Wakacje 2012 na końcu świata. Portugalia i inne.

Dalszy ciąg wycieczki po Porto.
Współczesna glazura. Coś Pani upadło?



Tego chyba nie muszę opisywać





Kościół św.Klary. Trochę nietypowe wejście, w środku bardzo fajnie.

To teraz troszkę inaczej, żeby nie było zbyt nudno.

Ta ostatnia seria to trochę nawiązanie do wspomnień z miasta. W kilku miejscach czas jakby się zatrzymał - sklep mięsny z hakami, zakład fryzjerski wyglądający na przedwojenny.
Zdjęć już jest tyle, że mogę czytelników zniechęcić do odwiedzin Porto. Jak się tubylcy dowiedzą to też tam nie będę mógł przez dłuższy czas pojechać a podobało mi się. No to już chyba ostania seria z miasta w dniu dzisiejszym.
Kościół św.Franciszka przerobiony na muzeum. Jak do idei ubóstwa franciszkańskiego ma się 200kg złota w ozdobach w kościele nie wiem. Warto zajrzeć. W środku zakaz fotografowania więc tylko wejście.

















Tych budek jest całkiem sporo. Spróbujcie u nas w miastach poszukać.

No i się nie udało. Jeszcze jeden odcinek.








Kopernik miał racje. Ziemia jest okrągła, ale dlaczego wklęsła? No chyba, że ten most krzywo zbudowali. Tam z prawej strony jak się kończy most zaczyna się tunel z którego wyjeżdżają pociągi. Nad tunelem jest ulica. Tam sobie zrobiliśmy przerwę w knajpce. Kawa, sałatka, kanapki. Ciekawe widoki od stolika. Knajpka była koło









Radar na uliczce gdzie jeden samochód ledwo się mieści. No chyba, że to dla pieszych.













To koniec zwiedzania na dzisiaj a tam zajrzymy jutro.

Męczące to zwiedzanie. Robimy jeszcze zakupy i wracamy na kemping. Podobało nam się na tyle, że postanawiamy zostać jeszcze jeden dzień. Znowu się nie wyśpię. Nie pamiętam już czy pisałem o samolotach robiących nam pobudkę. Niestety kemping jest położony dość blisko lotniska - po drugiej stronie autostrady. Szczególnie upierdliwe są samoloty startujące gdzieś koło 4 rano. Robimy jakieś jedzonko i idziemy na plażę.





Wracając znad morza widzimy sporo tubylców idących w stronę centrum miejscowości. Postanawiamy sprawdzić o co chodzi.
No i trafiamy na imprezę. Pełno bawiących się ludzi. Zabawa na całego.









Oddalamy się od "centrum" D wyboru mamy jeszcze ze 3 ulice. Schodząc z głownego szlau trafiamy na

Jeszcze taka jedna uwaga. Piszę teraz bo potem zapomnę. Większość terenów przy plaży stanowią apartamenty. Tam gdzie ich nie ma trwa budowa albo przygotowanie do niej. Nawet pola zamieniają na budynki. Jak tak dalej pójdzie to wszystko zamurują i będzie kicha. Ciekawe co się wtedy stanie z kempingiem?

11 Sierpnia, Sobota

Zaczniemy od dodatku ekonomicznego.
rogaliki na kempingu -3 , bułki - 2,5 ; degustacja i wino - 47, Pizza Hut - 22,65; parking - 4,55; ikea przedłużacz i świeczki - 8,97

To teraz do przyjemniejszych spraw. Jedziemy jak się pewnie już domyślacie na drugą stronę rzeki. Przejeżdżamy przez duży, wysoki, biały most. Nawigacja znowu nas przeciągnęła po wąskich, stromych uliczkach. W końcu udaje się nam dojechać na dół.
Obok nas parkują całkiem fajne pojazdy.





Z tej strony miasto też fajnie wygląda.

Na winie byliśmy tu. Tylko degustacja i zakupy.





A tu było zwiedzanie, degustacja i zakupy.











Najcenniejsze okazy za kratą i kłódką. Buteleczki w cenie około 3000 Euro sztuka.

Zmęczeni zaglądamy do Pizza Hut na jakieś jedzonko. Po wielu wrażeniach wracamy na kemping. Wybieramy się na plażę na zachód słońca.









To tyle jeśli idzie o Porto. Jeszcze sporo pozostało do zobaczenia. Miasto naprawdę ładne i ciekawe. Kemping mimo wielu samolotów też może być. Jutro pojedziemy dalej na południe. Plany mamy ambitne i kilka kolejnych miejsc do zobaczenia.

12 sierpnia, Niedziela

Dzisiaj jedziemy dalej. Zbieramy obozowisko. Zakupy rogalików w sklepie na kempingu - 3,0. Płacę za dodatkową moc na kempingu 30,30. W planach dojazd do Lizbony. Po drodze zajrzymy do Aveiro i Fatimy. Z Lizbony planujemy kilka wycieczek po okolicy. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

10,25 - obiadek w McDonaldzie - ciekawostka w portugslskich restauracjach są w menu zupy, 2 rodzaje.
61,52 - tankowanie/ 41,82l x 1,494E/; 9,85 autostrada; 1,85 parking podziemny Aveiro.

Aveiro jest miasteczkiem niezbyt dużym, ale ciekawym. Dość nowoczesnym. Stara część nie jest zbyt duża. Słynie z kanałów - nazywany "portugalską Wenecją".
My pospacerowaliśmy trochę, zjedliśmy obiadek w centrum handlowym i pojechaliśmy dalej. Czy warto się zatrzymać? Zapraszam na spacer. Ocenicie sami.

Knajpki jeszcze nie zaczęły.











Element konstrukcyjny kładki dla pieszych nad kanałami.

Reklama. Ciekawe czy ktoś zgadnie jakiej instytucji.













Pozyskiwanie soli. Z tego to miasteczko też jest znane. Znajome widoki?



"Słony wulkan"





To tyle jeśli idzie o Aveiro. Jedziemy dalej.

Oj czytelnicy. Nikt nie zauważył, że pomyliłem daty. Niedziela to 12 sierpnia. No chyba, że już nikt nie czyta.
Zwiedzanie Aveiro zajęło nam chwilę. Jedziemy do Fatimy. Uczestniczymy w mszy. Sporo ludzi. Dociera do nas, że dzisiaj są obchody rocznicy objawień. Postanawiamy zostać do jutra. Nocleg znajdujemy w domu Ojca Pio. Za pokój 3 osobowy ze śniadaniem 45 Euro. Dom jest bardzo blisko bazyliki, po drugiej stronie ulicy. Plany nam się zmieniły kolejny raz. W sumie okaże się, że dobrze wyszło. Jutro mamy mniej drogi, ale za to więcej czasu na zwiedzanie. Okaże się, że bardzo się nam przyda.











"Koczownicy"

Z prawdziwą przyjemnością nadrobiłem zaległości, które powstały w czasie najnowszego wyjazdu.

Pozdrawiam,
Wojtek