Krążymy po Mostarze, wchodzimy w różne uliczki, póki co jest pusto, więc możemy wszędzie zajrzeć

Czy ktoś mógłby napisać, w jakich miejscach w Cro można spotkać te parasolki? Coś mi się z Istrią ubzdurało i nie mogę skojarzyć

tak czy siak mamy je w Mostarze

Mijamy muzułmańską świątynię, można do niej wejść, z tego co widziałam, to należało zdjąć buty i zasłonić ciało (turyści
chyba muszą zapłacić). My nie skorzystaliśmy. Na chwilę weszliśmy na cmentarz i maszerowaliśmy dalej. Nie kręci nas ta kultura, a tym bardziej religia

Po rozpadających się schodach schodzimy na dół, do rzeki. Niestety śmierdzi ściekami niemiłosiernie i szybko stamtąd uciekamy

W Mostarze zauważyłam większą liczbę kotów niż w Chorwacji (myślałam, że już się nie da, a jednak

) żal było patrzeć na te chudzinki


- Tutaj kot jedzący mrówki :(

- Rodzeństwo :)

- Akuku :D
Idziemy pod most

A potem wchodzimy na kolejny most, żeby zrobić zdjęcia temu poprzedniemu

I kolejny

Szukając jakiejś dobrej restauracji, w której moglibyśmy napić się kawy po bośniacku/turecku trafiamy w różne miejsca

W ciemno wybieramy restaurację SADRVAN.
Dzisiaj już wiem, że miejsce to zostało uznane za jedną z najlepszych restauracji w Mostarze (na tripadvisor zajmuje 2. miejsce). Kelner od razu przyjął zamówienie, czyli kawę po bośniacku i baklavę. A., jako miłośnik mocnej czarnej kawy, czekał podekscytowany. Po chwili dostaliśmy nasze skromne zamówienie. Kawa była czarna i gęsta jak smoła

SIEKIERA !!!
Baklava jak to baklava, słodka aż do obrzydzenia

dużo miodu i orzechów, aż się zęby kleiły

Rachunek dostaliśmy w markach, zapłaciliśmy w euro

nie było możliwości płacenia kartą (aż dziwne). Gdzieś przeczytałam, że w Mostarze można płacić kunami - rzeczywiście na ryneczku (ale nie na każdym stoisku) przyjmowali kuny, w restauracjach można płacić tylko markami i euro, więc zabierzcie je ze sobą

Zbieramy i jedziemy w jeszcze jedno miejsce

na starówce jest już bardzo dużo turystów, więc polecam odwiedziny Mostaru z samego rana
