Większość Forumowiczów twierdzi, że tegoroczne "koronne" urlopy były ich najlepszymi do tej pory...
Ja nie określiłabym swojego jako najlepszy, ale z pewnością był inny.
Inny nie tylko ze względu na sytuację spowodowaną epidemią, choć miała ona duży wpływ na odbiór pobytu
w tak dobrze znanym mi miejscu jakim jest Vis, ale też inny ze względu na mój stan ducha.
Pojechałam wbrew przeciwnościom i poczuciu ogólnej dekadencji - w drugim tygodniu sierpnia miałam dość dramatyczny wypadek, którego skutkiem były obrażenia nie dające optymistycznych rokowań co do wyjazdu.
Cieszyłam się jednak, że żyję i nie skreślałam planów na kolejne zavisowanie.
Niestety, dziesięć dni po wypadku dopadła mnie kolejna trauma, której nie będę tu wyjaśniać, i depresja.
Do tego niepewna sytuacja na granicach - czy będzie możliwy tranzyt, czy po powrocie nie czeka nas kwarantanna i w ogóle - czy poszczególne kraje się nie zamkną - te pytania nurtowały wszystkich wybierających się na wakacje pod koniec lata.
Decyzja o wyjeździe wydawała mi się jednak jedynie słuszną.
Przecież nic gorszego niż to co mi się ostatnio przydarzyło nie może mnie już spotkać .
Jeśli będą jakieś "niespodzianki" związane z coroną to trudno - co ma być to będzie.
Plan zakładał krótki (jak na nas) - dwutygodniowy pobyt w Komiży.
Z dwóch tygodni zrobił się...miesiąc - prawie

Przez pierwsze dwa tygodnie września byliśmy na wyspie tylko z Chorwatami

Wszystkich turystów zagranicznych ( których liczba była ponoć rekordowa w lipcu i sierpniu) wymiotła perspektywa kwarantanny w macierzystych krajach, do których powracali w trybie nagłym.
W tych odmiennych okolicznościach zmieniła mi się zupełnie optyka - zaczęłam postrzegać Vis nie oczami turysty, ale mieszkańca wyspy.
Pomogły mi w tym niedawne trudne przeżycia, liczne nowe znajomości, leniwe smakowanie prawie wyludnionej wyspy w rytmie polako, brak ciśnienia na zwiedzanie nowych miejsc, "zasiedzenie się"( miesiąc to już zasiedzenie

Tego wszystkiego nie da się oddać ani opisem, ani zdjęciami, ale postaram się przybliżyć stan umysłu zwany fjaką- typowy dla mieszkańców Dalmacji, który udało mi się w jakimś stopniu uzyskać


Zapraszam - poniżej zajawka - mimo, że urlop w koronie przebiegał nadzwyczaj leniwie i polegał na nicnierobieniu, to jednak jakieś "highlight'y" były w trakcie

Zdjęć dużo - jak na zajawkę - ale potraktujcie ten post jako odcinek
