Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Budzimy się dość wcześnie w nowej, czarnogórskiej, rzeczywistości. Po cichu, żeby nie hałasować, idziemy do kuchni, która jest tylko nasza, ale musimy do niej przejść wspólnym korytarzem. Sąsiedzi (bardzo młoda para Polaków, pewnie studentów) na korytarzu mają również łazienkę. Słabe rozwiązanie, zwłaszcza gdy ściany są, tak jak tutaj, z kartonu. Na szczęście trafili nam się ludzie, którzy przyjechali pochodzić po górach, a nie imprezować
Wychodzę na balkon, z którego, oprócz boiska:
widać zasłonięte chmurami szczyty :
Trudno! Po południu ma się wypogodzić, a na razie wybieramy opcję niegórską - pojedziemy zobaczyć słynny most na Tarze
Zanim pojedziemy na wycieczkę, musimy wstąpić do centrum Žabljaka:
Jedziemy tam głównie w celach meldunkowych. W Czarnogórze obowiązek zameldowania się leży po stronie turystów i w naszym interesie jest posiadanie "papierka", którym może się interesować celnik na granicy. Meldujemy się w niepozornej budce, która jest informacją turystyczną :
Opłata wynosi chyba 70 centów za osobę (za dobę). Przy okazji kupujemy bardzo dokładną mapę Durmitoru
Papierki meldunkowe w dłoni, możemy jechać. Nawigacja prowadzi nas jakąś boczną drogą; rozwalające się domy zamieszkują Romowie:
Są też owieczki:
Będziemy je spotykać w Durmitorze na każdym kroku
Teraz jadąc milionem serpentyn, musimy stracić wysokość. W końcu zmierzamy do najgłębszego w Europie (i jednego z najgłębszych na świecie) kanionu. Mowa oczywiście o kanionie rzeki Tary.
Naszym celem jest Most Đurđevića wybudowany w latach 1938-40 i mający 365 metrów długości:
W momencie oddania do użytku był największym drogowym mostem ze wzmocnionego betonu w Europie oraz jedną z kilku największych i najpiękniejszych tego typu budowli na świecie. Potężna pięciołukowa konstrukcja wznosi się 150 metrów nad głębokim kanionem, a główny łuk ma rozpiętość 116 metrów.
Od wielu lat chciałam tu przyjechać i zobaczyć cudo jugosłowiańskich konstruktorów, które zagrało w filmie Komandosi z Navarony.
Tutaj widać naszego bohatera (np. 1:58 i 2:16 ):
Przejdziemy się mostem, tam i z powrotem, co zajmie dłuższą chwilę :
Głównie dlatego, że trudno się oprzeć widokom na kanion, którego głębokość sięga nawet 1300 metrów:
Okolice mostu to centrum raftingowe. Obserwujemy z góry ludzi płynących pontonami:
A może to oni obserwują nas :
Niestety, ta atrakcja nas ominie. Dzisiaj trochę za zimno na rafting, a na kolejne dni mamy inne plany. Następnym razem
Bezpośrednio przy moście znajdują się też trzy tyrolki.
Podobno tylko jedna z nich ma wszystkie wymagane atesty Nie pytajcie mnie, która Taka atrakcja zdecydowanie nie dla mnie, więc się tym bliżej nie interesowałam.
Przechodzimy na drugą stronę mostu (i rzeki). Stoi tu pomnik Božidara Žugića, porucznika wojsk jugosłowiańskich, który w kwietniu 1941 roku zginął w Wojwodinie:
Nie chciał poddać się Węgrom i zastrzelił najpierw jugosłowiańskiego, a następnie węgierskiego oficera, by na koniec samemu zginąć.
Most najlepiej podziwiać z platformy widokowej (tej za gigantycznymi paprociami):
Jeśli są na niej ludzie, można stanąć nieco dalej :
Zdjęcie z zajawki:
Robi niesamowite wrażenie!
A najlepiej kontemplować widoki, popijając Nikšićko i planując górskie wycieczki :
Mostem co chwilę przejeżdżają samochody wiozące pontony:
albo przewożące ludzi na zip line (tyrolkę):
Nie brakuje zarówno amatorów zjeżdżania na linie, jak i raftingu. Na Tarze ponton za pontonem:
Zanim opuścimy te rejony, chcemy zobaczyć jeszcze jedną atrakcję - monastyr św. Michała Archanioła:
Niestety, szutrowa droga, która do niego prowadzi jest kiepskiej jakości. Nie chcemy już męczyć Maździaka, któremu i tak coś się tłucze w zawieszeniu po hvarskich szutrach
Szkoda, że nie pojedziemy dalej, bo okolica bardzo malownicza:
Niby 3 km to niedaleko, ale nie chce nam się pokonywać pieszo tego dystansu (Cerkiew prawdopodobnie byłaby zamknięta.) Mamy na resztę dnia inne plany...
Po raz ostatni jesteśmy na moście, tym razem samochodem:
A potem wracamy w stronę Žabljaka i Durmitoru, ale o tym w następnym odcinku
Epepa napisał(a): ... Kusi mnie jeszcze wyspa Krk, bo widzę tam kajakowy potencjał.
KRK a szczególnie okolice Starej Baški są wybitnie kajakowe. Zarówno w prawo jak i lewo od SB jest gdzie wiosłować. Przetestowane 3 lata temu. Coś tam znajdziesz w tym zakresie w mojej relacji
Super, już zaczęłam czytać i zakochałam się w "Moon River" 2Cellos. Byłam na Krk tylko przejazdem, bo musiałam się dostać stamtąd na Cres i Losinj. To co widziałam mnie nie zachwyciło, ale później obejrzałam sobie na mapach właśnie okolice Starej Baski i te plaże są przepiękne!
Bośnia i Czarnogóra bardzo ciekawe. Ja też nie przepuściłabym okazji, żeby zobaczyć z bliska ten kamienny most z poprzedniego odcinka. Kanion Tary też robi wrażenie, kolor wody jest bajeczny!
Wracamy z kanionu Tary do Durmitoru. Przed nami... krowy :
Uwielbiam! Dzięki nim jest bardziej malowniczo. Jest jednak coś, co lubię bardziej od krów - stećci:
To średniowieczne cmentarze z kamiennymi nagrobkami, które powstawały od drugiej połowy XII wieku do XVI wieku i są wyjątkowym świadectwem duchowych, artystycznych i historycznych aspektów życia średniowiecznych kultur bałkańskich.
Dużą nekropolię oglądaliśmy w zeszłym roku w Stocu (Stolac), w BiH. Tutaj będą aż dwa skupiska stećci (zwanych również kamieniami bogomiłów; nazwa pochodzi od wyznawców sekty łączącej zaratustriański dualizm z chrześcijaństwem). Nie wiem dlaczego, ale mam na punkcie tych nagrobków lekkiego hopla Jak tylko przeczytam, że można je gdzieś zobaczyć, muszę tam pojechać
Teraz nawet podskakuję z radości :
Droga, którą jedziemy, jest bardzo malownicza:
Bezpośrednio przy niej znajduje się stanowisko archeologiczne:
Przy stole pracuje ekipa, tzn. teraz piją kawę, bo mają przerwę :
Ale w przerwach od przerw w ruch idą takie narzędzia:
Nie są to tak piękne nagrobki, jakie widzieliśmy rok temu:
Brakuje zdobień, rysunków... Ale otoczenie jest przepiękne:
Tylko trochę chłodno :
Opuszczamy pierwsze miejsce, w którym można zobaczyć stećci, delikatnie rozczarowani...
Natomiast przed chwilą widziałam najnowsze (pochodzące z września) zdjęcia tego cmentarza, na których widać, że szczotki i miotełki zrobiły dobrą robotę Na kamieniach widać zdobienia. Link do fotek na GM: https://www.google.pl/maps/place/Bogumi ... 19.1680634
Podchodzimy jeszcze do obelisku/pomnika:
Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia, co tam było napisane... Za to owieczki - genialne! :
Mijamy się z nimi i ich pasterzem :
Przed nami kolejna atrakcja - Riblje jezero:
Niewielkie, ale bardzo urokliwe:
Zwłaszcza, kiedy wychodzi słoneczko:
Ryb jakoś nie widziałam , ale dostrzegłam piękną niebieską ważkę:
Rybie Jezioro, szczyty Durmitoru i traktor :
Kawałek wyżej, na górce, znajduje się kolejny cmentarz z kamieniami bogomiłów:
Niektóre z nich są naprawdę okazałe:
Mamy też stąd piękny widok na Riblje jezero:
Generalnie, piękne miejsca, a nagrobki są wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Chociaż przy tych drogowskazach:
Właśnie nadrabiam i , ależ niezwykle interesujące rzeczy pokazujesz i opisujesz Te kaniony, góry, romskie domki, tyrolki , nagrobki i owce Te ostatnie dały mi popalić kilka dni temu na Pagu Super zdjęcia