Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

I znowu te Bałkany na wakacje!...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2181
Dołączył(a): 13.05.2019

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 14.03.2024 19:42

AdamSz napisał(a):
Koledzy którzy się napalili na te Żelazne Wrota, radzę się spieszyć bo sytuacja się zagęszcza :grzybki: :chytry: ((

////



Jaka sytuacja???
AdamSz
KONTO ZAWIESZONE
Avatar użytkownika
Posty: 1242
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 14.03.2024 19:59

W poprzednim swoim wpisie wkleiłem link

Powtarzam link tu.

Jeszcze tego nie czujemy, ale ogólnie sytuacja jest kicha.. Wydaje się że niezagospodarowany i zaniedbany lotniskowiec pod tytułem Bałkany Środkowe wszedł na ząb temu co jego morda, na kubku na fotce u Pudelka. BiH na tapecie ??/ Inne też ?? Kosowo ??...Serbia jako taka ??... Ale zobaczymy jak się rozwinie temat do lata :grzybki: :grzybki: ... Można od rumuńskiej strony. Ale BiH i Serbia na zwiedzanie i poznawanie, nie wykluczone, że może być papa :grzybki: :grzybki:

https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-niespokojnie-na-balkanach-sluzby-prezydent-szykuje-secesje,nId,7385559#google_vignette%3Cbr%3E

////
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2181
Dołączył(a): 13.05.2019

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 14.03.2024 20:17



:lezekwicze: :lezekwicze: :lezekwicze: :lezekwicze:

Dodik to pajac, którego nikt tam nie traktuje poważnie, a już tym bardziej poza Bałkanami. Taki miejscowy głupek, pokrzyczy dla zyskania publiki, ale nie jest to polityk na miarę Karadzicia czy Milosevicia, aby wywołąc konflikt zbrojny w rejonie, który wojowania ma póki co serdecznie dość.

On już od kilkunastu lat rzuca takie prowokacyjne teksty... Średnio raz do roku pojawiają się takie artykuły. Szczególnie na polsatowskiej interii. Tam sytuacja jest gęsta od Dayton i co roku to się zagęszcza, to rozrzedza. Z tym, że ostatnio częściej rozrzedza.

Tak że spokojnie, Bałkanom w najbliższej przyszłości wojna nie grozi.

A ten pan z kubka to ma swoje własne problemy i nie będzie się jakimś bałkańskim zadupiem zajmował.
AdamSz
KONTO ZAWIESZONE
Avatar użytkownika
Posty: 1242
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 14.03.2024 20:32

Tez mi się wydaje, że się nie rozleje...Ale, ale ?? ...
Spoko, nie spoko...Mocno trzęsą portkami ci, którzy nabyli letnie domy w Grecji, lub jeżdżą tam cyklicznie, bo świata bez Grecji nie widzą
......
Marek, a jak tak świetnie znasz Serbów, Bośniaków, Chorwatów i innych ...Ich mentalność itp, to warto napisać coś ciekawego i niestandardowego... Epoka forum cro.pl, typu jaranie się widoczkami, obrazkami. Albo kłócenie się o jakąś banalną trasę przez Słowację (chyba aktualnie na topie, coś tam zauważyłem w sprawie tej traski )))) )... to już powinno się dawno skończyć. Maglowane przez lata po tysiąckroć... Warto wejść na nowe poziomy i wzbogacić to forum, nawet o jakieś poważniejsze tematy, bo już ledwo zipie. A chwilami, staje się wręcz tik tokowo infantylne. Obrazek, widoczek, buźka. A jakie teksty, tekściki.?? np .."..o lampka się w zimie świeci na rynku w Omisiu, czy gdzieś tam :lol: :lol: ... Czyż nie ?? ;) ;)

/////
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 15.03.2024 00:16

Też mi się wydaje, że większa zawierucha na Bałkanach raczej się nie zdarzy, ale to akurat region o którym nie można nigdy napisać nic pewnego...

Putin nie ma za bardzo możliwości coś więcej podziałać na Bałkanach, one od dawna są ograniczone, ale z drugiej strony w każdym narodzie zawsze znajdzie się jakaś grupka głupców, którzy nawet zaraz po wojnie mogą wywołać nową, "bo tak". Wiadomo, że na konflikcie i potencjalnej secesji Republika Serbska nie miałaby szans zyskać ani gospodarczo ani politycznie (a na połączenie z Serbią raczej też nie ma co liczyć), ale wojny na Ukrainie też miało nie być, bo nikomu się nie opłacała :oczy:

Inne też ?? Kosowo ??...Serbia jako taka ??... A

Kosowo to zdarta płyta, tam nie ma prawa nic większego się wydarzyć, bo Serbowie musieliby napieprzać się z prawie całym NATO.

Ale BiH i Serbia na zwiedzanie i poznawanie, nie wykluczone, że może być papa

z Bośnią istnieje takie małe ryzyko w kilku drażliwych miejscach, ale Serbia, dlaczego? Przecież na terenie kraju nic się nie wydarzy, trudno sobie wyobrazić, żeby znowu zaczęły tam latać natowskie rakiety...
AdamSz
KONTO ZAWIESZONE
Avatar użytkownika
Posty: 1242
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 15.03.2024 22:09

Pudelek napisał(a): ... trudno sobie wyobrazić, żeby znowu zaczęły tam latać natowskie rakiety...

Oczywiście, że tak daleko, to bym nie poszedł. Clou problemu leży w Ukrainie. Nic tam nie poszło tak jak trzeba :grzybki: Kto na dzisiaj ma powera to ma :grzybki: :grzybki: A jak dalej tak będzie, to będzie rozwibrowywał, bruździł i robił dym tu i tam, siłami swoich służb i swoich różnych sługusów, pajaców. A dużo to trzeba ??? Nawet jakiś, niby nieszkodliwy pajac, może nieźle namieszać. ... Popatrujemy. Nic nie wiemy, ale w tym roku pewnie się dowiemy, w którą stronę poszła wajcha. Oby w dobrą ;)

/////
AdamSz
KONTO ZAWIESZONE
Avatar użytkownika
Posty: 1242
Dołączył(a): 22.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) AdamSz » 18.03.2024 01:59

To, może korzystając z gościnności autora, wkręcę się nieskromnie do wątku i wrzucę swoje trzy grosze na temat Serbii.

Oczywiście, tylko proste ogólne wrażenia. I parę sytuacyjnych. Bez żadnych wodotrysków, typu must see, itp., żeby nie zamulać wątku autorowi. I także, jako podbicie tez autora, bo generalnie wszystko, co tu pisane, jakbym widział własnymi oczami
I oczywiście także trochę subiektywnie. Każdy może widzieć po swojemu.

Tak, jak już pisałem. Pierwsze moje wrażenie z Serbii, to niesamowita wielokulturowość tego kraju. Całkowita odwrotność monolitycznej Chorwacji. A wydawałoby się, że kraje podobne. Nic z tych rzeczy, bo Serbia po prostu mocno pachnie Wschodem. Tak jak autor napisał, mix Wschodu i Zachodu. I można powiedzieć, że taka sobie trochę orientalna, czego nie ma w Chorwacji, typowy Zachód.

Serbia ma swoje narodowe rewiry. Jak zobaczyliśmy w relacji, jest islamskie, albańskie południe. A z drugiej strony, węgierska północ. A w centrum Serbowie, Cyganie, (pardon Romowie) ;) i pewnie inne nacje, których na oko nie rozpoznamy.
Oczywiście podział dość ogólny, bo generalnie jest to jeden wielki tygiel narodowościowy i kulturowy.
Te podziały oczywiście wpływają na miejscową architekturę i styl życia miejscowych.
W części południowej minarety, a miejscowości generalnie hmm „ładne inaczej”. ;) ... Chaos i jednak nie boję się ocenić, ze dużo architektonicznej brzydoty, czy starsze, czy nowsze, czy całkiem nowe.. Z reszta u autora to było i można to sobie jeszcze raz zobaczyć.
Ale nie bądźmy tacy totalnie krytyczni. Zawsze można znaleźć coś ciekawego (nawet w brzydkim), jak się jedzie w konkretnym celu poznawczym. Serbska egzotyka, pożądana dla zwiedzacza regionu, jaka by nie była .

Północ, Wojwodina, strefa węgierska. I oczywiście dominujące węgierskie wpływy. Czyli ładna (jak stara), architektura w miastach (patrz np. Nowy Sad), Wioski też po węgiersku. Z klimatem. Chałupy z podcieniami, mury, bramy. Oczywiście też uogólniam (tu ładnie tam brzydko), ale generalnie, dominuje tam taki styl.

A środek, zróżnicowany. I taki jak u autora (patrz Sokobanja), czyli ładnie, czysto, zadbanie, kultura.

Ale, także i zapyziałe, brzydkie wiochy i chaotyczne miasteczka (nawet tuż koło Belgradu) .
Specjalnie zjeżdżałem z autostrady i robiłem objazdy po prowincji, aby poczuć klimat wizualny tego kraju, (krótkie postoje lub nawet zza szyby samochodu).
Wieloetniczności Serbii dodawał także fakt, że w paru miasteczkach (koło Indiji, czy okoliczne), nadziałem się na łażących tam bez celu uchodźców, Arabów . Dużo dzieciarni, jacyś faceci. Kobiet oczywiście zero, pozamykane.
Prawdopodobnie były to pozostałości po migracji z 2014, które przytuliły się do Serbii i tam zostały w jakiś obozach.

Ciekawy był stosunek Serbów do nich. Siedzą sobie Serbowie przy piwku. Podchodzi do nich Arab, Oni, salem alejkum (powiedzmy Hasan, szło na ty i widać że się znali). Co chcesz ? Postawić ci piwko, czy chcesz parę groszy ?. Autentycznie, nie ściemniam. Luzik u Serbów w stosunku do tych biedaków. I powiem, że życzliwość, co było dość szokujące.
A dlaczego szokujące ?. Bo przypominam, że Serbię odwiedzałem w latach 2017 / 19, kiedy u nas było apogeum prania ludziom mózgów, w kwestii emigranckiej.
W tej kwestii Serbowie wypadali dobrze. Luzik, zero strachu i pewna przyjazność do tych biedaków i niechcianych „gości”. Widać było u nich (Serbów) wieloletnią praktykę odnośnie życia w tym swoim tyglu etnicznym.

Drugie kółko objazdowe robiłem na Żelazne Wrota. To już było. Spektakularne fotki autora, a ja mogę tylko przyklasnąć, że warto.

Inne moje zjazdy z autostrady i objazdy po prowincji, to jak Jagodina, Smederowo, Nisz. Oczywiście można, jak Sokobanja, bo z fotek autora wynika, że warto. Ładnie, ciekawie i kulturalnie tam jest.

Generalnie centrum Serbii, ze wskazaniem południe jest ciekawa geograficznie i krajobrazowo. Nie to co płaska pólnoc z polami słoneczników po horyzont. Ale warto zaczepić o Nowy Sad i inne. To jest oddzielny temat.

Sławne granice.
Po stronie serbskiej tez dużo orientalności i Wschodu w postaci mocno natarczywych Romów. Toteż już było u Pudelka.
Oczywiście obszarpane baby i umorusana dzieciarnia, bo facet się nie schańbi, tylko czeka co przyniosą. Żeby chociaż jakaś woda, szmata i udawanie że myją szyby. Nic z tych rzeczy. Żebractwo w czystej postaci. A towarzystwo w autach sparaliżowane, ;) ... wzrok wbity na wprost, szyby zamknięte, pocą się w tych autach i udają że nic nie widzą. ;)
A ruchu na przejście brak i jest pass, bo Węgrzy trzymają ruch. Nic nie idzie. Serbowie, jechać, jechać, szybka obsługa. A Węgrzy, auto służbowe w poprzek na ziemi niczyjej i stop. Powoli, acz skrupulatnie trzepią bagażniki Europejczyków. Równo, D, A, CZ, PL, SK, B, NL,). Nie ma zmiłuj. Permanentny "włoski strajk" u węgierskich Border Guard, na granicy :chytry: :chytry: .
… Na szczęście pojawia się serbskie białe auto z niebieskim pasem. Wysiada z niego pan w czerni, z czarną pałą, ostentacyjnie w ręce. Staje obok auta, leniwie zapala papieroska i ??? ... Nic nie robi.

I w tym momencie Cyganeria rozpływa się, jak we mgle. Jak oni to robią >> Taka teleportacja w ułamku sekundy ??, :) To nie wiem ??? :) … Ale dyscyplina i szacun do władzy jest ??? heh …demokracja ?? :chytry: ;) ... Oczywiście, równowaga w przyrodzie musi być.. Pan w czerni po chwili odjeżdża, a Cyganeria znów pojawia się w swojej "pracy". ;) .... Nie wiadomo skąd, bo krzaków wokół mało ??// :oczy: ;)

Co do tych granic, które wielu śnią się po nocach. :la: ;) ;) ... Zwłaszcza SRB/H ). Krótko można skwitować, że Węgrzy to niechciani (przez wszystkich jadących z całej Europy), obrońcy naszej cywilizacji. ;) ... A dla niektórych, może nawet znienawidzeni :la: ;)
Wygłupy na całego i zakała jadących w kierunku Grecji (a zwłaszcza wracających z GR). Dziwne że nie ma tego na granicy GR/MK (tez zewnętrzna UE do Szengen),. A także na granicy HR/SRB (tez zewnętrzna UE do Szengen). Wiedziałem, że Chorwaci nie będą małpować Madziarów i będą OK., ;) .. Z reszta aktualnie z Madziarami im w ogóle nie po drodze, oprócz oczywiście biznesu turystycznego . Szorstka przyjaźń ;)

Oddzielny temat do zajrzenia, to Belgrad. Aż się dziwię, że jest nim tak małe zainteresowanie, np. tranzytowych do Grecji. Pewnie czas, czas, czas.,..
Teraz jest obwodnica wokół Belgradu i wszyscy się cieszą. I nowi na kierunku, nic już nie zobaczą w Belgradzie. Nawet obskurnego Zeptera (perła brutalizmu architektonicznego), zza szyby samochodu. Czy innych jugosłowiańskich wynalazków brutalizmu architektonicznego, typu kilometrowe bloczydła, jakieś 15 pięter. Albo te trzy drapacze potworki na lewo (jadąc na południe). A na prawo starówka belgradzka. Panorama na odczepnego i po minimach, zza szyby, z Dunajem w tle.

A Belgrad to liga europejska. Oczywiście samo city, bo po bokach, dominuje beton, a także miejscami typowo serbska wioska z ceglastymi dachami. Można powiedzieć, że bardzo godne miasto. Na moje oko, chwilami coś z Budapesztu, coś z Wiednia. Misz masz. I dostojnie habsburski kunszt i europejski, i wschodni. I potęga miasta widoczna gołym okiem.

Tito tak lubił, żeby Jugosławia ukazywała się potężnie i światowo. Tym bardziej stolica. Stąd pseudo nowoczesne budynki z lat titowskich, to jakaś wręcz chora gigantomania. :oczy: W porównaniu do zabudowy Warszawy z tych lat (60/70), to mamy jakieś małe domeczki. Widać, że na Belgrad szła niezła kasa, m.in. z chorwackiej turystyki. Aż się Chorwaci wkurzyli i się wreszcie odłączyli
Ale ogólnie Belgrad (centrum, stare miasto ,itd), to bardzo pozytywne wrażenia. Chyba turystycznie niedoceniany.

Na marginesie, przelot przez centrum Belgradu,wg mnie jest ok, Ruch gęsty, jak to w stolicy, ale zachowany. Nigdy nie stałem tam w jakiś korkach… Ale może miałem farta. No i było to parę lat temu.
….
Serbia. Ludzie, styl, zachowania

Jak patrzę na opisy i fotki Pudelka z Sokobanji, to mam idealnie te same wrażenia ……….. ??

Ale ???...Ok. zrobił się tasiemiec, a ja tu gość wproszony ;) … Nie będę nadużywał gościnności i nadmiernie zamulał wątku … Teraz kończę …Może coś dokończę ….

Sorry autorze za nadmierny tekst ... też mnie zaskoczył ten tasiemiec :la: ;) Pozdrawiam

/////
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 04.04.2024 21:25

AdamSz napisał(a):To, może korzystając z gościnności autora, wkręcę się nieskromnie do wątku i wrzucę swoje trzy grosze na

Ciekawy był stosunek Serbów do nich. Siedzą sobie Serbowie przy piwku. Podchodzi do nich Arab, Oni, salem alejkum (powiedzmy Hasan, szło na ty i widać że się znali). Co chcesz ? Postawić ci piwko, czy chcesz parę groszy ?. Autentycznie, nie ściemniam. Luzik u Serbów w stosunku do tych biedaków. I powiem, że życzliwość, co było dość szokujące.
A dlaczego szokujące ?. Bo przypominam, że Serbię odwiedzałem w latach 2017 / 19, kiedy u nas było apogeum prania ludziom mózgów, w kwestii emigranckiej.
W tej kwestii Serbowie wypadali dobrze. Luzik, zero strachu i pewna przyjazność do tych biedaków i niechcianych „gości”. Widać było u nich (Serbów) wieloletnią praktykę odnośnie życia w tym swoim tyglu etnicznym.

może ten stosunek był tak życzliwy, bo Serbowie wiedzieli, że ta cała migracja wybiera się dalej? Ba, w 2015 Serbowie podstawiali autobusy na granicy macedońskiej i przewozili migrantów prosto pod granicę Węgier. Byle pozbyć się problemu. To był zwyczajny przemyt ludzi, za coś takiego EU powinna w ogóle wprowadzić blokadę granicy serbskiej (tureckiej zresztą również). W Serbii została garstka, nie stanowiąca większego obciążenia... Choć widziałem dwa lata temu grupy takich migrantów w Wojwodinie blisko granicy madziarskiej - i tam miejscowi się ich bali, unikali jak ognia. Nie dziwię się, młode, wkurw...ione byczki, bo im się blokuje drogę jakimiś płotami i muszą spać po opuszczonych PGR-ach.

Nie ma zmiłuj. Permanentny "włoski strajk" u węgierskich Border Guard, na granicy :chytry: :chytry: .

żadnych innych pograniczników na tym kierunku nie cierpię tak jak Węgrów. Ci dalej tkwią mentalnie w poprzedniej epoce (albo nowej - orbanowskiej)

Oddzielny temat do zajrzenia, to Belgrad. Aż się dziwię, że jest nim tak małe zainteresowanie, np. tranzytowych do Grecji. Pewnie czas, czas, czas.,..

w internetach dominuje opinia, że to nieciekawe miasto, a internety to potęga ;)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 04.04.2024 21:58

A tymczasem wracamy do Serbii...

W Wojwodinie, najbardziej multietnicznej prowincji Serbii, spisy powszechne odnotowują prawie dwadzieścia narodowości liczących co najmniej tysiąc osób. Silnie reprezentowane są narody słowiańskie i nie mam tu na myśli Serbów. Najbardziej ludnym narodem, po gospodarzach i Węgrach, są Słowacy, który mieszka tam prawie czterdzieści tysięcy. Oprócz nich Chorwaci, Czarnogórcy, Buniewcy (często traktowani jak część narodu chorwackiego), Rusini, "Jugosłowianie", Ukraińcy i gdzieś tam na końcu Czesi. Spis z 2011 roku wykazał prawie dwa tysiące osób deklarujących się jako Pepiki, nie wiadomo ilu to powtórzyło dziesięć lat później, ale na pewno mniej, gdyż jest to społeczność kurcząca się.

Największym skupiskiem Czechów jest gmina Bela Ckva (Бела Црква), położona w południowo-wschodniej części Wojwodiny, na styku Dunaju i granicy rumuńskiej. To historyczny Banat, co ma znaczenie w przypadku historii czeskiego osadnictwa. W gminie tej Czesi stanowią kilka procent populacji, język czeski ma status urzędowego, czeskie nazwy pojawiają się na niektórych tablicach miejscowości. Najwięcej Czechów mieszka w mieście - siedzibie gminy, ale jest także jedna niewielka wioska, gdzie potomkowie przybyszów znad Wełtawy są absolutną większością. Ponieważ w Belej Crkvi często zatrzymuję się na kempingu, więc w tym roku (podobnie jak w poprzednim) wypożyczyłem rower i postanowiłem odwiedzić tę małą czeską ojczyznę.
Obrazek

Mój cel jest gdzieś na prawo, za tymi wzgórzami na horyzoncie.
Obrazek

Pierwsza wioska po drodze to Vračev Gaj (Врачев Гај, węg. Varázsliget). Napis węgierski już rok temu był zamazany przez jakiś genetycznych patriotów, ale widać nie było czasu tablicy wyczyścić. To zupełnie jak pod Opolem z napisami niemieckimi.
Obrazek

Swoją drogą Węgrów mieszka tu tylko kilku, niemal cała ludność to Serbowie. Liczniejsi od Madziarów są Macedończycy, Rumuni i Cyganie, ale widać zasady umieszczania konkretnych wersji nazewnictwa rządzą się swoimi sprawami.
Obrazek

Dwa kilometry pedałuję wśród pól słoneczników. Mało ich widziałem na tym wyjeździe, teraz nadrabiam braki.
Obrazek

W Crvenej Crkvi (Црвена Црква), podobnie jak we Vračev Gaju, byłem już w ubiegłym roku. Na tablicach wjazdowych są trzy wersje językowe, oprócz serbskiej i węgierskiej (Vöröstemplom) widnieje również czeska (Červený Kostel). To chyba tylko ukłon w stronę tych dwóch narodów, bowiem tutaj również mieszkają prawie sami Serbowie. Sto lat temu najliczniejszą nacją byli Niemcy (Rothkirchen).
Obrazek
Obrazek

Zaglądam na miejscowy cmentarz. Większość grobów inskrypcje ma w "nogach". Ze starych zdjęć spoglądają mężczyźni z sumiastymi wąsami i kobiety w chustach. W kaplicy ustawiono portret uśmiechniętego mężczyzny, pewnie jego rodzina spotyka się w niej i siada na plastikowych krzesłach paląc papierosy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Małżeństwo serbsko - boszniackie.
Obrazek

Ne zegarku wpół do jedenastej, powietrze jest mocno rozgrzane, więc z przyjemnością korzystam z cmentarnego kranu, aby się schłodzić.
Obrazek

Skrzyżowanie z tablicą kierującą do czeskiej wioski. Rok temu przymocowana była na niej mała czeska flaga, teraz został po niej tylko ślad po kleju.
Obrazek

Wąska droga powoli nabiera wysokości. Na jednym ze słupów dostrzegam flagę Wojwodiny. Wzorowana jest na serbskiej, a trzy gwiazdy oznaczają trzy główne krainy historyczne, na które składa się Wojwodina: Bačka (Baczka), Banat i Srem (zignorowano najmniejszą krainę - Mačvę). Chyba pierwszy raz widzę tę flagę wiszącą na ulicy, zazwyczaj pojawia się jedynie przy budynkach urzędowych. Wojwodina poza flagą posiada również własny herb oraz parlament i prezydenta; jest to pozostałość po dość szerokiej autonomii z czasów jugosłowiańskich. Autonomii tej oficjalnie nie zniesiono, ale Slobodan Milošević tak ją okroił, że pozostała jedynie na papierze i w symbolice.
Obrazek

Opuszczony przejazd kolejowy to pozostałość po najstarszej linii na terenie dzisiejszej Serbii, o której już kilka razy wspominałem: otwarto ją w 1854 roku i prowadziła z dzisiejszej Aniny w Rumunii przez kilka miejscowości w dzisiejszej Wojwodinie, a następnie kończyła bieg ponownie na terenie dzisiejszej Rumunii (Baziaș). Powodem gospodarczym był transport węgla z kopalń w Aninie, który można było przewieźć pociągami i przeładować nad Dunajem na statki. Rozpad Austro - Węgier spowodował powolny upadek linii, zaczęto likwidować połączenia międzynarodowe, a ten odcinek do Belej Crkvi ostatecznie zamknięto prawdopodobnie w 2016 roku. Powód? Brak pieniędzy na remont trasy, która po upadku Jugosławii była w katastrofalnym stanie.
Obrazek

Na przejeździe zachował się kawałek starego bruku (może jeszcze habsburskiego?), a potem zaczyna się szosa ze świeżym asfaltem. Ruch tu znikomy, prócz traktora mija mnie jeden dostawczak z czeskimi rejestracjami.
Obrazek

Krajobrazy Wojwodiny, która w większości jest płaska jak stół. Lekko pofałdowane tutejsze okolice stanowią wyjątek. Natomiast na horyzoncie majaczą Góry Wrszackie (Vršačke planine, Munţii Vârşeţ), wyznaczające wschodni koniec krainy i stanowiące granicę z Rumunią.
Obrazek
Obrazek

Zagubione wśród traw małe lotnisko, które chyba od dawna nie przyjmuje żadnych jednostek fruwających. W terenie ciężko było nawet znaleźć ślady pasa.
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 16.04.2024 00:19

Po pięciu kilometrach na lekkim zjeździe witają mnie tablice wjazdowe! Češko Selo (Чешко Село, Ablián) to miejscowość mikroskopijna, ale bardzo ciekawa pod względem etnograficznym.
Obrazek

Oficjalnie mieszka w niej czterdzieści osób, z czego ponad osiemdziesiąt procent to Czesi. Jak już pisałem: nie jest to największe skupisko Czechów w Wojwodinie, bo więcej z nich przebywa w siedzibie gminy, ale wrażenie robi wysoki procent przedstawicieli tej narodowości.
Skąd w ogóle wzięli się tutaj, tak daleko od swoich narodowych siedzib? Kolonizacja. Po przepędzeniu Turków z Banatu państwo Habsburgów rozpoczęło zasiedlanie ziem, które były mocno wyludnione. To wtedy od nowa lokowano miasto Bela Crkva, dokonali tego przybysze z krajów niemieckojęzycznych. Czeska droga w te okolice była trochę bardziej pokrętna. Przybyli oni do wschodniej (dzisiaj rumuńskiej) części Banatu około 1827 roku i założyli osadę Schönthal (Paňáska), gdzieś w pobliżu miasta Orșova. Ponad dwieście osób z okolic Pragi, Pilzna, Klatova uwierzyło w możliwość rozpoczęcia nowego dostatniego życia. Niestety, mieli pecha. Mino nazwy Piękna Dolina okazała się bardzo niegościnnym miejscem: surowy krajobraz, ciężki klimat, nieurodzajne grunty orne, izolacja od innych siedzib ludzkich. Słowem - katastrofa. Pierwsza prośba o przenosiny w inne miejsce została odrzucona, mieszkańcy ukarani, część z nich uciekła. Druga prośba z 1837 roku została zaakceptowana: sto dwadzieścia osób, czyli wszyscy ci, co zostali, przenieśli się do zachodniego Banatu, gdzie wojskowi inżynierowi od podstaw zaprojektowali nową wieś. Przyjęła ona nazwę Ablián, zdaje się, że to czeska wersja zawołania Abel - tak określono miejscowe wzgórza, gdzie w średniowieczu istniała jakaś osada, lecz potem zanikła w wyniku najazdu tureckiego.
Nigdy nie była to wielka miejscowość, składało się na nią jedynie kilka ulic. Warunki do życia były tu lepsze niż w Schönthal, klimat łagodniejszy i ziemia bardziej wydajna, więc powoli rosła liczba mieszkańców, przybywali kolejni Czesi znad Wełtawy, otwarto czeską szkołę.
Obrazek

W dobie madziaryzacja wioskę przemianowano na Csehfalva (Czeska wieś), język węgierski trafił na lekcje i do urzędów, zatem podczas spisu w 1910 roku jedna trzecia obywateli zadeklarowała się jako Węgrzy, choć raczej na pewno byli to nadal etniczni Czesi.
Po powstaniu Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców wioskę znowu przemianowano, tym razem na Fabiján, ponoć jednak miejscowi nadal używali starego Ablián. Nie zmieniło to charakteru narodowościowego, podobnie jak ostatnia już zmiana nazwy w 1946 roku na Češko Selo. Po wojnie liczba ludności zaczęła gwałtownie spadać - z ponad dwustu do kilkudziesięciu na początku dzisiejszego stulecia. Od razu po wjeździe widać jednak, że czeskość jest tutaj na piedestale, są czeskie napisy, czeskie flagi, ludzie są dumni ze swojej bardzo małej ojczyzny. Pytanie, jak długo jeszcze? Miałem nadzieję, że jak tu przyjadę, to uda się z kimś porozmawiać na ten temat.
Obrazek
Obrazek

Ludzi na razie nie widać, za to od razu pojawił się kot domagając się pieszczot ;).
Obrazek

Češko Selo składa się z trzech ulic przecinających się pod kątem prostym. Środkowa i najkrótsza to ulica Jana Husa, przy niej stoją najważniejsze budynki. Boczne to T. G. Masaryka i Vaclava Havla. Jedynie częściowo pokrywa je asfalt, większość domów wygląda na opuszczonych. Przy jednym lub dwóch stały samochody, też z czeskimi blachami.
Ulicy Havla pierwotnie królował marszałek Tito, następnie za rządów Miloševića przemianowano ją na Palih boraca (Poległych bohaterów), co niekoniecznie się wszystkim podobało. W 2005 roku jako pierwsza na świecie przyjęła za patrona byłego prezydenta Czechosłowacji i Republiki Czeskiej, czemu znowuż niektórzy byli przeciwni, bo Havel popierał bombardowania Jugosławii przez NATO.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jedna z dwóch studni w stylu przypominającym te z węgierskiej puszty.
Obrazek

Kawałek za wioską, pomiędzy drzewami, leży niewielki cmentarz na który zaglądam. Poza kilkoma nagrobkami wszystkie zawierają napisy po czesku, choć czasem jest to trochę inny czeski niż ten ze środkowej Europy, przykładowo nazwy miesięcy zapisano w formie łacińskiej, jak to czynią Słowacy: zamiast únor jest február, zamiast září september i tym podobne.
Obrazek
Obrazek

Wracam do "centrum" na główną ulicę Jana Husa. Tylko ona jest w całości pokryta asfaltem. Mieści się przy niej urząd gminy, będący jednocześnie Czeskim Domem/Domem Kultury, dawna szkoła i kościół. Świątynię wybudowano w 1901 roku i nosi arcyczeskie wyzwanie św. Jana Nepomucena. Msze nadal się odbywają, uczęszcza na nie garstka starszych osób, lecz problem tkwi gdzieś indziej: w tej części Serbii nie ma czeskiego katolickiego kapłana. Zamiast niego co jakiś czas przyjeżdża ksiądz z Belej Crkvi, Madziar. Kazania głosi po serbsku, ale ewangelie i modlitwy stara się czytać po czesku, a przynajmniej tak mu się wydaje; ich treść - jak zapisano w historii wioski - można zrozumieć jedynie przy dużej fantazji :D. Od połowy lat 70. nie działają kościelne organy, jednak ogólnie stan budynku jest dość dobry, pomagają w jego utrzymaniu władze Republiki Czeskiej.
Obrazek

Obok Czeskiego Domu rozstawionych jest kilka ławek i stolików, siedzi tam grupa osób wyglądających na turystów, ale gadają z gospodarzami po angielsku, a ci między sobą po serbsku. Nic czeskiego. W takiej sytuacji nie chcę się tam pchać, więc siadam na dłuższą chwilę pod drzewem w pewnym oddaleniu. Gdy zamierzałem się zbierać, to podszedł jeden z młodych ludzi i zaprosił do stolików, które turyści już opuścili. Tym razem z chęcią skorzystałem, zwłaszcza, że to jednak byli miejscowi Czesi. Cóż, serbizacja postępuje i młodsi ludzie porozumiewają się ze sobą w języku serbskim, choć oczywiście czeski znają. Tutejsza czechizna jest ponoć najlepiej zachowana wśród wiosek zamieszkałych w Banacie przez potomków kolonistów; czasem brakuje im jakiś słów, więc dochodziło do sytuacji, że wspólnie zastanawialiśmy się o jaki wyraz chodzi i pomagał angielski ;).
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 19.04.2024 15:38

Rozmawia ze mną trzech facetów, a jedyna dziewczyna, solidnej budowy, przysłuchuje się i czasem dopowiada, jeśli ktoś czegoś nie pamięta. Oni dziwią się skąd przyjechałem do nich na rowerze i jakie mam plany, ja oczywiście wypytuję o warunki życia. W czasie ożywionej dyskusji dowiedziałem się m.in.:
* na stałe mieszka w wiosce już jedynie około dwudziestu osób. Pozostali wyemigrowali do większych miejscowości, a niektórzy w ostatnich latach do Czech (czytałem, że również na Słowację), skąd czasem przyjeżdżają w odwiedziny lub na wakacje,
* samochody z czeskimi rejestracjami należą właśnie do osób, które na stałe pracują w Czechach, a potem zjawiają się obejrzeć swój dobytek,
* w wiosce praktycznie nie ma już nie-Czechów, a wszyscy, którzy zostali, mają czeskie paszporty,
* latem odwiedzają ich turyści, zazwyczaj rodacy jadący do czeskich wiosek w Rumunii (takich miejscowości jest sześć). Niewielu, może kilku dziennie, gdyby było ze dwudziestu to mogliby dorobić, gdyż przy Czeskim Domu udzielają noclegów, można rozbić namiot, zamówić jedzenie i oczywiście piwo ;). Aktualnie goszczą małą grupę turystów z Hiszpanii i Meksyku, to z nimi rozmawiali po angielsku. W sierpniu odbywa się w wiosce festiwal gotowania paprykarza, wtedy robi się tłoczno jak na miejscowe warunki (może i ze sto osób),
* pozostali w wiosce Czesi mają nieustanny dylemat, czy zostać na ojcowiźnie, czy jechać pracować w EU?
- Tu jesteśmy u siebie - mówią mi. - I chyba nie wyjedziemy. Pieniądze pieniędzmi, ale to jest nasze miejsce na ziemi. A żyje się ciężko, Serbia jest teraz droga. Pójdziesz do sklepu, kupisz masło, mleko, chleb, jakieś picie i już mało co zostaje. W Rumunii jest taniej!
- Przecież tu do niedawna nie było nawet normalnej drogi, ten asfalt ma niecały miesiąc! Przedtem leżały tam stare połamane płyty, prędkość maksymalna 20-30 km na godzinę. Najbliższy większy sklep we Vršacu, szkoła w Belej Crkvi. Jesteśmy na odludziu, nikt się nami nie interesuje! Czasem pomagają władze z Czech, ale rzadko.
- Ten, co cię mijał z czeskimi rejestracjami na drodze, to jest [....], on mieszka tutaj, ale ma firmę w Czechach i często kursuje między jednym państwem, a drugim.
- Ja jestem pszczelarzem - mówi facet, który zaprosił mnie do stolika. Pszczelarstwo było jednym z głównych zajęć kolonistów w Banacie i widać, że coś z tego zostało. - Najwięcej roboty i zarobków mam w lato. A i tak codziennie muszę jeździć z córką i po córkę do szkoły w Belej Crkvi, innej komunikacji brak. I muszę się przebierać, bo uświniony tam się nie pojawię!
- Pewnie tu zostaniemy - kiwa głową inny. - Trochę turystyki, powoli to się rozwija, bogactwa nie ma, ale wszyscy, którzy chcieli wyjechać, już dawno wyjechali. Z głodu nie umrzemy. Chcesz się napić piwa?
- Ba, pewnie! - wołam rozpromieniony, bo to był kolejny z powodów, aby tu przyjechać.
- Czeskie czy serbskie?
Normalnie wybrałbym miejscowe, ale w końcu jestem u Czechów :D.
- Czeskie!
Przynoszą mi schłodzonego Radegasta. Drożej niż w sklepie, lecz napić się czeskiego piwa wśród Czechów w Serbii i to miejscowych, to sytuacja wyjątkowa.
- Przywożą nam je turyści i jak sami jeździmy do Czech - tłumaczą. - Była tu niedawno polsko-czeska para z Cieszyna. A myśmy byli we Frydku-Mistku, Ostrawie, Karwinie. I na zakupach w polskich marketach, nawet my wiemy, że tam taniej :P. Tylko Rumuni potem mocno na granicy trzepią!
Obrazek

Pytam się najwytrwalszego rozmówcę czy nie chce się ze mną napić piwa (za to ćmi papierosa za papierosem).
- Od dwóch miesięcy mam detoks, stand be - uśmiecha się. - Po zimie. W zimę tu nie ma co robić, więc się pije.
- A jakie tu są zimy? - zagaduję.
- Słabe, coraz cieplejsze. Kiedyś były mrozy, śnieg, teraz śniegu mało, temperatury po dziesięć - piętnaście stopni.
- To chyba dobrze, że nie jest tak zimno?
- Nieee - kręci głową. - Przyroda tego nie lubi, są susze, cykl został zakłócony. Robaki. Niedobrze. Lata są za ciepłe.
- A wakacje jak tu wyglądają?
- Dzieci chodzą do szkoły gdzieś do dziesiątego lipca, potem mają wolne aż do końca sierpnia.
Zamawiam drugie piwo, więc wraca temat alkoholu.
- Serbskie piwa są niedobre. Wypiję po dwa, trzy i od razu boli głowa. Czeskie są znacznie lepsze, mogę ich wypić po osiem - dziesięć! Ale w Czechach jest mnóstwo browarów, a u nas trzy duże, wszystkie wykupione przez koncerny, dodają kukurydzę i inne gówno.
Nie wypada mi się z nim nie zgodzić.

Wśród nas lata pełno małych kotków. Chyba z dziesięć. Dorosłego widziałem tylko przy wjeździe, potem same maluchy, niektóre wyglądają na chore. Wszystkie chcą się gonić, łasić, ocierają się o nogi, jedna sierotka wskakuje mi na kolana i od razu zasypia. Inny uciął sobie drzemkę wśród gęsi baraszkujących na drodze.
- Ciągle ktoś nam te koty podrzuca i tak żyją w gromadzie - usłyszałem.
Obrazek
Obrazek

Swoją drogą dużo później przyszło mi do głowy, że skoro wśród mieszkańców są praktycznie sami Czesi, a więc garstka osób z wioski i może jeszcze jacyś z gminy, to czy czasem pula genetyczna nie jest zbyt mała? Jeśli w historii Abliánu obcy zawsze stanowili niewielki procent, to tak naprawdę ludzie ciągle płodzili się w dość wąskim gronie. Nie było problemów z chorobami genetycznymi? A może co jakiś czas dopuszczano nieczeską pulę genetyczną w jakiś nieoficjalny sposób? ;) Nie wiem, czy akurat o tym udałoby się pogadać.
O czym jeszcze rozmawialiśmy?
Co sądzę o Unii Europejskiej? Tutejsi Czesi prezentują stanowisko podobne do Serbów: z jednej strony chcieliby, ale się boją. Bo EU to bogactwo, stabilizacja, ale też zagrożenia, a przynajmniej to wmawia serbska propaganda.
Jak mi się podobało w Albanii? Też by tam pojechali, lecz Serbów tam nie lubią, więc z ich serbskimi rejestracjami to ryzyko.
I kilka innych kwestii, których już nie pamiętam, ale bardzo mi się spodobały te dwie godziny spędzone na dyskusji. To jednak zupełnie inna bajka, gdy porozmawiasz z kimś miejscowym, który nie rzuca jedynie turystycznych standardów.

Zbieram się, bo niebo z niebieskiego zrobiło się szarawe, powietrze ciężkie i nadal upalne, zupełnie jakby miała przyjść jakaś burza, choć żadnej nie zapowiadali. Żegnam się z ekipą, rozmówca pszczelarz wsiada do auta i rusza z piskiem opon, pewnie do Belej Crkvi.
Ogólnie patrząc na wioskę, to widać, że mimo wyludnienia i niezbyt wielkiej zamożności jest zadbana. Żadnych śmieci, co chwilę kosze z napisami po czesku i serbsku, że Češko Selo jest czyste, w oknach stoją kwiatki, obok chodników klomby. Są także tablice z historią miejscowości.
Obrazek
Obrazek

Dawna szkoła, zamknięta w 1971 roku, kiedy to pozostało jedynie sześciu uczniów. I tak była to najdłużej funkcjonująca placówka wśród wiosek zamieszkałych przez Czechów. Od jakiegoś czasu w weekendy przyjeżdża do Češkego Sela nauczycielka czeskiego języka z Belgradu, zorganizowana przez ambasadę. Nauka czeskiego powróciła również do kilku szkół podstawowych, w tym trzech w gminie Bela Crkva, ale jej trwanie stoi nieustannie pod znakiem zapytania z powodu małej ilości chętnych. Czeskiego jako głównego uczy się także na uniwersytecie w stolicy oraz... w Kosowie, na serbskiej uczelni wyższej przebywającej na wygnaniu w Kosowskiej Mitrovicy.
W szkole mieści się dziś muzeum.
Obrazek

Opuszczam czeską wioskę ścieżką wśród pół w kierunku północnym, czyli odwrotnie niż przyjechałem. Duchota straszna, cały się lepię od potu.
Obrazek

Gdzieś tu biegła kiedyś wspominana linia kolejowa w kierunku rumuńskich kopalń. Ten odcinek zamknięto już chyba po I wojnie światowej, a zlikwidowano całkowicie po drugiej. W czasach węgierskich znajdowała się tu również granica komitatów: Češko Selo, jak i Bela Crkva leżały w komitacie Temesz ze stolicą w Temeszvarze (Timișoara), natomiast dwie wioski, do których zaraz zajrzę, były wystającym "cyplem" sąsiedniego komitatu Krassó-Szörény.

Pierwsza z wiosek zwie się Banatska Subotica (Банатска Суботица, Krassószombat). Sprawia wrażenie wyludnionej, wszyscy się pochowali.
Obrazek
Obrazek

Mimo, że mieszkają tu prawie wyłącznie Serbowie, to na ścianie wiszą klepsydry z samymi węgierskimi imionami i nazwiskami. Co ciekawe, opis jest już po serbsku. Czyżby w tej wiosce umierali jedynie Węgrzy?
Obrazek

Na budynku blisko skrzyżowania umieszczono tablicę poświęconą ofiarom II wojny światowej i wieniec w charakterystycznych barwach.
Obrazek

Ruszam na wschód, do sąsiedniej osady. Na wjeździe zagwozdka, wygląda na to, że miejscowi zakleili dolną nazwę serbską w alfabecie łacińskim (Dobričevo - Добричево) i sami przykleili nazwę węgierską (Udvarszállás). Dwie wioski tuż obok siebie, a tak różne, bo w tej dla odmiany są prawie sami Węgrzy (a nawet kilku Czechów).
Obrazek

Dobričevo jest praktycznie miejscowością graniczną - Rumunia zaczyna się dwa kilometry za ostatnimi zabudowaniami. Aż tak daleko nie jadę, fotografuję kościół lub kaplicę katolicką oraz jeden nieczynny sklep, po czym wracam do Suboticy.
Obrazek
Obrazek

Tym razem spotykam tam ludzi, a konkretnie trzech nastolatków, którzy na widok aparatu skrycie pokazują mi... muskuły ;). Zamiast nich uwieczniam cerkiew z 1866 roku. Wygląda na lekko zaniedbaną.
Obrazek

Na obrzeżach Banatskiej Suboticy stoją rozrzucone i opuszczone budynki jakiegoś większego gospodarstwa, a obok nich cmentarz.
Obrazek
Obrazek

Część grobów stoi w odgrodzonym sektorze z betonową "podłogą". Ciekawe, czy w grobowcach chowano najbardziej zasłużonych członków osady? Sporo tam gwiazd zamiast krzyży, ale znalazłem też pomnikowe zdjęcie chłopa w austro-węgierskim mundurze!
Obrazek
Obrazek

Za cmentarzem, a przed skrzyżowaniem z główną drogą, działa jakieś spore przedsiębiorstwo, do którego ciągle wjeżdżają i wyjeżdżają ciężarówki z rejestracjami z Tetova w Macedonii. Dziwne.
Poprzednia strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
I znowu te Bałkany na wakacje!... - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone