Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich malują

Izrael to jedyny kraj na świecie, w którym klej na znaczkach pocztowych jest koszerny. Osoby przestrzegające Szabatu mogą w Izraelu kupić tańsze ubezpieczenie samochodu, które nie obejmuje sobót. W parku narodowym w miejscowości Aszkelon odkryto największy na świecie, znany w starożytności, cmentarz dla psów. Pochówek czworonogów odbywał się tam od V do III wieku przed naszą erą.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 07.01.2020 14:40

Z klasztorami jest ten problem, że w niektórych panują dość dziwne zasady (np. nie kwaterują razem osób nie będących małżeństwem) i podobno jednak są dość popularne, a więc trzeba je rezerwować z dużym wyprzedzeniem.

Do Betlejem pojechaliśmy za późno, ale nie chciało nam się wcześnie wstawać ;)
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1610
Dołączył(a): 03.08.2007
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 07.01.2020 15:57

Pudelek napisał(a):Z klasztorami jest ten problem, że w niektórych panują dość dziwne zasady (np. nie kwaterują razem osób nie będących małżeństwem) i podobno jednak są dość popularne, a więc trzeba je rezerwować z dużym wyprzedzeniem.


Też słyszałam ale nie potwierdzam (chociaż aktem małżeństwa jakby co moglibyśmy się wylegitymować). Rezerwowaliśmy z około 3 miesięcznym wyprzedzeniem i rzeczywiście sporo takich miejscówek było już zajętych. Naszą wspominamy bardzo miło - spacerkiem od Starego Miasta, dla mniej mobilnych autobus, który jeździł pod Bramę Damasceńską (również w szabas ;-)), a w drugą stronę na szczyt Góry Oliwnej. Do tego bezcenny widok na Stare Miasto.

Pudelek napisał(a):Do Betlejem pojechaliśmy za późno, ale nie chciało nam się wcześnie wstawać ;)


My mamy naturalny budzik w postaci dzieciaków (wtedy jeszcze jednego) - nie da się pospać dłużej niż do 7. W takich miejscach jak Jerozolima ma to swoje plusy dodatnie.

Zaskoczyło mnie to co napisałeś o dzieciakach w dzielnicy muzułmańskiej na Starym Mieście. Chociaż włóczyliśmy się po jej różnych zakamarkach, również po zmroku nic niemiłego nas nie spotkało i nawet nie mieliśmy poczucia, że może nas spotkać. Większe zagrożenie ze strony latających kamieni było w Mea Shearim - ortodoksyjnej dzielnicy żydowskiej.
aga_stella
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1306
Dołączył(a): 25.08.2012
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) aga_stella » 07.01.2020 18:14

My też nie spotkaliśmy z najmniejszą wrogością, choć szwendaliśmy także nocą po starym mieście Jerozolimy.
Nawet w Mea Shearim było ok. Owszem dzieciaki jak były w grupie pokazywały nas palcem i pewnie coś tam niepochlebnego krzyczały, ale to było wszystko.
W styczniu jakoś wycieczki z Rosji nie były zbyt liczne. A już z krzyżami, to nikogo nie widziałam.
Z tymi cenami to nie jest tak tragicznie. Warunek to żywić się w dzielnicy muzułmańskiej, a zakupy najlepiej zrobić w dużym markecie. Gdzie taki jest w Jerozolimie niestety nie wiem, bo auto cały czas stało na parkingu. Natomiast w innych miastach (byliśmy w sumie 12 dni) jak znaleźliśmy market robiliśmy większe zakupy, bo ceny były bardzo przystępne. Zwykle wybieraliśmy to co było akurat w promocji. Trafiało się, że za zgrzewkę wody mineralnej płaciliśmy tyle co w Polsce.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 07.01.2020 23:12

Aglaia napisał(a): Rezerwowaliśmy z około 3 miesięcznym wyprzedzeniem i rzeczywiście sporo takich miejscówek było już zajętych.

no właśnie :) Ja samolot rezerwowałem 2 miesiące wcześniej, noclegi jeszcze później (wbrew pozorom czasem łatwiej wtedy o lepszą okazję), zatem w takim domu pielgrzyma raczej byłoby już ciężko. Poza tym średnio lubię takie miejsca, jednak wieczór w barze w hostelu bardziej mi się podoba (choć kiedyś w Serbii spałem w konaku przy monastyrze i mi się podobało :))

Zaskoczyło mnie to co napisałeś o dzieciakach w dzielnicy muzułmańskiej na Starym Mieście. Chociaż włóczyliśmy się po jej różnych zakamarkach, również po zmroku nic niemiłego nas nie spotkało i nawet nie mieliśmy poczucia, że może nas spotkać. Większe zagrożenie ze strony latających kamieni było w Mea Shearim - ortodoksyjnej dzielnicy żydowskiej.

ten plujący gówniarz był wyjątkiem. Chociaż mijani przez nas miejscowi także nie patrzyli na nas z miłością. Może taka ulica?

a zakupy najlepiej zrobić w dużym markecie. Gdzie taki jest w Jerozolimie niestety nie wiem, bo auto cały czas stało na parkingu

ja też nie wiem, bo w okolicach starówki takiego nie ma :) Również w Tel-Awiwie na takowy nie trafiliśmy, więc zostały mniejsze i średnie sklepy, więc z odpowiednio wyższymi cenami (choć i tak najbardziej mnie wkurzał brak cen w Jerozolimie, płaciłeś na ile sprzedawca człowieka wycenił...).
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1610
Dołączył(a): 03.08.2007
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 08.01.2020 12:56

Pudelek napisał(a):
Aglaia napisał(a): Rezerwowaliśmy z około 3 miesięcznym wyprzedzeniem i rzeczywiście sporo takich miejscówek było już zajętych.

no właśnie :) Ja samolot rezerwowałem 2 miesiące wcześniej, noclegi jeszcze później (wbrew pozorom czasem łatwiej wtedy o lepszą okazję), zatem w takim domu pielgrzyma raczej byłoby już ciężko. Poza tym średnio lubię takie miejsca, jednak wieczór w barze w hostelu bardziej mi się podoba (choć kiedyś w Serbii spałem w konaku przy monastyrze i mi się podobało :))



Wiadomo - dla każdego coś miłego ;-) . Chociaż winko w klasztornym ogrodzie z widokiem na Kopułę na Skale też miało swój urok :D . Inaczej planuje się podróż we dwójkę, inaczej 5 osobową familią gdzie na pokładzie jest małe dziecko i dwoje seniorów 70+ . Z taką ekipą w hostelu raczej ciężko. Dodatkowo nam zależało na miejscówce w miarę blisko Starego Miasta, również z możliwością dojazdu komunikacją publiczną (także w szabas) - właśnie ze względu na seniorów. Taką opcję dają właściwie tylko domy pielgrzyma na starym mieście (bardzo trudno o miejsce) albo na zboczach Góry Oliwnej ewentualnie hoteliki w okolicach Bramy Damasceńskiej.

Czekam na dalszą część relacji i co was tak rozczarowało w Betlejem ;-) .
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 09.01.2020 17:11

Na pierwszy rzut oka wnętrza wydają się mało ciekawe! Większość ścian jest jednolicie biała, ikonostas został zakryty prześcieradłami i rusztowaniami. Z prawej strony kłębi się tłum ludzi chcących się dostać do Groty Narodzenia. Tak na oko dwie, trzy godziny czekania.

Dopiero po chwili zaczynam przyglądać się szczegółom. Boczne nawy oddzielone są rzędami kolumn z różowego kamienia. Każdą z nich zdobi malowidło świętego - są to prawdopodobnie obrazy z pierwszego kościoła Konstantyna z IV wieku.
Obrazek
Obrazek

Na niektórych kolumnach widać także inne rysunki. Jakieś bohomazy, szlaczki, na jednym dostrzegam coś w rodzaju ptaków albo bóstw ze starożytnego Egiptu! Nie umiałem znaleźć odpowiedzi kto i kiedy to wykonał.
Obrazek

W podłogowej dziurze wyeksponowano mozaiki, też z pierwszej świątyni.
Obrazek

Natomiast na ścianach zachowały się fragmenty mozaik wykonanych w XII wieku w okresie Królestwa Jerozolimskiego. Notabene krzyżowcy właśnie w bazylice koronowali swojego pierwszego króla.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

No i wreszcie główny powód wizyty w kościele - wspomniana Grota Narodzenia. Zgodnie z tradycją w tym właśnie miejscu miał się urodzić Jezus, choć wielu specjalistów biblijnych twierdzi, że wcale nie przyszedł na świat w grocie czy stajni, ale w domu i to nie w Betlejem, lecz w Nazarecie. Nie bawiąc się w te dywagacje miałem oczywiście ochotę zajrzeć do środka, ale perspektywa stania w kolejce przypominającej długością Polskę Ludową niezbyt mnie cieszyła. Odpuściliśmy więc, może w przyszłości użyjemy "skrótu". Ten "skrót" to po prostu wejście... wyjściem ;). Pilnuje go policjant i wpuszcza tylko ważne postacie i wybranych duchownych. Czasem, gdy nie patrzy, udaje się tam wkraść zwykłemu człowiekowi. Małe cwaniactwo. Postałem trochę w pobliżu, ale uznałem, że takie kombinowanie to nie dla mnie... Ponieważ jednak w Betlejem mamy pewne znajomości, to możliwe, że uda się je kiedyś wykorzystać.
Obrazek

Czas oczekiwania na wejście może męczyć, więc niektórzy wykorzystują go na drzemkę...
Obrazek

Całe wieki trwały spory, o to które wyznanie ma opiekować się (lepiej zabrzmiałoby "rządzić") bazyliką. Przez kilka stuleci byli to katolicy (augustianie i franciszkanie), potem Turcja faworyzowała grecki kościół prawosławny, czyli swoich poddanych. W 1853 roku sułtan ogłosił firman ("osobisty rozkaz") regulujący stosunki pomiędzy różnymi odmianami chrześcijaństwa i ich prawa do najważniejszych świątyń. Mimo, że Imperium Osmańskie już dawno nie istnieje, przepisy te obowiązują do dnia dzisiejszego. I tak Bazyliką Narodzenia zarządzają mnisi Prawosławnego Patriarchatu Jerozolimy oraz Kościoła Ormiańskiego, a także, w mniejszym stopniu, wspomniani franciszkanie. Podział praw i terytoriów jest ściśle określony (łącznie z np. wyliczoną ilością lamp, które można zapalić oraz do kogo należy tapeta na ścianie), a i tak wielokrotnie dochodziło do konfliktów, zdarzały się nawet regularne bójki pomiędzy zakonnikami i wzywano policję, aby ich uspokoić :D. Po prostu oaza pokoju.

Przez to wszystko kościół wiele dziesiątek lat nie był remontowany, gdyż poszczególne kasty religijne nie potrafiły się dogadać. Dopiero w ostatnich latach coś się zmieniło i widać, że stopniowo się go odnawia.
Obrazek

Często czytam relacje z podróży i opisy duchowych uniesień, jakie przeżywali w tym miejscu autorzy. Podziwiam. Musieli posiadać bardzo wielką wiarę albo wyobraźnię, bo atmosfera przypomina raczej jarmark niż miejsce święte - tłoczno, głośno, każdy się pcha i kombinuje jak przeskoczyć sąsiadów, błyskają flesze i migawki, a w powietrzu unosi się mało dyskretny zapach potu. Robię ostatnie zdjęcie i wychodzimy.
Obrazek

Zaraz za ścianą znajduje się konwent franciszkanów z kościołem św. Katarzyny. Neoromański, wybudowany pod koniec XIX wieku dzięki dotacji cesarza Franciszka Józefa. Co roku w świątyni odbywa się Pasterka transmitowana na cały świat przez telewizję.
Obrazek
Obrazek

W korytarzu można skorzystać z kibelka. Ceny okazyjne.
Obrazek

Wyszliśmy z powrotem na plac przed bazyliką.
Obrazek

Spoglądam na przywieszony do "Centrum Pokoju" napis. Hmm. Wolność w przypadku Palestyny to pojęcie dość względne.
Obrazek

Jeśli ma to oznaczać niezależne Państwo Palestyna, to niekonieczne będzie wiązało się z pokojem. I może stanowić początek końca istnienia miejscowych chrześcijan. Betlejem jest tego najlepszym przykładem: jeszcze w 1947 roku stanowili około 85% mieszkańców miasta, a dziś szacuje się, że 10-15%. Przyczyn jest wiele - bezrobocie i bieda wymusza emigrację, do tego pomimo oficjalnej tolerancji polityka w Autonomii Palestyńskiej powoduje, iż chrześcijanie bywają obywatelami drugiej kategorii. Podobnie jak podczas rozważań na temat Starego Miasta w Jerozolimie zaryzykuję stwierdzenie, że dla Betlejemczyków byłoby najlepiej, gdyby miejscowość... zaanektował Izrael.
Obrazek
Jer
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 08.07.2014
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jer » 09.01.2020 23:05

Nie wnikając w kwestie religii, wyznania, wojen i waśni ... ta ostatnia fotka to fajna ilustracja do Twojej relacji. ;)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.01.2020 00:41

zwłaszcza ten miś z prawej ;)
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1610
Dołączył(a): 03.08.2007
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 10.01.2020 14:38

Pudelek napisał(a): Odpuściliśmy więc, może w przyszłości użyjemy "skrótu". Ten "skrót" to po prostu wejście... wyjściem ;). Pilnuje go policjant i wpuszcza tylko ważne postacie i wybranych duchownych. Czasem, gdy nie patrzy, udaje się tam wkraść zwykłemu człowiekowi. Małe cwaniactwo. Postałem trochę w pobliżu, ale uznałem, że takie kombinowanie to nie dla mnie... Ponieważ jednak w Betlejem mamy pewne znajomości, to możliwe, że uda się je kiedyś wykorzystać.


Żeby zwykły człowieczek wszedł tym skrótem to musi coś niecoś temu policmajstrowi odpalić co by akurat odwrócił wzrok...
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 13.01.2020 18:44

albo mieć znajomości ;)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 15.01.2020 14:27

A teraz pytanie z innej bajki: zastanawialiście się kiedyś kim są Palestyńczycy? W sensie etnicznym, jakie jest ich pochodzenie? Mam oczywiście na myśli mieszkańców Zachodniego Brzegu oraz Strefy Gazy, a nie żydów z Izraela, bo pod względem geograficznym to także są Palestyńczycy.

Istnieją dwie główne teorie.
Pierwsza, bardziej znana, że to Arabowie, potomkowie zdobywców tych terenów w VII wieku i późniejszych kolejnych fal muzułmańskiej kolonizacji. Ba, niektórzy badacze twierdzą, że zdecydowana większość mieszkańców Palestyny to osadnicy sprowadzeni tutaj w 19. stuleciu przez Turków i nie mający żadnych związków z dawną ludnością.
Druga wersja jest znacznie ciekawsza, choć na pierwszy rzut oka idiotyczna. Otóż Palestyńczycy to tak naprawdę... Żydzi :D. Zasiedlający te ziemie od tysięcy lat, zmieniający w różnych okresach swoją identyfikację etniczną i religijną. Kiedyś byli Kananejczykami, potem Izraelitami, następnie bizantyjskimi chrześcijanami. Po podboju muzułmańskim dostosowali się do nowych warunków i w większości zaczęli wyznawać islam oraz przyjęli arabską kulturę i język. Pomijając jakiś tam procent rzeczywistych potomków arabskich najeźdźców, Palestyńczycy byliby zatem o wiele bardziej "rdzenną" ludnością niż "prawdziwi" Żydzi, którzy przecież przeważnie przybyli w te strony z innych krajów. Żydzi z Izraela są zazwyczaj jedną wielką mieszanką genów z Europy, Azji i Afryki, natomiast Palestyńczycy byliby "czyści", bliskowschodni. No i de facto nie są to wcale Arabowie.
Obrazek

Ta teoria, choć kontrowersyjna, ma sens, tłumaczyłaby dlaczego w Palestynie nadal występują chrześcijanie. Przecież gdyby żyli tutaj sami pra-pra-prawnukowie arabskich wojowników, to wszyscy powinni wyznawać islam, a nie religię ludności podbitej.
Tylko jak powiedzieć Palestyńczykowi, że jest Żydem i nie stracić głowy? :D
A prawda zapewne leży gdzieś pośrodku - w mieszkańcach Palestyny może płynąć krew Izraelitów, Rzymian, zdobywców, muzułmańskich gasterarbeiterów lub osadników, a nawet krzyżowców. Choć podobno po upadku Królestwa Jerozolimskiego dość mocno się starano, aby dziedzictwo Europejczyków wyeliminować...

Zostawiając te trudne sprawy mądrzejszym głowom idziemy się przejść na krótki spacer po okolicach bazyliki. Zaraz za rogiem uwagę przykuwa sklepik, często fotografowany przez turystów z Polski.
Obrazek

"Taniej niż w Biedronce". No nie wiem. Oprócz flagi portrety papieży i... pary prezydenckiej. Ryzykowna reklama - jednych zachęci, innych odrzuci :D. A jak jeszcze zobaczyłem na drugim zdjęciu spuchniętą twarz kardynała Dziwisza to zrobiłem w tył zwrot. Zresztą w środku i tak tylko dewocjonalia...
Obrazek
Obrazek

W wąskiej uliczce działa kilkanaście biznesów. Dominują oczywiście pamiątki religijne, więc wstępuje do jednego z nich i kupuję piwo :D.
Obrazek
Obrazek

Zerkam też w inne zakątki... Jeden facet, widząc mnie z aparatem, głośno domaga się, abym robił jak najwięcej miejsc, bo to "najstarsze miasto na świecie". Przesadza, ale rzeczywiście ludzie mieszkają w Betlejem co najmniej dwa i pół tysiąca lat, a może i trzy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Panorama okolicy. Dobrze widać nitkę muru bezpieczeństwa oraz wschodnie dzielnice Jerozolimy. Długi biały budynek to hotel w kibucu Ramach Rachel. Tu naprawdę nigdzie nie jest daleko - Bazylikę Narodzenia od Bazyliki Grobu Bożego dzieli w linii prostej nieco ponad 8 kilometrów.
Obrazek
Obrazek

Grota Mleczna - sanktuarium mieszczące się w częściowo naturalnej grocie. Według tradycji Święta Rodzina przygotowywała się w niej do ucieczki do Egiptu. Maryja miała tu karmić małego Jezusa, a kiedy kilka kropel mleka spadło na skałę ta zmieniła kolor na biały. Faktycznie, tu i ówdzie pojawia się odsłonięty jasny tuf.
Obrazek
Obrazek

Kawałki tufu pielgrzymi wydłubywali już we wczesnym średniowieczu i traktowali jako relikwie, zwyczaj ten trwał aż do ubiegłego stulecia i planuje się jego wznowienie. Przez to wszystko nie wiadomo jak grota oryginalnie wyglądała. Początki kultu sięgają epoki bizantyjskiej, obecna kaplica została wzniesiona przez franciszkanów w XVII lub XVIII wieku.

W przeciwieństwie do bazyliki panuje tu przyjemna cisza i spokój. Kilku mnichów odmawia szeptem swoje modlitwy, jakiś Azjata drzemie sobie na ławeczce, podczas gdy jego żona wpatruje się w obrazy.
Obrazek

Obok groty rozciąga się niewielki cmentarz. Dziwnie wyglądają krzyże w połączeniu z arabskim alfabetem.
Obrazek

Wracamy na Manger Square. Łażę po sklepikach, żeby kupić jakieś drobne pamiątki, udaje mi się nawet trochę zbić cenę, ale mistrzem targowania nie jestem. Nawet tego nie lubię, wolę jak jest jedna, stała cena, a nie kombinowanie. Zresztą zarówno tutaj jak i w Jerozolimie wielu sprzedawców nie chciało się w to bawić; mają tylu klientów, że wolą stracić jednego upartego niż spuścić z ceny, bo za chwilę i tak ktoś to kupi.

Czasem i ja odpuszczałem - dojrzałem w sklepie torbę dla Teresy. Koszt - 20 szekli. To taniej niż na Bałkanach. W Jerozolimie za tę samą żądano 50, a na lotnisku 85 szekli. W takim przypadku po prostu wyciągnąłem banknoty z kieszeni i dałem dziadkowi stojącemu za kasą.

Jedzenie też jest tańsze niż w Izraelu, pod warunkiem, że pójdziemy w boczną uliczkę do jakiegoś mniej reprezentacyjnego lokalu. Nam się jednak już nie chciało, mieliśmy ochotę napić się zimnego piwa, a restauracja przy głównym placu takowe serwowała. No i tu obiad był już w cenach przypominających jerozolimskie.
Obrazek

Przysłuchujemy się rozmowie z innego stolika: dwójka turystów w średnim wieku dyskutuje z Palestyńczykiem. Ten chwali się, że ma dziewięcioro dzieci. Potem, że jednak ośmioro, ostatecznie staje na tym, że siódemkę i dwójkę wnuków. Kolejna wersja jest taka, że ciągle rodziły mu się dziewczynki, lecz uparcie próbował spłodzić chłopca i w końcu udało mu się za dziewiątym razem. Kobieta-turystka łapie się za głowę i woła, że nie wyobraża sobie tyle razy rodzić! Jurny facet nie ma tym z problemów, w końcu to nie on bywa w ciąży. On w ogóle często zmienia zdanie - raz przedstawia się jako człowiek majętny, by za chwilę narzekać, że panuje u niego bieda.
A ja oczywiście nie mogę opędzić się od myśli, która zawsze pojawia się w takich sytuacjach: każdy powinien mieć tyle dzieci, na ile go stać! Palestyna to uboga ziemia, brak rozwiniętej gospodarki, kiepska infrastruktura, skorumpowane władze. Większość terenu i tak zajmują Żydzi ze swoimi osiedlami i wojskową kontrolą. Do tego granica z Izraelem pilnie strzeżona i kontrolowana, dostać pozwolenie na opuszczenie Autonomii nie jest prostą sprawą. Słowem - takie duże getto. I jaki jest pomysł miejscowych na przyszłość? Gigantyczny wzrost demograficzny. Na pewno od tego będzie się im żyło lepiej i dostatniej, a zbiory staną się większe. To właściwie norma we wszystkich takich sytuacjach na planecie - im gorzej się żyje, tym większą kochliwością wykazują się ludzie. Płodzić, płodzić, płodzić. A potem płakać, że potomkowie żyją w nędzy i żądać pomocy.
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2180
Dołączył(a): 13.05.2019
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 15.01.2020 23:40

Pudelek napisał(a):A teraz pytanie z innej bajki: zastanawialiście się kiedyś kim są Palestyńczycy?

Druga wersja jest znacznie ciekawsza, choć na pierwszy rzut oka idiotyczna. Otóż Palestyńczycy to tak naprawdę... Żydzi :D. Zasiedlający te ziemie od tysięcy lat, zmieniający w różnych okresach swoją identyfikację etniczną i religijną. Kiedyś byli Kananejczykami, potem Izraelitami, następnie bizantyjskimi chrześcijanami. Po podboju muzułmańskim dostosowali się do nowych warunków i w większości zaczęli wyznawać islam oraz przyjęli arabską kulturę i język. Pomijając jakiś tam procent rzeczywistych potomków arabskich najeźdźców, Palestyńczycy byliby zatem o wiele bardziej "rdzenną" ludnością niż "prawdziwi" Żydzi, którzy przecież przeważnie przybyli w te strony z innych krajów. .



Ależ oczywiście, że ta wersja jest prawdziwa! Palestyńczycy to rdzenni Żydzi, którzy przeszli na Islam, bo im się to opłacało - zostali zarabizowani po podboju w VII wieku, kiedy Arabowie ogłosili, że każdy, kto uzna Mahometa za proroka, zostanie zwolniony z podatków.

Szeroko temat ten wyjaśnił żydowski historyk Szlomo Sand w książce "Wymyślenie narodu żydowskiego" - polecam, świetna lektura!
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 16.01.2020 01:04

Jego teorie są radośnie przyjmowane w niektórych środowiskach, ale problem ze Szlomo Sandem jest taki, że on lansując i przyjmując jedyną wersję także niekoniecznie może być uznany za osobę obiektywną. No i trudno sobie wyobrazić, że przez kilkanaście wieków w Ziemi Świętej nie osiedlali się żadni Arabowie. Jak to pisałem - już na chłopski rozum struktura etniczna/genetyczna takich terenów musi być mieszana.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 17.01.2020 13:33

Po konsumpcji i wysłuchaniu spowiedzi rozpłodowego Betlejemczyka nastał czas na dalszą drogę. Najprościej wrócić do Jerozolimy w taki sam sposób jak się ją opuściło, lecz ja postanawiam podejść do granicy piechotą.

Najpierw idziemy znaną już ulicą handlową.
Obrazek

Palestyńskie samochody z zielonymi rejestracjami (izraelskie są żółte). Żaden z nich nie wjedzie na teren państwa żydowskiego.
Obrazek

Przechodzimy obok kościoła ewangelickiego - najstarszego należącego do luteran w Palestynie, z końca XIX wieku. Tak jak bazylikę dofinansowywał cesarz austriacki, tak tę świątynię cesarz niemiecki.
Obrazek

Odbijamy w prawo w boczną drogę. Na mapach oznaczono ją jako Children street, a w terenie John Paul II street. Tutaj turystów nie spotykamy.
Obrazek

Potem dochodzimy do Hebron street i ona zaprowadzi nas do punktu przekraczania granicy. Szosa jest teoretycznie dwupasmowa, ale w praktyce prawy pas służy jako parking i chodnik.
Obrazek
Obrazek

Lepiej patrzeć pod nogi...
Obrazek

W Palestynie określenie "hipermarket" jest trochę inne niż u nas.
Obrazek

Po dziesięciu minutach dreptania wyrasta przed nami wysoka szara ściana i wieża strażnicza. Otoczony złą sławą mur bezpieczeństwa, nazywany też murem separacji czy płotem rozdzielającym. Tutaj zdecydowanie nie jest to płot.
Obrazek

Mur zaczęto stawiać w 2002 roku. Bezpośrednią przyczyną była trwająca wówczas druga intifada, powstanie Palestyńczyków przeciwko Izraelowi. Mieszkańcy Autonomii, nie mając szans w bezpośrednich starciach zbrojnych z żydowskimi siłami bezpieczeństwa i wojskiem, skupili się na atakach terrorystycznych. Dotykały jednak one nie tylko izraelskich funkcjonariuszy, ale zupełnie przypadkową ludność cywilną, niekoniecznie zresztą obywateli Izraela. Palestyńczycy taranowali ludzi autobusami, strzelali z broni wszelakiego rodzaju, ale głównym środkiem przemocy byli terroryści-samobójcy. Wysadzali się na przystankach, w środkach komunikacji publicznej, w dyskotekach, w pizzeriach, na targowiskach. Dosłownie wszędzie. Przez kilka lat strach było wychodzić na izraelskie ulice, zwłaszcza w Jerozolimie i Tel-Awiwie, bo człowiek nie miał żadnej pewności czy wróci... Nie wiem, czy wybrałbym się wtedy w podróż na Bliski Wschód. Dla przykładu - w czerwcu 2003 roku wyleciał w powietrze autobus na placu Davidka, tuż pod obecnym hostelem Abraham, w którym spaliśmy. Oprócz zamachowca zginęło 17 osób a setka została rannych...
Obrazek

Terror siali głównie Palestyńczycy z Autonomii, a nie ci zamieszkali w Izraelu. Dziwny przypadek, ale zazwyczaj ci izraelscy wyznawcy Mahometa są znacznie mniej skłonni oddawać swoje życie. Władze Izraela ogłosili, że budują zaporę, która uniemożliwi przedostawaniu się zamachowców. I swój cel osiągnęli: od czasu budowy muru liczba zamachów spadła niemal do zera. Czasem coś się zdarza, jakieś ruchawki w Jerozolimie, dość często na granicy ze Strefą Gazy latają rakiety i giną ludzie, ale ogólnie to nie ma porównania z tym, co się działo jeszcze piętnaście lat temu. Patrząc w ten sposób i cytując klasyka: nie popieram, ale rozumiem.

Na zdjęciu poniżej załapał się nawet busik ONZ.
Obrazek

Mur, oprócz powstrzymywania terrorystów, skutecznie ogranicza Palestyńczykom możliwość podróżowania i jest łatwym narzędziem do pokazywania, kto tu naprawdę rządzi, zwłaszcza, że na wielu odcinkach wgryza się w terytorium Autonomii znacznie bardziej, niż dawna granica z 1967 roku. Paradoksalnie stał się też atrakcją turystyczną, przy której można sobie dorobić.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Działają jakieś małe biznesy, bo sporo osób zjawia się, żeby obejrzeć graffiti, jakimi są obsmarowane ściany muru od strony Autonomii. Niektóre faktycznie są ciekawe, zabawne lub skłaniające do refleksji...
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jest nawet Donald, ale nie kaczor.
Obrazek

Tuż obok funkcjonuje działa stacja benzynowa oraz stoi budynek rządowy - delegatura ministerstwa do spraw religii czy czegoś podobnego. Dziwna lokalizacja.
Obrazek
Obrazek

A skoro już jesteśmy przy instytucjach ministerialnych... Obecnie Palestyńczycy chcą własnego, niepodległego państwa. To jednak pragnienie dość nowe patrząc na historię tego regionu. Co więcej - praktycznie aż do XX wieku nie istniała odrębna świadomość narodowa Palestyńczyków. To byli po prostu Arabowie (choć jak pisałem wcześniej etnicznie niekoniecznie nimi są), mieszkańcy Imperium Osmańskiego, a konkretnie południowej Syrii (Arabowie syryjscy). Nawet utworzenie brytyjskiego mandatu Palestyna (obejmującego początkowo również dzisiejszą Jordanię) nie spowodowało powstania "narodu palestyńskiego". Można napisać, iż stworzyli go... Żydzi. Rosnąca żydowska emigracja do Ziemi Świętej, konflikt żydowsko-arabski, powstanie Państwa Izrael, a zwłaszcza wojna w 1967 roku, kiedy to Zachodni Brzeg Jordanu i Strefa Gazy została przez Żydów zajęta. Wszystko to sprawiło, że dzisiaj człowiek z Betlejem określi się jako Palestyńczyk, a nie Syryjczyk czy Jordańczyk.

Widok muru powoduje, że mamy wrażenie przeniesienia się w czasie do podzielonego Berlina. Złudzenie - ściana blokuje jedynie miejscowych, turysta nie ma większych problemów z jej przekroczeniem.
Obrazek
Obrazek

Pomysłowość sprejowców nie zna granic. Na wieży strażniczej wymalowali glizdę. Z kolei kobieta w środkowej części to Lajla Chalid, urodziwa terrorystka - porywaczka izraelskiego samolotu.
Obrazek

W tym miejscu mur biegnie dziwnie, robi kółko, gdyż okrąża tzw. Grób Racheli, święte miejsce judaizmu. Teoretycznie grób leży na terenie Betlejem, lecz dostęp do niego jest dostępny jedynie od strony Izraela.

My także zaraz przejdziemy do innego świata. Już widać Checkpoint 300.
Obrazek

Nagle zaczepia mnie uliczny sprzedawca.
- Przyjacielu, tamtędy nie przejdziesz.
- Hę, czemu? - robię zdziwioną minę i próbuję odgonić od siebie jego kolegę, który wciska mi puszkę zimnego napoju.
- To jest przejście tylko dla samochodów. Piesi chodzą z boku.
Pokazuje mi okrężną drogę przez bardzo zaniedbaną, zasyfioną okolicę i po kilku minutach znowu dochodzimy do ściany.
Obrazek

Tu z kolei stoi cała grupa taksówkarzy.
- Mój przyjacielu, chcesz się dostać do Jerozolimy? Odwieziemy cię do centrum na autobus!
Genialny pomysł! Przeszedłem przez całe Betlejem pod granicę aby taksówką wrócić na przystanek autobusowy :D. Na szczęście nie są zbytnio nachalni i kiedy grzecznie odmawiam pokazują mi którędy wejść do środka checkpointu.

Najpierw jest długi korytarz z kilkoma drzwiami. Wszystkie zamknięte, a cofnąć się już nie można. Wreszcie odkrywam, że ostatnie się otwierają. Znaleźliśmy się w dużej hali z kilkoma stanowiskami do odprawy, ale działa tylko jedno. Zaliczam pierwszy kołowrotek. Wykrywacz metali zaczyna piszczeń. Zaaferowany nie powyciągałem z kieszeni monet i innych drobnych przedmiotów. Siedzący w budce żołnierz patrzy na mnie jak na debila i znudzonym głosem woła, aby wyłożyć wszystko do skrzyneczki. Pomaga mi młody chłopak, jedyna osoba oprócz nas, która w tym samym momencie opuszczała Autonomię.

Podajemy paszporty, krótkie spojrzenie i idziemy dalej. Drugi kołowrotek, za nim ubrany na czarno policjant z karabinem pokazuje drzwi na lewo. A tam już Izrael.
Obrazek

Mimowolnie z ulgą wypuszczam powietrze. Nic nam groziło, wszystkie przebiegło sprawnie, ale czuć unoszące się w powietrzu napięcie i ta świadomość, że jesteśmy na samym styku dwóch wrogich sobie cywilizacji.

Po izraelskiej stronie syf taki sam jak po palestyńskiej. Śmieci, śmieci, śmieci, całe wystawki na murkach.
Obrazek

Autobus już stoi. Arabski. Prócz nas sami miejscowi. Chwilę czekamy, aż zbierze się więcej osób i ruszamy do centrum Jerozolimy. Palestyna zostaje za murem...

-----

Wizyta w Betlejem była ciekawym przeżyciem. Pod względem architektonicznym miejscowość nie zachwyca, ale można trochę wczuć się w odmienny klimat. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że miasteczko, z racji bycia celem pielgrzymek, jest mało reprezentatywnym ośrodkiem Autonomii Palestyńskiej. Tam jeszcze jest jakaś możliwość pracy, prowadzenia restauracji, baru, hotelu. Oferowania się jako przewodnik albo taksówkarz. No i panuje względny spokój, starcia z izraelskim wojskiem zdarzają się rzadko.

Podczas przebywania w Autonomii nie uniknie się tematyki związanej z kwestiami politycznymi, murem, segregacją (a przynajmniej nie unikną tego osoby, którzy widzą coś więcej niż tylko kościół w centrum). Wielu będzie chciało zająć jakieś stanowisko, poprzeć którąś ze stroną. Zazwyczaj optują za Palestyńczykami (co ciekawe, często robią to ci sami ludzie, którzy w Europie wyzywają ich od ciapatych, kozojebców, muzlimów i tym podobnych - ale tutaj walczą z Żydami, więc są fajni). A to nie jest tak prosto, nie ma tylko czarnego i białego, każda ze stron ma swoje racje, których przeciwnik w żaden sposób nie zaakceptuje i nie zrozumie. Sytuacja bez wyjścia, węzeł nie do rozwiązania, chyba tylko, że te ostateczne...

Chciałbym w przyszłości zajrzeć do palestyńskich miejsc mniej odwiedzanych przez turystów. Ale to na razie odległe plany ;).
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1975
Dołączył(a): 06.03.2010
Re: Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich mal

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 19.01.2020 22:52

Jednym z podstaw konfliktu o Palestynę jest religia. Jeśli to samo miasto lub miejsce jest uznawane za święte dla kilku wyznań i każde chciałoby je mieć na własność, to możemy być pewni, iż spotka się to z krwawą reakcją z drugiej strony.

Jerozolima ma ten problem, że jest święta potrójnie, bo wśród Żydów i chrześcijan stanowi numer jeden, a dla muzułmanów numer trzy pod względem wagi. Z tego też powodu po II wojnie światowej ONZ przygotowała plan, który pozostawał miasto pod kontrolą międzynarodową, tak aby wszyscy wierni mogli do niej swobodnie pielgrzymować. Jak wiadomo - nie udało się tego zrealizować. Najpierw większość świętych miejsc zajęła Jordania, a w 1967 Izrael. Kiedy jedni się cieszą, drudzy rozpaczają...

Centralny punkt Jerozolimy to Wzgórze Świątynne, biblijna Moria. Na nim stała Świątynia Jerozolimska, w starożytności jedyne miejsce kultu w judaizmie. Ważna powinna być także dla chrześcijan, bo Jezus tu nauczał, a także wypędzał z niej kupców. Burzona i odbudowana, ostatecznie zniszczona przez Rzymian została kilka wieków później zastąpiona obiektami islamskimi.

Opis zacznijmy od najstarszego elementu układanki czyli Ściany Płaczu, nazywanej także Zachodnim Murem (Żydzi preferują tę drugą wersję). Często określa się ją jako jedyną pozostałość po Świątyni Jerozolimskiej.
Obrazek

To stwierdzenie bardzo nieścisłe. Po pierwsze, nie jest to resztka dawnej Świątyni, ale murów oporowych wielkiej platformy, na której stał świątynny kompleks. Wcześniejszy mniejszy obiekt znacznie rozbudował król Herod Wielki i właśnie taka ściana miała utrzymać nową konstrukcję. Po drugie - zachowało się kilka innych mniej znanych elementów z tamtych czasów. Jedną z nich jest krótszy odcinek tego samego muru, tzw. Mały Mur Zachodni. Tam nie dotarłem, ale na wschód od Ściany Płaczu przy odsłoniętych wykopaliskach z różnych epok możemy dojrzeć resztki tzw. łuku Robinsona. W czasach Heroda wchodziło się tu ogromnymi schodami i po kamiennym moście w kształcie łuku wchodziło się na teren Świątyni.

Najpierw rysunek jak mógł on wyglądać dwa tysiące lat temu (sam łuk został wytarty palcami turystów), a potem stan dzisiejszy na wysokości kilku metrów.
Obrazek
Obrazek

Wynika zatem, że dolne partie ścian to także pozostałości murów oporowych Świątyni dokładnie tak samo stare jak Ściana Płaczu. Z tego powodu wybudowano z boku niewielką platformę dla żydów, którzy chcieliby się tu pomodlić. Ja nie spotkałem żadnego, a zamiast nich natknąłem się na... płaczącą Azjatkę. Podejrzewam, że powody jej szlochu raczej nie były pochodzenia wyznaniowego.
Obrazek

Na południowej fasadzie murów podpierających Wzgórze Świątynne także istnieje około 80 metrowy odcinek, który prawdopodobniej jest antycznym oryginałem. Dlaczego w takim razie żydzi właśnie Ścianę Płaczu uważają za najważniejszą? Powody są dwa.

Pierwszy - prozaiczny: najłatwiej się do niej dostać. Drugi ma już podłoże religijne: otóż spod Zachodniego Muru blisko do wewnętrznego sanktuarium kryjącego Arkę Przymierza, miejsca najświętszego ze świętych (choć podobno jeszcze bliżej do niego z Małego Zachodniego Muru).

No dobra, to idziemy pod Ścianę Płaczu. Aby się pod nią znaleźć należy przejść kontrolę bezpieczeństwa w jednym z kilku punktów. Bramki jak na lotnisku, prześwietlanie bagażu dokonywane przez uzbrojonych strażników. Przy bramie od strony południowej jest nawet podział na kontrolę męską i żeńską, lecz nie przejmowano się nią za bardzo.
Obrazek

Ochroniarzom towarzyszą policjanci, straż graniczna, a czasem wojsko. Zawsze dużo tam mundurowych. Nikt też nie ma poczucia humoru w kwestiach bezpieczeństwa, nawet z pozoru błaha sprawa (jak zbyt długi postój taksówki) spowodowała natychmiastową interwencję gliniarzy: zatrzymano ruch i szybko sprawdzono powód zdarzenia.
Obrazek
Obrazek

O ile przy głównym, południowym wejściu przechodziło się sprawnie, o tyle przy mniejszych czasem potrafiły tworzyć się zatory. No, ale wiadomo - prawie każdy odwiedzający Jerozolimę chce tu zajrzeć.
Obrazek

Przed murem rozciąga się szeroki plac. Patrząc na niego trudno sobie wyobrazić, że do 1967 roku w jego miejscu gęsto stały domu dzielnicy marokańskiej. Wolna przestrzeń między budynkami i Ścianą Płaczu wynosiła jedynie kilka metrów. Jak już o tym pisałem - po zajęciu Starego Miasta władze Izraela wyburzyły ją robiąc miejsce dla spragnionych modlitwy. Wcześniej - w XIX wieku - Żydzi próbowali wykupić ziemię i nieruchomości spod muru od muzułmańskich właścicieli, ale ostatecznie nie zakończyło się to sukcesem - raz sprzeciwiali się temu Arabowie, raz sami wyznawcy judaizmu, a innym razem nie zebrano odpowiedniej sumy pieniędzy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Izrael - שְרָאֵל

cron
Happy New Year czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich malują - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone