Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Słowacja

Słowacja może poszczycić się jednym z najdłuższych w Europie systemów tras turystycznych, które są oznaczone i przystosowane do ruchu pieszego. Łącznie w kraju znajduje się około 13 tysięcy kilometrów pieszych szlaków. Na terenie Słowacji znajduje się ogromna liczba zamków – jest ich tu ponad 200. W słowackiej miejscowości Herlany znajduje się jeden z niewielu gejzerów zlokalizowanych w kontynentalnej Europie. Gejzer ten jest wyjątkowy ze względu na temperaturę wody, która wynosi zaledwie 20 stopni. Do wybuchów wodnych dochodzi co około 30 godzin, a każda erupcja trwa pół godziny i pozwala na podziwianie dwudziestometrowego gejzera.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2117
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 29.03.2014 19:29

byłem na Chopoku w połowie lutego - i widać, że niewiele się zmieniło ;)
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 19689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 29.03.2014 19:30

Agnieszko , skąd wzięliście tyle śniegu :?: :wink:
U nas śnieżyce kwitną . . . ale na tle śniegu też ładnie wyglądasz 8)


Pozdrawiam
Piotr
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 29.03.2014 20:24

Ahoj! :mrgreen:

tony montana napisał(a):Matulu
Narty jeszcze nie na strychu? Az mi sie zimno od sniegu zrobilo ;)

Nie mamy strychu ;)

Niestety nieodwołalnie kończymy sezon narciarski. To już ostatni weekend... :(


tony montana napisał(a):Ja po porannym rowerku z kolega opalalem sie dzis przy domu osloniety od zimnego wiatru piekne slonce bylo :oczko_usmiech:

U nas też było piękne słońce i też się opaliliśmy, szkoda, że tylko na twarzy :roll: :mrgreen:


Pudelek napisał(a):byłem na Chopoku w połowie lutego - i widać, że niewiele się zmieniło ;)

My byliśmy drugi raz w życiu, wcześniej dokładnie rok temu. Dzisiaj było idealnie - słońce, prawie zero wiatru, widoczność bardzo dobra (widać było Tatry Zachodnie i Wysokie :)) A poza tym mało ludzi, więc bez kolejek do wyciągów. Większość już myśli o rowerach i opalaniu ;)

A mnie jest szkoda zimy, że była tak krótko... :? 8)


piotrf napisał(a):Agnieszko , skąd wzięliście tyle śniegu :?: :wink:

Niżej było zdecydowanie mniej śniegu ;) To zdjęcia spod szczytu Chopoka - wysokość 2000 metrów, więc trochę białego się jeszcze ostało :mrgreen:

Jak wrócimy, to pewnie więcej zdjęć wrzucę 8)


Pozdrawiam :papa:
Dodek
Autostopowicz
Posty: 1
Dołączył(a): 11.04.2014
Maslinka

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dodek » 11.04.2014 16:07

Witam wszystkich.
Forum czytam od dawna, ale w końcu postanowiłem napisać.
Chciałem podziękować Maslince za piękną relację z Wielkiej Fatry. Trasa, którą opisałaś (1-szy dzień) pokrywa się z naszymi planami na pierwszy dzień majowego weekendu. Korzystałem już wcześniej z Twoich porad dotyczących Chorwacji - więc jeszcze raz dziękuję:)
Mam nadzieję, że będę aktywniej uczestniczył w tutejszych dyskusjach ponieważ troszkę Cro już zjechałem i to raczej po tych mniej uczęszczanych rejonach. Oczywiście nie było wyjazdu, żeby nie podreptać gdzieś w góry...

Pozdrawiam wszystkich
PS. W Słowacji oprócz Wielkiej Fatry polecam oczywiście Małą i jak najbardziej Słowacki Raj.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008
Re: Maslinka

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 11.04.2014 16:30

Dodek napisał(a):Chciałem podziękować Maslince za piękną relację z Wielkiej Fatry. Trasa, którą opisałaś (1-szy dzień) pokrywa się z naszymi planami na pierwszy dzień majowego weekendu.

Witaj, Dodek. Cieszę się, że informacje się przydały i miło spędziliście czas :)

Dodek napisał(a):Mam nadzieję, że będę aktywniej uczestniczył w tutejszych dyskusjach ponieważ troszkę Cro już zjechałem i to raczej po tych mniej uczęszczanych rejonach.

W takim razie ja też mam nadzieję, że będziesz aktywnym Forumowiczem i skrobniesz jakąś relację 8) Opisy mało popularnych miejsc są tu bardzo mile widziane :D

Pozdrawiam serdecznie :papa:

P.S. Pisałam, że wrzucę trochę zdjęć z narciarskiej Słowacji i wrzuciłam, z tym, że tutaj 8)
ruzica
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1808
Dołączył(a): 27.03.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) ruzica » 22.06.2014 21:00

Witam wszystkich Słowacjo-Maniaków :D
Tak sobie właśnie pomyślałam wieczorową porą, że skoro rok temu przed wyjazdem do słowackiej Małej Fatry śledziłam ten wątek namiętnie(wtedy jeszcze jako cichociemna;), to może watro by było go odświeżyć i powspominać ubiegłoroczny wczesnoletni urlop, jakże inny od tegorocznego :)

Plan odwiedzenia Małej Fatry narodził się błyskawicznie- przeczytałam gdzieś, że są takie góry przypominające Tatry, Bieszczady i Słowacki Raj w jednym- od razu nie miałam wątpliwości- jedziemy tam! :mrgreen:

Niedziela, 15 czerwca 2013

Budzik nastawiony na 4 rano stawia nas na nogi, o 5 wyjeżdżamy. Droga przez Polskę przebiega błyskawicznie- w niedzielę rano ruch jest znikomy. 0 13 jesteśmy w Terchovej- jechaliśmy oczywiście w ciemno, ale kwaterę w cenie 10euro/os znajdujemy bardzo szybko. :)

Po wyładowaniu klamotów z bagażnika idziemy na pizzę „U Adama” i zastanawiamy się gdzie tu pójść. Pora jest na tyle wczesna, że nie warto marnować czasu na lenistwo-idziemy na krótki szlak(wg mapy max 4 godziny) Doliną Obsivanki.

Początek spaceru zwykłą drogą:
CIMG2399f.JPG


Potem przedzieramy się przez chaszcze:
CIMG2402f.JPG


Chaszcze są upierdliwe, szlak zaczyna się robić stromy, po za tym dokucza upał. Ale i tak jest pięknie:
CIMG2406f.JPG


Dochodzimy do pierwszych łańcuchów nad przepaścią:
CIMG2413f.JPG


Przepaści na zdjęciu nie widać ale była :twisted:

Dalej w górę po stromych schodkach:
CIMG2416f.JPG


Dochodzimy do następnego przepaściastego miejsca z poręczami:
CIMG2424f.JPG


Zawsze myślałam, że mam lęk wysokości, ale chyba jednak nie 8)

Widoki po drodze piękne:
CIMG2430f.JPG


Terchova :
CIMG2432f.JPG


Niby dolina, a cały czas trzeba zasuwać pod górkę, po wysokich stopniach z wystającymi gwoździami :evil:

Gorsze chyba jednak jest zejście-miejscami po bardzo sypkim żwirze, glebę chyba z 6 razy zaliczyłam, ale humor mnie o dziwo nie opuszczał :D

Do momentu kiedy ujrzałam drabinkę :roll: 8O :evil: :
CIMG2434f.JPG


No tego to się nie spodziewałam. Może i lęku wysokości nie mam ale drabinofobię na pewno! Zwłaszcza w kierunku góra-dół! I co ja teraz biedna sierota pocznę?! :x

Drabina tak mnie wybiła z rytmu, że zaczęłam robić głupoty, nawet chciałam z tej skałki zeskoczyć, żeby tylko nie iść po drabinie :twisted:

W końcu jednak zostałam namówiona przez Drugą Połówkę i grzecznie zlazłam :)

Za drabiną jest już łatwo i widokowo:
CIMG2437f.JPG


W dolnej części szlaku był jeszcze łańcuch, ale bardzo łatwy do pokonania :)
A to już droga do pensjonatu asfaltem:
CIMG2439f.JPG


Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do baru, żeby spróbować co to jest ta Kofola? :roll: :wink:
Wyżłopaliśmy po 0,5 litrowym kuflu i od tej pory dostaliśmy jakiegoś wariactwa na jej punkcie-piliśmy ją częściej niż piwo. :oops:

Trochę nas ta dolinka jednak zmęczyła. A jutro pójdziemy w góry!

cdn. :papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 22.06.2014 21:08

Jest Mała Fatra, jestem i ja :mrgreen:

Pizzeria "U Adama" dobrze znana, Obsivanka też :D

Będę zaglądać i niedługo pewnie też coś wrzucę, bo właśnie wróciliśmy ze słowackich Tatr Zachodnich :D

Pozdrav :papa:
ruzica
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1808
Dołączył(a): 27.03.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) ruzica » 22.06.2014 21:13

I ja na Tatry zachodnie chętnie popatrzę, bo znam je tylko z przejść grzbietem granicznym w PL. :wink: A to zaledwie mały kawalątek :wink:

Czekam zatem na relację :D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 22.06.2014 21:19

ruzica napisał(a):I ja na Tatry zachodnie chętnie popatrzę, bo znam je tylko z przejść grzbietem granicznym w PL. :wink: A to zaledwie mały kawalątek :wink:

Czekam zatem na relację :D

Zrobiliśmy tylko 3 wycieczki. Cóż, "długi weekend" okazał się zbyt krótki ;)

Ruzica, nie mów, że z "drabinofobią" poszłaś w Fatrze na Diery? Chociaż to mógłby być dobry sposób na przezwyciężenie lęku :)
ruzica
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1808
Dołączył(a): 27.03.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) ruzica » 22.06.2014 21:36

3 wycieczki w 4 dni to dużo :P

Dokładnie tyle ile my zrobiliśmy w Małej Fatrze :D

O Dierach będzie, ale nie uprzedzajmy faktów :wink:
ruzica
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1808
Dołączył(a): 27.03.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) ruzica » 23.06.2014 21:51

16 czerwca 2013, poniedziałek

Stefanova-Sedlo Meziholie-Stoh-Chleb-Snilovske-Sedlo-Vratna

Po rozgrzewkowym spacerze na Obsivankę postanowiliśmy wybrać się na bardziej ambitną wycieczkę. Tzn. ambitną w pierwszej części, ponieważ ostatni odcinek postanowiliśmy skrócić sobie kolejką :D
Pogoda podobna jak dzień wcześniej, czyli upał,a jest dopiero 9 rano:
CIMG2442f.JPG


Autobusem dojeżdżamy do Stefanovej, skąd startuje nasz szlak.

Na starcie widok na Mały i Wielki Rozsutec, jednego z nich zdobędziemy, ale nie dziś :)
CIMG2444f.JPG


Pniemy się w górę mozolnie przez las:
CIMG2453f.JPG


Po niezbyt długich mękach wychodzimy na przełęcz, gdzie robimy sobie przerwę:
CIMG2459f.JPG


Z tego miejsca mamy 2 możliwości kontynuowania wędrówki-możemy udać się albo na Wielki Rozsutec, który podobno jest najpiękniejszą górą na Słowacji(i ja się z tym zgadzam:
CIMG2463f.JPG


Albo w kierunku kapuścianego nieco z wyglądu Stoha- tak my uczyniliśmy.
CIMG2472f.JPG


Szlak na Stoha jest ekstremalnie upierdliwy- stromy, przez chaszcze i po błocie. Na szczęście leśny odcinek jest krótki- za lasem wychodzimy na taką łąkę, bieszczadzką niemal :)

Niby kapusta a jednak dała popalić, nic zresztą dziwnego- wierzchołek znajduje się na wysokości ponad 1600m npm, startowaliśmy z poziomu 500m, było się więc gdzie zmęczyć.

Widok ze szczytu:
CIMG2480f.JPG


Za Stohem wędrówka po grzbiecie, czyli sama przyjemność. Lekko pod górkę, albo lekko z górki i cały czas widoki:
CIMG2489f.JPG


CIMG2497f.JPG


CIMG2508f.JPG


Przyjemność popsuło kilka czynników- po pierwsze upał, było chyba z 40 stopni, po drugie(ale to ma związek z tym pierwszym) skończyła nam się woda(a mieliśmy 3 1,5 litrowe butelki), po trzecie zmęczenie narastało, ale to jeszcze nie było najgorsze.

Najgorszym było to, iż nie byłam pewna o której jest ostatnia kolejka ze Snilovskego Sedla i czy na nią zdążymy. :roll:
Budynek kolejki był co prawda widoczny, ale wydawało mi się, że jest to tak daleko, że na pewno nie zdążymy.

Na koniec przed nogami(jakby wszystkiego było mało) przepełzła mi żmija. Nie mam jej na zdjęciu, ale było to gdzieś w tych okolicach:
CIMG2510f.JPG


To wszystko wprowadziło trochę stresującą atmosferę,a przez brak wody obawiałam się, że trzeba się będzie bliżej zapoznać z Horską Sluzbą. :evil:

Wyprawa jednak zakończyła się szczęśliwie- dobiegliśmy w porę na przedostatnią kolejkę; na górnej stacji kupiliśmy colę, którą wypiliśmy w 3 sekundy. Na dolnej stacji wypiliśmy jeszcze po 2 szklanki Kofoli, po czym pojechaliśmy autobusem do Terchovej.

W Terchovej wstąpiły we mnie nowe siły- nasza wycieczka nie była aż tak długa, męcząca za to głównie ze względu na pogodę. Wykąpaliśmy się więc szybko, przywdzialiśmy jakieś bardziej cywilizowane stroje i poszliśmy „do miasta” :wink:

Mieliśmy ochotę na coś konkretniejszego niż pizza Adama, dlatego poszliśmy do jedynej wtedy czynnej knajpki w centrum. Tego co mnie tam spotkało długo nie zapomnę. :evil:

Każdy wie, że nasze języki- polski i słowacki- są podobne. Niestety podobieństwo bywa czasem zgubne- tym razem doprowadziło mnie do obiadowej katastrofy. :(

W knajpce wszystkie kelnerki mówiły tylko po słowacku, menu też tylko po słowacku. Ale co to za problem? Zrozumiem przecież 8)

Wybrałam potrawę o nazwie „kureci pečen”- no bo co to niby może być, pewnie jakiś pieczony kurczak :roll: Co prawda cena 4 euro była troche podejrzana, ale nie będę sobie zawracać tym głowy :wink:

Jakież było moje zdziwienie kiedy dostałam talerz- z małymi ciemnymi kawałkami 8O

Nie wiem co to jest ale na pewno nie kurczak. :roll: :twisted:

Jeden kęs i wszystko stało się jasne: wątróbka! Pečen to po słowacku wątróbka!

Tak się akurat składa, że nie jem żadnych absolutnie podrobów, to nawet nie chodzi o to, że mam jakieś uprzedzenia, bo to wnętrzności czy coś, ale ja po prostu nie trawie ich smaku :x :(

No cóż, sałatka i placki ziemniaczane zjadliwe, przynajmniej nie głodowałam. Smutki wątrobiane zalałam piwkiem i było OK. :D

A w domu czyli na kwaterze czekała nagroda za trudy dnia dzisiejszego:
CIMG2511f.JPG


:D :papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.06.2014 14:47

ruzica napisał(a):Z tego miejsca mamy 2 możliwości kontynuowania wędrówki-możemy udać się albo na Wielki Rozsutec, który podobno jest najpiękniejszą górą na Słowacji(i ja się z tym zgadzam

Hmmm... mogę się z tym zgodzić :) No chyba, że... Roháče :P To już trochę inny kaliber, chociaż żelastwo jest i tu, i tu ;)


Stoh i Suchy to szczyty (z tych wybitnych), które jeszcze mamy do zdobycia w Małej Fatrze. Cieszę się, bo będziemy musieli tam wrócić :)

Widzę, że oszaleliście na punkcie kofoli ;) Mój mąż ją bardzo lubi, mnie jakoś nieszczególnie przypadła do gustu.

Czekam na Rozsutca. Chyba już wiem, którego wybraliście :mrgreen:
ruzica
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1808
Dołączył(a): 27.03.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) ruzica » 24.06.2014 18:52

Cześć Maslinka!

Hmm czyżbyście byli na Rohaczach w miniony weekend? :)

Nam z tych wybitnych szczytów w Małej Fatrze zostały aż 4(bo się nam wtedy plan trochę posypał) i też się cieszę, że trzeba będzie wrócić :D

A z Rozsutcami to było tak, że my chcieliśmy zdobyć oba w jeden dzień. W praktyce okazało się, że to jednak trochę za dużo- i poszliśmy na ten, który był bliżej :)

Za Kofolą to rzeczywiście szalejemy, ale ona wyjątkowo dobrze smakuje jak jesteśmy zmęczeni. Czyli w górach i po wycieczkach rowerowych. Bo tak normalnie to aż takiego szału nie robi :wink:
ruzica
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1808
Dołączył(a): 27.03.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) ruzica » 24.06.2014 20:21

Środa, 18 czerwca 2014

Terchova-Biely Potok-Dolne Diery-Horne Diery-Pod Tanecnicou

Dzień wcześniej, czyli we wtorek mieliśmy iść na Mały i Wielki Krywań. Niestety upały przybrały na sile i tego dnia było chyba z 45 stopni na słońcu. W tym skwarze nawet spacer na obiad, do Janosikovej Koliby był wyzwaniem. Dobrze, że przynajmniej jedzenie było tego warte. Po południu mieliśmy jechać do Zamku Strečno, ale nawet na to nie mieliśmy ochoty. :evil: No i tak, zamiast szczytów i zamków było leniwe moczenie stópek w potoku :mrgreen:


W środę niewiele się ochłodziło, ale w końcu trzeba było się ruszyć. No i nadszedł ten straszny moment, kiedy przyszło mi stanąć oko w oko z Dierami. Wcześniej, jeszcze w domu obejrzałam wszystkie możliwe filmiki o przejściu Dier, przeczytałam tonę opisów, ale ciągle nie byłam pewna czy nie ucieknę stamtąd z krzykiem :wink: Zwłaszcza, że incydent z drabinką na Obsivance pokazał, że drabiny to jednak nie jest to co lubię najbardziej.

Próbowałam się nawet od tej wycieczki wymigać, ale..No właśnie, Diery bardzo chciał zobaczyć mój chłopak i jakoś nie miałam sumienia pozbawiać go tej przyjemności. :D

Dlatego o 8 rano wyszliśmy z kwatery. Już tak wczesnym rankiem było upalnie, więc jeszcze kremy z filtrami kupiliśmy po drodze(bo na Stohu to się zjaraliśmy nieźle).Do Białago Potoku jest z Terchovej koło 2 kilometrów, poszliśmy więc pieszo.

Po drodze taki zabytek z minionej epoki:
CIMG2513f.JPG


A to już na szlaku. Dzięki wodom z potoków jest przyjemnie chłodno. W tych okolicznościach zjadam śniadanie, którego z nerwów odmówiłam w domu :D

CIMG2519f.JPG


Musimy trochę przyspieszyć kroku, bo za nami wycieczka szkolna. Nie chcę, żeby widzieli moją klęskę na drabinkach :twisted:

Dość szybko dochodzimy do najwęższego miejsca:
CIMG2528f.JPG


Za najwęższym miejscem był mostek z urwaną poręczą, trochę hardkorowo, ale do przejścia.

A oto mój postrach w postaci pierwszej drabinki(po prawej) oraz jeden z dwóch dolnych wodospadów:
CIMG2531f.JPG


Ku własnemu zdziwieniu drabinkę pokonałam sprawnie i w miarę szybko. No cóż, może pod górkę takie straszne nie są. Obawiam się jednak, że te w Dierach Górnych będą gorsze.


Te mostki jakieś wąskie:
CIMG2532f.JPG


Teraz trochę pod górkę:
CIMG2535f.JPG


Za Dolnymi Dierami idziemy kawałek leśną polanką, po czym wchodzimy w Diery Górne, czyli te dłuższe i trudniejsze. Wycieczka szkolna poddała się już na pierwszej drabinie- mamy ich z głowy :wink:

Trochę stromo i ślisko, ale jest się czego złapać:
CIMG2547f.JPG


Kolejna drabina, o wiele dłuższa od pierwszej:
CIMG2555f.JPG



Nooo, jak tu się nie bałam to mogę iść dalej, Diery moje :mrgreen:
Nie wiem jakim cudem, ale jakoś mi się udało zachowywać zimną krew na tym żelastwie. Z natury jestem dość strachliwa i łatwo w padam w panikę, ale tutaj wyjątkowo udało mi się wejść w „tryb zadaniowy” i wmówić sobie: „musisz tylko pokonywać kolejne szczeble i nie patrzeć w dół”.

To jednak prawda, że stanięcie z własnymi lękami twarzą w twarz może mieć doskonałe działanie terapeutyczne. Przynajmniej u mnie się sprawdziło :D

Diery to jednak nie tylko adrenalina i trudności, sporo momentów łatwych i bezstresowych:
CIMG2558f.JPG


Chociaż czasem trzeba przejść przez środek potoku:
CIMG2562f.JPG


Nieco trudniejsze od drabinek są pochyłe, śliskie kładki, ale ja je lubię:
CIMG2564f.JPG


Czas przejścia przez oba wąwozy to chyba coś około 2 godzin(może trochę mniej), ale te 2 godziny mijają jak 10 minut. Nie sposób się tam nudzić, bo co chwila spotykamy atrakcje. Np. takie:
CIMG2565f.JPG


Niedość, że drabina wygląda jakby się miała za chwilę rozlecieć, to jeszcze dojście do niej też jakby mało solidne.
CIMG2571f.JPG


Poniżej ostatnia drabina, ta wyglądała przyzwoicie, tylko coś mi nie pasowało. Idąc nią miałam wrażenie, że podąża za mną jeszcze z 5 osób. Odwróciłam się i okazało się, że na drabinie jestem sama. Ona się po prostu strasznie chybotała :D
CIMG2579f.JPG


Za wąwozem zeszła ze mnie adrenalina i poczułam się lekko głodna, a nawet trochę zmęczona.

Za Hornymi Dierami jest jeszcze jeden wąwóz- można iść dalej pod górkę drabinami, ja jednak stanowczo zaprotestowałam. Chwilowo miałam dość wrażeń. Poszliśmy zatem leśną drogą , aby w końcu wyjść na polanie Pod Tanecnicou.

Stamtąd zaatakujemy szczyt, który okaże się trochę chyba trudniejszy od przejścia przez Diery. Ale o tym następnym razem. :papa:
ruzica
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1808
Dołączył(a): 27.03.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) ruzica » 29.06.2014 15:15

Środa, 18 czerwca 2013- cd

Pod Tanecnicou-Mali Rozsutec-Podrozsutec-Bieli Potok-Terchova

Po około godzinie wędrówki lasem wychodzimy na taką polankę:
CIMG2580f.JPG


Siedzi tu spora grupka słowackich dziadków-są bardzo mili i zachęcają nas do odpoczynku, my jednak nie korzystamy z zaproszenia- nie możemy się doczekać skał, łańcuchów i przepaści :D

Mały Rozsutec widziany z dołu:
CIMG2582f.JPG


Hmm… Wcale nie taki mały :!: Jak tam wleźć? :?: :roll: Tożto przecie całkiem pionowo. No nic zobaczymy, weszło tylu przed nami to i my spróbujemy.

Początkowo jest płasko:
CIMG2583f.JPG


I zielono:
CIMG2585f.JPG


Dość szybko zaczyna się robić stromo i krucho, ale tu jest jeszcze łatwo.
CIMG2588f.JPG


Naczytałam się o tym Rozsutcu niestworzonych rzeczy, ale nie jest on taki straszny jak go malują- kładka nad przepaścią nie robi wrażenia, bo przepaść porośnięta krzaczorami :wink: „Ekspozycji”, która miała być spora też jakoś specjalnie nie odczuwam. Owszem, na krótkim odcinku jest trochę pionowo, ale dzięki łańcuchom i w miarę dobrze urzeźbionej skale wspinaczka jest dość łatwa.

Trudne okazało się jedno miejsce. Podobno niejeden zawisł tam na chwilę nie bardzo wiedząc co robić dalej. Ja nie miałam tam chwilowego zawieszenia- ja tam po prostu utknęłam i to na długo! :evil: :oops:

To straszne miejsce, to taki mały pionowy kominek, ołańcuchowany, ale nie za bardzo jest jak tam postawić nogę. Trochę mnie ten fragment zestresował, nawet przeszło mi przez myśl:” a może by tak stąd zwiać”- ale to było średnio możliwe- myśl o zejściu Dierami za bardzo mnie nie pocieszała.

No i tak zmarudziliśmy z pół godziny dumając co dalej. Sama raczej nie wlezę, ręce mam za słabe, by się podciągnąć.

W końcu jakoś zostałam wciągnięta przez Drugą Połówkę, ale nie było to zbyt miłe- miałam wrażenie, że albo spadnę, albo będę miała wyrwaną rękę :lol:

Uff, udało się.

Za problematycznym miejscem jeszcze tylko kilka zakosów i Mały zdobyty.
Tych zakosów niestety nie pamiętam- taką miałam adrenalinę. Podobno na szczyt wbiegłam :twisted:

Byliśmy tak zaaferowani trudnościami wejścia,że z części łańcuchowej jest tylko jedna fota:
CIMG2589f.JPG


A to już na szczycie, minę mam w stylu „dajcie mi wszyscy święty spokój” :twisted:
CIMG2591f.JPG


CIMG2590f.JPG


Widok ze szczytu, widoczność niestety średnia:
CIMG2593f.JPG


Posiedzieliśmy na szczycie z pół godzinki, należało nam się! Początkowy plan wycieczki zakładał, że prosto z Małego, pójdziemy na Większy Rozsutec, na miejscu jednak uznaliśmy, że Diery i Mały to i tak wystarczająco dużo na jeden dzień. Po za tym średnio wyobrażam sobie zejście kominkiem :wink:

No właśnie zejście- musiało w końcu nastąpić. Z drugiej strony jest trochę łatwiejsze, ale to nie znaczy, że pozbawione hardcorów.
CIMG2595f.JPG


Z Rozsutca schodzimy stromym i bardzo kruchym żlebem, dobrze, że są krzaczki i drzewka, to się można przytrzymać. :)
CIMG2596f.JPG


Najgorsze w tym wszystkich są mobilne kamienie, idący za nami nieustannie powodują kamienne lawinki. Jednym z takich kamulców miałam nawet nieszczęście dostać. Dobrze, że tylko w plecak.

Strome zejście nie jest długie(gdzieś tam nawet był łańcuch, ale łatwy do pokonania) ale mi się wlekło w nieskończoność.

Po etapie skalnym wchodzimy do lasu, tu jest równie stromo, ale nie ma już osypujących się kamieni.

A to już ostatni etap:
CIMG2599f.JPG


Łąką dochodzimy do Białego Potoku:
CIMG2600f.JPG



Stąd jeszcze tylko 2 kilometry i zasiadamy w Janosikowej Kolibie. Muszę przyznać, że zupa czosnkowa, smażony ser i pół litra Kofoli nigdzie i nigdy nie smakowały tak jak po zejściu z Małego Rozsutca :mrgreen:

Trochę nam było głupio siedzieć w knajpie bo po Dierach byliśmy nieźle utytłani;)- ale głód zwyciężył :wink:

Na tym właściwie zakończyliśmy naszą krótką przygodę z Małą Fatrą, którą jesteśmy zachwyceni i na pewno tu wrócimy. Zwłaszcza, że jest sporo miejsc których nie zdążyliśmy odwiedzić.

Następnego dnia pojechaliśmy na tydzień w polskie Tatry, gdzie nastąpiło załamanie pogody i cały tatrzański wypad można podsumować tym zdjęciem:

CIMG2800f.JPG


:twisted: :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Słowacja - Slovensko



cron
Słowacja - strona 48
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone