tony montana napisał(a):Po co tyle jeździć AgaWystarczy raz pojechać do Sturova i wszystkie miasteczka masz zaliczone
![]()
![]()
![]()
Że też na to wcześniej nie wpadłam
10 czerwca (niedziela) - Powrót do domu przez Strečno i... Terchovą
Rano budzi nas deszcz
Zaczynamy się zwijać w środku. Deszcz to przestaje padać, to znowu zaczyna, gwałtownie i obficie
Żegnają nas Tlsta i Ostra, które "dymią" - znaczy będzie pogoda, tylko kiedy...
Opuszczamy opustoszały camping Drienok. Było nam tu bardzo fajnie, chociaż odrobinę dziwnie, bo byliśmy tu prawie sami. Po naszym wyjeździe została już tylko jedna przyczepa na żywieckich numerach. Machamy na pożegnanie polskim sąsiadom, którzy też zbierają się do odjazdu. Drienok zostanie całkiem pusty...
Po drodze do domu chcemy zwiedzić Múzeum slovenskej dediny, czyli skansen w Martinie. Podjeżdżamy na parking i ruszamy leśną ścieżką:
Skansen jest pięknie położony w lesie. Niestety pogoda nam nie sprzyja. Ostatnie metry do bramy pokonujemy, biegnąc. Kolejna ulewa!
Stwierdzamy, że nawet jak zaraz przestanie padać, chodzenie po mokrej trawie, bez możliwości "spoczęcia" na ławkach (które są mokre) jest bez sensu. Z żalem wycofujemy się na parking. Nogi (i sandały) mam już całkiem mokre... W tym momencie, jak na złość, przestaje padać
Ale my już nie chcemy wracać. Wpadam na pomysł, że, jeśli akurat nie będzie lało, możemy zobaczyć zamek Strečno po drodze. Jedziemy!
Zamek Strečno na wysokiej skale nad brzegiem Wagu wzniósł na przełomie XIII i XIV wieku Mateusz Czak (słow. Matúš Čák). Był on uważany za najbezpieczniejszą twierdzę w górnej części doliny rzeki. Jedziemy wzdłuż Wagu i nagle zza zakrętu wyłania się ów hrad:
Wiele razy już go mijaliśmy, a teraz wreszcie zobaczymy, co widać z góry
Zostawiamy samochód na parkingu (2 euro) i początkowo schodami, zaczynamy się piąć do hradu:
Wychodzimy na drogę pod zamkiem:
Tu dojeżdża m.in. obsługa baru "U draka", który niestety jest zamknięty na 10 spustów:
Ja nie wiem, dlaczego ci Słowacy są tacy mało przedsiębiorczy
Docieramy do zamku:
Pani w kasie informuje nas, że za 4 minuty rusza grupa z przewodnikiem. Na godzinne zwiedzanie z wykładem to my raczej nie mamy ochoty. Pytamy, czy bez kupowania biletów możemy wejść tylko na dziedziniec, żeby podziwiać widoki. Słyszymy: "Nema problema", a raczej słowacki odpowiednik mojego ulubionego chorwackiego zdania
No to idziemy! Zamek robi wrażenie:
Widok z niego tym bardziej
Spojrzenie w stronę Małej Fatry (którą niestety trochę zakryły chmury):
Stoimy chwilę, podziwiając widoki:
po czym przenosimy się na drugą stronę zamku, żeby zobaczyć inny zakręt Wagu:
Pięknie! Pora się jednak zbierać.
Hrad na skale i pohlad z niego bardzo nam się podobały
Wracamy do Fabiaka. Coraz głośniej burczy nam w brzuchach, trzeba się rozglądnąć za jakąś restauracją czy innym barem. Wtedy wpadam na szalony pomysł
I w ten sposób podczas jednego wyjazdu "zaliczymy" i Wielką, i Małą Fatrę
O Terchovej jednak napiszę osobny odcinek, bo jest tego warta
Pozdrawiam


.png)
.png)
.png)