Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Rumunia moją drogą

Niepodległość od Imperium Osmańskiego Rumunia uzyskała 9 maja 1877 roku. Połowa ludności Rumunii zginęła w II wojnie światowej. W Rumunii w 1917 roku wydano najmniejszy na świecie banknot o nominale 10 bani (10 groszy) - ma on 2,75 cm szerokości i 3,8 cm długości. Timisoara było pierwszym europejskim miastem, które wprowadziło konne tramwaje w 1869 roku i elektryczne oświetlenie ulic w 1889 roku.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1611
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 05.10.2011 13:47

kulka53 napisał(a):Dunaj z rumuńskiego brzegu wygląda całkiem podobnie jak z serbskiego 8O :wink: . Tylko tego wyrzeźbionego w skale gościa nie dałoby się pewnie dojrzeć... cerkiewkę było dobrze widać :D



Ten koleś jest kawałek przed albo kawałek za cerkiewką (zależy z której strony się jedzie). Jadąc od Timisoary był za. Próbuję w googlu wyczaić miejsce ale słabo mi idzie - stoi nad jakąś rzeczką, która do Dunaju spływa. Może być tak, że to już jest w tym miejscu gdzie droga 57 odbija nieco od rzeki i dlatego Decebala już z Serbii się nie zobaczy (bo generalnie jest całkiem spory więc jeśli cerkiew widzieliście to koleś też pewnie rzuciłby wam się w oczy)
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1611
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 05.10.2011 13:48

dangol napisał(a):
Klasyczna :wink: DRUM IN LUCRU! Tyle, że jeszcze bez asfaltowego lukru :lol: .


:lol:
jacky z DG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 959
Dołączył(a): 18.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) jacky z DG » 05.10.2011 20:49

czasami warto zaryzykować owych "wyrypów" w Romkowie...
co prawda później przychodzi solidny rachunek za wahacze - ale i to można przeżyć...
trasa Timisoara - Craiova być może już w przyszłym roku może stać się jedną z najpopularniejszych - wiodących do głębszego Bałkanu - pod jednym warunkiem - w grudniu 2011 musi być oddany w planowanym terminie most na Dunaju w Calafat - Vidin...
a to mocno zmieni szlaki podróżne...
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1611
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 06.10.2011 10:06

Dzień 5 Hunedoara - Orastie - Calnic - Sibiu
Dzień przywitał nas nieco pochmurny i chłodniejszy niż dotychczas. Śniadanie, pakowanie i komu w drogę...
Na pierwszy rzut zamek w Hunedoarze. Na forum wyeksploatowany dość mocno więc nic nowego nie napiszę i nie pokażę. Ponieważ było pochmurno moje zdjęcia są dużo gorsze niż te Danusi albo Franza. Jak już pisałam u Franza do Hunedoary jechaliśmy z nieco rozbudzonymi nadziejami (prawie jak Malbork- co prawda chyba Kulka pisał, że też tak słyszał i że to prawie robi wielką różnicę ale sama chciałam się o tym przekonać), które zostały nieco zawiedzione. Zamek z zewnątrz jest fajny, w środku nieco pustawy ale ma klimacik. Jak się jest w okolicy na pewno warto zajrzeć. W Hunedoarze rzucił nam się w oczy nieco dziwny sposób odnawiania zabytków - jakaś wieżyczka odrestaurowana, jakaś obok się sypie - dziwne to trochę - nie można od razu w całość zainwestować?. Podobnie remontują drogi - 10 km nowiutkiego asfaltu, 15 starego, kolejne 20 w remoncie. Ktoś wie dlaczego?

Wychodzimy z zamku i jedziemy dalej. Naszym celem jest warowny kościół w Orastie. W przewodniku napisali, że ciekawy a że po drodze to postanowiliśmy zajrzeć. Przez Orastie przejeżdża droga krajowa nr 7, którą i tak jedziemy. Zjeżdżamy na centrum, znajdujemy parking pod samym kościołem i... buuuu ...... kościół zamknięty. Nic to napisali w przewodniku, że to się zdarza i trzeba wtedy pójść do pobliskiego muzeum po klucze. Znaleźliśmy muzeum i tu drugie buuuuuu .... zamknięte, closed, chiuso, ferme żywego ducha nie ma. Trudno nie to nie. Idziemy na kawę na całkiem miły deptak, a potem do samochodu i jedziemy dalej. Wyjeżdżając z miasta zorientowaliśmy się, że nie zrobiliśmy tu ani jednego zdjęcia.

Jedziemy dalej. W Sebes, na skrzyżowaniu dróg nr 1 i 7 tradycyjne spowolnienie ruchu. Gdzieś w mieście (może nieco na obrzeżach już nie pamiętam) spojrzałam tęsknie na znak kierujący na drogę 67c i wtedy odbył się mniej więcej taki dialog:
Kierowca: co? Jakiś fajny zamek? Kościół?
Ja: Nie...
K: No to co się tak patrzysz?
J: bo wiesz, tam jest taka fajna droga, góry, widoczki....
K: No to trzeba było od razu mówić, że chcesz. Gdzie ja teraz zawrócę w tym korku?!
J: ale wiesz, w przewodniku napisali, że szutrowa, kamienie, tylko 4x4, na 100 km trzeba 5h co najmniej liczyć, Karolinka nie da rady. W Internecie coś czytałam, że asfalt robią ale podobno ciągle robią, zakaz ruchu i takie tam...
K: szkoda....
J: szkoda.... Zjeżdżaj na Calnic!
Kawałek wąską, asfaltową drogą w całkiem dobrym stanie i jesteśmy na miejscu. Parkujemy pod samą twierdzą i... zamknięte. Nieco wkurzeni postanawiamy obejść zamczysko dookoła i widzimy jak z głębi wsi biegnie pani z kluczami :) Wpuszcza nas do środka, kasuje jakieś drobne za wejście i zwiedzamy - zupełnie sami. Możemy wejść w każdą dziurę, przyjrzeć się każdemu kamieniowi, nie gonią nas żadne tłumy. Pani sobie siedzi i spokojnie czyta gazetę. Wcześniej trochę opowiada nam o twierdzy, co gdzie jest itp. Zamek pochodzi z XIII wieku, jest świetnie zachowany i znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. To powinno wystarczyć za reklamę.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Łazimy tak z niecałą godzinkę. Jak już zobaczyliśmy wszystko, wsiadamy do auta i jedziemy dalej.

W Sibiu znajdujemy hotel i uznajemy, że należy nam się odpoczynek. Na miasto wyruszamy jak zaczyna nam burczeć w brzuchach. Udajemy się w kierunku rynku i wreszcie jest pierwsze na tych wakacjach WOW! (które zaczęło całą serię WOW). To jest miejsce jakiego szukaliśmy - śliczne kamieniczki (chyba z żadnej nie odpada tynk), urocze zaułki, czysto, zadbanie - marzenie. Idziemy na obiad - postanawiamy, że dziś nastąpi nasze pierwsze spotkanie z mamałygą :) pół wycieczki było zadowolone, drugie pół mniej (gdyby ktoś chciał spróbować to polecamy raczej zapiekaną; ja wzięłam najprostszą z twarożkiem i śmietaną - po 1/4; byłam tak zmulona, że miałam dość a jakoś specjalnie się nie najadłam). Chodzimy i focimy. Wchodzimy na wieżę ewangelickiego kościoła i focimy Sibiu z góry. Spotykamy rodaka (chyba Rumunomaniaka; jeśli również Cromaniak i nas czyta to na pewno się zorientuje, że to nas spotkał a my dziękujemy za cenne rady) i dialog wygląda mniej więcej tak:
Rodak: a w góry jedziecie?
My: No, właściwie to nie. W tym roku tylko zabytki, góry następnym razem.
R: ale Transfogarską to musicie pojechać!
M: Transfogarską to tak ale chodzić nigdzie nie zamierzamy.
R: i Transalpiną koniecznie.
M: ... ale szutrówką! Karolinka nie da rady.
R: jaka szutrówka?! Asfalt już prawie na całej długości. Corsa spokojnie przejechała.
M: trzeba rozważyć zmianę planów :)
Jeszcze trochę pogadaliśmy, zeszliśmy z wieży i poszliśmy poszwędać się po mieście. Kilka fotek z Sibiu:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Powrót do hotelu na popołudniową drzemkę. Biorę mapę i już wiem, że do Horezu pojedziemy nieco okrężną drogą. Kierowca jeszcze tego nie wie ale się spodziewa bo budzi się i mruczy.... to jak da radę jeszcze na Transalpinę? Da radę, ale na razie czeka nas Sibiu by night...
Obrazek
Obrazek

CDN.
Ostatnio edytowano 06.10.2011 10:38 przez Aglaia, łącznie edytowano 1 raz
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1611
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 06.10.2011 10:28

jacky z DG napisał(a):trasa Timisoara - Craiova być może już w przyszłym roku może stać się jedną z najpopularniejszych - wiodących do głębszego Bałkanu - pod jednym warunkiem - w grudniu 2011 musi być oddany w planowanym terminie most na Dunaju w Calafat - Vidin...
a to mocno zmieni szlaki podróżne...


Rumunia krajem tranzytowym - ciekawe :roll: .

Rzeczywiście trasa na południe wzdłuż węgierskiej granicy (Oradea, Arad, Timisoara i dalej do Serbii) jest w remoncie (najintensywniej chyba na odcinku Oradea-Arad, dalej z tego co pamiętam budują zupełnie nową drogę (autostradę?) ) chyba właśnie w kierunku na Craiova (ale tamtędy nie jechaliśmy). Czy to będzie w stanie przejąć ruch tranzytowy - no nie wiem - dalej będzie jeden pas i w miarę szerokie pobocze to chyba jednak trochę mało. Chyba, że połączą to jakoś z autostradą, która nw Węgrzech dochodzi chyba już do Szeged. Pożyjemy zobaczymy - na przyszły rok to mi to nie wyglądało :lol: .
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12739
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 06.10.2011 10:35

Miałam w przewodniku włożoną zakładkę przy stronie z Calnic, ale jako nadprogramowy punkt programu. Te zaplanowane :roll: wypadały z kolejki, na dodatkowe tym bardziej nie było czasu, w wielu przypadkach :wink: także i chęci. Fajnie, że Wy tam byliście :D .

Sybin będzie, ale tyko w dzień... Transalpina? Może kiedyś :wink: ... W pierwszej kolejności :idea: przełom Dunaju przy okazji jakiegoś przejazdu bardziej na południe 8) , a w samej Rumunii mamy do zrealizowania porachunki z pewnymi górami :wink: .
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 06.10.2011 10:56

Aglaia napisał(a):W Hunedoarze rzucił nam się w oczy nieco dziwny sposób odnawiania zabytków - jakaś wieżyczka odrestaurowana, jakaś obok się sypie - dziwne to trochę - nie można od razu w całość zainwestować?. Podobnie remontują drogi - 10 km nowiutkiego asfaltu, 15 starego, kolejne 20 w remoncie. Ktoś wie dlaczego?

Z prozaicznej przyczyny. Ograniczone finanse. Remontuje się to, co akurat sie najbardziej sypie. Zalewa nowym asfaltem ten fragment, gdzie dziury są najgorsze.

Aglaia napisał(a):zamknięte, closed, chiuso, ferme

Inchis. ;)

Aglaia napisał(a):Zamek pochodzi z XIII wieku, jest świetnie zachowany i znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. To powinno wystarczyć za reklamę.

Ładny. Myśmy sobie tego akurat darowali z przyczyny ograniczenia czasowego. Obejrzeliśmy kilka innych, analogicznych fortyfikacji.

Pozdrawiam,
Wojtek
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1611
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 06.10.2011 11:14

Aglaia napisał(a):W Hunedoarze rzucił nam się w oczy nieco dziwny sposób odnawiania zabytków - jakaś wieżyczka odrestaurowana, jakaś obok się sypie - dziwne to trochę - nie można od razu w całość zainwestować?. Podobnie remontują drogi - 10 km nowiutkiego asfaltu, 15 starego, kolejne 20 w remoncie. Ktoś wie dlaczego?

Franz napisał(a): Z prozaicznej przyczyny. Ograniczone finanse. Remontuje się to, co akurat sie najbardziej sypie. Zalewa nowym asfaltem ten fragment, gdzie dziury są najgorsze.


Dzięki za wyjaśnienia - tak myślałam. Ale czy to ma sens i nie jest jednak bardziej kasochłonne?Te odremontowane odcinki sypną się jak nowe otworzą i tak w kółko będą remontować. Poza tym połączenie nowego odcinka ze starym to też wyzwanie. A może oni tak lubią? Trochę kojarzyło mi się to z takim południowschodnim dziadostwem.

Aglaia napisał(a):zamknięte, closed, chiuso, ferme

Franz napisał(a): Inchis. ;)


Tak też podpowiedział wujek Google ale jak wiadomo ja mu już nie ufam...
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 06.10.2011 11:20

Aglaia napisał(a):A może oni tak lubią? Trochę kojarzyło mi się to z takim południowschodnim dziadostwem.

Ja widzę tę samą praktykę u nas.

Aglaia napisał(a):
Franz napisał(a): Inchis. ;)

Tak też podpowiedział wujek Google ale jak wiadomo ja mu już nie ufam...

Jeśli był daszek nad pierwszym "I", to tym razem możesz zaufać.
Wymawia się [ynkis].

Pozdrawiam,
Wojtek
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1611
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 06.10.2011 11:24

Franz napisał(a):
Aglaia napisał(a):A może oni tak lubią? Trochę kojarzyło mi się to z takim południowschodnim dziadostwem.

Ja widzę tę samą praktykę u nas.



Ja też - szczególnie na wschodzie i południowym wschodzie :wink: .
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1611
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 07.10.2011 09:53

Dzień 6 Sibiu - Valea Villor - Biertan - Viscri - Sighisoara-Sibiu

Ci, którzy czekają na Transalpinę muszą jeszcze trochę poczekać - dziś program jw.

W Sibiu tak nam się spodobało, że postanowiliśmy uczynić go bazą wypadową na kolejny dzień.
Wstajemy rano, niespiesznie jemy śniadanie, chwila odpoczynku i pewnie po 10 wsiadamy do auta.
Cel nr 1 - kościół w Valea Villor.
Dzień zapowiada się trochę pochmurny, jedziemy przez góry drogą nr 14, ruch mały - leniwe wakacje. Po drodze mijamy jakieś furmanki, jakieś dzieciaki bawią się na środku drogi, Cyganie sprzedają swoje rękodzieło na skraju pobocza (głównie patelnie i jakieś dziwne urządzenia, które wyglądały mi na wielkie bimbrownie), jakaś krowa gdzieś się pałęta, jakiś Rumun wyprzedza nas na zakręcie pod górkę tylko po to żebyśmy na prostej to my jego wyprzedzili :roll: - ogólnie rumuński standard.

Zajeżdżamy do wioski - chyba poszła fama, że jakieś "turysty" jadą bo gdy my parkowaliśmy, jakiś pan biegł z kluczami. Wpuszcza nas, siada, bierze gazetkę a my zwiedzamy. Znów zupełnie sami - to w Rumunii podobało się nam najbardziej. Zaglądamy w każdy kąt, przyglądamy się każdej dziurze, wchodzimy na wieżę...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jak już mamy dość wsiadamy do autka i jedziemy dalej - cel nr 2 Biertan.
Kościół wyraźnie widać z drogi:
Obrazek

Zajeżdżamy, parkujemy pod samym zabytkiem i udajemy się do kasy. Tam czeka nas niemiła niespodzianka - "urocza" kasjerka krzyczy "Pausa" i pokazuje na zegar. Nieco zdezorientowani przyglądamy się kasjerce, zegarowi i kartce na drzwiach "13-14 Pausa". Nasze zdezorientowanie osiąga apogeum kiedy nasz mózg konstatuje, że jest dopiero 12.40. Próbujemy wytłumaczyć kasjerce, że jeszcze 20 minut i na pewno zdążymy, że długo jechaliśmy, że nie przyjedziemy drugi raz, że nie mamy godziny (a właściwie 1h20min) żeby czekać i ogólnie robimy miny w stylu zbitego psa albo smutnego dziecka :cry:. Kasjerka pozostaje niewzruszona i zamyka nam drzwi przed nosem. I co teraz? Jest takie powiedzenie, że jak Pan Bóg zamyka drzwi to otwiera okno - kątem oka zauważamy, że główne wejście do zabytku jest otwarte :lol: trudno nie chce Pani naszych 12 lei (z foto pewnie wyszłoby 18) - nie to nie, przemykając pod ścianami wchodzimy do środka. Tu kolejna miła niespodzianka :lol: w środku kościoła jest jeszcze wycieczka niemieckich emerytów, "podpinamy się" pod nich (przy okazji znacznie zaniżając średnią wieku) i udaje nam się zobaczyć kościół. Po wyjściu z kościoła "odpinamy" się od Niemców i dalej chodzimy sami - okazuje się, że na"pausę" zamykają tylko kościół, reszta jest dostępna z czego skrzętnie korzystamy. Oglądamy, focimy:
Obrazek
Obrazek

I jedziemy dalej - kierunek Viscri.
Jest wczesne popołudnie, ruch trochę większy. Droga do Viscri, po zjeździe z głównej drogi nie przedstawia się zachęcająco:

Obrazek

ale mniej więcej o 14.20 udaje nam się dotrzeć na miejsce. Wchodzimy do środka, wita nas stadko indyków:

Obrazek

dochodzimy do drzwi i :twisted: "14-16 Pausa";. Jesteśmy na maxa wkurzeni, przede wszystkim na nasze dwa przewodniki, że o żadnych "pausach" nie wspominały (ani tu ani w Biertanie). Obchodzimy kościół dookoła, wyciągamy Zorkę 5 i robimy kilka zdjęć:

Obrazek
i kalkulujemy - spacer po wiosce kwadrans, może znajdziemy jakiś bar i wypijemy kawę - jakieś pół godziny przy dobrych wiatrach... Co robić przez kolejną godzinę? Książki zostały w hotelu więc nawet zaległości czytelniczych nie nadrobimy. Szybka decyzja - zwijamy się i jedziemy do Sigishoary. Po drodze mijamy niemieckich emerytów, których spotkaliśmy w Biertanie.

Choć dzień jest zapowiadał się pochmurnie w Sigishoarze jest już całkiem upalnie. Parkujemy (pierwszy raz płacimy za parking) i idziemy w miasto. Najpierw schodami szkolnymi do kościoła ewangelickiego:

Obrazek
Obrazek
Obok jest uroczy cmentarz, który również stał się celem naszego spaceru:
Obrazek
Na marginesie - Rumunia to kraj urokliwych nekropolii – nigdzie indziej nie odbyliśmy tylu spacerów po cmentarzach.

Potem kawa na rynku i spacer po mieście. Jest cudnie - może nie takie WOW jak Sibiu ale naprawdę ładnie.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wsiadamy do autka i tak jak przyjechaliśmy (drogą nr 14) jedziemy do Sibiu. Tu spotkała nas nauczka - przewodniki trzeba czytać dokładnie przed wyjazdem - także informacje wstępne (czasem między informacjami o sytuacji kraju we wczesnym paleozoiku znajdzie się jakaś ciekawa ramka z informacjami zupełnie wydawałoby się "od czapki". W którymś była lista najatrakcyjniejszych widokowo dróg - jedną z nich była droga z Sibiu do Sighisoary przez Agnitę (z tego co pokazuje wujek Google nr 106) ; szkoda, że przeczytałam o tym dopiero w drodze powrotnej pod Radomiem...

CDN (po weekendzie).

PS: czy ktoś bardziej techniczny może mi pomóc - fotosik jest uparty i jak obracam zdjęcia to nigdy nie obraca ich tak jakbym chciałą (tzn. w fotosiku są obrócone a jak wklejam na forum to efekt jaki jest można zobaczyć powyżej :? ).
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 07.10.2011 10:01

Widzę, że tym razem nasze szlaki dosyć zbieżne są. :D

Pozdrawiam,
Wojtek
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12739
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 07.10.2011 10:29

Co do zbieżności :wink: , zdanie mam zbiliżone. U nas była 1/2 z tego, z pokazała Aglaia... Ale częściowo z lepszym skutkiem :wink: .

Droga do Viscri... fakt, mało zachęcająca, ale tędy to myśmy wracali :wink:. O kierunku :roll: od strony Dacii napiszę, gdy tam dojedziemy... Czyli za czas jakiś, bo to było w drugim tygodniu wyprawy.

Powrównanie Sibiu i Sigishoary w naszym wypadku wypadło na korzyść tej drugiej, chociaż Sybin oczywiście jest cudny. Może to dlatego, że nie nocowaliśmy w Sybinie, lecz w Sigishoarze? Wieczorowa pora bardziej sprzyja odczuwaniu fajnych klimacików :wink: :lol:
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 07.10.2011 12:24

Śledzę Twoją relację w milczeniu bo muszę po długim urlopie popracować .....

Chętnie widziałabym więcej zdjęć.



Aglaia napisał(a):PS: czy ktoś bardziej techniczny może mi pomóc - fotosik jest uparty i jak obracam zdjęcia to nigdy nie obraca ich tak jakbym chciałą (tzn. w fotosiku są obrócone a jak wklejam na forum to efekt jaki jest można zobaczyć powyżej :? ).


Skuteczny sposób to zapisanie zdjęcia po obrocie jeszcze przed wysyłaniem do fotosika bez EXIFA. Można to zrobić za pomocą IrfanView (darmowy z polską wersją językową program do edycji obrazów).
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1611
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 10.10.2011 09:32

Dzień 7 Sibiu - Transalpina - Horezu - Curtea de Arges

To jest dzień dwóch WOW. Mając w pamięci rady rodaka z wieży w Sibiu uznajemy, że Karolka da radę na transalpinie, ale mając na uwadze, że to nieco wywraca nasze plany postanawiamy, że jedziemy tylko odcinkiem od drogi 7A na południe (podobno widokowo najatrakcyjniejszy) bo na całość chyba nie starczy nam czasu.
Około 9 wyjeżdżamy z Sibiu. Zaraz za zjazdem na drogę nr 7 trafiamy na jakiś konwój, który porusza się niezbyt szybko i za nim wleczemy się aż do zjazdu na drogę - nie jesteśmy tak odważni aby przy dużym ruchu, na wąskiej, krętej drodze wyprzedzać ten konwój ale dla rumuńskiego kierowcy wyprzedzenie dwóch tirów i pojazdu-pilota, na podwójnej ciągłej, na zakręcie, pod górkę nie stanowi problemu. Jak oni to robią? Szczególnie, że żeby wjechać na rondo kierują się zasadą, że lepiej żeby w promieniu 2 km nie było widać żadnego pojazdu...

Zjeżdżamy na 7A, asfalt trochę gorszy ale spoko. Spotykamy pierwsze tego dnia stado krów:
Obrazek

Droga trochę się dłuży, widokowo nie jest zbyt atrakcyjna (las wszystko zasłania), dojeżdżamy do Lacul Vidra (podobno chcą tu wybudować stację narciarską - ciekawe jak będą do niej dojeżdżać - przy tych dojazdach co są obecnie nasza zakopianka to wysokiej klasy autostrada):
Obrazek

i zjeżdżamy na 67C w kierunku południowym. Początkowo mamy wrażenie, że jedziemy po placu budowy i zastanawiamy się czy to był dobry pomysł. Po kilku serpentynach już nie mamy wątpliwości, że pomysł był dobry i jest drugie tych wakacji WOW:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Z góry przepraszam ale nie mam pojęcia jakie szczyty widać na zdjęciach :oops: ta wycieczka to był pewien spontan i byliśmy do niej absolutnie nie przygotowani. Gdybyśmy wiedzieli przed wyjazdem, że droga jest dla nas dostępna to buty górskie raczej znalazłyby się w naszym ekwipunku - mieliśmy wrażenie, że niektóre szczyty są na wyciągnięcie ręki i można przyoszczędzić sporo czasu na żmudne podejście (które też ma swój urok ale nie każdemu może odpowiadać albo nie każdy ma na nie czas). Nawet przez chwilę był taki pomysł żeby się przejść ale uznaliśmy, że w tenisówkach to jednak obciach, poza tym gdzieś z tyłu głowy była myśl, że może tylko z przełęczy wygląda to tak dostępnie (nawet w trampkach) a jak się pójdzie dalej to tenisówki mogą być obuwiem wysoce niestosownym jeśli nie niebezpiecznym. Jestem typem, który raczej nie odpuszcza i jak idzie to na szczyt więc żeby się nie rozczarować wolałam w ogóle nie zaczynać. Po krótkiej przerwie na przełęczy Urdele, po kilku tęsknych spojrzeniach na okoliczne szczyty, wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej.

Kilka uwag co do trasy - odcinek, którym jechaliśmy jest w całości wyasfaltowany (chyba brakuje jednej warstwy i gdzie niegdzie jeszcze coś robią) więc przejechać się da ale czasem ruch jest wahadłowy. Na trasie ewidentnie brakuje mi barierek (boję się pomyśleć co tam się będzie działo jak oficjalnie ją otworzą i Rumunii zaczną się wyprzedzać na tych zakrętach) i tyczek (we mgle to chyba bym tam nie pojechała…). Ruch całkiem spory a kierowcy nieco nieroztropni - mój ulubiony motyw - zatrzymanie się na drodze, pod górkę, przed zakrętem żeby zrobić zdjęcie (żeby nie było - po tych serpentynach i przy tym ruchu jedzie się tak wolno, że z samochodu spokojnie można cykać foty a jak ktoś chce się dokładniej przyjrzeć są zatoczki).

Zjeżdżamy na czerwoną drogę nr 67 i jedziemy do klasztoru w Horezu. To jest drugie WOW tego dnia. Nasz pierwszy rumuński klasztor, przy malowidłach opadła nam kopara (w środku niestety nie można robić zdjęć), jest cicho, spokojnie i jakoś tak magicznie (a może mistycznie - w końcu to klasztor...):
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Klasztor zwiedzony i jedziemy dalej do Curtea de Arges. Łatwo odnajdujemy hotel (jest mniej więcej w 1/2 drogi pomiędzy najważniejszymi zabytkami) i zaczynamy późno popołudniową sjestę.

Dzisiejszy dzień był wyczerpujący (szczególnie dla kierowcy) dlatego na dzisiaj "pas" ze zwiedzaniem - nadrabiamy zaległości czytelnicze.

Bardzo dziękuję za rady techniczne.

Jeśli chodzi o postulat "więcej zdjęć" - zamierzam zrobić jakiś publiczny album na Picassie wtedy bardzie przyłożę się do selekcji bo na razie z czasem słabo.

CDN
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rumunia - România



cron
Rumunia moją drogą - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone