9 czerwca (sobota): Bojnice - zamek i zoo
Dziś rano pogoda nie wygląda zachęcająco. Gór, które przecież mamy na wyciągnięcie ręki (konkretnie: Tlstej i Ostrej), nie widać

Nie ma więc sensu ruszać na szlak, skoro niewiele byśmy z niego zobaczyli.
Jako że lubimy odwiedzać ogrody zoologiczne, postanawiamy pojechać dzisiaj do Bojnic, gdzie znajduje się ponoć ładne zoo i jeszcze zamek na dokładkę
No to jedziemy!

:
Po drodze, jeszcze w Mošovcach, focimy charakterystyczny kościół Najświętszej Trójcy z zabytkowym murem:
Bojnice to miasteczko położone tuż obok Prievidzy. Znajduje się tu jeden z najbardziej znanych słowackich zamków -
Bojnicki Zamok 
i najstarszy na Słowacji
ogród zoologiczny. Jest też kąpielisko termalne z pięknym pohľadem na hrad

, Prepoštská Jaskyňa (Jaskinia Proboszczowa), park dinozaurów i pewnie jeszcze parę innych ciekawostek.
Jest to spory park rozrywki i jeden dzień to z pewnością za mało, jeśli ktoś chciałby poznać dokładnie wszystkie te atrakcje. My jednak nie mamy aż takich ambicji i skoncentrujemy się głównie na zoo
Oczywiście po drodze pooglądamy sobie zamek (wyłącznie z zewnątrz), który obejdziemy dookoła:
Przed zamkiem rośnie najstarsza lipa na Słowacji, mająca 700 lat Lipa Króla Macieja:
Obwód jej pnia wynosi 12,5 metra.
Zaglądamy na dziedziniec, na którym gromadzą się turyści w oczekiwaniu na wejście z przewodnikiem.
Ale ani nie mamy ochoty na taką "przechadzkę" ze słowackim wykładem, ani nie chce nam się wydawać cennych 13 euro (koszt biletów dla dwóch osób), czyli równowartości ceny zakwaterowania na naszym campingu (oczywiście za dobę). Zamki to ja lubię podziwiać z zewnątrz, komnaty i ekspozycje średnio mnie interesują, chociaż czasami robię wyjątek, tak jak to było np. w przypadku Oravskiego Hradu.
Zamiast zwiedzania zamku idziemy na lody, a potem kierujemy się w stronę zoo:
Słowakom wydaje się, że piszą poprawnie po polsku

:
Bojnicki ogród zoologiczny jest ładnie położony, częściowo na wzgórzu, co oznacza, że jak się "zwiedza" tak chaotycznie jak my, trzeba się trochę nachodzić, to w górę, to w dół.
W zoo najbardziej podobają nam się misie

Są najbardziej ruchliwe ze wszystkich tutejszych zwierzaków. Często wracamy do ich wybiegu, bo tu najwięcej się dzieje
Fajnie się na nie patrzy, ale cieszymy się, że w górach nie spotkaliśmy takiego misia

A przecież sporo ich mieszka w Wielkiej Fatrze.
Duże wrażenie robi też na nas lwica. Lew to w końcu szlachetne zwierzę. Budzi respekt!
Oprócz dużych kotów, spotykamy też małego, niby pospolitego kotka. A jednak ten jest wyjątkowy, bo jak tylko zauważa, że robię mu zdjęcie, kładzie się na plecach i śmiesznie wygina łapki. Urodzony model

:
Pewnie próbuje ze wszystkich sił przebić swoją skromną kocią osobą wszystkie inne, zdecydowanie bardziej egzotyczne, zwierzęta.
Popisywać lubi się też oczywiście paw, ale raczej nie przed nami, tylko przed pawicą:
Zwierząt egzotycznych w zoo nie brakuje, ale mnie jakoś bardziej wzruszają te nasze, występujące w naturze na terenie Polski czy Słowacji, np. bociany, zwłaszcza, gdy można z niewielkiej odległości zobaczyć ich młode:
W ogrodzie zoologicznym jest też punkt widokowy z pięknym pohľadem na hrad:
W zoo spędzamy jakieś 4 godziny. Mogłabym pewnie jeszcze długo stać przy wybiegu niedźwiedzi

Ale przepędza nas deszcz, który na szczęście tylko straszył - jak szybko się zaczął, tak nagle się kończy.
Po wyjściu z ogrodu zoologicznego idziemy więc jeszcze na spacer po miasteczku. Ale o tym w następnym odcinku
