"WAKACJE W SANDAŁACH NA OBCASIE"ciąg dalszy ...
Italiański Jadran ...
Jedna z plaż miejskich w Monopoli, do której mieliśmy kilka kroków wyglądała tak ...

ale
TAK ... to było około godziny 7 rano ...

.
Z każdą kolejną godziną ludzi przybywało, a nam nie uśmiechało się leżeć jak sardynki w puszce ...
Dlatego pojechaliśmy za miasto ... w jedynym słusznym kierunku ... czyli południowym
Pierwsze podejście do plaży było tu: 40.858897, 17.432364

Ale moje męczenniki stanęły, popatrzyły i ... stwierdziły ... że im nie pasuje ...

Ok, jedziemy kawałek dalej, jakieś 2 km ... i zatrzymujemy się tu:40.849378, 17.452668


No i już tam zostaliśmy ...


Były fale, więc pływałam w skrzydełkach ...

Doooobra ... macie zbliżenie, żeby nie było, że nie widać ...

Zaprawdę powiadam Wam, nie wiem co z tą plażą było nie tak ... ale codziennie byliśmy tam prawie sami ...

.
Zawsze jak przyjeżdżaliśmy, około godziny 11, była tam para włoskich emerytów, którzy już od drugiego dnia nas poznawali i witali się z nami miło. Oni zbierali się około południa i wtedy zostawaliśmy sami ...

.
Nawet w weekend, kiedy to na wszystkich mijanych plażach widzieliśmy masakryczną liczbę ludzi, tam było kilka osób ...
Tzn żeby była jasność ... nam te pustki zupełnie nie przeszkadzały ...

,
mnie tylko trochę zastanawiały ...


Czasem fale wyrzucały na brzeg takie cosie ...

Było też mnóstwo gąbek ... a jak mi się nudziło to układałam takie
puzzle ...

Ta samotna żółta parasoleczka, to nasza ...




Najwyrażniej Włosi nie lubią takich plaż ... no i fajnie
A jak wróciliśmy to na naszym parkingu w Monopoli stało sobie takie fajne autko ...


Jak już w temacie autek jesteśmy, to w Arbelobello stało takie ...

Ale do Alberobello pojedziemy jutro ...

,
jak będą jacyś chętni ...
