Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Słowacja

Słowacja może poszczycić się jednym z najdłuższych w Europie systemów tras turystycznych, które są oznaczone i przystosowane do ruchu pieszego. Łącznie w kraju znajduje się około 13 tysięcy kilometrów pieszych szlaków. Na terenie Słowacji znajduje się ogromna liczba zamków – jest ich tu ponad 200. W słowackiej miejscowości Herlany znajduje się jeden z niewielu gejzerów zlokalizowanych w kontynentalnej Europie. Gejzer ten jest wyjątkowy ze względu na temperaturę wody, która wynosi zaledwie 20 stopni. Do wybuchów wodnych dochodzi co około 30 godzin, a każda erupcja trwa pół godziny i pozwala na podziwianie dwudziestometrowego gejzera.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 04.07.2013 11:51

piotrf napisał(a):Agnieszko , cieszę się , że słowacka relacja odżywa dzięki Twoim relacjom :D

Lubię te tereny . Mój awatarek powstał właśnie nad Liptowską Marą , od strony Mikulaśa .

Witaj, Piotrze :)
Ja też bardzo lubię rejon Liptov, Niskie Tatry, Zachodnie zresztą też. Słowacja jest tak atrakcyjna krajobrazowo, że nie można się nie zachwycić. A pasm górskich to mają od groma :D

Te tereny polubiłam już w dzieciństwie, rodzice pokazali mi kawałek Słowacji i teraz chętnie tam wracam.

Z Havranokiem nam nie wyszło, po części z lenistwa :oops: Będzie po co wracać :D

Pozdrawiam serdecznie :papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 04.07.2013 12:44

31 maja (piątek): Asfaltowanie do Ťatliakovej chaty

Na dzisiaj mamy w planach Roháčske Plesá, czyli Rohackie Stawy. Od razu uprzedzam, że tego celu nie uda nam się osiągnąć... :(
Ale połazikujemy trochę w pięknym otoczeniu, szkoda tylko, że będziemy wędrować asfaltową drogą. (Nie lubię asfaltowania w górach.)

Ruszamy sprzed pensjonatu Šindľovec w Roháčskiej Dolinie.

Obrazek

Tuż obok jest ośrodek narciarski Zverovka Spalena, w którym szusowaliśmy podczas wielkanocnego wyjazdu :)

Rano, koło 10:00, jest jeszcze słonecznie, ale bardzo zimno. (8 stopni 8O pod koniec maja to zdecydowanie za mało!) Idziemy więc dziarsko :D

Przed nami Rohacze:

Obrazek

Tam na pewno się nie wdrapiemy, nie mamy złudzeń, ale chcielibyśmy dojść przynajmniej do stawów...

Po prawej, między drzewami, zauważamy znajome stoki, na których niedawno nartowaliśmy:

Obrazek

Do Ťatliakovej chaty jeszcze ponad godzina (czasy przejść na Słowacji nie są podawane na wyrost, tak jak w Polsce), myślałam, że jest bliżej ;)

Obrazek

Piękne Tatry coraz bliżej:

Obrazek

Obrazek

Przysiadamy na chwilę - przerwa na gorącą herbatę:

Obrazek

Mimo świecącego słońca, nadal jest rześko.

Dochodzimy do miejsca zwanego Adamcula:

Obrazek

(Stąd szlak prowadzi do Spalenej Doliny i Rohackich Wodospadów.)

W tym miejscu niespodziewanie łapie nas deszcz. Chronimy się na chwilę pod drewnianym daszkiem, ale zaraz pod wiatą zaczyna się robić tłoczno - przychodzi jakaś większa wycieczka, więc się ewakuujemy.

Deszcz pada z przerwami, w których to momentach pstrykamy jakieś fotki.

Bezpośrednio nad nami grań Rakonia, na którym byliśmy (idąc od polskiej strony) w 2008 roku.

Obrazek

Wkrótce docieramy do Bufetu Rohackiego, czyli do Ťatliakovej chaty. Trochę smutno wygląda to miejsce w strugach deszczu:

Obrazek

Chata niestety nieczynna :( Budynek jest w remoncie po zejściu lawiny, co miało miejsce w lutym tego roku. A tak chcieliśmy się napić pysznego piwa z pianką!
Trudno, póki co, musimy się obejść smakiem...

Teraz muszę się do czegoś przyznać. Nie dość, że nasze dzisiejsze łazikowanie jest mało górskie (bo po asfalcie!), to jeszcze zachowaliśmy się całkowicie po amatorsku, zabierając w góry parasol 8O :oops:

Obrazek

Chociaż wtedy cieszył mnie fakt, że nie mokłam :D

W taką pogodę i tak nigdzie dalej (wyżej) byśmy nie poszli, ale dla formalności sprawdzamy jeszcze i upewniamy się, że szlak (do Rohackich Stawów, na Smutne Sedlo i na Rohacze oczywiście też) jest zamknięty.

Obrazek

Generalnie wszystkie szlaki powyżej schronisk w słowackich Tatrach są zamknięte do 15 czerwca. Koniecznie musimy tu wrócić kiedyś latem!

Schodzimy nad Ťatliakovo jazero (z parasolem :lol:):

Obrazek

Mimo niesprzyjającej aury, humory dopisują. Chyba śmiałam się z tego parasola ;)

Staw i górujące nad nim szczyty nie wyglądają tak ładnie, jak mogłyby wyglądać w promieniach słońca, ale i tak nam się tu podoba.

Obrazek

Obrazek

Po chwili przyjeżdża jakiś facet i zaczyna coś kombinować przy chacie (a właściwie przy remoncie budynku ;)).

Obrazek

Na nas już pora, ruszamy w drogę powrotną.

Im dalej odchodzimy od Ťatliakovej chaty i jeziorka, tym pogoda jest lepsza ;):

Obrazek

Ale po obejrzeniu się za siebie stwierdzamy, że chmury zawiesiły się w tamtym miejscu na dobre:

Obrazek

Niestety nie zobaczymy dzisiaj Rohackich Stawów:

Obrazek

Ale będzie po co wracać :)

Droga powrotna do parkingu mija zdecydowanie szybciej ;) Po chwili jesteśmy przy pensjonacie Šindľovec i przy naszym Fabiaku:

Obrazek

Co tu teraz zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem? :roll: (Jest dosyć wcześnie - koło 14:00.)
Chyba pojedziemy na wycieczkę do Oravic...

:papa:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 60449
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 04.07.2013 14:13

Też zamierzaliśmy się wybrać na Słowację w bożocielny weekend, ale pogoda skłoniła do rezygnacji z wyjazdu.
Doma tyz piyknie... ;)

Jeszcze w kwestii nazwy "Niskie Tatry". Mnie uczono, że "Nizke Tatry" tłumaczy się na język polski, jako "Niżne Tatry". Wiem, że ostatnio język się zmienia bardzo szybko, nie jestem jednak przekonany, że wszystkie te zmiany są dobre...

Pozdrawiam,
Wojtek
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.07.2013 18:22

Co do parasola .... może w Tatrach wzbudzać rozbawienie to w Biesach jest dobrze widziany zwłaszcza taki na długim kiju. Schowa się pod nim i człek i to co na człeku. :D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 04.07.2013 19:23

Franz napisał(a):Też zamierzaliśmy się wybrać na Słowację w bożocielny weekend, ale pogoda skłoniła do rezygnacji z wyjazdu.
Doma tyz piyknie... ;)

Tak bardzo wtedy potrzebowałam tego wyjazdu, że pogoda była mi obojętna, byle pojechać i odpocząć :)


Franz napisał(a):Jeszcze w kwestii nazwy "Niskie Tatry". Mnie uczono, że "Nizke Tatry" tłumaczy się na język polski, jako "Niżne Tatry". Wiem, że ostatnio język się zmienia bardzo szybko, nie jestem jednak przekonany, że wszystkie te zmiany są dobre...

Dzięki, Wojtku. Przypomina mi się, że mój Tato zawsze mówił (i mówi): "Niżne Tatry". Nie wiedziałam, która wersja (po polsku) jest poprawna; teraz już wiem :)



Kenik napisał(a):Co do parasola .... może w Tatrach wzbudzać rozbawienie to w Biesach jest dobrze widziany zwłaszcza taki na długim kiju. Schowa się pod nim i człek i to co na człeku. :D

W Biesach kiedyś dopadła nas paskudna burza, parasol byłby bardzo niewskazany. Leżałam płasko gdzieś na Caryńskiej i modliłam się, żeby w nas nie trafiło ;)
(Tak trochę piszę pół żartem, pół serio, ale wtedy wesoło mi nie było...)

Parasol wzięliśmy w góry po raz pierwszy, bo podejrzewaliśmy, że tego dnia deszcz prawie na pewno nas zmoczy. A skoro i tak szliśmy asfaltem, to żeby było całkiem po amatorsku, momentami "asfaltowaliśmy" pod parasolem ;)


Pozdrawiam :papa:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.07.2013 20:38

maslinka napisał(a):
W Biesach kiedyś dopadła nas paskudna burza, parasol byłby bardzo niewskazany. Leżałam płasko gdzieś na Caryńskiej i modliłam się, żeby w nas nie trafiło ;)
(Tak trochę piszę pół żartem, pół serio, ale wtedy wesoło mi nie było...)

Parasol wzięliśmy w góry po raz pierwszy, bo podejrzewaliśmy, że tego dnia deszcz prawie na pewno nas zmoczy. A skoro i tak szliśmy asfaltem, to żeby było całkiem po amatorsku, momentami "asfaltowaliśmy" pod parasolem ;)


Pozdrawiam :papa:


Mieszkałam kiedyś na Balnicy i przychodziło do nas sporo turystów pod parasolami zarówno Polaków jak i Słowaków. A jak nie padało to zakrzywiona rączka parasola niejednokrotnie wystawała z plecaka. Na upały też był dobry.:)
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 19689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 04.07.2013 23:14

maslinka napisał(a):W Biesach kiedyś dopadła nas paskudna burza, parasol byłby bardzo niewskazany. Leżałam płasko gdzieś na Caryńskiej i modliłam się, żeby w nas nie trafiło ;)
(Tak trochę piszę pół żartem, pół serio, ale wtedy wesoło mi nie było...)


Bardzo dobrze wiem o czym piszesz Agnieszko , bo miałem wątpliwą przyjemność przeżyć na Caryńskiej burzę z piorunami - kilka uderzyło bardzo blisko . . . :wink:


Pozdrawiam
Piotr
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 05.07.2013 11:40

piotrf napisał(a):Bardzo dobrze wiem o czym piszesz Agnieszko , bo miałem wątpliwą przyjemność przeżyć na Caryńskiej burzę z piorunami - kilka uderzyło bardzo blisko . . . :wink:

Oj tak, wtedy też uderzały bardzo blisko nas. Burza kręciła się, zawracała; siedzieliśmy tam skuleni chyba ze 40 minut, zanim trochę się uspokoiło i odważyliśmy się wstać i zejść niżej...

Od tamtej pory mam duży respekt do gór (i wyższych, i tych niższych też). Przed wyjściem na szlak dokładnie sprawdzam prognozy pogody. Chociaż wiadomo, że w górach różnie bywa, aura jest bardzo zmienna, a burze często trudno przewidzieć.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 05.07.2013 12:13

31 maja (piątek): Oravice, syr i Zuberec

Jedziemy na mały zwiad do Oravic. Zaglądaliśmy tu podczas wielkanocnego wyjazdu - chcieliśmy pojeździć na nartach, ale niestety deszcz nas przegonił.

Teraz jest inaczej, wreszcie wyszło słońce i wygląda na to, że zagości na dłużej :) Niestety nadal dosyć zimno, ale nie wymagajmy zbyt wiele ;)

Oravice - z daleka widać "górkę", na której można poszusować:

Obrazek

Tak naprawdę, trasa wygląda całkiem fajnie.

Kolejną atrakcją Oravic są kąpieliska termalne - starsze, pod gołym niebem:

Obrazek

i aquapark - Meanderpark.

Nie skorzystamy jednak ani z jednego, ani z drugiego. Na pierwszy - zdecydowanie za zimno (wiem, wiem, niektórzy przyjeżdżają tu zimą, np. moi Rodzice ;), ale to trzeba lubić!), drugi - dosyć drogi, a wewnątrz aquaparku jest w zasadzie tylko jeden basen...

Usiądziemy sobie natomiast nad potokiem:

Obrazek

Może nie jest to najbardziej malownicza okolica, ale jest przyjemnie :)

Pospacerujemy też w okolicy stoku narciarskiego:

Obrazek

i aquaparku:

Obrazek

Witają Polaków! :D Słusznie, jest ich tu na pewno więcej niż Słowaków.

Nigdzie nam się nie śpieszy, odpoczywamy... Całkiem ładnie tu:

Obrazek

Można się poczuć jak zwycięzca ;):

Obrazek

W Meanderparku mało ludzi - przynajmniej na zewnątrz ;):

Obrazek

Natomiast w "starym basenie" - zdecydowanie więcej:

Obrazek

Udało nam się obejść wszystkie atrakcje Oravic. Wrócimy tu kiedyś, ale raczej nie na baseny, tylko na narty:

Obrazek

Jedziemy dalej (znowu, tak jak wczoraj, wychodzi nam "objazdówka"), w stronę Vitanovej - tam nas jeszcze nie było. Po drodze zatrzymujemy się, by kupić owczy ser:

Obrazek

który okazał się hitem! Był przepyszny :D Żałowaliśmy, że nie kupiliśmy więcej albo że nie pojechaliśmy tam raz jeszcze.

Tuż obok naturalnie pasą się owieczki, a ich "opiekun" bardzo poważnie traktuje swoją funkcję ;):

Obrazek

Chyba zbyt poważnie ;)

Dojeżdżamy do Vitanovej, w której... nie ma nic ciekawego ;):

Obrazek

No dobrze, lody mają nie najgorsze.

Pora wracać, bo już trochę zgłodnieliśmy, a nie ma jak obiad Oravskiej Izbie w Zubercu!:

Obrazek

A do tego Bażancik! :D (O dziwo nie mam zdjęć z piwem 8O ;))

Po obiedzie (czy raczej obiadokolacji) krótki spacer po Zubercu:

Obrazek

Obrazek

Taka pogoda i widoczność przydałaby się nam dzisiaj rano:

Obrazek

Wreszcie zrobiło się też cieplej. Możemy więc posiedzieć chwilę przed domem :D:

Obrazek

Tak kończy się drugi dzień naszego krótkiego pobytu na Słowacji. Jutro - zdecydowanie więcej łazikowania i adrenaliny :D

Zapraszam :papa:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 60449
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 05.07.2013 12:19

maslinka napisał(a):Jutro - zdecydowanie więcej łazikowania i adrenaliny :D

To, co tygrysy lubią najbardziej. 8)

Pozdrawiam,
Wojtek
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 08.07.2013 12:02

Franz napisał(a):
maslinka napisał(a):Jutro - zdecydowanie więcej łazikowania i adrenaliny :D

To, co tygrysy lubią najbardziej. 8)

Zgodnie z obietnicą - zapraszam :)
Adrenalinę będę jednak dawkować ;) Nie od razu, moi mili, nie od razu ;)


1 czerwca (sobota): Kvačany - Kvačianska Dolina - Oblazy - Raztocky Vodopad - Sekane - Prosiecka Dolina - Smrekov - Kvačany (Chočské vrchy). Część pierwsza

Plany były takie, jak napisałam w tytule odcinka, chociaż ich realizację uzależnialiśmy od pogody. Liczyliśmy się z tym, że być może uda się zobaczyć tylko Oblazy i wodospad, a później deszcz nas wystraszy i zawrócimy. Na szczęście nic takiego się nie stało i przeszliśmy całą trasę :)

Wczoraj nawet specjalnie kupiliśmy mapę Gór Choczańskich (Chočské vrchy); szkoda by było przejść tylko fragment planowanej pętelki.
Startujemy z parkingu w Kvačanach, który wygląda nieco inaczej niż 2 dni temu...

Obrazek

Sporo ludzi, piknik, grill, "malowanie twarzy" 8O i inne atrakcje. No tak, dzisiaj przecież Dzień Dziecka :idea:

Wchodzimy w dolinę:

Obrazek

Po przejściu paru metrów słyszymy jakieś dzikie odgłosy. To "zbójcy" napadają na rodzinę z dzieckiem, która idzie przed nami. Na nas napaść nie chcieli, chyba jesteśmy za starzy :(
Zrobiłam im baaardzo poruszoną fotkę:

Obrazek

Po drodze natykamy się na dziwne atrakcje w stylu przebijania baloników (nie mam pojęcia, o co chodziło), ale się nie bawimy :x
Nie chcieli nas przestraszyć, to my się teraz nie będziemy z nimi bawić - strzelamy focha ;) :lol:

Droga wiedzie przez las, jest dosyć monotonna i niestety nie ma praktycznie żadnych widoków. W dodatku cały czas pniemy się w górę (To ma być dolina? :roll:)

Jak już sobie trochę pomarudziłam, zaczyna się robić trochę ciekawiej ;) Pojawiają się jakieś skałki:

Obrazek

i widoki (niezbyt spektakularne, ale jednak):

Obrazek

Ale to dopiero początek wycieczki!

Wkrótce docieramy do miejsca zwanego Oblazy (po polsku: Obłazy, czy też: Kwaczańskie Obłazy).

Obrazek

Kiedyś znajdowały się tutaj dwa młyny wodne i jeden tartak, żyły tu dwie rodziny młynarzy. Obecnie istniejący młyn to zabytek architektury drewnianej. Jest konserwowany; jego mechanizmy, w tym koło wodne napędzane przez potok Kwaczanka, nadal pracują, ale już tylko jako atrakcja turystyczna. W budynku młyna można zobaczyć pracujące mechanizmy.

Miejsce jest bardzo urokliwe. Świetnie nadaje się na przerwę w wędrowaniu (hehe, dopiero zaczęliśmy wycieczkę, ale co tam!):

Obrazek

Obrazek

Można tu spotkać wygłodniałą kozę:

Obrazek

i kota (oczywiście białego - jak przystało na kota młynarzy ;)):

Obrazek

Niestety w otwartym okienku nie sprzedają piwa ani żadnych przekąsek ;)

Obrazek

Musimy więc liczyć na siebie i swój prowiant.

Zostawiamy kota młynarzy i idziemy zwiedzać:

Obrazek

Obrazek

Można zobaczyć z bliska mechanizmy:

Obrazek

Wchodzimy do każdej mysiej dziury ;) (Oj, nie wiem, jak tu z tymi myszami, skoro jest kot :o):

Obrazek

Obrazek

Bardzo fajny przerywnik w wędrowaniu! Później jeszcze siadamy na jednej z ławeczek i przekąszamy co nieco.

Pora już najwyższa wrócić na szlak! Inaczej nie zrobimy planowanej pętelki do zachodu słońca. Następna atrakcja na naszej drodze to Roztocki Wodospad, czyli wodospad na Roztockim Potoku (wysokość: 8 metrów):

Obrazek

Drewniana drabina nie budzi naszego zaufania:

Obrazek

Nie wchodzimy więc na samą górę; ciężko by było, bo brakuje szczebli. Ale chociaż kawałek można ;):

Obrazek

Wodospad z bliska:

Obrazek

Potem trochę żałuję, że się nie odważyłam i nie weszłam na górę. Chociaż może było to rozsądne (drabina na pewno kiedyś nadawała się do wchodzenia, szkoda, że jej nie naprawili...), a po drabinkach i klamrach jeszcze sobie dzisiaj pochodzimy :D

Skacząc po kamieniach, wracamy na główny szlak:

Obrazek

Nieprzemakalne buty przydadzą się, oj przydadzą - w Dolinie Prosieckiej :D

:papa:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 60449
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 08.07.2013 12:40

Moje ulubione dolinki. Zwłaszcza Prosiecka. :)

Pozdrawiam,
Wojtek
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 08.07.2013 12:41

Znajomy podesłał mi fotki z rodzinnego wypadu w dolinki Prosiecką i Kvacianską z 19 maja tego roku. Tłumów takich jak u Ciebie nie było, ale ponieważ słońce mocno operowało to świeża zieleń, która i na Twoich zdjęciach jest widoczna tam aż biła po oczach. :)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 08.07.2013 15:15

Franz napisał(a):Moje ulubione dolinki. Zwłaszcza Prosiecka. :)

Ooo, nie wiedziałam.

W następnym odcinku będzie już Prosiecka :)



Kenik napisał(a):Znajomy podesłał mi fotki z rodzinnego wypadu w dolinki Prosiecką i Kvacianską z 19 maja tego roku. Tłumów takich jak u Ciebie nie było, ale ponieważ słońce mocno operowało to świeża zieleń, która i na Twoich zdjęciach jest widoczna tam aż biła po oczach. :)

Tego słońca to nam bardzo brakowało, chociaż pod koniec wędrówki się pojawiło :)

Natomiast sporo ludzi spotkaliśmy tylko w Dolinie Kwaczańskiej, w Prosieckiej już tylko kilka osób na całej trasie.



Pozdrawiam :papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 09.07.2013 09:18

1 czerwca (sobota): Kvačany - Kvačianska Dolina - Oblazy - Raztocky Vodopad - Sekane - Prosiecka Dolina - Smrekov - Kvačany (Chočské vrchy). Część druga

Ostatnie metry (i atrakcje) Doliny Kwaczańskiej:

Obrazek

Mikro wodospady:

Obrazek

Opuszczamy dolinę i niebieskim szlakiem, przez łąki, idziemy w stronę miejscowości Velke Borove:

Obrazek

Obrazek

Tutaj chcemy się zatrzymać na piwo:

Obrazek

Niestety, przy kasie panują jakieś dziwne zasady obsługiwania klientów. Pani przyjmuje zamówienie, po czym wychodzi do kuchni, chyba je przygotowywać 8O
Najdziwniejsze jest to, że ta pani nie jest w lokalu sama. Tuż obok jest facet, który a to sprząta stoliki (baaardzo wolno), a to gawędzi sobie z turystami... Chyba z 10 minut stoimy w kolejce, która w tym czasie nie przesuwa się nawet o centymetr 8O :evil:

Musimy odpuścić, bo to ewidentna strata czasu! Przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać i przejść kilka kilometrów, zanim się napijemy piwa, ale w końcu się uda :D

Zmierzamy w stronę szczytu Sekane, który nie ma jakiejś imponującej wysokości, zaledwie 945 metrów ;), ale wejście na niego zbliża nas do Doliny Prosieckiej :)

Szczyt i widoki z niego prezentują się tak:

Obrazek

Po prostu jesteśmy na łące ;)
Siadamy pod kapliczką i zjadamy kanapki:

Obrazek

Musimy mieć siłę na te wszystkie liny i drabinki ;)

Już widać wejście do doliny (skałki):

Obrazek

Od razu bardzo mi się podoba :D Jak powiedział Wojtek-Franz, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej :D
Trzeba się trochę pogimnastykować ;):

Obrazek

Obrazek

Ale bardzo nas to cieszy :D

Po chwili docieramy do bardzo urokliwego miejsca:

Obrazek

Zdjęcia nie oddają głębokości tego "kanionu", ale wierzcie mi, było głęboko i, jak się okazało, musieliśmy właśnie wejść w głąb, w tę szczelinę widoczną na zdjęciu:

Obrazek

Najpierw, trzymając się liny, powoli i ostrożnie:

Obrazek

Stromo, oj, stromo:

Obrazek

Pojawiają się klamry:

Obrazek

Z żelastwem w górach to jest tak, że zawsze łatwiej po nim wchodzić niż schodzić... No cóż, taki kierunek obraliśmy. Ale dajemy radę! :D

Zbliżamy się do "skalnej bramy":

Obrazek

Przewiduję, że będzie tu drabinka. Oczywiście, że jest! Nawet całkiem długa czy raczej wysoka :D:

Obrazek

Czuję dreszczyk emocji ;):

Obrazek

To chyba najtrudniejszy fragment doliny, zwłaszcza jak pokonuje się go w dół.

Za chwilę jest jeszcze jedna drabinka, ale sporo niższa:

Obrazek

Widok na krótszą drabinkę i skalne przejście:

Obrazek

Uff! Udało się :D Adrenalinka była, ale przecież o to chodzi :D

Idziemy dalej, ale o tym napiszę w następnym odcinku :)

:papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Słowacja - Slovensko



cron
Słowacja - strona 45
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone