PELOPONEZ z odrobiną SARTI - 2014

-

Jaskinia Dirou:

W górę:



W przód:



I jaskinia w szczegółach:












cdb

-


No to jeszcze jedna porcja:




Ładny sufit?



Jeszcze ładniejszy:



A to?



A to?



Kończymy oglądanie jaskini na łódkach.

Wychodzimy z jaskini ok 16 - tej.

Po wyjściu otrzymujemy propozycję zakupu fotki (całkiem dobrej) i po cenie kilku euro za sztukę.
Możemy wybrać fotkę

Jest O.K.
Kupujemy.


I wracamy na naszą kwaterkę.

Jutro luzik i odpoczywanie.

ja też do Ciebie zaglądam ...ale nie wiem czy dobrze bo troche mi pomieszałeś w głowie

Fajowo

pzdr

Darkos napisał(a):-
Plan jest taki, że część pójdzie do samego końca do latarni, a część zostanie nad wodą.

Moi towarzysze też mieli zostać, ale nie wytrzymali i ruszyli za mną

Darkos napisał(a):-
Wysiadamy i rozglądamy się za TĄ jaskinią.

Moje jaskiniowe zeżarł brata komputer

Pozdrawiam,
Gośka

... niezłe polowanko na sopelki ... ...
Pozdrawiam.

ipaga napisał(a):ja też do Ciebie zaglądam ...ale nie wiem czy dobrze bo troche mi pomieszałeś w głowie

Miło

A co pomieszałem?

Może wyprostuję?

malina1959 napisał(a):
Moi towarzysze też mieli zostać, ale nie wytrzymali i ruszyli za mną

Wiem - czytałem.

Fajnie, że poszli.
Być tak blisko i nie dotrzeć na sam koniec?
To trzeba być naprawdę zmęczonym.

Darkos napisał(a):

ipaga napisał(a):ja też do Ciebie zaglądam ...ale nie wiem czy dobrze bo troche mi pomieszałeś w głowie

Miło

A co pomieszałem?

Może wyprostuję?

Cała przyjemność po mojej stronie

Peloponezu nie brałam pod uwagę

..może.. się Ci uda

ipaga napisał(a):
Peloponezu nie brałam pod uwagę

..może.. się Ci uda

Na Peloponez trzeba poświęcić 2,5 dnia na dojazd i tyle samo na powrót.

Chyba, że górą wtedy szybciej i krócej.
Ale albo bardziej skrępowanie - bez auta.
Albo drożej przy opcji z wypożyczonym autkiem.

Ja wolę swobodę we własnym aucie.

-

Na kwaterę do Mavrovouni wróciliśmy dość wcześnie bo już ok. 17:30

Był czas na huśtawki:




I na surfing na specjalnej ławce:


Oczywiście po tzw Internecie.
Chyba, że dziś to się inaczej nazywa.

Starszyzna spędziła wieczór na balkonach, też nie żałując sobie łączenia ze światem przez wifi.

-


Poniedziałek 23 czerwca

Po dniu intensywnego zwiedzania koniecznie trzeba odpocząć.

To dzień przeznaczony na "nicnierobienie".

Oczywiście plany są:

Do popołudnia mamy co kto chce!

Ale plaża i morze, pływanie i opalańsko no to chyba obowiązkowo.

Po południu: Koniecznie trzeba przecież zobaczyć Githio!
To podobno klimatyczne miejsce.

-

Kiedy zaczęliśmy napływać na plażę naprzeciwko naszej kwaterki,
- a zbliżało się już południe (proszę się nie gorszyć: toż to wakacje) -
większość miejsc była już zajęta.


Po lewj stronie nie było gdzie szpilki włożyć!



A po prawej wolne miejsca były już porezerwowane:



Cóż począć???


Przycupnęliśmy, więc w jedynie możliwym - mało wygodnym - miejscu:

-

Umówiliśmy się - bo jeśli człowiek się nie umówi to może być różnie - że około 16-tej jedziemy do Githio!

I tak się dzieje!

Chcemy dziś zobaczyć stare miasto Githio, (opisywane przez kilku Cro-maniaków) i skosztować specyjałów tutejszych kucharzy.


Ale jest jeszcze dość wcześnie i restauracje nie zaczęły swojej działalności.


Przejeżdżając przez miasteczko wyszukujemy najlepszego - naszym zdaniem - miejsca, gdzie chcielibyśmy spożyć ten wyjątkowy posiłek nad brzegiem morza.

Skoro miasto jest jeszcze w stanie sjesty - lekkiego uśpienia, to my ruszamy w kierunku Skali.
Miasta przez które będziemy jutro przejeżdżać.

Sprawdzamy więc kawałek jutrzejszej trasy.

Ale celem naszym jest jeszcze COŚ!

Wrak statku "Dimitrios"

-

Wrak statku "Dimitrios"

z punktu widokowego wygląda tak:

Mnie się podobało!


Kiedy później zjechaliśmy na parking przy plaży i przy barze Glyfada, wrak prezentował się nieco inaczej: