Z księżyca na południe - wakacje 2018

Plaża Pljanka też nie jest w moim guście

mchrob napisał(a): Gorszą pogodę odbiliśmy sobie przygotowanym przeze mnie obiadem (wszystkim smakowało - a przynajmniej tak twierdzili )

A synowie byli szczególnie zadowoleni z brokułów, co widać na zdjęciu

travel napisał(a):A synowie byli szczególnie zadowoleni z brokułów, co widać na zdjęciu

To tylko zbieg okoliczności taka mina bo brokuły to pochłaniają w każdej ilośći

15 sierpień 2018, środa

Jak już wspominałem wcześniej dziś czeka nas wycieczka. Postanowiliśmy odwiedzić moich rodziców stacjonujących na Rabie. Oczywiście nie była to spontaniczna decyzja ale już postanowiona kilka miesięcy wcześniej gdy dowiedzieliśmy, że tam się wybierają. Tak więc wsiadamy do samochodu i jedziemy do Tovrnele na sam północny koniec naszej wyspy. Wiemy, że znajduje się tam mała przystań z której kursują łodzie do samego Rabu. Ponieważ linia ma swoją stronę internetową
http://www.rapska-plovidba.hr/rab-pag_en.html wiemy, że łódka wypływa o 10. Jesteśmy na miejscu już 30 minut wcześniej. Martwiłem się czy będzie gdzie zostawić samochód bo w googlemaps nie wyglądało że jest tam dużo miejsc gdzie można zaparkować. Na szczęście na miejscu okazuje się że są miejsca przy samej przystani do tego jeszcze nie trzeba za ten parking płacić.

Idziemy na nadbrzeże, przed nami już czeka kilka osób.




Tovrnele to malutka miejscowość, oprócz przystani jest kilkadziesiąt domów, jeden sklep i dwie konoby.



Ludzi gromadzi się coraz więcej, przypływa nasz łódka. Jak my się do niej wszyscy zmieścimy?
Okazuje się że będą płynąć dwie łodzie. Nasza Maslina oraz stojący obok trochę większy stateczek.
Maslina przypłynęła z Rabu. Kapitan łodzi schodzi na brzeg i coś zaczynają rozmawiać z pozostałymi załogantami. Z tego co zdołałem zrozumieć mówią że jest wietrznie na kanale i będzie huśtać. Po wczorajszym deszczu zostało jeszcze zachmurzenie i wiatr od Velebitu. W każdym bądź razie załoganci obu statków częstują się rakiją i będąc tak przygotowaniu do trasy rozpoczynamy zaokrętowanie .




Wyruszamy w stronę Rabu,




Zostawiając Pag za rufą.




Na łódź wsiadło 12 osób. Po kilku minutach kapitan powiedział aby się schować do kabiny bo będzie chlapać.
Wszyscy poszli ale my twardo siedzimy na pokładzie. Przecież prawie nie ma fali myślimy w duchu o co tyle hałasu .




Ale po chwili wypływamy na kanał gdzie Pag nie osłania już od wiatru, zaczynamy odczuwać falę. Prysznic z morskiej wody
przegania prawie wszystkich do kabiny.




Zostaję tylko ja oraz jeszcze jeden pasażer, okazuje się że to nasz rodak. Siedzimy w takim miejscu gdzie prawię nie sięgają nas bryzgi wody a mamy przynajmniej radochę z takiego rejsu. Łódka jest na tyle mała że skaczemy po nadchodzących falach.




Jest świetnie




Pozostali chronią się w środku. Nie ma tam tyle miejsca żeby wszyscy się tam wygodnie zmieścili.




Ale nikt nie narzeka, a kapitan pewnie zmierza do celu.




Dopływamy na miejsce, umawiamy się że przyjadą po nas samochodem. Mają kwaterę w Banjolu to miejscowość po drugiej stronie zatoki nad którą położone jest miasto Rab.



Czekamy krótką chwilę




Przyglądając się zacumowanym w marinie jachtom



A oto i on. Nasz transport nadjeżdża.



cdn.

Ale fajne warunki Zazdroszczę

beatabm napisał(a):Ale fajne warunki Zazdroszczę

Jak pisałem posta to pomyślałem, że Ci się spodoba

mchrob napisał(a):

beatabm napisał(a):Ale fajne warunki Zazdroszczę

Jak pisałem posta to pomyślałem, że Ci się spodoba

A ja nie zazdroszcze, zraziłam się

wiolek_lp napisał(a):

mchrob napisał(a):

beatabm napisał(a):Ale fajne warunki Zazdroszczę

Jak pisałem posta to pomyślałem, że Ci się spodoba

A ja nie zazdroszcze, zraziłam się

Nie było strachu, trochę huśtawki tylko.

mchrob napisał(a):

beatabm napisał(a):Ale fajne warunki Zazdroszczę

Jak pisałem posta to pomyślałem, że Ci się spodoba

Uwielbiam bujando ale pod jednym warunkiem - muszę być najedzona. Głodna źle znoszę fale

właśnie nadrabiam zaległości pisz dalej bo w tym roku też jadę do południowej Chorwacji i jestem bardzo ciekawa

vianeja11 napisał(a):właśnie nadrabiam zaległości pisz dalej bo w tym roku też jadę do południowej Chorwacji i jestem bardzo ciekawa

Za chwilę jedziemy dalej.

cd.

Jedziemy do Banjol, to typowa miejscowość letniskowa. Jak to w takich miejscach apartmany, konoby i jest tu też duży kamping z możliwością wynajęcia stałych domków. Rodzice mają wynajętą bardzo fajną kwaterę w odległości 50 m od morza.
Nie mam swoich zdjęć wspomogę się zdjęciem z google.



https://goo.gl/maps/yfPeEUrRkGt

Ponieważ pogoda się poprawia i słońce coraz odważniej wychodzi spoza chmur idziemy trochę poplażować.
Zaraz przy plaży zaczyna się też miejscowy kamping.



Plaża z pewnością będzie odpowiadać rodzinom z małymi dziećmi, żeby się zanurzyć w wodzie trzeba przejść chyba ze 100m.



Nas nie zachwyciła, choć trochę lepiej prezentuje się w pełnym słońcu.




Po plażowaniu zostaliśmy zaproszeni na domowy obiad, a po nim postanowiliśmy popłynąć pozwiedzać stolicę wyspy.
Rab jest po drugiej stronie zatoki a z Banjolu kursują do niego wodne taksówki.




Wynajmujemy jedną dla naszej ekipy. Kurs o ile pamiętam kosztował 80 kun.



Dzisiaj mamy dzień pływania




Kierujemy się na drugą stronę zatoki.




Ekipa wyluzowana.



Lądujemy w porcie.




Czas zapuścić się w uliczki Rabu.




Wyspinaliśmy się na górę




Takim basenem na kwaterze bym nie pogardził




A tu przed nami cudowna romańska perełka. Katedra Wniebowzięcia NMP z IV w. przebudowana w XII





Tutaj dzwonnica Świętej Marii. Można na nią wejść - my nie byliśmy na pewno świetny widok z góry



Jest tu bardzo klimatycznie.




Idziemy dalej, plac Wolności i pobenedyktyński kościół Sw. Justyny z XVI w.



Piękne te strome uliczki prowadzące do portu




Fotogeniczna opuncja a w tle ruiny kościoła Św. Jana Ewangelisty z dzwonnicą.




Dochodzimy do miejskiego parku. Park Komrcar założony w XIX w.




Można tu odetchnąć na chwilę od letniego upału.




Fascynująco piękne drzewa.




Schodzimy w dół do centrum miasta. Idziemy jeszcze po drodze na kawę i co nieco do niej. Ale czas już nas goni, zbliża się 17 i czas odpływania naszej Masliny.




Żegnamy się z rodziną oni odpływają taksówką do siebie a my czekamy na kapitana naszej łódki.




Nie śpieszy mu się za bardzo, daje nam czas na obserwację ruchu w porcie.




I wyścigu łodzi podwodnych.




Załoga wróciła, nasza ekipa na pokładzie.



Wyruszamy w drogę powrotną, wiatr się uspokoił i jest możliwość podziwiania krajobrazów.






Po drodze załoga spostrzega jakiś przedmiot pływający po kanale. Okazuje się, że to wielkie plastikowe wiadro albo donica. Odławiają ją i zabierają ze sobą.




Dopływamy do Tovrnele




Wsiadamy do samochodu i ruszamy do "naszego domu" w Pagu. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na chwilkę w ogrodzie oliwnym w Lun.




Spacerujemy chwilę.




I dajemy zarobić dziadkowi sprzedającemu oliwę.



Wieczorem docieramy na miejsce, jesteśmy zmęczeni ale jutro mamy dzień odpoczynku.

mchrob napisał(a):Idziemy na nadbrzeże, przed nami już czeka kilka osób.

A my byliśmy tam 3 września i niestety sami. Ponieważ nie było wymaganej obsady, rejs się nie odbył.

Ale popłynąłem teraz z Wami.

walp napisał(a):

mchrob napisał(a):Idziemy na nadbrzeże, przed nami już czeka kilka osób.

A my byliśmy tam 3 września i niestety sami. Ponieważ nie było wymaganej obsady, rejs się nie odbył.

Ale popłynąłem teraz z Wami.

Dziękujemy za towarzystwo. Czytałem już że wam się wtedy nie udało popłynąć. My tez w sumie mieliśmy trochę szczęścia z tą pogodą. Kurs o 7.30 się nie odbył bo za bardzo wiało ale o 10 było już na tyle spokojnie ze się zdecydowali płynąć.

Mały suplement do ostatniego dnia:

https://www.youtube.com/watch?v=dpQNgdYWP08&feature=youtu.be

Film z naszego powrotu z Rab-u

To miasto potrafi zauroczyć, a takie wycieczki długo się pamięta.
Moim zdaniem Rab to obowiązkowy punkt programu będąc na Pagu.
Nawet Trogir nie zrobił na nas takiego wrażenia.