Następnego dnia po śniadaniu poszliśmy do naszego znajomego rybaka po rybki. Waldek zapałał chęcią zjedzenia mureny i tak mnie urabiał, że w końcu się zgodziłam. Tylko gdzie ja znajdę jakiś przepis na przyrządzenie mureny. Ale na szczęście nie musiałam szukać, bo mureny nie było
Ale za to na stoisku leżała sobie piękna biała ryba już bez skóry, głowy i ogona, więc myślę sobie, że przy jej przyrządzaniu nie będzie zbyt wiele pracy. Spytaliśmy się o jej nazwę, ale ta wypowiedziana przez rybaka nic nam nie mówiła. Zapamiętałam więc tą nazwę, żeby sprawdzić w internecie. Na pytanie, czy ta ryba jest dobra, rybak oczywiście odpowiedział "this is number one", ale tak samo mówił o tych rybach, które kupiliśmy poprzednio. Zdecydowaliśmy się ją kupić, a jedynie myśl o jej cenie trochę mnie stopowała, ale okazało się, że niepotrzebnie, bo u rybaka każda ryba była w cenie 10 euro za kilogram. Ta ważyła 1,5 kg, więc zapłaciliśmy, jak łatwo wyliczyć
, 15 euro. Chcialam zrobić zdjęcie rybkom na stoisku, ale rybak się temu sprzeciwił. Trochę mnie to zastanowiło, bo poprzednio nie robił problemów. Po przyjściu do pokoju pokroiłam rybkę w kawałki, przyprawiłam i wstawiłam do lodówki. I dopiero wtedy zorientowałam sie, że nie zrobiłam jej zdjęcia. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko cyknąć fotkę tym pokrojonym kawałkom.
Może ktoś z Was rozpozna co to za ryba. Miała długość około 50 cm i obwód ok. 25 cm.

.png)
.png)
.png)
.png)