15 sierpnia (sobota): Hrebienok i Studenovodské vodopádyDziś od rana upał niemiłosierny. Niestety cały dzień tak nie będzie...
Pewnie należałoby wstać przynajmniej o 6:00, żeby wykorzystać pogodę, ale z gospodynią ustaliliśmy śniadanie na 8:00. Śniadanka mamy pyszne i ogromne, trudno byłoby z nich zrezygnować. Oprócz wędlin, serów i pomidorków codziennie pojawia się coś na ciepło - jajecznica, kiełbaski, a często jedno i drugie, w ilościach nie do przejedzenia
Ciężko po takim posiłku się ruszać, a co dopiero iść w góry

, ale z drugiej strony dzięki takiemu śniadaniu w górach mamy dużo energii i głodniejemy dopiero koło 14:00.
Nauczeni wczorajszym doświadczeniem nie planujemy zbyt wiele. Jedziemy do Starego Smokovca i chcemy dojść do
Studenovodskich vodopádów (Wodospadów Zimnej Wody). Później marzy nam się przejście Velką Studeną Doliną do Zbójnickiej Chaty, ale to już zależy od pogody...
Do kolejki szynowej na Hrebienok straszna kolejka:

Trudno się dziwić - sobota, do tego
długi sierpniowy weekend. (W tym roku 15 sierpnia wypadł w sobotę, ale niektórzy, jak mój mąż, w pracy dostali za ten dzień wolne wczoraj.)
Nie będziemy stali w tej kolejce, wejdziemy sobie na Hrebienok (po polsku: Smokowieckie Siodełko

) na własnych nogach, to tylko niecała godzina marszu. A jaka oszczędność - w portfelu zostaje 16 euro (tyle zapłacilibyśmy za 2 wjazdy w górę).
Trochę denerwujący jest fakt, że szlak prowadzi wzdłuż torów kolejki:

Ludzie wygodnie sobie jadą, a ty męcz się, człowieku

Zwłaszcza w takim ukropie, jak dzisiaj

Ale co tam, motylki sobie można pooglądać

:

Poopalać się też można

No chodź już

:

Docieramy na Hrebienok. Misiek niestety zajęty

:

ale jeszcze sobie strzelę z nim fotę

Jest pięknie, chociaż niebo niebezpiecznie ciemne...

Pędzimy w stronę wodospadów:

Ludzi mnóstwo:

ale w końcu udaje nam się znaleźć kamień tylko dla nas


Wodospady Zimnej Wody to niewysokie (najwyższy ma 13 metrów wysokości), ale duże siklawy tworzone na potrójnym polodowcowym progu doliny przez potok Zimną Wodę. Występują na długości około 1,5 km, na wysokości od 1153 do 1276 m n.p.m.

Idziemy, oczywiście za tłumem turystów, dalej, zobaczyć najwyżej położony wodospad:



Kawałek dalej jest jeszcze Wodospad Olbrzymi, ale ten zobaczymy przy innej okazji.
Pora wracać w stronę Hrebienoka, bo właśnie zaczyna padać

Idealnie zdążamy schować się przed deszczem w Bilikovej Chacie:

Tacy jesteśmy z siebie dumni! Jeszcze nie wiemy, że i tak zmoknięcie nas dzisiaj nie ominie

Myślimy, co robić dalej... Niebo wygląda zdecydowanie lepiej:

Postanawiamy zaryzykować i pójść w stronę Zbójnickiej Chaty. Z Hrebienoka trzeba iść czerwonym szlakiem. Ruszamy:

Teraz będzie wstyd

Nie wiem, jak to się stało, ale kierunki nam się pomieszały. Zamiast iść czerwonym szlakiem w stronę Rainerovej Chaty, poszliśmy czerwonym w stronę Rozdroża pod Sławkowskim Szczytem

Orientujemy się po 20 minutach i już nie chce nam się zawracać, tym bardziej, że pogoda znowu niepewna i nie wiadomo, dokąd dojdziemy...

Rozdroża pod Sławkowskim:

Stąd na
Sławka jeszcze ponad 4 godziny
Postanawiamy spróbować dojść do Śląskiego Domu i później wrócić do Smokovca "elektriczką" (elektrycznym pociągiem/kolejką, który kursujemy między tatrzańskimi miejscowościami), ale jak się już pewnie domyślacie, nie uda nam się to...
Cały ten wyjazd to ciągłe patrzenie w niebo i uciekanie przed deszczem. Tylko wychodzi na to, że on jest sprytniejszy od nas
Tym razem oprócz deszczu atakuje nas jeszcze grad

Przeczekujemy najgorsze pod najbardziej rozłożystą "choinką", jaką udaje nam się znaleźć (na szczęście nie ma burzy) i zmoknięci jak mokre kurki schodzimy szlakiem do Starego Smokovca, w którym oczywiście wychodzi słońce
