marze_na napisał(a):_Piotrek_ napisał(a):Ponownie zanurzamy się w kamienne uliczki Starego Gradu
Oj jest klimat

. Zdecydowanie mój klimat

.
Stęskniłam się już bardzo za Chorwacją.
Ja wspominam sobie czasem przeglądając album i nie mogę się doczekać kolejnych zaplanowanych wakacji.
Wracając do relacji.
Czas ją wreszcie zakonczyć.
Na koniec dnia pojechaliśmy jeszcze do Jelsy zrobić małe zakupy na wyjazd, który miał nastąpić następnego dnia. Jeszcze tylko rzut okiem na miasteczko, w którym spędziliśmy kilkanaście ostatnich dni.




Piątek, czas się żegnać z pięknym Hvarem, rano po szybkim śniadaniu ciśniemy do Sucuraju.
Była nadziea, że jak dobrze pójdzie to zdążymy na prom o 9, niestety trafiamy na Niemkę w "beemce", którą najwyraźniej hvarskie drogi przerażają i długi czas wleczemy się za nią. Po tym jak spory ogonek się za nami utworzył decydujemy się ją wyprzedzić, jednak już po chwili trafiamy na dwa holenderskie kampery, wyprzedzenie ich już tak łatwe nie jest, ostatecznie i je udaje nam się wyprzedzić tuż przed Sucurajem. W kolejce sporo aut, ale właśnie do brzegu przybija prom, wjeżdżają kolejne samochody, niestety auto przed nami jest ostatnim, które załapuje się na rejs. Cóż będziemy czekać. Pospacerujemy chwilę po miasteczku.





Okazało się, że nie musieliśmy czekać aż 1,5 godziny na kolejny prom, bo w międzyczasie puścili dodatkową łajbę. Wjeżdżamy na pokład i żegnamy się Sucurajem.


W przeciwnym kierunku zmierzają szczęśliwcy, którzy pewnie będą mogli się cieszyć pięknem wyspy przez najbliższy czas


Pogoda nie wygląda obiecująco, czasami mocno leje, kiedyś musi. Podczas naszego pobytu pogoda była idealna, taka jaka powinna być w lato, ciepło i słonecznie.

Ostatecznie dobijamy do brzegu i ruszmy w drogę do Słowenii - Moravske Toplice, gdzie mamy zarezerwowany nocleg. Po drodze mijamy pożar, dobrze, że nie zamknęli autostrady, niestety nasza radość nie trwa długo. Kilkadziesiąt kilometrów dalej, przed Zadarem trafiamy na korek gigant, w którym stoimy kilka godzin. Okazało się, że z powodu bury został zamknięty odcinek z mostem pod Maslenicą i tunel Sv Rok. Z autostrady pod Zadarem zjeżdżamy dopiero przed 17 (tak na dobrą sprawę już powinniśmy być w Słowenii). Niestety na objeździe, na który kieruje policja dramatu ciąg dalszy, kolejny korek, podejmujemy decyzję, że jedziemy wzdłuż wybrzeża. Jazda fatalna, bardzo silny wiatr (jak wysiadałem, to o mało mi drzwi nie urwało), czasami leje i zimno, ledwie kilkanaście stopni. Powoli robi się ciemno, więc jazda jest jeszcze gorsza, poza tym auto za autem, prędkość max 50km/h. Tak do Karlobagu, tam dopiero odbijamy na autostradę, pokonujemy wysokość z poziomu morza na blisko 1000m, nie jest przyjemnie, mokro, ślisko, ciemno i czasem jak zawieje to to chce samochód zepchnąć z drogi. Ostatecznie dojeżdzamy do autostrady, jest zimno, ledwie kilka stopni powyżej zera. Ostatecznie na miejsce docieramy szczęśliwie dopiero po 3 w nocy.
Jednak co by nie powiedzieć to wakacje były bardzo udane. Poznaliśmy nowe miejsca, pojeździliśmy trochę po hvarskich zatoczkach, miasteczkach i wioskach. Na długo pozostanie w naszej pamięci klimatyczny Stari Grad, bardziej elegancki Hvar
czy malownicza Vrboska. Wspaniała wręcz zatoka Pokrivenik, a także Velo Zarace czy prawie pusta Sviracina. Do tego po drodze Plitvice (co prawda już byłem, ale tam mógłbym jeszcze kilka razy wrócić), klimatyczny Omis którego wcześniej nie widziałem, czy wreszcie rejs do Splitu, gdzie mogliśmy spędzić trochę więcej czasu niż za pierwszym razem. Było pięknie czego również wszystkim życzę.