Śladami Potter, czyli wyspa KOS 2019 + Bodrum +wyspa Nisyros

megidh napisał(a):

Buber napisał(a):Myślę, że będąc na Kos i wyskoczyć na tureckie wybrzeże, to spory błąd.

Dlaczego tak uważasz ?

FUJ, przepraszam, EDIT - miałoby być: "Myślę, że będąc na Kos i nie wyskoczyć na tureckie wybrzeże, to spory błąd".
Takie zdanie na podsumowanie .

Buber napisał(a):

megidh napisał(a):

Buber napisał(a):Myślę, że będąc na Kos i wyskoczyć na tureckie wybrzeże, to spory błąd.

Dlaczego tak uważasz ?

FUJ, przepraszam, EDIT - miałoby być: "Myślę, że będąc na Kos i nie wyskoczyć na tureckie wybrzeże, to spory błąd".
Takie zdanie na podsumowanie .

Dzięki za wyjaśnienie, bo już myślałam, że zrobiłam błąd płynąc do Bodrum .

Zbliżamy się do meczetu Merkez Adliye Cami.




Zahaczamy jeszcze raz o meczet Mustafy Paszy, mając nadzieję, że da się wejść do środka, ale tutaj dalej nie widać żadnych turystów, którzy by chcieli zwiedzać wnętrze meczetu.


Jedynie miejscowi szykując się do modlitwy, dokonują ablucji


i w tych gustownych drewniaczkach pokonują drogę od studni do meczetu.



Lekko rozczarowani idziemy poprawić sobie humor jakimś posiłkiem, bo już jesteśmy bardzo głodni.
Zagłębiamy sę więc ponownie w zacienione, handlowe uliczki Bodrum.




Dochodzimy do knajpki, którą wypatrzyłam wcześniej


i która wydawała mi się fast foodem.



Ale okazało się, że aby tutaj zjeść należy usiąść przy stoliku.


Siadamy więc i po złożeniu zamówienia po chwili otrzymujemy takie dania.



Kebab (oczywiście z baraniny) był wspaniały, co Waldek potwierdził na tej fotce popularnym gestem

Jeszcze kwestia ceny za nasze jedzonko.
Otóż za dwie porcje zapłacilismy 12 euro, więc to chyba bardzo przyzwoita cena.
Niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia menu.
Ale knajpkę polecam, bo jedzenie serwują tam bardzo smaczne a obługa jest sympatyczna.

Do godziny 15:30, czyli tej, o której mieliśmy się stawić na odprawę paszportowo-celną, pozostała nam jeszcze godzina.
Nie było sensu oddalać sie gdzieś dalej od portu, więc spędziliśmy tę godzinę spacerując w jego pobliżu.

Czyżby to James Bond zawitał do Bodrum

Punktualnie o 15:30 stawiliśmy się do odprawy, ale kolejka przed nami już była spora.
Większość ludzi zrobiła pokaźne zakupy na bazarze, bowiem byli objuczeni torbami z tymi zakupami i rozmawiając ze znajomymi głośno chwalili się, co kupili i ile utargowali. Niektórzy nawet dokonywali prezentacji dokonanych zakupów w postaci "markowych" torebek, butów i odzieży.
Za nami szybko uformowała się dalsza część długiej kolejki.
Odprawa przebiegała bardzo powoli, bowiem ludzie z zakupami musieli być dokładniej sprawdzani.
Po pół godzinie stania w palącym słońcu, bo tam niestety nie ma zadaszenia, weszliśmy do pomieszczeń, w których dokonywana jest odprawa. Nasze bagaże prześwietlono, sprawdzono nam paszporty i mogliśmy iść na nasz statek.
Teraz udało nam się załapać miejsca na górnym pokładzie, więc chociaż przez szyby mogliśmy oglądać widoki podczas wypływania z portu.
Ale nasz katamaran, jak też i pozostałe statki, wypłynął z portu z półgodzinnym opóźnieniem, bowiem dopóki nie zostanie odprawiony ostatni czekający z kolejce pasażer wszystkie statki stoją i czekają, bo nie wiadomo, na jaki statek on ma bilet.
W chwili gdy wszyscy pasażerowie są odprawieni statki zaczynają po kolei odpływać od nabrzeża.
Nasz katamaran wypłynął pierwszy o godzinie 16:30.














Teraz mieliśmym okazję zobaczyć słynne Wzgórze Wiatraków, które oddziela Bodrum od kurortu Gambet. Na nogach tam nie dotarliśmy, bo brakło nam czasu.
Na tym wzgórzu w XVIII wieku wybudowano siedem wiatraków, służących do mielenia zboża, które działały do lat siedemdziesiątych XX wieku.
Ze wzgórza można podziwać piękne widoki na Bodrum i okolice. A przy dobrej pogodzie i widoczności można stąd podziwiać widok na wyspę Kos. Również zachody słońca oglądane z tego wzgórza są ponoć wspaniałe.

Nie pamiętam czy Ci już podziękowałam za wiele cennych wskazówek dotyczących Rodos? Tak więc Twoja relacja była bardzo pomocna - zwłaszcza informacja o niesamowitych widokach, do których wiodła promenada/ ścieżka na lewo od hotelu Kipriotis. Widoki mnie urzekły - kolor wody niesamowity, fale i skałki i grota/ jaskinia Michała Archanioła bardzo klimatyczna. Wróciliśmy bardzo zadowoleni (chociaż nie obyło się bez strat). Fala nas przewróciła i mąż stracił bezpowrotnie okulary, a ja zdarłam kolana i łokieć. Ps. Może kolejna Twoja relacja będzie inspiracją do wyjazdu na Kos?

Mnie też się Wasze Bodrum podoba. Parę miejsc zobaczyłam po raz pierwszy.
My też skusiliśmy na jedzenie w tym mieście, choć jak to w Turcji mieliśmy w czasy w formule Al i to 24 na dobę.

Sara76 napisał(a):Nie pamiętam czy Ci już podziękowałam za wiele cennych wskazówek dotyczących Rodos? Tak więc Twoja relacja była bardzo pomocna - zwłaszcza informacja o niesamowitych widokach, do których wiodła promenada/ ścieżka na lewo od hotelu Kipriotis. Widoki mnie urzekły - kolor wody niesamowity, fale i skałki i grota/ jaskinia Michała Archanioła bardzo klimatyczna.

Bardzo mi przyjemnie, że pomyślałaś o podziękowaniach i cieszę się, że moje zapiski Wam sie przydały .

Sara76 napisał(a):Wróciliśmy bardzo zadowoleni (chociaż nie obyło się bez strat). Fala nas przewróciła i mąż stracił bezpowrotnie okulary, a ja zdarłam kolana i łokieć.

Straty niestety się zdarzają. Twój mąż stracił okulary, Ty się potłukłaś a mój tegoroczny wyjazd też miał niemiły epizod, czyli uszkodzenie kamery. Szkoda, ale już się nie odstanie.

Sara76 napisał(a):Ps. Może kolejna Twoja relacja będzie inspiracją do wyjazdu na Kos?

Właśnie dlatego ją piszę i mam nadzieję, że komuś się przydadzą te moje wypociny.

aga_stella napisał(a):Mnie też się Wasze Bodrum podoba. Parę miejsc zobaczyłam po raz pierwszy.

Wychodzi na to, że zawsze coś można przeoczyć.

aga_stella napisał(a):My też skusiliśmy na jedzenie w tym mieście, choć jak to w Turcji mieliśmy wczasy w formule Al i to 24 na dobę.

No bo jak tu się nie skusić na prawdziwego kebaba. W Al-u pewnie serwowali Wam sporo pysznego jedzenia, ale takiego klimatu, jak na uliczkach Bodrum to chyba w hotelowej restauracji nie było.

Do wyspy Kos dopłyneliśmy o 17-tej. Tutaj również czekała nas odprawa paszportowo-celna. Dobrze że nasz katamaram dopłynął pierwszy i przed nami nie było tłumów, ale i tak kolejka przesuwała sie powoli, bo w drodze powrotnej Grecy wyrywkowo sprawdzają bagaż, pytając o alkohol i papierosy. Z terenu terminala wyszliśmy dopiero o godzinie 17:25.

Podsumowując naszą wycieczkę do Bodrum to uważam, że był to strzał w dziesiątkę. Bodrum nam sie bardzo podobało. Może nie ma tam zbyt wielu zabytków, ale nawet gdyby były, to i tak w ciągu kilkugodzinnej wycieczki nie dalibyśmy rady ich zwiedzić.

Ale mam dwie bardzo istotne rady dla tych, którzy chcieliby płynąć z Kos do Bodrum. Ja niestety planując wycieczkę do Bodrum takich informacji nigdzie nie znalazłam, więc jej organizacja nie wyszła tak, jak tego chcieliśmy.

Po pierwsze na wycieczkę do Bodrum wybrałabym inny dzień. Wtorek, czyli dzień handlowy na bazarze w Bodrum, jak dla nas się nie sprawdził. Wizyta na bazarze nie dość że zajęła nam sporo czasu, to nie zaowocowała ani tureckim klimatem, na który się nastawialiśmy, ani takimi zakupami, których nie moglibyśmy zrobić w innym miejscu. Uważam, że czas poświęcony na ten bazar mogliśmy wykorzystać w inny sposób, np. na spacer na Wzgórze Wiatraków albo pobieżne zwiedzenie Zamku Św. Piotra. Sporo czasu straciliśmy również na odprawach paszportowo-celnych, tak na wyspie Kos, jak i w Bodrum. Stojąc w kolejce do oprawy w drodze powrotnej rozmawialiśmy z ochroniarzem, który powiedział, że we wtorki przypływa do Bodrum wszystkimi statkami około 3 tysięcy turystów, co znacznie wydłuża czas trwania odprawy. Natomiast w inne dni liczba przypływających do Bodrum turystów zmniejsza się aż trzykrotnie. Oczywiście jeśli ktoś płynie do Bodrum w celu zrobienia zakupów, to nie ma innego wyjścia i musi płynąć we wtorek.

Po drugie wybrałabym inny statek. Zamknięcie we wnętrzu katamaranu nie było przyjemne i pomimo tego, że rejs trwa tylko 20 minut, to nie ma z niego żadnej przyjemności. Rejs zwykłym statkiem trwa około 40 minut, a więc różnica jest żadna, a można z pokładu takiego statku podziwiać widoki podczas wypływania z portu w Kos i wpływania do portu w Bodrum. Rejs katamaranem pozbawił nas takich przyjemności.

I jeszcze należy pamietać o tym, że za bilety wstępu do Zamku Św. Piotra, do Mauzoleum czy też do innych muzeów, można płacić tylko turecką walutą.

A Kos przywitało nam wielkimi kałużami.


W recepcji hotelowej dowiedzieliśmy sie, że nad miastem Kos przeszła olbrzymia ulewa.
A w Bodrum nie spadła nawet kropla deszczu.

Po szybkim odświeżeniu się poszliśmy jeszcze na dach trochę poodpoczywać przy basenie.


Nie obeszło się jednak bez podziwiania widoków z tarasu, bowiem zachodzące słońce pięknie oświetlało mury Zamku św. Jana i wszystko naokoło.









Na horyzoncie pojawił się prom Blue Star Ferries, który szybko zbliżał sie do portu.
Obserwowanie z góry jego manewrów było bardzo wciagające.







Zachodzace słońce pięknie rozświetlało wodę w basenie.




Nie mieliśmy już siły na żadne spacerki, więc wieczór spędziliśmy w pokoju, umilając go sobie drinkiem przy kolacji i dosyć szybko poszliśmy spać.

Wycieczka do Bodrum bardzo fajna, dzięki na informacje o odprawach i logistyce.... Dla mnie teatr obowiązkowy jak kiedyś się w Bodrum pojawię....

A mnie jakoś Bodrum nie ujęło . Poza teatrem na pewno fajny byłby też zamek (choć taki odrestaurowany pozbawiony jest autentyczności), ale oprócz nich... cóż, zabudowa podobna do miast greckich (może meczetów więcej ), handel, ruch i zgiełk. Nie, to chyba nie dla mnie... i nie żeby szkoda było kasy na wycieczkę, ale będąc kiedyś w przyszłości - raczej nie w tym roku - na Kos, Bodrum sobie odpuścimy na rzecz spędzenia czasu na jakiejś sympatycznej, pustej plaży .

Dzięki za szczegóły w sprawie wycieczki do Bodrum i spaceru. Z pewnością kiedyś skorzystamy, skoro to takie łatwe.

piekara114 napisał(a):Wycieczka do Bodrum bardzo fajna, dzięki na informacje o odprawach i logistyce.... Dla mnie teatr obowiązkowy jak kiedyś się w Bodrum pojawię....

te kiero napisał(a):Dzięki za szczegóły w sprawie wycieczki do Bodrum i spaceru. Z pewnością kiedyś skorzystamy, skoro to takie łatwe.

Proszę bardzo. Fajnie, że jesteście chętni na skorzystanie z moich podpowiedzi .

kulka53 napisał(a):A mnie jakoś Bodrum nie ujęło . Poza teatrem na pewno fajny byłby też zamek (choć taki odrestaurowany pozbawiony jest autentyczności), ale oprócz nich... cóż, zabudowa podobna do miast greckich (może meczetów więcej ), handel, ruch i zgiełk. Nie, to chyba nie dla mnie... i nie żeby szkoda było kasy na wycieczkę, ale będąc kiedyś w przyszłości - raczej nie w tym roku - na Kos, Bodrum sobie odpuścimy na rzecz spędzenia czasu na jakiejś sympatycznej, pustej plaży .

Wiem, że Ty masz zupełnie inne priorytety. Ja lubię różnorodność, więc taki wypad do Bodrum był dla nas bardzo ciekawy.
A co do plaż na wyspie Kos, to te najładniejsze i puste (których niestety nie zobaczyłam ), są na południu wyspy.
Potter pokazała kilka z tych plaż w swojej relacji i miałam wielką ochotę pojechać chociaż na jedną z nich. Ale wydaje mi sie, że Potter podczas swojego pobytu na Kos miała jakby więcej czasu od nas. Nam czas się bardzo skurczył i właściwie to nam go brakło na kilka atrakcji, które miałam w planach. Może gdybyśmy tego czasu mieli więcej, to zdecydowalibyśmy się poświęcić jeden dzień na objazd południowych plaż wyspy Kos, pomimo tego, że drogi do nich prowadzące nie są preferowane przez biura wynajmujące samochody.