W zeszłym roku był jeden Milos, w 2014 kolejnych 10 wysp.

Zwodzi, czy nie zwodzi - ode mnie podziękowania za podzielenie się wrażeniami ze wspaniałej wyprawy.

Pozdrawiam,
Wojtek

Tomku, z przyjemnością nadrobiłam zaległości i doczytałam do końca.

Dzięki za bardzo inspirującą relację Sevylor na Milos... hmmm... warte rozważenia

Pozdrawiam serdecznie

longtom napisał(a):

maslinka napisał(a):Ale fajnie! Dymy widzę, a zapachu nie czuję Same plusy

Miecia napisał(a):W zupełności z Tobą się zgadzam

A ja się nie zgadzam.
Wyobraźcie sobie, że pijecie kawę bez zapachu.

Zapach jest bardzo ważny.

Nie mogłem się oprzeć, żeby nie zacytować !
Wróciłem na geologiczny szlak! No, nie tylko - kozy, mrówki, kłujące łąki, znowu kozy ( meee !!! )
- ale przecież fumarole rulez !
Ja też za siarkowodorem nie przepadam - ale argument z kawą bez zapachu przekonał mnie całkowicie !
Przepraszając za OT ( nawet nie patrzyłem, gdzie teraz wędrujecie) wracam na zbocze wulkanu ...
Pozdrawiam

CROberto napisał(a):Zwodzisz nas zniosłeś jakieś falsyfikaty w niedoważonej ilości i myślisz że masz nas z głowy......

Może tylko trochę.
Miloskich oleandrów jest kilkanaście ( ) i zajmują sporą część naszych parapetów. A co do kamieni, to one to tu to ówdzie w całym mieszkaniu. Tyle tylko, że nie tylko greckie one.

Franz napisał(a):Zwodzi, czy nie zwodzi - ode mnie podziękowania za podzielenie się wrażeniami ze wspaniałej wyprawy.

To raczej my jesteśmy Twoimi dłużnikami.

maslinka napisał(a):Dzięki za bardzo inspirującą relację Sevylor na Milos... hmmm... warte rozważenia

To nie ma co rozważać
To trzeba zrealizować.

plavac napisał(a):Ja też za siarkowodorem nie przepadam - ale argument z kawą bez zapachu przekonał mnie całkowicie !

Taki miloski siarkowodór śmierdzi jakoś inaczej.
Tak jakoś jakby pachnąco.

W każdym razie bardzo chętnie bym go jeszcze powdychał.

pzdr

longtom napisał(a):jeden z miloskich oleandrów. Białe, żółte i czerwone ukorzeniły się.

W jaki sposób pozyskaliście szczepki?
To były młode roślinki oderwane od podziemnych kłączy czy może po prostu przycięte gałązki?(jak u wierzby). Czy jeszcze inaczej?
Jak je przechowywaliście na kempingu i potem przewoziliście?

kulka53 napisał(a):W jaki sposób pozyskaliście szczepki?

Dzień przed wyjazdem odciąłem gałązki z krzewów, ale nie takie zielone, kilkumiesięczne przyrosty tylko zdrewniałe gałązki (takie na oko zeszłoroczne) około 30cm długie. Zawinęliśmy je w mocno wilgotny papier toaletowy i wkładaliśmy do butelek PET (oczywiście po odcięciu góry ) Wodę uzupełnialiśmy na bieżąco.
W Meteorach na parkingu "osiągnęliśmy" w aucie ponad 50*C. Gałązki za dobrze wtedy nie wyglądały, ale jak już były w aucie to wieźliśmy je dalej.
W Poznaniu gałązki powędrowały do wazonów z wodą. Niektóre gałązki wypuściły korzonki po jakiś 2 tygodniach, inne po miesiącu. Te łososiowe wyrzuciliśmy po kwartale. Jak już miały korzonki to powędrowały do doniczek przykrytych foliowymi woreczkami. Jak zaczęły wypuszczać młode listki wywaliliśmy worki.

No i podstawowa sprawa, kolorowymi nitkami zawiązanymi na gałązkach oznaczyliśmy kolory (przyszłych) kwiatów.

Cały proces bez żadnych ukorzeniaczy.

pzdr

longtom napisał(a):W czasie pływania kajakiem po jaskiniach największe wrażenie robi jednak bulgocąca i gadająca woda.

Kleftiko - cudowny złodziej czasu!
Bulgot gadającej wody jest mi znany Zawsze działa jak mantra ...

A speleologia kajakowa nie dość, że niszowa, to w Polsce chyba niedostępna ...
Chyba, że o czymś nie wiem

Pozdrawiam.

longtom napisał(a):...

Dzięki
Bardzo mi się spodobała wizja kwitnącego oleandra na parapecie , jakoś wcześniej nie wpadłem na ten pomysł.
Nie wiem tylko czy o tak wczesnej porze roku zastaniemy je kwitnące , ale nie ma co wybrzydzać z kolorami, ważne by się dało je przewieźć bez strat i by się przyjęły .

Myśmy swego czasu wozili znacznie większe sadzonki, z gór i znad morza... sosny, świerki, buki, modrzewie, jodły, jarzębiny, jałowce. Różnie było z przyjmowaniem na nadodrzańskiej glebie, ale co nieco przeżyło i rośnie tako taki prawie-las

Jak zawsze w Waszym wydaniu - perfekcyjna relacja

Dzięki za podpowiedź w sprawie oleandrów - mnie się udało ze szczepkami żółto/zielonych agaw -przyjęły się i po trzech latach są całkiem spore.....

kulka53 napisał(a):Bardzo mi się spodobała wizja kwitnącego oleandra na parapecie ...

CROberto napisał(a):Dzięki za podpowiedź w sprawie oleandrów ...

Na razie mamy jednego przywiezionego przez znajomych z Włoch. Kwitnie na czerwono.

A jak nasze greckie zakwitną nie omieszkam się pochwalić.

plavac napisał(a):

longtom napisał(a):W czasie pływania kajakiem po jaskiniach największe wrażenie robi jednak bulgocąca i gadająca woda.

Kleftiko - cudowny złodziej czasu!
Bulgot gadającej wody jest mi znany Zawsze działa jak mantra ...

A speleologia kajakowa nie dość, że niszowa, to w Polsce chyba niedostępna ...
Chyba, że o czymś nie wiem

Każdemu "relacjoniście" można życzyć takiego czytelnika jak Ty.

pzdr

longtom napisał(a):
Niestety z lekka przysypanych oliwkowymi listkami.
Mamy nadzieję, że z wiosną wypuści nowe.



Obok jeden z miloskich oleandrów. Białe, żółte i czerwone ukorzeniły się.
Może zakwitną w tym roku, to się pochwalę.

pzdr

Oliwka, oleandry, słońce za oknem, gdzie Ty mieszkasz .

Podpisuję się pod pytaniem Agnieszki !

Nie omieszkałem pokazać zdjęcia Żonie. Szczerze się zachwyciła i zapragnęła naśladownictwa.

Pozdrawiam!

mysza73 napisał(a):... gdzie Ty mieszkasz .

Już Ci przecież kiedyś pisałem, blisko Areny

plavac napisał(a):Nie omieszkałem pokazać zdjęcia Żonie. Szczerze się zachwyciła i zapragnęła naśladownictwa.

Jakbyś potrzebował kamieni, to daj znać

pzdr

longtom napisał(a):W Klimie im bardziej kolorowo tym lepiej.

A ja naiwny myślałem,że im chłodniej

Piękne, leniwe ,upalne wędrowanie na koniec bardzo trudnego dnia.
Dzięki. Szczególnie za kolorowe syrmaty. Rozproszyły szarość ...

Dobrej nocy!

plavac napisał(a):Dzięki. Szczególnie za kolorowe syrmaty. Rozproszyły szarość ...

Co by nie mówić o "pracowitości" Greków jednego nie można im zarzucić.
Jak mają w zasięgu ręki jakiś pędzel i kubełek z farbą, zaraz biorą się do pracy.
Co prawda preferują biały i niebieski, ale syrmaty dowodzą, że i innymi kolorami nie gardzą.

pzdr