Moje wielkie greckie wakacje! - cz. VI Kreta!
tradycyjny podtytuł ... "Dlaczego ja tak długo broniłam się przed Kretą?
Wodospady Kourtaliotiko Wstaje kolejny dzień na Krecie ...
Takiego gościa mam na śniadanku


Wracając z piekarni jedziemy zerknąć jak wygląda plaża, która jest rzut beretem od naszego apartmana - Souda beach
Wygląda nieźle ... odwiedzimy ją jutro ... bo dziś rano wodospad

Widok w stronę Plakias ... ale pod słońce ...

Nie ma co marudzić ... bo plan dziś mamy ambitny ...
Najpierw wodospad, później Matala, później jakaś plaża, a jeszcze później kolacja imieninowa Pawła
Takie to zarobione te nasze wakacje som ...
Ale po kolei ...
Najpierw wodospad ...
Parkujemy na dużym parkingu: 35°11'21.9"N 24°27'46.9"E i idziemy do wejścia.
Przypominam, że wejście jest tu: 35°11'21.4"N 24°27'48.2"E
Kupujemy bilety, po 5 euro/osoba (uprzedzając, to jedne z lepiej wydanych euro

)
Ważna uwaga, płacić można
TYLKO kartą

Idziemy ...
Dodam jeszcze, że dziś pizga niemiłosiernie

... ale uprzedzając, to jeszcze nic w porównaniu z jutrem



Po kilkunastu minutach spacerku po raczej płaskiej ścieżce schodzimy na sam dół wąwozu ...
Całkiem mocno w dół ...
Muszę uważać bo wieje tak mocno, że wiatr mną mocno targa, a ścieżka jest dość stroma ...


Przy wodospadzie jest dosyć tłoczno ...

Nasi panowie odważnie wchodzą do wody, która jest lodowata



Po kilkunastu minutach takiego stania nogi mi zamarzły ...

Panowie się naradzają czy iść w głąb wąwozu ...

Zapada decycja, że pójdą ...
Dałam Pawłowi wodoszczelny pokrowiec na telefon coby porobił jakieś zdjęcia ... i poszli ...
Paweł wrócił po kilku minutach i mówi, że nie da rady ...
Woda jest lodowata, a do tego wiatr jest bardzo silny co utrudnia przepłynięcie głębszego odcinka na początku ...
Mój mąż popłynął ...
Wrócił po kilkunasu minutach ...
I tu muszę Wam opowiedzieć co było dalej ...
Mój mąż w sumie to rzadko czymś się zachwyca ... a tu mówi, że wrażenia w wąwozie z wodospadami są
NIESAMOWITE
Nakrzyczał na Pawła (krzyczał trochę też dlatego żeby przekrzyczeć wiatr

), że koniecznie musi tam popłynąć ...
Paweł mu tłumaczy, że nie da rady ... bo wiatr, bo zimno, że no nie ...
A mąż swoje:
PAWEŁ MUSISZ!Paweł, że nie da rady, mąż swoje:
MUSISZ!!!!
Paweł w końcu z duszą na ramieniu mówi, że OK, pójdzie, ale mąż musi iść z nim
Telefonu już nie zabrał ...
Dał radę
No i teraz obaj wrócili zachwyceni
Oglądałam filmiki na yt i wierzę im, że jest tam pięknie

... może też się kiedyś zdecyduję
Panowie się obsuszyli, ogrzali na słoneczku, możemy wracać na górę ...


Ale niedługo znowu schodzimy w dół ...


W okolicach kościólka jest mostek, z którego można zobaczyć miejsce gdzie pływali nas panowie ...

Nawet z góry wygląda to pięknie ...










Wracamy ...




Miejsce to absolutnie trzeba odwiedzić będąc w okolicy!!!!
Jedziemy do Matali
