24 lipca (środa): Crno jezeroW ostatnim odcinku zjechaliśmy krzesełkiem ze szczytu Savin Kuk i teraz wracamy do Žabljaka. Jak to w Czarnogórze, krowy mają pierwszeństwo
:
Na kwaterze chwilę odpoczywamy na balkonie z takim widokiem
:
Zwróćcie uwagę na dom z "mostem zwodzonym"
:
Za chwilę pojawi się on ponownie.
Tak wygląda nasza "rezydencja" widziana od tej lepszej strony
:
W środku, tak jak pisałam, bardzo w porządku. A ten słodziak to pies gospodarzy
:
Wybieramy się na wieczorny spacer. Przechodzimy obok domu, do którego można wejść mostem
:
Dolna część budynku jest nieużywana, a na górze ktoś mieszka, więc taki most to dobra rzecz
Kreatywni Czarnogórcy!
Postanawiamy pójść nad Crno jezero, które można nazwać czarnogórskim Morskim Okiem
Najkrótsza trasa z naszej kwatery prowadzi przez malownicze pola:
obok wyciągu narciarskiego:
i campingu Mlinski Potok:
Ostatni fragment to asfaltowa droga, na której spotykamy mnóstwo turystów. Na szczęście większość z nich idzie w przeciwną stronę
Część z ręcznikami, bo w jeziorze można się kąpać.
Jesteśmy na miejscu:
Głębokość Czarnego Jeziora sięga niemal 50 metrów. W zasadzie składa się ono z dwóch akwenów (Veliko i Malo jezero). Można je obejść dookoła, ścieżka ma 3,5 km.
Jest już dość późno (18:30) i słońce co chwilę chowa się za chmury, więc woda nie ma szmaragdowego koloru. (Wbrew nazwie, nie jest czarna
) Ale i tak bardzo nam się tu podoba. Wrażenie robi górujący nad taflą jeziora szczyt Medjed:
Dzięki temu, że mamy już wczesny wieczór, jest spokojnie. Poddajemy się błogiemu nastrojowi i idziemy do miejscowej restauracji, która nazywa się po prostu
Nacionalni restoran Crno jezero:
Tak piękny wieczór trzeba celebrować z kufelkiem Nikšićka:
Trafiła nam się miejscówka ze wspaniałym
pogledem:
Kiedy słońce wychodzi zza chmur, w ciekawy sposób oświetla brzegi jeziora:
Oprócz zaspokojenia pragnienia można w tym miejscu coś przekąsić. Dla zainteresowanych - zdjęcie części menu:
My po zjedzeniu plejskavicy na obiad nie jesteśmy jeszcze głodni...
Po dłuższej chwili ruszamy dalej, przez las, a towarzyszy nam jeden z dwóch psów, które kręcą się w pobliżu restauracji:
Znowu jesteśmy nad brzegiem, tylko w innym miejscu. Kolor wody jest teraz zdecydowanie ciemniejszy, niemal czarny (A jednak!
):
Powoli opuszczamy Crno jezero, nad którym spędziliśmy jakąś godzinę:
Nie wracamy jednak do "domu", tylko idziemy w stronę centrum Žabljaka, mijając po drodze wiele agencji oferujących rafting:
Okazuje się, że jednak zgłodnieliśmy
Wstępujemy więc do jednej z mijanych restauracji na pysznego pstrąga z grilla
A potem powoli wracamy na kwaterę, podziwiając miejscową sztukę:
Murale powstały w ramach imprezy, która zwie się Durmitor Art Eko Festival i odbywa się co roku w drugiej połowie sierpnia.
W "domu" oglądamy teleturniej
Totalni obrt, który emituje serbska telewizja
Połączenie
Milionerów i
Jednego z dziesięciu Bardzo nas wciąga i jesteśmy dumni, że potrafimy odpowiedzieć na dużą część pytań
To był bardzo udany i ciekawie spędzony dzień. Jutro czeka nas górska wędrówka w cudownych okolicznościach przyrody