23 lipca 2019
Heraion Po opuszczeniu Plataniotissy skierowaliśmy się bezpośrednio w stronę Zatoki Korynckiej. Droga prowadzi przez malownicze górskie okolice...
Jazda w stronę Aten wzdłuż zatoki dwupasmową drogą jest już szybsza...
Gdy przejeżdżaliśmy niedaleko
Akrokoryntu przez chwilę kusiło mnie, żeby nadrobić braki z ubiegłego roku i zajrzeć na wzgórze. Ta idea jednak szybko upadła - robiło się coraz później, a my chcieliśmy jeszcze
pożegnać się z morzem w jakimś ciekawym miejscu. Może w przypadku Akrokoryntu sprawdzi się jeszcze kiedyś powiedzenie, że
do trzech razy sztuka...
Skręciliśmy w stronę Loutraki, przedarliśmy się się przez ten straszny turystyczny kombinat (nigdy w życiu tu na wakacje!
), jadąc dalej wzdłuż zatoki minęliśmy wreszcie jezioro Vouliagmenis, aż dotarliśmy do
parkingu na końcu drogi.
Naszym celem jest Heraion (
klik,
klik,
klik),
gdzie tuż nad brzegiem morza znajdują się pozostałości starożytnego sanktuarium Hery.
Jeszcze nigdy nie plażowaliśmy praktycznie wprost na stanowisku archeologicznym, nawet dzieci czują niezwykłość tego miejsca.
Nie jest to odludne miejsce, ale znaleźliśmy spokojny, lekko zacieniony zakątek na rozłożenie obozu - nie na samej niewielkiej plaży, ale na zachodnim dziedzińcu świątyni Hery.
Rozglądamy się po ruinach, które tworzyły niegdyś całkiem spory kompleks świątynny...
Sama plaża niczego nie urywa, ale niezwykłość miejsca polega raczej na połączeniu jego wartości historycznej z ciekawymi okolicznościami przyrody.
Gdzieś w oddali widać Loutraki...
...nieco zamazany
Kanał Koryncki...
...i po macoszemu potraktowany przez nas Akrokorynt:
Woda w zatoce wydaje się przejrzysta...
...ale traci przy bliższym spojrzeniu - pływają w niej różne dziwne "farfocle" i śmiećki przynoszone przez fale.
No i znów śmierdzi mi tu rybą - nie wiem dlaczego i nic na to nie poradzę...
Wchodzimy trochę wyżej, by spojrzeć na okolicę. Jest jakaś jaskinia...
Widać latarnię Melagavi...
Moją uwagę przyciąga ciekawa skałka z przymocowaną liną - podejrzewam, że to niezłe miejsce do skoków, ale nie przetestowałam.
Z drugiej strony zatoczki wysoko na skale bieleje kapliczka...
Odpoczęliśmy i pożegnaliśmy morze, pora ruszać...
Zanim odjedziemy, podejdziemy jeszcze do latarni morskiej Melagavi.
Widoczki w różne strony...
Ciekawa skałka z innej perspektywy:
Ostatnie spojrzenia na część starożytności...
...i w drogę - na obiad do Loutraki, bo w brzuszkach już burczy.