdyż Niemcy stanowili sporą procent mieszkańców. Pozostały po nich napisy na krzyżu przy kościele katolickim, któremu przyglądam się stojąc na światłach, a dziś najliczniejsza grupa to Serbowie nieznacznie przeważający nad Węgrami.
Obrazek
Obrazek

Przemykam przez Suboticę (Szabadka), na jej obrzeżach zaglądam do kantoru i kończę jazdę w Palić (Палић, Palics), mieście uzdrowiskowym położonym nad dużym jeziorem. Nocleg zaklepałem blisko centrum, na spokojnym osiedlu domków jednorodzinnych, w których chętnie przyjmują turystów. Informowałem, że planowo przybędziemy między 18-tą, a 19-tą i się nie pomyliłem, bo na zegarku była dokładnie 18.40, co i tak okazało się najpóźniejszym dotarciem w czasie całego urlopu. Tymczasem gospodarzy nie ma! Dzwonię do nich i dowiaduję się, że właśnie... kąpią się w jeziorze. Byli przekonani, iż utknęliśmy gdzieś na dłużej na granicy, zwłaszcza, że nie odpowiadaliśmy na zapytanie przez internet... Po chwili zjawia się właściciel i mamy wrażenie podwójnego widzenia, gdyż posiada taki sam wóz jak my :D.
Obrazek

Wieczorny spacer po Palić zaczynamy od spojrzenia na mniejsze Krvavo jezero (Vér tó), nad którym urzędują liczni wędkarze.
Obrazek

Większe Palićko jezero (Palicsi-tó) ma powierzchnię ponad czterech hektarów i uznawane jest za najpopularniejsze miejsce wypoczynkowe w całej Wojwodinie.
Obrazek

Ścieżkami wzdłuż brzegu przechadzają się grupki ludzi. Idąc za nimi dochodzimy do podwójnej nazwy miejscowości złożonej z ogromnych liter - takie konstrukcje do fotografowania będziemy widywać na wyjeździe wielokrotnie.
Obrazek

Północny brzeg zajmuje duży park. Na przełomie XIX i XX wieku wybudowano w nim wiele secesyjnych obiektów zaprojektowanych przez węgierskich inżynierów, a samo Palics stało się jednym z bardziej znanych uzdrowisk monarchii austro-węgierskiej. W ostatnich latach w parku przeprowadzono prace przywracające mu pierwotny blask.
Obrazek
Obrazek

W brzuchu burczy, więc zaglądamy do parkowego lokalu - Mala gostiona (Kisvendéglő) reklamuje się, iż działa w tym miejscu już od ponad 150 lat. Mimo soboty bez problemu znajdujemy stolik i zamawiamy jedzenie. Co prawda nie jesteśmy jeszcze na geograficznych Bałkanach, ale wypadałoby zjeść arcybałkańskie ćevapčići. Do tego klasyczna sałatka szopska i zupa ragu, lecz to jakaś węgierska wariacja.
Obrazek

Obok nas zasiada grupka kobiet z dziećmi z Polski. Nie zadomowiły długo.
- Nie ma pizzy?! - dzieciaki są zawiedzione.
- Nie ma - odpowiadają mamy. - Poszukamy gdzieś indziej, bo to jest restauracja elite.
Faktycznie przy wejściu pisało, że to lokal "elite", cokolwiek to znaczy. Jedzenie mieli smaczne (choć dziwna ta bułka do mięsa), za to obsługę fatalną. Kelner latał z obłędem w oczach, zapomniał o jednym zamówieniu, a rachunek przyniósł nieproszony w połowie posiłku. Prawdopodobnie sugerował, że mamy już nie planować deseru.
Obrazek

Nad brzegiem stoi budka z kręcącymi się kürtőskalácsami. Niestety, opiekają się na tyle wolno, że w związku z dużą ilością chętnych poprzestajemy na degustacji wzrokowej.
Obrazek
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18309
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 11.09.2022 19:29

W kwestii przejść granicznych Węgry/Serbia - w sezonie najmniejsze obłożenie ma Hercegszanto - Backi Breg ( całodobowe ) , jednak z uwagi na to , że naszym ulubionym miejscem na popas jest Subotica ( Palić ) , to wybieramy jedno z trzech : Roszke - Horgos I ( autostradowe ) , Roszke - Horgos II ( stare , równoległe ) , albo Tompa - Kelebija . Końcem maja na autostradowym czas oczekiwania niecałe 20 minut , końcem czerwca - prawie godzina . Znajomi pojechali w tym samym czasie na stare przejście - znacznie ponad godzinę :wink:

Będę śledził , ciekawe gdzie Cię zaniosło :)


Pozdrawiam
Piotr
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 11.09.2022 20:21

A ja bym akurat stwierdził, że najmniejsze obłożenie ma właście to, którym jechałem. Oczywiście w sezonie. 45 minut w sobotnie popołudnie to naprawdę niezły wynik. Z ciekawości śledziłem w lipcu i w sierpniu doniesienia z granic i wszystkie całodobowe przejścia były przeważnie mocno zatłoczone, podobnie jak Roszke II. Kolejna alternatywa to dwa małe przejścia najbardziej na wschód, choć one oczywiście są trochę na uboczu. Gdy wracałem, to wjechałem w Węgrów prawie jak w masło, od razu. Jedno jest pewne - wszystko lepsze, łącznie z nakładaniem drogi, niż autostrada. Bywały w wakacje dni, że ludzie stali tam po 6-9 godzin, a nawet 15...
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2488
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 11.09.2022 21:08

W Palič nocowaliśmy dwukrotnie, w Suboticy raz. Bardzo fajne miejscowości na nocleg po drodze.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14795
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 12.09.2022 14:12

Cześć. Tej relacji nie mogę przegapić. Również spędziliśmy część wakacji nad bałkańskimi jeziorami, a właściwie nad jednym - Ochrydzkim (choć była też krótka wycieczka nad inne jezioro :D)

Węgry i Serbię w tym roku "zbojkotowaliśmy" z powodów, o których pisałeś. Dzięki temu odkryliśmy nowy dla nas kraj - Rumunię, do której wróciliśmy na dłużej dwa tygodnie po powrocie z bałkańskiej objazdówki. Rumunią jestem oczarowana :D Macedonią też, ale to zupełnie inna bajka ;)

W Suboticy mieliśmy dwa noclegi w 2019 roku, wracając z wakacji. Odwiedziliśmy też Palić i widzę, że coś się zmieniło - dołożyli drugi napis ;) 3 lata temu wyglądało to tak:

Obrazek

Pozdrawiam :papa:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 13.09.2022 22:09

maslinka napisał(a):
W Suboticy mieliśmy dwa noclegi w 2019 roku, wracając z wakacji. Odwiedziliśmy też Palić i widzę, że coś się zmieniło - dołożyli drugi napis ;) 3 lata temu wyglądało to tak:

Obrazek

Pozdrawiam :papa:

czyli Węgrzy dodali swoją wersję ;) Może pojawi się i jakaś trzecia??
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 13.09.2022 22:11

Niedzielny poranek witamy kolejnym spacerem po mieście. Symbolem Palić jest secesyjna brama wejściowa wraz z wieżą wodną; otwarto ją w 1912 roku, w tym samym momencie co ratusz w Suboticy.
Obrazek

Stoi przy głównej ulicy, za sąsiadów mając zarówno zabytkowe domy z drewna jak i "imperialne" salony gier.
Obrazek
Obrazek

Po alejkach mało kto jeszcze chodzi. Kolory rozmaitych kwiatów biją po oczach!
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przykłady secesyjnej zabudowy: Velika Teresa (Palicsi Vigadó) i Ženski štrand (Női fürdő) - gdzie kiedyś kobiety mogły w spokojnie zażywać kąpieli, a dziś mieści się restauracja.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zabytkowe wille o różnym stopniu zachowania. Gdzieś mi się obiło, że w czasach komunizmu jedna z nich należała do Tito.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W 1880 roku w Palics odbyły się pierwsze... igrzyska olimpijskie! Szesnaście lat przed oficjalną olimpiadą w tej części Węgier niejaki Lajos Vermes postanowił zorganizować zawody sportowe obejmujące antyczne dyscypliny. Potem program się stopniowo poszerzał, co roku brało w nich udział kilkuset zawodników, początkowo z Austro-Węgier, potem dołączali z innych krajów. Zawody obserwowała liczna publiczność dowożona specjalnymi pociągami, a Vermes, posiadający tytuł barona oraz spore zapasy gotówki, wybudował w Palics wioskę olimpijską, tor kolarski, boiska i tory lekkoatletyczne. Ostatnie takie igrzyska miały miejsce w 1914 roku, po wojnie i zajęciu tych terenów przez Serbię już ich nie reaktywowano.

Pomnik Lajosa Vermesa przyozdobiony jest węgierskimi barwami narodowymi; Madziarzy nadal stanowią ponad połowę mieszkańców miasta, a do granicy jest w linii prostej niecałe pięć kilometrów.
Obrazek

Pomników wśród zieleni widać sporo, jedne klasyczne, w przypadku innych należy się zastanawiać, co autor miał na myśli.
Obrazek

Palić to również międzynarodowy festiwal filmowy z pierwszą edycją w 1992 roku (akurat się zaczynał w czasie naszej wizyty), a także położone na skraju parku zoo.
Obrazek
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2488
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 14.09.2022 22:08

Nigdy nie byliśmy w Palič- kim zoo. Tak to jest jak się traktuje miejscowość, jako przystanek transferowy , czyli „po macoszemu”. Inną stroną medalu jest to, że nie mamy małych dzieci, a to dla nich najczęściej chodzimy do zoo :D
Następna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Lipiec nad bałkańskimi jeziorami
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone