Bez czterech kółek – Koufonissi 2019 i szczypta Naxos

longtom napisał(a):
W ogóle fajny spacerek.

Większą część trasy będziemy powtarzać w kolejnych dniach.

Nie poszliśmy od razu do domu, lecz najpierw do portu .
Po drodze ta część miasteczka, przy której są domy z miejscami noclegowymi z super widokiem na morze . Tak jak pisałam, na nasz termin nie udało mi się tu trafić taniej, niż w naszym lokum (chyba, że bez dostępu do kuchenki ).







A to ujęcie przy barze Sorokos – jak się potem okazało, tego dnia był otwarty ostatni raz w sezonie 2019...



Miejska plaża Ammos…

Spacer do portu miał na celu rozpoznanie możliwości dotarcia na sąsiednią wysepkę.



Skoro już w porcie byliśmy, to trochę tam zabawiliśmy.





Nie wykluczam, że gdyby nasz Kapitan zdecydował się kiedyś na rejs tylko po Naxos i Małych Cykladach, to zabiegałabym o dołączenie do załogi.



Widoki w stronę Kato Koufonissi…





… i na Keros.

W porcie leniwie spędzaliśmy trochę czasu każdego wieczora, siedząc na ławeczce lub na falochronie z piwkiem nabytym w pobliskim sklepie .

Przy okazji obserwowaliśmy miejscowych łowiących w tym miejscu kalmary. Grzesiek zamierzał któregoś razu dołączyć, ale… zabrakło czasu , urlop był stanowczo za krótki.

Jeszcze tylko „obowiązkowe” przejście uliczkami portowej osady…











Po powrocie do naszego domku usmażyliśmy kupione rano ryby , potem posiedzieliśmy przy winku na tarasie…

Taka mała wysepka, a tyle z niej wyciskacie

piekara114 napisał(a):Taka mała wysepka, a tyle z niej wyciskacie

Takie samo wrażenie odnoszę i pozytywnie zazdroszczę Świetnie pisana relacja, można odnieść wrażenie, że jest podana online

No tak... Koufonissia przez 1,5 dnia w zasadzie w całości rozpoznana , teraz wreszcie będzie czas na wakacyjne lenistwo . Tyle, że jeszcze nie "dziś"

Poniedziałek, 30 września 2019

Wstępną pobudkę mieliśmy nad ranem, gdy około 6-tej zaczął buczeć wielki prom zdążający do portu znacznie mniejszego, niż on sam .



Udało się na szczęście przysnąć jeszcze na trochę . Przecież tego dnia zupełnie nigdzie nie było nam śpieszno! Ostatecznie, wstaliśmy ciut po 8-mej…



Potem śniadanie jak co dzień : grecka sałatka i retsina …

Do portu dotarliśmy około 9:30, aby zdążyć z freddo przed odpłynięciem łódki na Kato Koufonissi.



Zgodnie z tym, co wyczytaliśmy poprzedniego dnia na rozkładzie rejsów wodnej taksówki, miała ona odpłynąć o 10:00. Tyle, że rozkład po sezonie zmienia się dynamicznie, rano pierwszy rejs był o godzinę później.



Z wypiciem kawki nie musieliśmy więc się śpieszyć (ale i tak czasu było za mało, żeby pić ją w tempie greckim ).







W oczekiwaniu na wybicie godziny 11:00…









Cena za przeprawę w obie strony to 5 euro od osoby, godzinę powrotu można sobie wybrać z tych, które są w danym dniu w rozkładzie rejsów.

Port Koufonissi zostaje za nami…



Z łódki oglądamy wybrzeże Kato Koufonissi (Κάτω Κουφονήσι)…





Zatoczka Panagia…





Łódkę opuścimy w zatoce Nero, w międzyczasie oglądamy takie widoki…

Do zatoki Nero (Νερό) przybija się w jej wschodnim krańcu. Przystań jest dość prowizoryczna, więc raczej nie przy każdej pogodzie jest używana.





Plaża jest piaszczysto-żwirowa, ma długość około pół kilometra. Od strony „przystani” zupełnie brak cienia …

dangol napisał(a):...śniadanie ...

wygląda apetycznie.

pzdr