Dzisiaj po przebudzeniu wreszcie widzimy słońce
Vincenz Priessnitz był samoukiem w zakresie medycyny niekonwencjonalnej i naturalnej (działał w latach 20-tych i 30-tych XX wieku) pochodzącym ze Śląska Austriackiego. Jego metody leczenia opierały się na wyłącznym stosowaniu wody bez współdziałania z jakimikolwiek medykamentami i ziołami. W 1830 roku otrzymał od władz austriackich oficjalne zezwolenie na otworzenie i prowadzenie zakładu kuracyjnego opierającego się na metodach wodoleczniczych. Od tego momentu zaczęto leczyć w Jeseniku metodą hydroterapii takie schorzenia jak m.in. zaburzenia metaboliczne, funkcjonowania tarczycy, uczulenia, bóle głowy, depresje i wiele innych. I leczy się je tutaj do dziś
Od nazwiska Priessnitza powstało też ponoć polskie słowo prysznic
Parkujemy samochód (udaje się jeszcze w strefie niepłatnej)
i schodami pniemy się w górę uzdrowiska.
Mijamy dom (obecnie muzeum) Vincenza Priessnitza:
Raz tylko byliśmy w "Prysznicowie", bardzo krótko - spacer i obiad. Teraz chcemy spędzić tu trochę czasu, a później ruszyć na jeden ze szlaków, a odchodzi ich z tego miejsca całkiem sporo.
Nasze pierwsze kroki kierujemy na polanę, na której brneński rzeźbiarz, Jan Šimek, stworzył ze skał dziwne kompozycje. Wymowa tego dzieła nie jest mi do końca znana i jakoś nie przemawia ono do mnie
Skalne rzeźby z bliska:
Dłoń i tułów kobiecy (a przynajmniej głowa)?:
Czeskie Stonehenge
z którego roztacza się ładny widok na Lázně Jeseník i pobliskie górki:
U stóp Stonehenge
A później idziemy zobaczyć ciekawostkę uzdrowiska - Balneopark. Priessnitz uważał, że skutek leczenia nie tkwi w samym chłodzie, ale w cieple, które wywołane jest poprzez zimną wodę.
Podążając za tym tokiem myślenia, zaprojektowano w Jeseniku "ogród wodny", przez który przepływa potok ze zbudowanym na nim systemem stacji służących do hydroterapii i relaksu. Wszystko w myśl starej, dobrze znanej zasady: "Zimna woda zdrowia doda"
W parku tym znaleźć można naturalne łaźnie Priessnitza dobre dla górnych i dolnych kończyn, basen do kąpieli nóg z akupresurą, Ławeczkę Priessnitza, bicze, prysznic czy taras do wypoczynku i ćwiczeń. Wszystkie te dobrodziejstwa i wynalazki nawiązują do tradycyjnej metody wodolecznictwa Vincenza Priessnitza.
A wygląda to tak. Naturalne łaźnie Priessnitza idealne dla górnych i dolnych kończyn:
Jest to basen o głębokości 60 cm do kąpieli nóżek i dwie wanny granitowe (które widać nad basenem) do kąpieli rączek
Kąpiel nóg z akupresurą:
Basen ten ma głębokość 20 cm, na jego dnie poukładane są kamyki o różnych kształtach. Chodzenie po kamykach masuje stopy. Musi to być fajne!
Chętnych do brodzenia w zimnym strumieniu nie widziałam
Stoję na Ławeczce Priessnitza, a nawet na dwóch
A powinnam na niej usiąść i machać energicznie nogami w wodzie
Na wielu tablicach informacyjnych można poczytać o zabiegach, by wykonywać je najefektywniej, jak to możliwe
"Basen", który jest wyłączony z procedur leczniczych, co nie znaczy, że nie można tu wejść:
Za tymże basenem kończy się Balneopark, a zaczyna szlak prowadzący do wielu pramenów - źródeł wody leczniczej. Zaczynamy od spróbowania wody ze Slovanskiego Pramena:
Ale nie będziemy się włóczyć od pramena do pramena
Tylko który szlak wybrać spośród tak wielu
W końcu decydujemy się iść zielonym szlakiem na Medvědí kámen. To tylko niecałe 4 km. Do tej pory wczuwaliśmy się w role kuracjuszy, pora na (mały, co prawda, ale jednak) górski spacer
Ale o tym napiszę już następnym razem.


.png)









