Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dalmacja 2011 - tysiąc któraś relacja - może niedoszacowałem

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
aleksandra6400
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 405
Dołączył(a): 23.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) aleksandra6400 » 07.05.2012 08:15

Bardzo nam się podobało,
Pozdrawiamy
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 08.05.2012 08:55

Cieszę się. Pozdrawiam.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 12.05.2012 06:25

Dzień siedemnasty wyprawy, 11 sierpnia 2011.

Mljet kojarzy mi się z Milet. Ale nazwa tej wyspy pochodzi od słowa, "miód", i nie ma nic wspólnego z tą grecką kolonią.

Rzymianie podobno zsyłali tu skazańców o wysokim statusie. Zapewne nasi politycy, gdyby żyli w tamtych czasach, lądowaliby tutaj za korupcję i protekcję. :-) Choć z kolei inne źródło podaje, ze na Mljet budowali sobie wille rzymscy arystokraci z Salony - może zresztą te dwa fakty się nie wykluczają.

Obrazek

Zatem jesteśmy na promie i płyniemy na Mljet z nadzieja, ze nie będziemy musieli tam zostać aż tak długo jak grecki heros. Początkowy plan był, aby przenieść się z całym obozem, rozbić tam na noc, może dwie, ale lenistwo wygrało i postanowiłem spróbować "zaliczyć" wyspę w jeden dzień.

Obrazek

Pogoniłem bractwo ze śpiworów o czwartej rano, tak aby się załapać na pierwszy prom, odpływający z Prapratno coś po szóstej. Bynajmniej nie byliśmy pierwszymi w kolejce, mimo, że przyjechaliśmy do przystani pół godziny przed odpłynięciem. Koszt przeprawy tam i z powrotem za nasza czwórkę to 460 kun, czyli około 250 zł.

Obrazek

Po przestudiowaniu przewodników wyszło mi, że ze wszystkich pozostałych wysp w tej okolicy, Mljet ma być najbardziej różny od Hvaru, i to zadecydowało o jego wyborze: raczej lasy niż makia (pokrywają trzy czwarte powierzchni) i jeszcze mniej ludzi. Jak na wyspę o długości 37 kilometrów i około 3 kilometrów szerokości, to liczba ludności jest piękna: 1 200 mieszkańców. Piszę "piękna", bo małopolskie standardy zaludnienia na kilometr są dla mnie męczące.

Obrazek

Prom dobija do przystani w Sobra po 45 minutach. Witaj znowu Republiko Raguzy!

Obrazek

Gdybyśmy nie mieli auta, musielibyśmy pożyczyć sobie ten oto pradawny słowiański pojazd, najlepszy wybór dla każdej agencji wynajmu samochodów: tani w zakupie i oparty na łopatologicznej mechanice:

Obrazek

Takich "mini brumów" spotkaliśmy tu sporo i nawet żaden nie stał unieruchomiony przy drodze.

Kierujemy się w stronę parku narodowego, głównej atrakcji wyspy. Po drodze są takie właśnie widoki:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to jedna z depresji, w której poza okresami suszy tworzą się blatine , czyli błotne jeziorka.

Obrazek

Obrazek

Zatrzymuje auto na dłużej, przy tej oto zatoczce. Mam nieodparte skojarzenia z Polinezją i zaczynam rozglądać się za kapitanem Jack'iem Sparrow. Miejsce jest po prostu zachwycające.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rozglądamy się też za zwierzakami, z których jakoby wyspa jest znana: dzikami (zjadają winogrona miejscowym), oraz mangustami (sprowadzonymi do tępienia węży). Niestety fauna wyspy nie jest zainteresowana nami w takim stopniu w jakim my jesteśmy nią.

Natomiast co do tych wróbli, to nie ma dużych szans spotkać je na Mljecie. Co zrobiły mangusty jak wyżarły już węże? Zaczęły wyżerać ptaki. Stąd Jack Sparrow zginąłby tutaj niechybnie (sparrow - ang. wróbel).

Nie udało się za to mangustom dobrać do tych zwierzątek:

Obrazek

Niedługo potem podjeżdżamy do parkingu w środku lasu, parkujemy auto (dalej jest zakaz wjazdu), kupujemy bilety (za nas 260 kun, czyli około 140 zł) i ruszamy na piechotę do przystani w Pristaniste, gdzie odpływają stateczki na wyspę Sveta Marije (w cenie biletu do parku). Aha, no i dostajemy darmowa mapę, która na nasze potrzeby jest absolutnie wystarczająca.

Obrazek

Tam okazuje się, że na stateczek przyjdzie nam sporo czekać, a ponieważ kursuje na trasie Mali Most - Pristaniste - Sveta Marija, postanawiamy przejść się wzdłuż jeziora do Mali Most i dopiero stamtąd popłynąć na Sveta Marija.

Obrazek

Spacer okazuje się bardzo przyjemny, często w cieniu (co ma znaczenie!) i z możliwością oglądania miejscowych łajb.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mali Most nazywa się Mali Most, bo:

Obrazek
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 12.05.2012 06:36

I tu drugi moment zachwytu. Zanurzamy się w toni Mali Jezero. Temperatura wody jest zupowata! Potem gdzieś przeczytam, że faktycznie, zwykle jest o kilka stopni wyższa niż w Adriatyku. Woda ta podobno leczy też reumatyzm i problemy skórne. Dno wolno obniża się, nie ma jeszcze niemal ludzi, woda-zupa, jest rajsko... Zdjęcia tego nie oddają.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Aha, i nasze jeziora nie są jeziorami, tylko dolinami zatopionymi przez morze - tak jak Boka Kotorska.

Właściwie opowieści o "dziewiczej" przyrodzie wyspy można między bajki włożyć, jeśli prawdą by było, że to benedyktyni z sąsiedniego klasztoru wykopali kanał, który zatopił słodkowodne jeziorka (a znalazłem i taką wersje). Bardziej prawdopodobne jest jednak, że tylko pogłębili już istniejący kanał, aby zwiększyć prąd wody, który wykorzystywali w młynie. Wspomniane już mangusty, też owo dziewictwo wyspy poddają ciężkiej próbie. No cóż, z dziewictwem, rodzaj ludzki od wieków ma kłopoty...

Obrazek

Nie ma ludzi na plaży... za wyjątkiem pani bileterki z pobliskiej budki, która pędzi do nas upewnić się, ze mamy już bilety. Mamy, mamy, nie zrzucono nas tu na spadochronie.

Popływawszy w raju, decydujemy się na kolejny spacer wokół Mali Jezero: wśród pini i dębów, oraz przyczajonych gdzie niegdzie naturystów (więcej zdjęć na stronach XXX :-)):

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zrobiwszy kółeczko, półtorej godziny później, łapiemy się na stateczek, który wiezie nas na Veliko Jezero i położoną na nim wyspę Sveta Marije.

Obrazek

Dziś już nie ma tu benedyktynów, choć wciąż jest jako tako zachowany romański klasztor, wspomnianych wcześniej, domniemanych ekoterrosystów-benedyktynów. W 1960 roku otwarto w środku hotel, a dziś ... trwają starania, by klasztor odrestaurować. Na wysepce można trochę pospacerować, wykąpać się lub zjeść coś w restauracji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stateczek wiezie nas z powrotem do Pristaniste i wracamy do auta, gdzie zapada decyzja (dokładniej, to ja ją zapadam), że skoczymy jeszcze na drugi koniec wyspy, na podobno piękną, piaszczystą(!) plażę Saplunara. Pokonujemy ponad 40 kilometrów w dość ekspresowym tempie, wymijając wszelkie brum-brumy, i po godzinie jesteśmy na Sapulnarze.

Obrazek

Szału nie ma. Piaseczek, owszem, jest, ale jakiś gorszy od bałtyckiego, przy brzegu w wodzie dużo kamieni, sporo ludzi. Godzinka na zajęcia indywidualne w zależności od zainteresowań: budowanie zameczku, nurzanie się w wodzie, leżenie pod słomianym parasolem (płatne), oglądanie wpólplażowiczek.

Saplunara... Nazwa plaży jest piękniejsza niż sama plaża. Zresztą grecka nazwa wyspy, wspomniana już, Melita, też brzmi ładnie, jak imię pięknej, przypadkowo poznanej kobiety, której nigdy więcej nie spotkasz.

A potem brum brum na ostatni prom odpływający z wyspy Mljet tego dnia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Należę do ludzi przezornych: na przystani jesteśmy godzinę przed odpłynięciem promu i zajmujemy trzydzieste miejsce w kolejce samochodów. Godzinę później trzeba widzieć jak cieszą się ci, którzy byli bodaj na pięćdziesiątym drugim miejscu i wjeżdżają na prom jako ostatni. Zostaje na drugi dzień ponad dwadzieścia aut, choć nie wykluczam, że podstawiono im dodatkowy prom, taki nie wpisany w harmonogram.

Obrazek

I tak minął dzień na wyspie Mljet. W sumie jestem zadowolony, że nie zaplanowaliśmy na niego dwóch dni - zobaczyłem dokładniej to, co chciałem. No może jeszcze mogliśmy wdrapać się na szczyt Montokuca (253 m n.p.m.), aby podziwiać nasze jeziorka z góry.

No i może jeszcze grota Odyseusza. Tak, tak, facet miałby jakoby spędzić tu 7 lat spośród tych dziesięciu kiedy błąkał się po morzu do domu. A co go miało zatrzymać na wyspie przez tak długi czas? Oczywiście kobieta, nimfa Kalipso, którą spotkał w nadmorskiej jaskini, kiedy jego statek rozbił się na wyspie Ogygia. Nimfa ta więziła go na wyspie za pomocą czaru, w którego naturę nie będziemy tu wnikać..., choć pewne wyobrażenie daje nam ten obraz Breughla poświęcony właśnie "uwięzieniu" Odyseusza przez Kalipso (z wikipedii):

Obrazek

Wyspa zdaje się była ulubionym miejscem nieplanowanych pobytów sławnych ludzi, bo św. Paweł też miał się tutaj rozbić, o czym napisano w Listach Apostolskich. Problem w tym, że i Mljet i Malta miały w greckich i rzymskich źródłach tą samą nazwę. Nawet fakt, ze Listy Apostolskie wzmiankują żmije nie przeważa szali na korzyść żadnej z nich, bo i na Malcie są węże, a zatoka św. Pawla jest na obu wyspach.

Obrazek

A zatem Montokuca i grota Odyseusza mogłyby oznaczać, że można spokojnie na Mljecie spędzić dzień więcej. Wracamy do Slano z tradycyjnym "Maybe someday..." na ustach.

-------------------------------------------------------------------------------

Więcej moich relacji znajdziesz tutaj


-------------------------------------------------------------------------------

Obrazek
Ostatnio edytowano 02.05.2015 13:36 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18146
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 12.05.2012 08:14

Dziękuję za Mljet - wiadomość , że wystarczył Wam jeden dzień jest bardzo cenna :)
Zdjęcia zachęcają do odwiedzin


Pozdrawiam
Piotr
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 12.05.2012 08:32

Wystarczy jak wystraczy... Pewien żal, że tych dwóch pozostałych punktów nie odwiedziłem gdzieś się tkli... :)

Oto co znalazłem na youtubie:



Szczególnie jakby mieć maslinkowy kajaczek, to fajnie by tam wpłynąć.

Pozdrawiam.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18146
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 12.05.2012 12:26

W takim razie jakiś nocleg na wyspie jest wskazany :)



Pozdrawiam
Piotr
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 13.05.2012 07:27

Bardzo ciekawe i rozbudowane mieliście te wakacje... tyle miejsc w Chorwacji, Bośnia, Czarnogóra, teraz jeszcze Mljet :)

Tanio wizyta nie wyszła :roll: , ale myślę, że nie żałujesz tych wydanych w jeden dzień pieniędzy. Po tym jak opisałeś wyspę, też bym nie żałował :cool: .

Ładne zdjęcia... przypominają mi trochę jeden dzień spędzony na Lastovie.

A na marginesie:

DarCro napisał(a):Jak na wyspę o długości 37 kilometrów i około 3 kilometrów szerokości, to liczba ludności jest piękna: 1 200 mieszkańców.


Z wikipedii wynika, że gęstość zaludnienia na Mljecie to ok 11 osób na km.
Dla porównania, na Cresie jest to niespełna 8 osób , a ponad 3/4 ludności mieszka w stolicy wyspy :cool: . Tylko takiego ciepłego jeziorka tam nie ma :?

Pozdrawiam
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14731
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.05.2012 08:14

Jak miło zobaczyć Mljet, moją miłość od drugiego wejrzenia ;)
Spędziliśmy tam cudne 4 dni...

Bardzo pusto na Waszych fotkach z Parku Narodowego 8O My też przeszliśmy z Pristaniste do Malego Mostu, ale po drodze spotykaliśmy sporo ludzi.

Również zachwycaliśmy się blatinami, jedną z nich mijaliśmy codziennie, wyjeżdżając z Kozaricy, w której stacjonowaliśmy.

Co do Saplunary, to ta plaża piaszczysta to nic szczególnego, bo też znajduje się przy samej miejscowości (która również zwie się Saplunara) i sporo tu ludków. Przepiękna plaża znajduje się w zatoczce Blaci, kawałek dalej szutrem za Saplunarą.

Bardzo się cieszę, że ktoś wreszcie coś więcej o tej wyspie napisał i mogę Cię wpisać w tym miejscu :D

Pozdrawiam :papa:
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 13.05.2012 15:28

kulka53 napisał(a):myślę, że nie żałujesz tych wydanych w jeden dzień pieniędzy.


Nie żałuję, ale jakby zostać jeszcze jeden dzień, to średnia dla Mljet związana z wydatkiem na prom i bilet do Parku Narodowego byłaby dużo mniejsza. :wink:
Co potwierdza jednak tezę, że należało zostać dwa dni.

kulka53 napisał(a):Z wikipedii wynika, że gęstość zaludnienia na Mljecie to ok 11 osób na km.
Dla porównania, na Cresie jest to niespełna 8 osób , a ponad 3/4 ludności mieszka w stolicy wyspy


Tak, na cresach to niedużo ludzi mieszka... :wink:
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 13.05.2012 15:34

maslinka napisał(a):Jak miło zobaczyć Mljet, moją miłość od drugiego wejrzenia ;)
Spędziliśmy tam cudne 4 dni...


Widzę, że mieliśmy wspólne odczucia co do Saplunary i nieodwiedzenia groty Odyseusza.

maslinka napisał(a):Bardzo pusto na Waszych fotkach z Parku Narodowego 8O My też przeszliśmy z Pristaniste do Malego Mostu, ale po drodze spotykaliśmy sporo ludzi.


Ogólnie staram sie tak focić, aby turystów nie obejmować w kadrze. Swoją drogą, to o wpół do ósmej rano, czy coś koło tego, tam nie ma prawie nikogo.

maslinka napisał(a):Bardzo się cieszę, że ktoś wreszcie coś więcej o tej wyspie napisał i mogę Cię wpisać w tym miejscu :D


Nie wydaje mi się, abym coś więcej o Mljecie napisał niż Ty - w sumie byłaś tam 4 dni, a nie jeden.
Dzięki za wpis. Mając go na uwadze, DEFINITYWNIE należało zostać dłużej. :)
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 13.05.2012 15:51

Zapraszam na ostatni, emocjonujący odcinek wyprawy:

Dzień osiemnasty wyprawy, 12 sierpnia 2011.

Przejeżdżamy autostradą ze Slano do Nagykanizsa, na opisany kiedyś już camping.

Dzień dziewiętnasty wyprawy, 13 sierpnia 2011.

Przejazd z Nagykanizsa do domku, gdzie tradycyjnym już, ponad godzinnym koncertem nieustannego miauczenia, wita nas nasz kot.

THE END

------------------------------------------------------------------------------------

Dziękuję wszystkim, którzy tu wpadali i swoją obecnością motywowali mnie, abym dobrnął do końca relacji,
Na szczególny medal, wieniec laurowy lub piwo, zasłużyli (w kolejności alfabetycznej):
kulki
maslinka
piotrf


Zacząłem tę relację 17.09.2011, czyli zajęło mi 8 miesiecy, aby ująć w słowa i obrazy te 19 dni.
Nie wiem czy to nie jest jakiś (niechlubny) rekord na forum... :-) :roll:

Nie wiem też czy jeszcze zdobędę się na kolejną taką "obfitą" relację, bo mam podejrzenia, że czas poświęcony jej, był porównywalny do czasu spędzonego na samej wyprawie. 8O 8O 8O
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 13.05.2012 17:00

Twoje "słowa i obrazy" mówią same za siebie/Ciebie.

Jednym słowem :wink: : rzetelnie, na temat i ... kolorowo.

Jestem pewna, że każda Twoja następna relacja będzie miała swoich stałych czytelników 8)
(bez względu na to, czy zechcesz pobić własny rekord, czy nie :lol:)

Pozdraviam serdecznie
Dorota
która napisała na tym forum ... tylko jedną relację :oops:, a z czytaniem już dawno przestała nadążać :oops: :oops: :oops:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 13.05.2012 17:19

No cóż... wszystko co dobre kiedyś się musi skończyć. Trochę nagłe i niespodziewane było to zakończenie... Dobrze, że zadbałeś chociaż o to, by koniec relacji nie nadszedł zbyt szybko :wink: :D

DarCro napisał(a):gdzie tradycyjnym już, ponad godzinnym koncertem nieustannego miauczenia, wita nas nasz kot.

No chyba nie siedział sam przez 19 letnich dni 8O :roll:

:wink:

DarCro napisał(a):Na szczególny medal, wieniec laurowy lub piwo, zasłużyli (w kolejności alfabetycznej):
kulki

Piękniejsza z kulek wciąż ma pewne zaległości w czytaniu ostatnich kilku odcinków.... ale to ona właśnie pierwsza tu zaglądnęła :D
Sami napisaliśmy już parę relacji i wiemy, że doping czasem się rzeczywiście przydaje :roll:

DarCro napisał(a):Nie wiem czy to nie jest jakiś (niechlubny) rekord na forum...

Nie jest :wink: :lol:

DarCro napisał(a):Nie wiem też czy jeszcze zdobędę się na kolejną taką "obfitą" relację

Liczę na to, że jednak się zdobędziesz :idea:

Ze swej strony dziękuję za czas poświęcony w stworzenie tej FANTASTYCZNEJ POD KAŻDYM WZGLĘDEM relacji :idea:

Pozdrawiam
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 14.05.2012 06:48

Mam trochę zaległości w czytaniu (na szczęście słowa napisane pozostają - tu: jak długo będzie cro) ale za to wpisuje Cię na listę relacji, których się nie zapomina dzięki niezwykle ciekawemu podejściu do tematu relacji z wakacyjnego wyjazdu.
Masz swoim wiernych czytelników którzy chętnie w długie zimowe wieczory wstąpią na przeżycia do Twojego fanklubu. Jeżeli latem wyjazd dojdzie do skutku (czego gorąco Ci życzę) po ciekawie spędzonym urlopie z pewnością Ci nie zabraknie pomysłów na relację.

Serdecznie pozdrawiam całą ekipę :D :D :D :D :D
Lidia
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Dalmacja 2011 - tysiąc któraś relacja - może niedoszacowałem - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone