Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Słowacja

Słowacja może poszczycić się jednym z najdłuższych w Europie systemów tras turystycznych, które są oznaczone i przystosowane do ruchu pieszego. Łącznie w kraju znajduje się około 13 tysięcy kilometrów pieszych szlaków. Na terenie Słowacji znajduje się ogromna liczba zamków – jest ich tu ponad 200. W słowackiej miejscowości Herlany znajduje się jeden z niewielu gejzerów zlokalizowanych w kontynentalnej Europie. Gejzer ten jest wyjątkowy ze względu na temperaturę wody, która wynosi zaledwie 20 stopni. Do wybuchów wodnych dochodzi co około 30 godzin, a każda erupcja trwa pół godziny i pozwala na podziwianie dwudziestometrowego gejzera.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 25.01.2010 19:25

Interseal napisał(a):Rzeczywiście ten zvolenski ładny. Tylko zwiedzających coś nie widać. Pora tygodnia, czy pora dnia nietypowa?

Nie pamiętam, już jaki to był dzień tgodnia. Ale całkiem możliwe, że nawet niedziela, jako że to długi, majowy weekend się kończył.

Interseal napisał(a):Ciekawe który jako drugi? Może oczywista oczywistość... :wink: ? Coś bliżej naszej granicy..? :wink:

Nie tyle "drugi", co "drugie". :) Miasto z niezbyt wielką, ale bardzo ładną starówką. Kilka razy przejeżdżałem przez nie wieczorem i korciło mnie, by się zatrzymać i popstrykać fotki z podświetlonymi murami i kamieniczkami. Muszę kiedyś ten pomysł w końcu zrealizować. ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 29.01.2010 14:30

Oto garść fotek z anonsowanego wcześniej miasta. Tak wygląda Kremnica:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 29.01.2010 14:32

Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 29.01.2010 15:27

Przyznam, że w Kremnicy nigdy nie byłem. Nawet przejazdem. Zawsze wybieraliśmy drogę przez Banską Bystrzycę i Rużomberok albo wiadomo autostradę.

Przy zdjęciu z opadającym zielonym ryneczkiem mało nie wykrzyknąłem "Lewin Kłodzki !, choć po bliższym przyjżeniu wspólnę jest tylko owo nachylenie terenu :) .

Bardzo ładne i inne od naszych, choć nie tak bardzo od nas oddalone są te słowackie miasteczka.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 31.01.2010 19:04

Interseal napisał(a):Przy zdjęciu z opadającym zielonym ryneczkiem mało nie wykrzyknąłem "Lewin Kłodzki !, choć po bliższym przyjżeniu wspólnę jest tylko owo nachylenie terenu :) .

Bardzo ładne i inne od naszych, choć nie tak bardzo od nas oddalone są te słowackie miasteczka.

Wiesz, że ja mam zdecydowanie górskiego fijoła, więc dla mnie Słowacja, to też przede wszystkim góry. Ale fakt, że mają tam nieco miejskiego piękna rózwnież.
A Kremnica mi się bardzo podoba. Może przy następnej okazji się skuszę i zajrzę tam "by night". ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 01.02.2010 20:21

Pisząc kilka postów wcześniej o "oczywistej oczywistości" miałem na myśli oczywiście Oravsky Hrad.
Sam zamieściłbym tutaj kilka fotek, ale byłem tam w czasach fotografii analogowej, a ponadto podczas włamania do mieszkania, skradziono nam aparat z filmem z tej wycieczki.

Zamek ten to pewnie swego rodzaju pomost pomiędzy górskim fijołem a budowlanym pięknem... :wink:

Pozdrowienia.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 01.02.2010 22:55

Interseal napisał(a):Pisząc kilka postów wcześniej o "oczywistej oczywistości" miałem na myśli oczywiście Oravsky Hrad.

Haaa!.. Jest rewelacyjny! A właściwie - są rewelacyjne. ;) Niestety, ostatni raz, gdy tam byłem, to jeszcze nie pstrykałem fotek.

Interseal napisał(a):podczas włamania do mieszkania, skradziono nam aparat z filmem z tej wycieczki.

Ooops... :cry:

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 04.02.2010 23:26

Dotarłem w moich wspomnieniach do najgłębszych pokładów, uwiecznionych na fotkach. Kiedy przymuszony niemalże przez moich kolegów do zakupu aparatu fotograficznego przed wyjazdem do Peru, uległem i nabyłem takowy sprzęt, postanowiłem się z nim oswoić jeszcze przed wyjazdem. Zapakowałem się więc z namiotem i wyruszyłem na Słowację. Majowy, przedłużony weekend postanowiłem spędzić w Niżnych Tatrach.

Pojechalem przez Bańską Bystrzycę i skręciłem na Brezno. W Predajnej zjechałem z głównej szosy i zaparkowałem powyżej wsi Jasenie. Plecak na grzbiet i w drogę. Pierwszy odcinek szlakiem dolinnym aż do zabudowań w Kyslej.

Obrazek

Tu żegnam główną dolinę z jej szlakiem i obieram boczną drogę. Obchodzę szlaban z kłódką, zamykający przejazd samochodom. Kawałek dalej zaczyna się park marodowy, ale gdzie dokładnie - któż to może wiedzieć. Mam nadzieję, że nie będzie żadnej tablicy, zabraniającej wstępu - w końcu tu już ani szlaku nie ma, ani auta nie wjeżdżają. A ja - idąc drogą też przecież źdźbła trawy nie zgniotę. Muszę tylko szybko przejść pierwszy prosty odcinek, by nie rzucić się w oczy nikomu niepowołanemu; za zakrętem będę już tylko sam na sam z górami.

Obrazek

Minąłem zakręt szczęśliwie, ale już po chwili dobiega do mych uszu dziwny warkot, zupełnie niepasujący do otoczenia. Stanowi on prawdziwy dysonans w ciszy dzikiej przyrody tatrzańskiej. Przez chwilę łudzę się, że jakimś zrządzeniem losu dotarły tu dźwięki z głównej doliny. Ale nie... warkot silnika narasta, wyraźnie się przybliża. Jakiś samochód jedzie za mną. Zaczynam szybko obmyślać odpowiedzi na ewentualne głupie pytania. Kilka różnych wariantów przelatuje mi szybko przez głowę. Ale - może auto mnie minie, nie zatrzymując się?..

Obrazek

Daremne złudzenia. Nieco rozklekotana, stara Skodovka zwalnia i staje. Kierowca nie gasi silnika, ale przez otwarte okno rzuca pytaniem:
- A dokąd to?
Spoglądam do środka; oprócz niego, siedzi jeszcze drugi obok - obaj w strojach moro. O nędza... Zresztą, czego się mogłem spodziewać, skoro mieli klucz do kłódki, znaczy - służbowi. Leśni ludzie.
- Noo, w górę - odpowiadam, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem z ich strony.
- Tędy? Nie szlakiem?
Pytanie logiczne. Patrzę na twarz kierowcy - nie widzę czającej się radości urzędnika parku narodowego, że oto właśnie zaciska powoli pętlę na szyi ofiary.
- To tu nie ma szlaku?? - dziwię się - przecież był jeszcze przed chwilą.
Chwila - pojęcie względne. Przed szlabanem był.
- Nie, szlak szedł główną doliną. Ale jeśli chcesz dojść na grzbiet, to tędy też dojdziesz, tylko że to dalej.

Ufff, dojdę! Tak nie mówiłby ktoś, kto w następnym zdaniu stwierdzi, że tędy dojść nie wolno.
Wymieniamy kilka kolejnych zdań, w wyniku których ładuję się do ich gabloty i dalsze podejście pokonuję na tylnym siedzeniu Skody. Okazuje się, że chłopaki jadą do polovackej chaty i zabierają mnie ze sobą - co się będę męczył na piechotę. Po drodze ucinają krótką pogawędkę z napotkanym leśniczym, ale teraz to ja już panisko - leśniczy? Co mi tam leśniczy!
Zajeżdżamy do ich cahłupy, a tam większa gromadka się już uwija.

Obrazek

Obrazek

Niektórzy paradują z flintami, czasem ktoś znika z bronią w lesie. Dziękuję za podwiezienie i chcę się pożegnać.
- Gdzie?! Co?! Zaraz będzie obiad. Siadaj, rozgość się, jeśli już musisz iść w góry, to po obiedzie.
Ha! Niech będzie.
Deszcz zaczął padać jeszcze przed obiadem. Po obiedzie już zdrowo leje. Cóż, posiedzę jeszcze chwilę z nimi. Częstują trunkami, ale piję symbolicznie - przecież chcę iść w góry. Wreszcie deszcz ustaje i ruszam w trasę. Ale dzień już krótki i w efekcie wyruszam bez plecaka, tylko żeby wyskoczyć na grzbiet i dojść do szczytu, a potem wrócić do moich myśliwych na noc.

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 04.02.2010 23:29

Zbocza i doliny parują, małe placki błękitnego nieba szybko wypełniają się nowymi obłokami. Idę najpierw jakąś ścieżką, która potem raczy się skończyć. Mijam pole zmokłych krokusów i osiągam grzbiet Niżnych Tatr. Widać osady po północnej stronie, najbliższa to Liptovska Luzna.

Obrazek

Obrazek

Grzbietem wędruję w kierunku zachodnim, by dojść do Velkej Chochuli w masywie Prasivej. Tu już mam wygodną ścieżkę, w końcu to główny szlak tych gór. Za sobą widzę Chabenca i dalej zaśnieżone szczyty; nie potrafię określić, czy Chopok albo Dumbier są stąd widoczne.

Obrazek

Obrazek

Pod nogami mam coraz częściej płaty śniegu, ale Velka Chochula już na wyciągnięcie ręki. Mijam partyzancką mogiłę i zostaje mi ostatni fragment podejścia na szczyt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.02.2010 23:35

Sądząc po deskach, blacie oraz miednicy wystawionej przed chałupę, szykowała się większa "masarka" po polowaniu.
Gdy czytałem; "- Gdzie?! Co?! " byłem pewien, że chcą Cię zaprzągnąć do nagonki...

:)
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 05.02.2010 08:58

...a i "kociołek" niczego sobie... :)

Pozdrawiam
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 05.02.2010 13:08

Interseal napisał(a):Gdy czytałem; "- Gdzie?! Co?! " byłem pewien, że chcą Cię zaprzągnąć do nagonki...

Do nagonki? To i tak jeszcze byloby OK. Gorzej, gdybym miał wystąpić w charakterze zwierzyny.

Interseal napisał(a):Sądząc po deskach, blacie oraz miednicy wystawionej przed chałupę, szykowała się większa "masarka" po polowaniu.

mariusz-w napisał(a):...a i "kociołek" niczego sobie...

Na szczęście, nie asystowałem przy obróbce.
;)

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 07.02.2010 16:33

Wchodzę na szczyt Wielkiej Chochuli. Widoczność nie jest rewelacyjna. Kiedy kilka lat wcześniej wchodziłem na nią od północy - też w ramach pierwszomajowego weekendu - pogoda była świetna - ale cóż, cieszę się, że mimo wcześniejszej ulewy udało się chociaż tyle. Załapuję się nawet na nieśmiałe promienie słońca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracam do moich myśliwych. Zanim zdążę powiedzieć cokolwiek, już mnie łapią, sadzają przy stole, nalewają do kieliszka.
- Ja niepijący - wymawiam się.
- Co Ty?! Dzisiaj nie ma niepijących! Dziś zarówno Słowacja, jak i Polska stały się członkami Wspólnej Europy!
No cóż, jest to argument nie do zbicia. Piję więc za Slovensko. Pijemy wszyscy i za Polsko. Wolę jednak zaraz przejść na lżejsze trunki. Jest też już dla mnie gotowy obiad. Dostaję pełny, dymiący talerz, a jak się z nim uporam, mam się częstować z dużej tacy, stojącej na piecu - taki rodzaj grilla.
- Co tu jest na tym talerzu - pytam.
- Najpierw zjedz, potem ci powiemy.

No, to jem. Całkiem zjadliwe. No więc, czym mnie tu karmicie?
- Krowie żołądki - patrzą na mnie z ciekawością, oczekując reakcji. Może ich trochę rozczarowuję, ale żadnej specjalnej reakcji na tę okoliczność nie przygotowałem. Nie był to jakiś ekstra przysmak dla podniebienia, ale zupełnie przyzwoite.
Trochę mnie już suszy, więc pytam o coś chłodnego do picia. Okazuje się, że z trunków mają koniak i borowiczkę, a z chłodnych napojów - wino w plastikowych butelkach po wodzie Fatra. Tiaaa... w takim razie resztę wieczoru spędzam przy winie. A toast idzie za toastem...

Obrazek

Impreza się przedłuża. Wspominam, że mam namiot, ale o tym nie ma mowy. Mają dla mnie wolne łóżko na stryszku. Fajnie się z nimi gawędzi, mimo iż tematy polowania są mi obce. Ale wątki przeplatają się różne. Najmilsze wrażenie wywiera na mnie Jano - bardzo sympatyczny gość.
Siedzę trochę przy stole, potem przesiadam się na wyrko pod ścianą i stamtąd biorę udział w imprezie. Udział coraz bardziej bierny, coraz dalszy, spokojniejszy... Nawet nie wiem, kiedy znużony zasypiam.

Rano budzi mnie ruch w izbie. Jest mi łyso, że zająłem komuś łóżko.
- Nie ma sprawy - mówi gospodarz tego wyrka - poszedłem na stryszek.
Pakuję się i chcę pożegnać. Oczywiście - falstart. Najpierw muszę z nimi zjeść śniadanie. Pierwsze kawały dziczyzny już wyjmowane są z kotła.
- Masz, jedz pierwszy, skoro ci się spieszy. Ale może byś tu z nami został. Pogoda kiepska, będzie lało.

Obrazek

Widzę, że pogoda mało zachęcająca do wędrówki. Ale przecież przyjechałem po to, by trochę pochodzić. Zwijam się więc i żegnam z polovackim towarzystwem. Od jednego z młodych chłopaków dostaję na pamiątkę pobłyskujące kawałki rudy. To złoto, znalezione w pobliżu.
Jano na odchodnym mówi mi, gdzie mieszka.
- Jak zejdziesz z gór, wpadnij do mnie, opowiesz jak było. I uważaj na misie! Grasują w okolicy.

Obrazek

Ruszam ścieżką przez mglisty las, potem przedzieram się przez totalnie przemoczony młodnik i wychodzę na główny grzbiet Niżnych Tatr.

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 07.02.2010 16:38

Przechodzę kolejne szczyty - Latiborska hola, Durkova, Chabenec - ale im wyżej jestem, tym gorzej z widocznością. Chwilami jakiś kapuśniaczek mi towarzyszy, poza tym wzmaga się wiatr. Przyjemność takiej wędrówki staje się dyskusyjna. Gdy więc docieram na Kotliska, decyduję się na zejście z głównego grzbietu. Skręcam na południe i osiągam najwyższy szczyt mojej trasy - Skalka, 1980m.

Obrazek

Obrazek

Podziwianie widoków nie zabiera mi wiele czasu i kontynuuję trasę na południe. Przechodzę teraz pośród kosówki, która chętnie wita się ze mną swoimi licznymi, mokrymi gałęziami. Wychodzę spod płaszcza mgieł, ale tylko po to, by stwierdzić, że chyba troszkę się chmurzy.

Obrazek

Obrazek

Spoglądam tęsknie w doliny; w taką pogodę to wolałbym jednak być tam, w dole. Trochę drogi mi jednak jeszcze zostało i nie miałbym szans dotarcia przed zmrokiem. Z kolei nadciągające chmury oraz coraz wyraźniejsze pomruki zbliżającej się burzy sugerują szybkie rozstawienie namiotu i ukrycie się w nim.

Obrazek

Obrazek

Tuż przede mną Żiarska hola; kosówka rozstępuje się na boki, a ścieżka prowadzi łysym grzbietem. Coraz liczniejsze i coraz bliższe błyskawice, oddzielone od następujących po nich grzmotów coraz krótszymi odcinakmi czasu uruchamiają w głowie dzwonki alarmowe. Zaczyna padać, potem lać, a ja nie mam pojęcia, gdzie postawić namiot. Ba! Dokąd uciekać?!
Szacuję odległość i kierunek przemieszczania się burzy i wnioski nasuwają się same. To ostatni moment na ucieczkę. Skręcam w lewo i dopadam rosnącej poniżej kosówki. Błyskawice walą już w grzbiet, na którym byłem jeszcze dwie minuty temu i czarna chmura nasuwa się dokładnie nade mnie. Niemalże rozpłaszczam się pod krzakami, nie dbając o to, że jestem już zupełnie mokry. Burza przetacza się dokładnie przeze mnie. Zamykam oczy, by nie oślepiały mnie kolejne błyski. Upływu czasu do grzmotów nie ma co liczyć - to kwestia rzędu pół sekundy.
Trwa to około pół godziny, gdy wreszcie grzmoty od błysków oddzielają już dwie sekundy, potem trzy. Burza przechodzi dalej na wschód.

Obrazek

Czuję się, jak zmokła kura. Ale - zmokła, żywa kura. Nie usmażona na błyskawicznym grillu. Wyłażę z kosodrzewiny i - mimo że deszcz jeszcze nie ustał całkowicie - rozstawiam mój hotel. Trochę na tym cierpi, namakając tu i ówdzie, ale znajduję sobie w środku wystarczającą ilość suchego miejsca. Rozwijam karimatę, wskakuję do śpiwora - na dziś dosyć wrażeń.

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 07.02.2010 23:03

Franz napisał(a): No, to jem. Całkiem zjadliwe. No więc, czym mnie tu karmicie?
- Krowie żołądki - patrzą na mnie z ciekawością, oczekując reakcji. Może ich trochę rozczarowuję, ale żadnej specjalnej reakcji na tę okoliczność nie przygotowałem. Nie był to jakiś ekstra przysmak dla podniebienia, ale zupełnie przyzwoite.


...ale pod jaką postacią były podane te żołądki? Ja znam tylko jedną postać - zupę (flaczki).
Z opisu wywnioskowałem, że były grillowane/ pieczone - szczerze mówiąc nie znam takich przekąsek, za to znam i jadłem pieczone krowie wymiona. :)

Nigdy nie przyglądałem się z bliska Niżnym Tatrom, nigdy też nie oglądałem zbyt szczegółowo zdjęć, zawsze więc miałem wrażenie, iż są one o wiele bardziej skaliste (turnie)

Pozdrawiam
Interseal
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Słowacja - Slovensko



cron
Słowacja - strona 11
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone