Hvartastycznie - Hvar 2016

figusek napisał(a):Hvar jest na mojej liście MUST HAVE (SEE), Twoje zdjęcia robią wrażenie

Polecam, warto pobyć na Hvarze, znaleźć czas zarówno na plażowanie jak i na zwiedzenie kilku miejsc. Szczególnie to drugie w pełni sezonu nie jest łatwe, przynajmniej przy takim skwarze jaki był podczas naszego pobytu.

borsalino4 napisał(a):U mnie podobnie. Mysle o Hvarze od kilku lat i jakos tam nie moge dojechac:) ale pocieszajace ze co roku jestem blizej: Istria, Krk, Pag, Makarska, Brac...

Ja następnym razem (jeszcze nie wiem kiedy to będzie) będę celował w Pag.

kaeres napisał(a):Byłem drugi raz w Hvarze.
Nadal będę narzekał. Takiej lanserki trudno szukać.
Na jachtach siedzą i który głośniejszy, młodzież na ulicy wypita w biały dzień i oczywiście głośna.
Najbardziej mnie rozwala lans na jogging w tłumie.
Biegają wśród turystów, w największym tłoku

Tam tylko wejść lub wjechać do twierdzy, widoczek, zjeść obiadek na Trg. Stjepana i wio stamtąd.

Poza Hvarem to na Hvarze są tylko plusy. Wg. mnie to jest ta wyspa, którą wręcz trzeba odwiedzić na conajmniej na tydzień aby móc coś powiedzieć o wyspach Chorwacji.

Pozwolę się z Kolegą nie zgodzić. Mnie się Hvar bardzo podobał, oczywiście są ładniejsze miasta w Chorwacji, ale w moim rankingu plasuje całkiem wysoko. Może dlatego, że byłem bardzo wczesnym popołudniem to nie było wrzasków. No, może poza plażą w okolicach klasztoru Franciszkanów i pod samym kościołem gdzie chłopaki grali w piłkę, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie. Nie było ani wypitej młodzieży, ani joggingu ale to być może dlatego, że było gorąco i jeszcze wcześnie. Piszesz o lanserce, jak tak patrzyłem na zabudowania w mieście, na stare budynki, to jestem pewny, że to miasto jest takim kurortem "od zawsze". Swoje letnie rezydencje i pałace mieli ludzie bogaci i takich nie brakuje i dzisiaj w jachtach, które tam cumują. Moim zdaniem Hvar podobnie jak np Monte Carlo, to są miejsca dla ludzi zamożnych i na to się trzeba przygotować. Wszedłem do pierwszego lepszego sklepu, pomyślałem sobie, że kupię cole z lodówki, ale jak zobaczyłem że, 0,5 l kosztuje 25 czy 30 kun, to pomyślałem sobie, że wystarczy mi woda, którą miałem ze sobą. Po prostu szkoda mi było wydać tyle kasy (inna rzecz, że przy głównym placu jest też Studenac, którego później wyczaiłem i ceny tam są całkiem normalne). Lody kupowaliśmy po 8 kun, ale za to porcja była naprawdę konkretna, w Jelsie o kunę tańsza gałka była mniejsza.

Adek99 napisał(a):Fajne zdjęcia. Niektórzy narzekają na miasto Hvar, ale mnie się tam podobało.

Tak jak pisałem wyżej, mnie się Hvar podobał, pomimo tego, że czytałem na forum, wiele opinii o tym, że miasto ich rozczarowało. Tym bardziej uważam, że najlepiej jak każdy sam sobie wyrobi opinię nie tylko na jego temat.

Ostatnia już porcja zdjęć z miasta Hvar.

Klasztor franciszkański, czynny do 12 i od 17, tam też nie weszliśmy.













wracamy















podobne zdjęcia już były, ale co tam podobają mi się to je wrzucę

kaeres napisał(a):Nadal będę narzekał. Takiej lanserki trudno szukać.
Na jachtach siedzą i który głośniejszy, młodzież na ulicy wypita w biały dzień i oczywiście głośna.

A ja odnoszę wrażenie, że więcej lansu było w wieczornym Stari Gradzie. Od groma pływadeł (w większości z młodzieżą patrzącą z wyższością na przechodniów), popijawy, głośna muzyka (mix wszystkich rodzajów - wiadomo, kto głośniej tym lepiej). Cieszę się, że tam nie nocowaliśmy, mogłabym się pokusić nawet o stwierdzenie, że to takie Hvarskie Mielno, a może miałam pecha i trafiłam na jakiś zlot na dowód zdjęcie.


O Hvarze naczytałam się, że snobistyczne, ale gdyby nie ceny w knajpach to było całkiem przyjemnie bardzo prawdopodobne, że wieczorami wygląda podobnie jak Stari Grad. Ale ma więcej plusów, niż minusów

[quote="Emiliaa"
O Hvarze naczytałam się, że snobistyczne, ale gdyby nie ceny w knajpach to było całkiem przyjemnie [/quote]

Ja się naczytałam, że Hvar to ulubione miasto chorwackich i nie tylko celebrytów, że bywa tam jakaś Bijons i tym podobni, dlatego trochę mnie to przeraża, ale pocieszam się, że po sezonie już ich nie będzie

_Piotrek_ napisał(a):

kaeres napisał(a):Byłem drugi raz w Hvarze.
Nadal będę narzekał. Takiej lanserki trudno szukać.
Na jachtach siedzą i który głośniejszy, młodzież na ulicy wypita w biały dzień i oczywiście głośna.
Najbardziej mnie rozwala lans na jogging w tłumie.
Biegają wśród turystów, w największym tłoku

Tam tylko wejść lub wjechać do twierdzy, widoczek, zjeść obiadek na Trg. Stjepana i wio stamtąd.

Poza Hvarem to na Hvarze są tylko plusy. Wg. mnie to jest ta wyspa, którą wręcz trzeba odwiedzić na conajmniej na tydzień aby móc coś powiedzieć o wyspach Chorwacji.

Pozwolę się z Kolegą nie zgodzić. Mnie się Hvar bardzo podobał, oczywiście są ładniejsze miasta w Chorwacji, ale w moim rankingu plasuje całkiem wysoko. Może dlatego, że byłem bardzo wczesnym popołudniem to nie było wrzasków. No, może poza plażą w okolicach klasztoru Franciszkanów i pod samym kościołem gdzie chłopaki grali w piłkę, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie. Nie było ani wypitej młodzieży, ani joggingu ale to być może dlatego, że było gorąco i jeszcze wcześnie. Piszesz o lanserce, jak tak patrzyłem na zabudowania w mieście, na stare budynki, to jestem pewny, że to miasto jest takim kurortem "od zawsze". Swoje letnie rezydencje i pałace mieli ludzie bogaci i takich nie brakuje i dzisiaj w jachtach, które tam cumują. Moim zdaniem Hvar podobnie jak np Monte Carlo, to są miejsca dla ludzi zamożnych i na to się trzeba przygotować.

Dobrze, że porównałeś Hvar do Monte Carlo bo ..... nie ma z nim zupełnie nic wspólnego.
W Monte Carlo prawdziwi bogaci ludzie to są na prawdę zamożni jegomoście i takiej wioski nie odstawiają w mieście.
W Hvarze zwykła młodzież pod sklepami jak na osiedlach jedzą burki i piją kupne w butelkach browce.
A na jachtach poza z pewnością jedynym bogatym właścicielem reszta to kozaczki i blachary.
Jogging odbywał się w godzinach około 16-tej w temp. 32`C. Ludzi po prostu w tym czasie jest najwięcej.
Miejsc do biegania w Hvarze jest mnóstwo ale najlepszym miejscem aby ich zauważono był po prostu targ Sv. Stjepana oraz deptak przy porcie.
A angielscy turyści to już niemal legenda Hvaru.

_Piotrek_ napisał(a):najlepiej jak każdy sam sobie wyrobi opinię nie tylko na jego temat

Dokładnie

ruzica napisał(a):Ja się naczytałam, że Hvar to ulubione miasto chorwackich i nie tylko celebrytów, że bywa tam jakaś Bijons i tym podobni, dlatego trochę mnie to przeraża, ale pocieszam się, że po sezonie już ich nie będzie

W ubiegłym roku byłem w Hvarze w I połowie czerwca i nie widziałem ani żadnych celebrytów ani biegaczy . A jachtowi lanserzy są wszędzie, np. w tym roku sporo takich widziałem w Korculi.

Emilia
kiedy to zdjęcie robiłaś? ja będąc na Braciu w pierwszej połowie lipca widziałem jakieś regaty żeglarskie w okolicach Stare Grad Jelsa
wiec może to łódki regatowe?:)

borsalino4 napisał(a):Emilia
kiedy to zdjęcie robiłaś?

dokładnie 28.06.2016r.

też bardzo mi się spodobał Hvar (miasto) i tam jedliśmy najlepsze lody po 14 kn

Kasia i Krzyś napisał(a):też bardzo mi się spodobał Hvar (miasto) i tam jedliśmy najlepsze lody po 14 kn

hej Kasia
rok temu doradzałas mi o Pagu:) raz jeszcze dzięki
widzę ze jeździmy Waszymi śladami. gdzie stacjonowaliscie na Hvarze?

Emiliaa napisał(a):

borsalino4 napisał(a):Emilia
kiedy to zdjęcie robiłaś?

dokładnie 28.06.2016r.

no to nie mój termin. albo regaty rzeczywiście tez wtedy były albo tak tam łódki poustawiane równo

kaeres napisał(a):...
Dobrze, że porównałeś Hvar do Monte Carlo bo ..... nie ma z nim zupełnie nic wspólnego.
W Monte Carlo prawdziwi bogaci ludzie to są na prawdę zamożni jegomoście i takiej wioski nie odstawiają w mieście.
W Hvarze zwykła młodzież pod sklepami jak na osiedlach jedzą burki i piją kupne w butelkach browce.
A na jachtach poza z pewnością jedynym bogatym właścicielem reszta to kozaczki i blachary.
Jogging odbywał się w godzinach około 16-tej w temp. 32`C. Ludzi po prostu w tym czasie jest najwięcej.
Miejsc do biegania w Hvarze jest mnóstwo ale najlepszym miejscem aby ich zauważono był po prostu targ Sv. Stjepana oraz deptak przy porcie.
A angielscy turyści to już niemal legenda Hvaru.

No dobra z Monte Carlo może trochę mnie poniosło , nie twierdzę, że nie jest tak jak piszesz, ale ja ani lansu ani rozwrzeszczanej młodzieży, ani "legendarnych" angoli nie widziałem. Może nie zwracałem na to uwagi, nie to było przedmiotem mojego zainteresowania. Widziałem za to, że nawet stopnie schodów są rzeźbione,



co nie wszędzie się zdarza, a o zdobieniach okien czy portali nie wspominam. Reasumując mnie się miasto podobało i na szczęście nie tylko mnie

Adek99 napisał(a):Fajne zdjęcia. Niektórzy narzekają na miasto Hvar, ale mnie się tam podobało.

Emiliaa napisał(a):O Hvarze naczytałam się, że snobistyczne, ale gdyby nie ceny w knajpach to było całkiem przyjemnie bardzo prawdopodobne, że wieczorami wygląda podobnie jak Stari Grad. Ale ma więcej plusów, niż minusów

Kasia i Krzyś napisał(a):też bardzo mi się spodobał Hvar (miasto) i tam jedliśmy najlepsze lody po 14 kn

Pozdrawiam

Z Hvaru wracamy starą drogą przez Brusje, w okolicach miasteczka zatrzymujemy się przy lawendowych polach. Niestety kwiaty już praktycznie przekwitły, mimo to pszczoły cały czas ciężko pracują i zbierają nektar. W około słychać nieustanne ich brzęczenie.







Żeby zobaczyć kwitnącą lawendę w pełnej krasie, trzeba jednak przyjechać wcześniej, np w drugiej połowie czerwca.
Podjeżdżamy pod kościół w Brusje







Później zatrzymujemy się jeszcze na chwilę po drodze w okolicach Velo Grablje



i miejscowości Selca

Piękny Hvar <3
Nadrobiłam zaległości. Mój wyjazd do Cro dopiero 31.08, więc umilę sobie czekanie czytając Twoją relację

kaeres napisał(a):Byłem drugi raz w Hvarze.
Nadal będę narzekał. Takiej lanserki trudno szukać.
Na jachtach siedzą i który głośniejszy, młodzież na ulicy wypita w biały dzień i oczywiście głośna.
Najbardziej mnie rozwala lans na jogging w tłumie.
Biegają wśród turystów, w największym tłoku :

Tam tylko wejść lub wjechać do twierdzy, widoczek, zjeść obiadek na Trg. Stjepana i wio stamtąd.

A ja mam miejscówkę na 6 dni od 12.09 ok. 1 km od centrum Hvaru i już się nie mogę doczekać wieczornych spacerów po starówce ( we wrześniu po 19 robi się ciemno) . Mam nadzieję ,że będzie mniej lansu.
Każdemu pasuje coś innego.
Jeden lubi zadoopie z piękną plażą obok a drugi woli piękne miasto w zasięgu spaceru i piękną plażę również w zasięgu spaceru.

Myślę ,że jak w Dubrowniku "wytrzymałam" to i Hvar nie będzie mi straszny

_Piotrek_ napisał(a):Z Hvaru wracamy starą drogą przez Brusje, w okolicach miasteczka zatrzymujemy się przy lawendowych polach. Niestety kwiaty już praktycznie przekwitły

I całe szczęście ,że przekwitły bo nie znoszę zapachu lawendy