Idziemy jeszcze na Lady pożegnać się z Arkiem i Asią – już na tym rejsie się nie spotkamy ale przecież niedługo wrócimy do Grecji, na pewno wtedy czeka nas nie jeden wspólny wieczór.
I opuszczamy śliczne Mykitas przechrzczone przez nas na Multikac – tak żeby łatwiej zapamiętać nazwę.
Płyniemy.
A raczej próbujemy płynąć.
Wiatr ma inne zdanie w tym temacie.
Jeszcze w mieście dostałam różę od Surfinga – śliczna jest, dziękuję!
Dziś Instruktor ma animacje pokładowe – w towarzystwie wina i kwiatów zamienia kulki brązowe w żółte.
Do kapitańskiej szklanki przyleciał spragniony.
Posilił się i poleciał.
Tymczasem Surfing szaleje w kambuzie.
Zapachy z dołu są niesamowite.
Co On tam robi???
My już wpływamy w kanał.
A na stole pojawia się obiad.
Wołowina z pomidorem, papryką, pomarańczą, duszona w białym winie.
Surfing – jesteś Mistrzem!!!!!!!!!!!
Autopilot prowadzi a my jemy.

.png)
.png)
.png)


Na silniku pływa wolniej niż pod żaglami 
.png)