Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

I znowu te Bałkany na wakacje!...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
I znowu te Bałkany na wakacje!...

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 11.09.2023 18:48

Całkiem niedawno skończyłem opis wyjazdu z 2022 roku, a tu trzeba założyć nowy wątek o wakacjach 2023 ;)

Wyprawa na Bałkany w 2023 roku zaczyna się tradycyjnie od przystanku na rozprostowanie nóg na autostradowym parkingu w okolicy uzdrowiska Piešťany. I tam zdziwienie, bo toalety są zamknięte, a zamiast nich ustawiono rozpadające się toj-toje. Jeszcze większe zdziwienie nastąpiło, gdy okazało się, że Słowacy uczynili tak na wszystkich MOP-ach, nawet tam gdzie działały bary: jak chcesz za potrzebą, to do tojka marsz! Ciekawa polityka.
Obrazek

Podobnie tradycyjnie z autobany przeskakuję na boczną drogę numer 573 w stronę Dunaju. Ruch tu umiarkowany, mało jest obszarów zabudowanych, więc aby nie było tak szybko, to co rusz wyskakuje jakiś remont albo wahadło.
Większe zakupy robimy w markecie w Komárnie, gdzie klienci przepychają się i przeklinają na wszystkich po węgiersku, choć przecież będąc na Słowacji niekoniecznie muszę ich w tym języku rozumieć. Z kolei kasjerka pożycza od kogoś kartę klienta sieci, która uciekła z Polski i dzięki temu mniej płaciliśmy za większość produktów. Miło.

W południe wjeżdżamy do Madziarów. Podobnie jak rok temu częściowo ich bojkotuję, więc potraktuję ich tylko jako tranzyt na południe. U Orbana Victora jest problem, również tradycyjnie, z wiecznie korkującą się autostradą M1. Dodatkowo w tym roku Węgrzy chcąc poprawić kierowcom humor akurat w wakacje rozpoczęli jakieś "prace techniczne", więc codziennie internetowe mapy świeciły czerwonym kolorem informującym o zatorze. W takim przypadku nawet nie próbowałem dojechać do autostrady, tylko od razu po przekroczeniu granicy skręciłem na krajówkę z numerem jeden. Asfalt - znowuż tradycyjnie - mniej lub bardziej kiepski, ale dzięki niemu na obrzeżach Komárom, a właściwie w Almásfüzitő, odkryłem zrujnowane zabudowania wielkiego zakładu. Wyszperałem, iż była to największa w Europie Środkowej fabryka tlenku glinu.
Obrazek
Obrazek

Ponieważ remonty na autostradzie to za mało, automatycznie rozkopano również krajówkę, aby nikt się nie nudził. Zbliżam się do węzła w Tatabánya, ale na M1 dalej korek! Nic, jadę dalej równoległą jedynką i dopiero kilkanaście kilometrów dalej wjazd na autobanę nie nastręcza już trudności. Ruch co prawda bardzo duży, lecz jedzie się dość płynnie, choć co chwilę straszą potencjalnymi przeszkodami.
Obrazek

Obwodnica stolicy zaliczona szybko, a na M6 w kierunku południowym aut prawie brak. To kolejna węgierska tradycja: za Budapesztem potok samochodów rozdziela się na tyle odcinków, że drogi stają się puste.
Odwiedzając miejscowe Miejsce Obsługi Podróżnych zastanawiam się, czy też zastanę tam toj-toje. Ale nie, są normalne kibelki, za to próżno szukać drzew. Odpoczynek tylko na pełnym słońcu. Na szczęście dziś nie było aż tak upalnie, termometr wskazał maksymalnie 34 stopnie.
Obrazek

Autostradę opuszczam sto pięćdziesiąt kilometrów dalej z wyraźną ulgą. Monotonna jazda sprawiała, że zaczynały mi opadać powieki, na bocznych traktach łatwiej mi się ogarnąć.
Na chwilę staję w wiosce Kakasd (niem. Kockrsch). Chyba niebogata, bo policji nie stać nawet na własny parking, muszą parkować pod ścianami.
Obrazek

Osada była zamieszkała w przeszłości głównie przez Niemców. Na Pomniku Poległych obu wojen światowych widnieją praktycznie tylko niemieckie nazwiska. Po wypędzeniach zastąpili ich Węgrzy i Szeklerzy wypędzeni z innych stron, a społeczność niemiecka skurczyła się do kilku procent.
Obrazek

Współczesną atrakcją jest ciekawy w swej formie ratusz (wójtostwo), dzieło znanego architekta Imre Makovecza.
Obrazek

Celem mojego zjazdu z autostrady była wioska Grábóc (Грабовац, Grawitz), położona na uboczu wśród zielonych wzgórz.
Obrazek

Na jej skraju znajduje się monastyr Grabovac, należący do Serbskiego Kościoła Prawosławnego. Założyli go serbscy mnisi uciekający w XVI wieku z Dalmacji przed Turkami (choć przecież i tu panowali Turcy, ale być może łagodniejsi). Serbowie dość często osiedlali się na terenach dzisiejszych Węgier w czasie kolejnych fal emigracyjnych po nieudanych antyosmańskich powstaniach. W Grábócu zamieszkało kilka serbskich rodzin, potem dołączyli do nich jeszcze Szwabowie. Dzisiaj zostało po nich niewiele, dominują Węgrzy, ale klasztor nadal istnieje po różnych perturbacjach. Do 1974 był monastyrem męskim, po upadku komunizmu nastąpiła reaktywacja, lecz w formie żeńskiej. Bardzo skromnej, wikipedia podaje, iż zamieszkują go dwie mniszki.
Obrazek

Jest to niewątpliwie mały fragment Serbii na Węgrzech. Wszystkie stojące na parkingu samochodów mają serbskie rejestracje (z Wojwodiny). Na podwórku krząta się kilku facetów, którym starsza mniszka przynosi kawę.
- Chcecie do cerkwi? - pyta jeden z chłopów.
- A można? - odpowiadam pytaniem.
- Można - po czym przygląda się badawczo. - Skąd jesteście?
- Z Polski.
- Z Moskwy?? - podnosi zdziwiony brwi.
- Niee, na pewno nie z Moskwy - śmieję się.
Z serbskiego przechodzi na mieszankę serbsko - węgiersko - angielską i wpuszcza do środka (oczywiście za opłatą: 500 forintów. Kibelek też płatny - 100 forintów). Podpytuje dokąd jedziemy.
- Bośnia, Czarnogóra, Albania.
Na nazwę tego ostatniego kraju nie ucieszył się, natomiast po informacji, że odwiedzimy również Serbię, zrobił rozradowaną minę.
- A ja byłem kiedyś w Polsce! W Katowicach, na siatkówce! Bardzo mi się podobało!

Pomalowana na biało i żółto cerkiew pochodzi z XVIII wieku, typowy barok, ale w wydaniu prawosławnym. Ikonostas jest naprawdę piękny, warto przyglądać się także detalom.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wokół świątyni stoi kilka krzyży oraz groby zmarłych mnichów i mniszek.
Obrazek

W kapliczce nad potokiem można nabrać wody, a przy okazji schłodzić arbuza ;).
Obrazek

Wracając na autostradę przecinam sporo niewielkich mieścin. Niektóre są na wpół lub prawie całkowicie opuszczone. Utrzymuję się przy swoim zdaniu, że Węgry się zwijają. O ile prawie każdy znany mi kraj europejski mniej lub bardziej idzie do przodu, to poddani Orbana Victora podążają w drugą stronę. "Lepiej żyć biednie, ale godnie" - jakoś tak to brzmiało.
Obrazek

Na M6 nadal pusto. Właściwie im bliżej granicy, tym mniej samochodów, jakby ludzie jej się bali. To jednak ani nie jest główny korytarz turystyczny ani towarowy, więc istnieje jakieś wytłumaczenie.
Obrazek

Ostatnie kilkanaście kilometrów na węgierskiej ziemi to już zwykła droga, która doprowadzi nas do słynnego płotu antyimigranckiego. Pojawia się znienacka, ale wieża należy już do sąsiadów, czyli Chorwatów. Ciekawe co z niej obserwowali?
Obrazek

Od stycznia tego roku Chorwacja weszła do Schengen, więc płot stał się niepotrzebny, jednak na wszelki wypadek nikt go nie demontuje. Znakiem nowych czasów stały się... otwarte w nim furtki ;).
Obrazek

Miejscowość Udvar (niem. Udwo, chor. Dvor) miała szczęście i pecha jednocześnie. Szczęście, bo podczas rozbioru Węgier w Trianon pozostawiono ją pod władzą Budapesztu, ale pecha, bo granicę wytyczono dosłownie za ogródkami mieszkańców. Wioska leży na Węgrzech, jednak pola po wschodniej stronie znalazły się w Jugosławii, a dziś w Chorwacji. Poza zwykłymi uciążliwościami związanymi z granicą stało się to przyczyną jeszcze większych w czasie wojny w Chorwacji: w 1991 roku teren po drugiej stronie zajęli Serbowie i go zaminowali, część min zaś przeleciała na Węgry. W efekcie ludzie bali się wychodzić do własnych ogrodów i konieczne było rozminowanie, ukończone dopiero w ubiegłej dekadzie.
Obrazek

Najbardziej lubię granice, które zlikwidowano, przynajmniej w formie przekraczania. Zamiast tracić czas na kolejkę i durnych pograniczników, to mogę się teraz swobodnie zatrzymać i robić zdjęcia. Po czasach minionych (oby) pozostały groźne tablice, płot, opuszczone budynki i jeden samotny samochód służb.
Obrazek
Obrazek
rybkujaca
Odkrywca
Posty: 77
Dołączył(a): 10.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) rybkujaca » 11.09.2023 18:56

Witam serdecznie Autora! Chyba pierwszy raz załapałam się na "pudło" na cro-pli :sm:
M6 znam bardzo dobrze, regularnie podążamy nią zarówno w kierunku środkowej Dalmacji, jak i krajów bałkańskich bardziej na południe od Cro. Najczęściej jedziemy nią nad ranem, wtedy mąż kima obok na fotelu pasażera, a ja mogę "wyżyć się" na praktycznie pustej autostradzie :cfaniak:
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2181
Dołączył(a): 13.05.2019

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 11.09.2023 22:20

Ja również się przysiądę i dołączam do zachwytów nad węgierską, nieustannie pustą, M6 8) 8)

Te płoty w Udvar nie są antyimigranckie - one tam stały odkąd pamiętam, jeszcze kiedy o zalewie imigrantów nikt nie słyszał. Zwykłe ogrodzenia granicznie.

Na inżynierów i lekarzy z Afryki toto za słabe.... :oczko: :oczko:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 11.09.2023 22:49

Witam :)

Te płoty w Udvar nie są antyimigranckie - one tam stały odkąd pamiętam, jeszcze kiedy o zalewie imigrantów nikt nie słyszał. Zwykłe ogrodzenia granicznie.

jesteś pewien? Na granicach Węgier przed zalewem migranckim w ogóle nie kojarzę płotów. Do tej pory np. na granicy rumuńskiej nie ma płotu, choć przekraczać ich swobodnie nie można. Byłby to dziwny wyjątek, gdyby tak potraktowano odcinek chorwacki :oczy:
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2181
Dołączył(a): 13.05.2019

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 11.09.2023 23:20

Pudelek napisał(a):jesteś pewien? Na granicach Węgier przed zalewem migranckim w ogóle nie kojarzę płotów.


Jestem pewien.

Jechałem tamtędy w 2010 i 2013 roku - i te płoty i te ambony strażnicze już tam stały. I już wtedy wyglądały na dość wiekowe. Kryzys nastąpił w roku 2014 i wtedy Węgrzy zaczęli budowę słynnego płotu.

Te w okolicach Roszke są potężniejsze i bardziej strzeżone.

Zresztą imigranci nigdy za bardzo nie pchali się do Unii przez Chorwację, raczej szturmowali przejścia serbsko-węgierskie.


A Monastyr Grabovac dopisuję do listu miejsc do odwiedzenia. Mam nadzieję, że tradycyjnie po przeczytaniu Twojej relacji ta lista znów się powiększy :proszedzieki:
mchrob
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1913
Dołączył(a): 06.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) mchrob » 12.09.2023 07:37

Super nowa relacja do czytania - melduję się.

Co do zwijania się Węgier to też odnoszę takie wrażenie. O ile jeszcze może miasta jako tako wyglądają, to wsie węgierskie to coraz większy upadek. Wyglądają jakby nic się nie budowało i nie remontowało. To już Bośnia prezentuje się o wiele lepiej.
majkik75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2208
Dołączył(a): 25.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) majkik75 » 12.09.2023 08:04

Również dołączam. Choć mi jakoś umknęło, że stara relacja już zakończona ;)

pozdrawiam, Michał
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 12.09.2023 11:33

marekkowalak napisał(a):
Pudelek napisał(a):jesteś pewien? Na granicach Węgier przed zalewem migranckim w ogóle nie kojarzę płotów.


Jestem pewien.

Jechałem tamtędy w 2010 i 2013 roku - i te płoty i te ambony strażnicze już tam stały. I już wtedy wyglądały na dość wiekowe. Kryzys nastąpił w roku 2014 i wtedy Węgrzy zaczęli budowę słynnego płotu.

Te w okolicach Roszke są potężniejsze i bardziej strzeżone.

Zresztą imigranci nigdy za bardzo nie pchali się do Unii przez Chorwację, raczej szturmowali przejścia serbsko-węgierskie.


faktycznie te wydają się mniejsze. Ale był pewien okres, że migranci próbowali przez Chorwację, jak na granicy z Serbią stanął płot.
A wieża strażnicza jest chorwacka, może pochodzi jeszcze z czasów Jugosławii? Ewentualnie te płoty to pokłosie jeszcze wojny z lat 90....
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 12.09.2023 11:35

mchrob napisał(a): To już Bośnia prezentuje się o wiele lepiej.


pod względem dróg - na pewno! ;)

Również dołączam. Choć mi jakoś umknęło, że stara relacja już zakończona ;)

skończyłem niedawno, bo 1-go sierpnia ;)
feniks7
Croentuzjasta
Posty: 126
Dołączył(a): 01.04.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) feniks7 » 12.09.2023 11:47

Z ciekawością czekam na odwiedziny Bośni, Czarnogóry i Albanii.
Ciekawe gdzie pokierują Cię plany, góry czy morze, a może trochę tu i tu :?:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 12.09.2023 12:06

Mogę zdradzić, że morza w tym roku nie będzie ;)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 15.09.2023 21:58

Zatem znowu jestem w Chorwacji i znowu na jej wschodnich opłotkach. To region Baranja, którego większość leży na Węgrzech. Do końca jazdy zostało mi już tylko półtorej godziny, więc staję na chwilę we wsi Branjin Vrh (węg. Baranyavár). Jak każda osada w chorwackiej Baranji doświadczyła ona serbskiej okupacji w latach 90. ubiegłego stulecia: Serbowie wypędzili wszystkich "obcych" (czyli 90% mieszkańców), zniszczyli część domów, uszkodzili kościół katolicki. O ofiarach przypomina lekko zaniedbany pomnik z flagą. Drugi pomnik poświęcony jest komunistycznym partyzantom, którym wdzięczne były "narody Jugosławii".
Obrazek
Obrazek

Kościół zamknięty na głucho.
Obrazek

Projektowanie ścieżek rowerowych jak u nas: kończy się ona na trawniku.
Obrazek

Chorwacka autostrada jeszcze puściejsza niż węgierska: przez pierwsze dwadzieścia kilometrów spotykam aż trzy auta, wszystkie obcokrajowców: tir turecki i bośniacki oraz austriacka osobówka.
Obrazek

Imponujący most na Drawie, a to oznacza, że opuszczamy Baranję i wjeżdżamy do Slawonii.
Obrazek

Zbliża się wieczór, a mnie zaczyna ogarniać specyficzna radość: to ten stan, który pojawia się zazwyczaj na początku wyjazdów, gdy wszystko albo większość ciekawego jeszcze przed nami. Dość często udziela się on właśnie w momencie, kiedy dzień się powoli kończy, bo bardzo lubię tę porę dnia.

Nieco szybciej niż zakładałem docieramy na kwaterę w Slavonskim Brodzie. Zlokalizowana ona jest na spokojnym osiedlu domków jednorodzinnych. To jedyny przypadek podczas całego wakacyjnego wyjazdu, że kwaterę oznaczono specjalną tabliczką informująca o obiekcie noclegowym.
Wychodzi właścicielka, pokazuje apartament, który rzeczywiście można tak nazwać: spora sypialnia, podobnych rozmiarów kuchnia, spora łazienka i jeszcze jeden pokój, gdyby ktoś potrzebował. Jak na najdroższy nocleg urlopu całkiem, całkiem. Babka mówi po angielsku, ale wkrótce przechodzi na niemiecki, którym posługuje się płynnie. Może tam pracuje albo pracowała?

Dziś był najdłuższy przejazd wyprawy, ponad osiemset kilometrów i dwanaście godzin, ale z przystankami. Chciałem skorzystać z wejścia Chorwacji do Schengen i dużej ilości autostrad, aby jak najdalej dostać się na południe i wpadł mi w oko właśnie Slavonski Brod. Przy okazji będzie można go obejrzeć, w końcu nigdy tu nie byłem.
Obrazek

Jedyny minus kwatery, to odległość od centrum - co najmniej kilkadziesiąt minut dreptania. Ale to nic, przejdziemy się, spacer będzie przyjemny.
Obrazek

Mała wystawa maszyn na jednym ze skwerów. Stoją dwie lokomotywy parowe oraz tramwaj wyprodukowane w zakładach w Slavonskim Brodzie.
Obrazek
Obrazek

Miasto intensywnie bombardowali z powietrza alianci w czasie II wojny światowej, co spowodowało zniszczenie 80% zabudowy. Zabytków zostało niewiele, najcenniejszym jest habsburska twierdza z XVIII wieku. Wchodzimy do niej od tyłu.
Obrazek

Twierdzę wybudowano przeciwko Turkom, ale nigdy nie została użyta w boju. Straciła swoje właściwości obronne w 19. stuleciu, w kolejnym niszczała, wojsko częściowo ją rozebrało. Dopiero niedawno zaczęto ją remontować, ale połowicznie. Dosłownie połowiczne: połowa odpicowana, a potem nagle zaczyna się druga połowa popadająca w ruinę.
Obrazek
Obrazek

Fosa i jugosłowiańskie bloki.
Obrazek

Zaraz za twierdzą płynie Sawa. To rzeka graniczna - za nią zaczynają się Bałkany, a także Bośnia i Hercegowina. Slavonski Brod jest miastem granicznym, co w historii było przyczyną zarówno jego rozwoju, jak i nieszczęść.
Obrazek

Most graniczny, jutro z niego skorzystamy.
Obrazek

Po drugiej stronie rozciąga się Brod (Брод), w przeszłości znany jako Bosanski Brod. Leży w serbskiej części Bośni, o czym świadczą serbskie flagi widoczne aż stąd.
Obrazek

Główny deptak i plac pod nazwą Trg Ivane Brlić-Mažuranić, ponoć największy taki w kraju. O tej porze tętni życiem, ludzie się przechadzają, gonią, wystrojone panienki w szpilkach i wyperfumowani panowie w białych adidasach prezentują swoje wdzięki.
Obrazek

Przy korzo zachowały się zabytkowe kamienice. Budynek na końcu zdaje się zamykać ulicę, ale to już Bośnia za rzeką.
Obrazek

Siadamy w jednej z licznych restauracji. Na stół wjeżdża gurmanska pljeskavica (z serem, słoniną i boczkiem) oraz ćevapi w bułce. Miała być jeszcze sałatka, ale obsługa nie radzi sobie z inwazją klientów, jest jej ewidentnie za mało. Kelnerka myli zamówienia, gubi kawałki mięsa, kelner wyłożył się na schodach z całą porcją frytek. Za dużo połączonych stolików, podczas gdy przydałyby się rozdzielone, jakaś baba ciągle się awanturuje, bo nie zgadza się jej a to porcja, a to rachunek. Ale ogólnie smakowało, zwłaszcza na początku wyjazdu wszystko jest pyszne ;).
Obrazek

Jak wspominałem: położenie Slavonskiego Brodu to jego szczęście i przekleństwo. Założono go przy przeprawie przez Sawę, dzięki niej żyje; być może już w czasach rzymskich była tu osada. Wzniesiona przez Słowian twierdza została zniszczona przez Turków, austriacka częściowo istnieje do dzisiaj. W czasie rozpadu Jugosławii miasto było regularnie ostrzeliwane zza rzeki przez Serbów; nie mogli oni dokonać inwazji (Chorwaci zniszczyli most graniczny), więc bombardowali je z samolotów i z dział. Bardzo duże szkody materialne, a do tego kilkaset cywilnych ofiar śmiertelnych, w tym kilkadziesiąt dzieci. Slavonski Brod był atakowany nawet wówczas, gdy w innych rejonach Chorwacji panował spokój. Ślady po pociskach są do dziś widoczne w wielu miejscach.
Obrazek

Po powrocie na kwaterę w pewnym momencie widzę, że za oknem coś błyska. Wyglądam, a to sąsiad pali śmieci w metalowej beczce. Co kraj, to obyczaj.
Obrazek
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 10886
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 16.09.2023 09:25

Pudelek napisał(a):Nieco szybciej niż zakładałem docieramy na kwaterę w Slavonskim Brodzie.


Pamiętam jako nastolatek relacje z Dziennika TV jak bodajże Zwiefka informował o ostrzale Slavonskiego Brodu.
Od tamtej pory jak słyszę tę nazwę to przywołuje na pamięć.
opet
Odkrywca
Posty: 63
Dołączył(a): 03.06.2021

Nieprzeczytany postnapisał(a) opet » 16.09.2023 12:14

" Na chwilę staję w wiosce Kakasd " - Pieprzyć to.

Spokojnie, bo to tylko tłumaczenie google z węgierskiego :)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 16.09.2023 12:51

te kiero napisał(a):
Pudelek napisał(a):Nieco szybciej niż zakładałem docieramy na kwaterę w Slavonskim Brodzie.


Pamiętam jako nastolatek relacje z Dziennika TV jak bodajże Zwiefka informował o ostrzale Slavonskiego Brodu.
Od tamtej pory jak słyszę tę nazwę to przywołuje na pamięć.


a mnie jakoś się nie wbił w pamięć, Dubrownik i Sarajewo wszystko przyćmiło. Ale pewnie byłem młodszy od Ciebie ;)

Spokojnie, bo to tylko tłumaczenie google z węgierskiego :)

ale tytuł strony tłumaczy jako "kogut" :mg:
Następna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
I znowu te Bałkany na wakacje!...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone