Truchtem przez Chorwację: Majówka 2023

napisał(a) **Franz** » 06.02.2014 18:31

Ruszamy w drogę powrotną. O ile w górę nie mieliśmy żadnych trudnych mijanek, mimo iż spotkaliśmy nawet rodaków na gliwickich numerach, to tuż po rozpoczęciu zjazdu pakuję się w niewygodną sytuację. Z dołu pomyka bus i muszę na wstecznym podciągnąć do miniętego chwilę wcześniej rozszerzenia drogi. Manewr wykonuję powoli, a bus postępuje tuż za mną, jakby zupełnie pewien, że nie stoczę się na niego w którymś momencie. Chowam się w zatoczce, a kierowca pokazuje mi, żebym jeszcze poczekał, bo za nim jedzie następny. Rzeczywiście, po krótkiej chwili przemyka drugi taki sam i mogę kontynuować zjazd. Po wielu serpentynach, w miejscu, gdzie już nie odczuwa się porywistego wiatru, zjeżdżam na zieloną łąkę i rozpakowujemy naszą małą restaurację - pora na późny obiad.

napisał(a) **Vjetar** » 07.02.2014 10:00

Obiad-obiadem ale ten domek (tam ktoś mieszka?) i warzywnik bardzo przyjemnie wygląda.

Pozdrawiam

napisał(a) **weldon** » 07.02.2014 10:05

Vjetar napisał(a):... domek ... i warzywnik ...

Weganie

napisał(a) **te kiero** » 07.02.2014 12:08

Pustelnia

napisał(a) **Franz** » 07.02.2014 14:51

Vjetar napisał(a):Obiad-obiadem ale ten domek (tam ktoś mieszka?) i warzywnik bardzo przyjemnie wygląda.

Na stałe nie. Może w dawnych czasach...
Teraz to coś pośredniego między szałasem, a altaną ogrodową. Na ogół zamknięte na kłódkę, bądź zamek

weldon napisał(a):
Vjetar napisał(a):... domek ... i warzywnik ...

Weganie

Że niby z rejonu gwiazdy Wega?
Czy to skrót od wegetarian?

te kiero napisał(a):Pustelnia

Gdybyż nie była tak blisko szosy...

Pozdrawiam,
Wojtek

napisał(a) **weldon** » 07.02.2014 18:50

Franz napisał(a):Że niby z rejonu gwiazdy Wega?
Czy to skrót od wegetarian?

Nie, weganie, to jakiś skrajnie ortodoksyjny odłam wegetarian, którzy nie tylko nawet paznokci nie obgryzają, ale nawet buty z łyka i paski z trawy sobie plotą

Nie piją, bo jeszcze zagrychy dla nich nie wymyślili

napisał(a) **Franz** » 08.02.2014 15:14

weldon napisał(a):Nie, weganie, to jakiś skrajnie ortodoksyjny odłam wegetarian, którzy nie tylko nawet paznokci nie obgryzają, ale nawet buty z łyka i paski z trawy sobie plotą

To pasowaliby do Indian Uros na jeziorze Titicaca.

Pozdrawiam,
Wojtek

napisał(a) **piotrf** » 08.02.2014 21:14

Franz napisał(a):
weldon napisał(a):Nie, weganie, to jakiś skrajnie ortodoksyjny odłam wegetarian, którzy nie tylko nawet paznokci nie obgryzają, ale nawet buty z łyka i paski z trawy sobie plotą

To pasowaliby do Indian Uros na jeziorze Titicaca.

Ciekawe , skąd się tacy biorą :?:

( dla porządku - nie pytam o Indian Uros :wink:

)

Pozdrawiam
Piotr

napisał(a) **Franz** » 09.02.2014 16:33

piotrf napisał(a):Ciekawe , skąd się tacy biorą ( dla porządku - nie pytam o Indian Uros )

Od dobrobytu im się w d... poprzewracało.

Pozdrawiam,
Wojtek

napisał(a) **Franz** » 15.02.2014 18:47

Vjetar napisał(a):Obiad-obiadem ale ten domek (tam ktoś mieszka?)

Twoje pytanie przypomniało mi o jednej kwestii, o której nie wspomniałem.

W pewnym momencie droga przebiega tuż poniżej analogicznego domku, w którym mieści się schron turystyczny, rodzaj prymitywnego, bezobsługowego schroniska. Świetna sprawa. Jest ich trochę w górach rozmieszczonych.
Problem jednak polega na tym, ze one bywają... zamknięte - tak było właśnie z tym w Biokovie. Można się naciąć, planując nocleg podczas wędrówki.

Pozdrawiam,
Wojtek

napisał(a) **Vjetar** » 17.02.2014 09:46

Franz napisał(a):Problem jednak polega na tym, ze one bywają... zamknięte - tak było właśnie z tym w Biokovie. Można się naciąć, planując nocleg podczas wędrówki.

Co wtedy robisz?
Pewnie w zależności od sił i warunków, pogody...

napisał(a) **CROberto** » 17.02.2014 11:13

Vjetar napisał(a):
Franz napisał(a):Problem jednak polega na tym, ze one bywają... zamknięte - tak było właśnie z tym w Biokovie. Można się naciąć, planując nocleg podczas wędrówki.

Co wtedy robisz?
Pewnie w zależności od sił i warunków, pogody...

Ha, jeszcze jakby w pobliżu był jakiś mały akwen to można by chociaż na "złotą rybkę" liczyć... :wink:

napisał(a) **Franz** » 18.02.2014 14:59

Vjetar napisał(a):Co wtedy robisz?
Pewnie w zależności od sił i warunków, pogody...

Jak dotąd, nie zdarzyło mi się planowanie noclegu w tego typu schronie na terenie Chorwacji. A spotkane wcześniej sklonista bywały na ogół otwarte (wspomniałem już o paru w swoich relacjach).

Natomiast pamiętam sprzed lat przypadek, kiedy planowałem zimowy nocleg w szałasie w polskich górach. Nocowałem wcześniej kilka razy w szałasie na Jałowcu w Beskidzie Żywieckim. Pewnego zimowego piątku dojechałem pociągiem do Huciska i ruszyłem w góry. Po dziesiątej wieczorem dotarłem do miejsca gdzie powinien stać szałas - niestety, spod śniegu nie wystawało absolutnie nic.
Wtedy zdecydowałem się pójść dalej, na Halę Kamińskiego, gdzie stał szałas mniej przytulny. Dotarłem przed północą - oczywiście, torując w śniegu - po to, by stwierdzić, że z szałasu zostało półtorej ściany bez dachu. Zdecydowałem się na nocleg na kilku deskach pozostałych z podłogi.

Około północy zaczął wiać wiatr i sypać śnieg, a ja w śpiworze dygotałem z zimna. Potem, stopniowo, czułem zwiększający się ciężar na śpiworze i było mi powoli coraz cieplej. Zasnąłem.

Kiedy się rano obudziłem - cały i żywy - musiałem się wygrzebać z zaspy, która się na mnie utworzyła. Szkoda, że ktoś tego z zewnątrz nie obserwował i nie uwiecznił - jak nagle spod śniegu wygrzebuje się kokon, z którego wypełza okutany w ciuchy brodacz...

CROberto napisał(a):Ha, jeszcze jakby w pobliżu był jakiś mały akwen to można by chociaż na "złotą rybkę" liczyć...

To chyba w nagrodę za to, że w ogóle nie łowię.

Pozdrawiam,
Wojtek

napisał(a) **weldon** » 18.02.2014 15:11

Franz napisał(a):... rodzaj prymitywnego, bezobsługowego schroniska.

Co kraj, to obyczaj - u nas wprowadzają samoobsługowe banki, tam - schroniska.
W dodatku z własną marchewką.

Ochojska byłaby zachwycona.

:wink:

napisał(a) **Vjetar** » 18.02.2014 15:41

Franz napisał(a):Natomiast pamiętam sprzed lat przypadek, kiedy planowałem zimowy nocleg w szałasie w polskich górach. Nocowałem wcześniej kilka razy w szałasie na Jałowcu w Beskidzie Żywieckim. Pewnego zimowego piątku dojechałem pociągiem do Huciska i ruszyłem w góry. Po dziesiątej wieczorem dotarłem do miejsca gdzie powinien stać szałas - niestety, spod śniegu nie wystawało absolutnie nic.
Wtedy zdecydowałem się pójść dalej, na Halę Kamińskiego, gdzie stał szałas mniej przytulny. Dotarłem przed północą - oczywiście, torując w śniegu - po to, by stwierdzić, że z szałasu zostało półtorej ściany bez dachu. Zdecydowałem się na nocleg na kilku deskach pozostałych z podłogi.

Około północy zaczął wiać wiatr i sypać śnieg, a ja w śpiworze dygotałem z zimna. Potem, stopniowo, czułem zwiększający się ciężar na śpiworze i było mi powoli coraz cieplej. Zasnąłem.

Kiedy się rano obudziłem - cały i żywy - musiałem się wygrzebać z zaspy, która się na mnie utworzyła. Szkoda, że ktoś tego z zewnątrz nie obserwował i nie uwiecznił - jak nagle spod śniegu wygrzebuje się kokon, z którego wypełza okutany w ciuchy brodacz...

Ostatnio oglądałem jakiś program o tej tematyce i podobnych problemach:

http://wintercamp.org.pl/?page_id=1117

Ale Tobie to pewnie mogą buty wiązać.