Tam i z powrotem czyli MNE, Pelješac i wrześniowa B.Voda

Witaj,Piotrze! Fajnie,że jestes! Nic nie umknie Twej uwadze
Wkrotce c.d.n

Przyłączę się i ja do Twojej relacji.

CroAna napisał(a):Oczywiście nasza cudna navi spłatała nam psikusa, każąc szybciej zjechać w autostrady, więc zaczęło się: droga na kawałek auta, zakrętasy, a górą biegła droga, którą mieliśmy jechać, ale co tam...

Nawigacja w tym roku w tym miejscu też mi trochę popsuła podróż
Ale nie ma tego złego..

W Czarnogórze jeszcze nie byliśmy,może kiedyś

Widoki super, i ten nocny Szybenik klimatyczny

A córka bardzo podobna do mamy
Pozdrawiam Rafał

rysiek_r74 napisał(a):Przyłączę się i ja do Twojej relacji.
Nawigacja w tym roku w tym miejscu też mi trochę popsuła podróż
Ale nie ma tego złego..

Hej,rysiek_r74,witam Cię serdecznie! znaczy też miałeś przygodę

Rafał78 napisał(a):W Czarnogórze jeszcze nie byliśmy,może kiedyś
Widoki super, i ten nocny Szybenik klimatyczny
A córka bardzo podobna do mamy
Pozdrawiam Rafał

cześć Rafale!
na pewno warto zobaczyć MNE, kraj wielu kontrastów jak dla mnie co do reszty... jaka skórka, taka córka

CroAna napisał(a):Hej,rysiek_r74,witam Cię serdecznie! znaczy też miałeś przygodę

Człowieka trafia coś, jak musi się męczyć na takich wąskich, rozpadających się drogach, a do celu jeszcze trochę zostało.
My na granicy BiH MNE spędziliśmy prawie godzinę - taka kolejeczka.
Ale za to wjazd do niej - bezcenny

Ponieważ coraz mocniej pada, czas zejść z murów Kotoru. Uliczki z mokrym kamienieniem też mają swój urok (uwaga na poślizg ) Panom grajkom pogoda jakby nie przeszkadza. Słychać dopieszczone akordy,bogate aranżacje. Chcą, nie chcą-ulica. No właśnie...Natasza nam tłumaczyła sytuację muzyków w Czarnogórze: nikt nie docenia tam kunsztu mistrzów po akademiach, jak mówiła, muzyka nie jest w cenie. Ponoć w Serbii jest jeszcze gorzej. Zatem szanowni muzycy, nie narzekamy, nie narzekamy, choć daleko nam jeszcze do dbałości o tę dziedzinę sztuki na poziomie Niemców czy Czechów...O! Centralnie nad kopułą kościółka widać kapliczkę Matki Bożej od Zdrowia
Mury widziane z mostu: aleja przy targowisku, wcześniej tłoczna od straganów, teraz handlarze uciekli czem prędzej. U tych którzy dopiero się zbierali do odwrotu zaopatrzyliśmy się w pyszne owoce sezonowe tj.maliny, jeżyny czy lubenice w cenach lepszych niż zwykle. No właśnie, ceny owoców i warzyw w MNE bardzo ok, jak zresztą ogólnie tamtejsze ceny. Choć były produkty o wiele droższe niż u nas- np. słodycze! Tym czasem w hali targowej można uświadczyć takie oto specjały Można pršutów i innych smakołyków kosztować do woli. Żołądki już jadą na ssaniu, więc zbliża się pora karmenia Jeszcze tylko trzeba przejechać deszczową Budvę: Obiad zaplanowany w konobie z widokiem na sv Stefana, ale co to za widoki w takiej aurze Na szczęście pyszna, gorąca czorba rybna te drobne niedogodności nam wynagrodziła Zresztą wszystko było pycha. Doszłam do wniosku, że mięsko w Czarnogórze nie ma sobie równych. Do tej pory chorwackie uważałam za nr 1...

rysiek_r74 napisał(a):Człowieka trafia coś, jak musi się męczyć na takich wąskich, rozpadających się drogach, a do celu jeszcze trochę zostało.
My na granicy BiH MNE spędziliśmy prawie godzinę - taka kolejeczka.
Ale za to wjazd do niej - bezcenny

U nas poszło piorunem na szczęście wjazd exta

Uff dobrze, że bez zdjęć mięska, bo mnie też ssie, a do obiadu jeszcze godzina

CROnikiCROpka napisał(a):Uff dobrze, że bez zdjęć mięska, bo mnie też ssie, a do obiadu jeszcze godzina

jakoś tak nie bardzo u nas z tymi zdjęciami stołu, fotograf ma swoje zasady i cóż robić? choć będzie od tego pewien wyjątek, ale to do Chorwacji musimy dojechać zwykle coś tam strzelę komórką, ale to już nie to samo... smacznego, Ewa

A skoro już w klimatach kulinariów się poruszamy, to gdyby ktoś był w Buljaricy, polecam konobę Bevanda. Przemiła obsługa, pyszne jedzonko, duże porcje. Tam po raz pierwszy próbowaliśmy czarnogórskiego mięsa. Dla mnie rewelka! Soczyste, pachnące, mniammmm. Oczywiście pytałam Nataszę w czym tkwi sekret choćby tego, że ćevapi jest takie smaczne. Tłumaczyła to w ten sposób, że ten rodzaj kiełbasek u nich produkują rejony muzułmańskie,a ci, wiadomo, z wieprzowiną na bakier. Może i faktycznie z jagnięciny Smak- rewelka. Inne mięsa zresztą też. Zostałam ich fanką. I co ja teraz będę jeść w Chorwacji? No jak to co? Plodovi mora Wracając do obsługi, chłopaki prześcigiwali się w uprzejmościach, dowcipie ( wkrótce się miało wyjaśnićdlaczego ), byli obeznani ze słownictwem obejmującym pochwały w języku klienta. Jak już nas zlokalizowali lingwistycznie, to co chwilę pytali po polsku czy dobre, czy smaczne. Gdy na koniec powiedziałam, ze mięsko wyborne, to kelner lekko "zgłupł" i mówi do nas "Czesi czy Polacy?" a że zdziwienie jego było całkiem głośne, Czesi przy sąsiednim stoliku też mieli niezły ubaw. Nastrój kelnerów wszystkim się udzielał, było przesympatycznie. Gdy przychodziło do płacenia rachunków, to serwowano klientom na odchodne kieliszek rakiji. W przypadku gdy ktoś odmawiał, kelnerzy...wlewali w siebie zawartość a że dzień się już chylił, klientów było sporo i nie każdy miał chęć na rozchodniaczka...
Zastanawiała mnie w menu jedna pozycja o egzotycznym brzmieniu: "tri jaja na oko" (oczywiście chodziło o jaja sadzone na sposób wiedeński) Nie omieszkałam zapytać potem naszych gospodarzy, miarkując nakładanie jaj dłonią na oko, dlaczego trzy, bo przecież jedno na jedno oko, drugie na drugie, a gdzie trzecie, się pytam Powiedzieli, że odtąd potrawa będzie im się kojarzyła z nami W ogóle, tegoroczne wyjazdy upłynęły nam pod znakiem " zobacz, do kogo ona/on jest podobny". Też tak macie? Ciągle spotykaliśmy ludzi tak bardzo przypominających nam kogoś, że hej! I co dziwne, wszyscy w tej opinii byliśmy zgodni- wyjątkowo
Natasza była tak bardzo podobna do mojej koleżanki ( twarz, mimika, włosy, spojrzenie...), ze postanowiłam Vladovi pokazać zdjęcie klona jego żony w Polsce. Reakcja była przesympatyczna: "Dobra, teraz mów, Ana, która to oryginał"
Wystarczy tej paplaninki, wkrótce zabieram Was na rejs po Szkoderze

Taki deszczowy też ma swój urok.

Vjetar napisał(a):Taki deszczowy też ma swój urok.

Hej Vjetar! Przynajmniej mogę ukazać co nieco z innej strony

CroAna napisał(a):

Vjetar napisał(a):Taki deszczowy też ma swój urok.

Hej Vjetar! Przynajmniej mogę ukazać co nieco z innej strony

Dwa lata temu podczas zwiedzania Kotoru mieliśmy porządną ulewę - wszystko płynęło.
Na szczęście później znowu wyszło słoneczko , ale za to zrobiło się strasznie parno.

CroAna napisał(a):A skoro już w klimatach kulinariów się poruszamy, to gdyby ktoś był w Buljaricy, polecam konobę Bevanda. (...)

bardzo przyjemnie to przedstawiłaś, tak że chętnie bym tam zawitał na drugi raz, bo w 2014r nie byliśmy;
a Kotor deszczowy od góry jakby przybrał żywszych kolorów, zresztą u nas na Istrii również mieliśmy raz zwiedzanie na deszczowo, ale świeżość kolorów wynagradza, choć błękit nieba bezzcenny

Dość późno tu trafiłam, ale jestem, podglądam i czytam Czarnogóra jest zaplanowana w przyszłym roku jako wycieczka, być może później pojedziemy tam na dłużej