Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Rumuńska majówka 2012

Niepodległość od Imperium Osmańskiego Rumunia uzyskała 9 maja 1877 roku. Połowa ludności Rumunii zginęła w II wojnie światowej. W Rumunii w 1917 roku wydano najmniejszy na świecie banknot o nominale 10 bani (10 groszy) - ma on 2,75 cm szerokości i 3,8 cm długości. Timisoara było pierwszym europejskim miastem, które wprowadziło konne tramwaje w 1869 roku i elektryczne oświetlenie ulic w 1889 roku.
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 26.06.2012 21:57

Pięknie tam było, to i zdjęcia chciało się robić i one chciały się udać :wink:

Miło mi Tymono, że się ujawniłaś. Pokazujemy córce świat, który znamy w sposób, który lubimy. Znamy trudności i zagrożenia oraz możliwości córki i jakoś da się wszystko poukładać. Pierwszy wspólny wyjazd był najtrudniejszy - takie docieranie się. Potem poszło z górki :)

kulka53 napisał(a):Nie rozpieszczała Was pogoda :roll: :?


Może tak to wygląda, ale bardziej dokuczał nam upał niż deszcz. Padało w sumie tylko w dwa popołudnia. Co i tak nie przeszkadzało nam się wówczas dobrze bawić :D Grunt to dobre nastawienie.

kulka53 napisał(a):Ten pojazd to chyba jakiś nowy nabytek... pamiętam jak pisałaś u nas że w Bośni nad Orlovacko Jezero nie dojechaliście z powodu fatalnej dla auta drogi.


Po tamtym wyjeździe zdecydowaliśmy, że na następne wakacje pojedziemy czymś 4x4. Po długich dywagacjach kupiliśmy RR, dość już leciwego. Parę mankamentów wyszło przed, coś tam w trakcie wyjazdu. Ale wróciliśmy z wakacji 2011 bardzo zadowoleni i oboje jesteśmy zdania, że się nam samochód całkiem przez swoją użyteczność zrehabilitował i zamortyzował.

Pozdrawiam
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 28.06.2012 09:35

Dzień 6
4 maja 2012 - piątek


Pomimo wczorajszej niepogody, kolejny dzień wita nas pięknie. Trudno oprzeć się krajobrazowi i nie zrobić jeszcze jednej panoramy Alp Rodniańskich.

Obrazek

Przed nami ostatni dzień w Rumunii, ostatnia górska wycieczka, tym razem w Marmarosze. Gór Marmaroskich nie brałam specjalnie pod uwagę w przedwyjazdowym planowaniu. Wydawało mi się, że nie starczy nam na nie czasu. Tu, na miejscu okazało się, że jak pogoda będzie łaskawa, powędrujemy na Cearcanul (1847 m n.p.m.).

Tą właśnie drogą:

Obrazek

Przed wędrówką trzeba zjeść coś solidnego.

Obrazek

Sprzątamy samochód i okolicę, pakujemy plecaki. Opuszczamy naszą łąkę, podjeżdżamy jakieś 500 m i parkujemy przy drodze przed nieprzebytą zaspą. Startujemy czerwonym szlakiem, którego nie ma na mojej mapie (kółka? paski? - nie pamiętam :oops: ).

Pierwsze "pole" śnieżne do pokonania:

Obrazek

Mijamy też zagrodę pasterską z "wypasioną" chałupą. Wkrótce gubimy gdzieś szlak. Droga wiedzie zakosami a my ją sobie początkowo skracamy. Później wędrujemy już w zasadzie cały czas drogą, wybierając wariant pasujący nam do kierunku.

Widoki stają się rozleglejsze.

Obrazek

Obrazek

Pokonujemy następne śnieżne pola:

Obrazek

Rzut oka za siebie - jeszcze rozleglej widać:

Obrazek

A my idziemy teraz trochę ostrzej do góry.

Wspólna wędrówka to okazja do długich rozmów.

Obrazek
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 28.06.2012 09:54

Wchodzimy na grzbiecik. Przed nami, na lewo, masyw Toroiagi, dalej Ukraina:

Obrazek

Cearcanul w towarzystwie Rodniańskich:

Obrazek

A my idziemy spacerkiem:

Obrazek

Z tamtąd:

Obrazek

Tam:

Obrazek

Podziwiamy widoki.

Przed sobą:

Obrazek

I za sobą:

Obrazek

Znowu przed sobą:

Obrazek

I trochę w bok :wink:

Obrazek

Aż wyhamowała (ale nie zatrzymała) nas kosówka. Kosówka była gęsta, trzeba było się przedzierać, więc zdjęć nie ma. Gdy doszliśmy na ostatnią przed szczytem kulminację okazało się, że najpierw trzeba dość sporo spaść aby potem wejść. Wyglądało też na to, że w większości będzie to walka z kosówką. Pewności jednak nie mam, bo słabo było widać w tamtą stronę.

Decydujemy, że to najdalszy punkt naszej trasy i rozbijamy obóz:

Obrazek
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 28.06.2012 10:10

Czas nas jednak zaczyna gonić, niebo wygląda podejrzanie. Wracamy.

Jeszcze rzut oka w stronę skąd przyszliśmy:

Obrazek

To co, nurkujemy?

Obrazek

Rady nie ma. Okazuje się jednak, że nie trzymając się ścieżki można sobie iść bardziej komfortowo:

Obrazek

Ciągle oglądamy się przez lewe ramię:

Obrazek

W drodze powrotnej trzeba znowu przejść przez mokry, płynący śnieg:

Obrazek

Nie możemy sobie odmówić - lepimy wiosennego bałwanka:

Obrazek

Schodzimy coraz niżej:

Obrazek

Jeszcze ostatnie śnieżne pole - to pod nim jest droga:

Obrazek


Wracamy do samochodu koło 15.00. Jeszcze coś jemy i wyruszamy w drogę powrotną, w kierunku Polski. Chcemy jak najwięcej przejechać więc zwiedzania raczej nie będzie. Zaraz za Borszą stajemy jeszcze na zakupy. Chmurzy się coraz bardziej i w końcu zaczyna padać deszcz.

Mi jednak żal, że już nic nie zobaczymy więc na otarcie łez wstępujemy tak na "chybił-trafił" do Rona de Jos. Mży i wysiadamy tylko ja.

Obrazek

Obrazek

W Sygiecie Marmaroskim tankujemy do pełna. Ponieważ się ściemnia rozważamy czy szukać miejsca noclegowego, czy jechać dalej. Postanawiamy czegoś poszukać. Gdzieś przed Huta Certeze skręcamy w prawo, w bitą drogę. Jedziemy ze 2 km ale okolica jakoś nam nie pasuje więc zawracamy. I całe szczęście, bo jeszcze byśmy się niechcący znaleźli na Ukrainie.

Postanawiamy, że będziemy jechać do oporu. Jeszcze tylko w Satu Mare, w nocnym sklepie, kupujemy piwo i palinkę i przekraczamy granicę z Węgrami. Tu jedziemy drogą analogiczną do tej sprzed kilku dni, tyle że granicę ze Słowacją przekraczamy bardziej na zachód, wąską dróżką w Pacinie. W głowach mamy już tylko myśl o spaniu, wybieramy więc jakąś polną drogę i jedziemy nią jakiś czas. Wkrótce mamy odpowiednie miejsce na nocleg. Jest chyba koło 2.00. Ścielimy szybko samochód i przekładamy śpiącą córkę.

Dziś mamy widok na rozświetlone Satoraljaujhely i Slovenske Nove Mesto ze wzgórzami Zemplenu w tle. A w gratisie - koncert słowików w niedalekich zaroślach.


Pozdrawiam
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 28.06.2012 10:30

Dorota_NS napisał(a):<...> przekraczamy granicę z Węgrami.

Jakoś tak króciutko... A Rumunii nigdy za wiele...

Pozdrawiam,
Wojtek
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12745
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 28.06.2012 18:01

Może kiedyś uda mi się jakiś dłuższy spacer przez Marmarosze i Rodniańskie (zapewne wcześniej jednak będzie Retezat :wink: ), ale z pewnością nie będzie to w porze krokusowych 8) dywanów... A szkoda!
Fajnie, że uraczyłaś nas fioletami pod stopami, z TAKIMI widokami wokół :!:
Pięknie było :D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 28.06.2012 23:22

Ale pięknie. Dziękuję za relację. Napasłam oczy.... 8O
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 29.06.2012 11:24

Wojtku, dla nas to też był bardzo krótki długi weekend :( Cztery dni w Rumunii to rzeczywiście bardzo mało. Dodatkowo dwa dni właściwie w jednym miejscu, z podobnymi krajobrazami więc też zlewa się w jeden :wink: Więc prawie jak trzy :lol:
Ale chodziło nam głównie o to, żeby było pięknie i żebyśmy wszyscy się dobrze tam czuli, czy to biegając za atrakcjami, czy siedząc i gapiąc się na otoczenie. A to zrealizowaliśmy w 200% :D


Danusiu, Marmarosze i Retezat piękne, choć różne. Góry Marmaroskie znam tylko z tego wyjazdu, w Retezacie byłam z plecakiem kilka lat temu chyba z 5 dni. Z gór rumuńskich były one dla mnie najbardziej męczące. Było to ciągłe: góra-dół-góra-dół, na przewyższeniach do 500 m. Ale my codziennie nocowaliśmy w innym miejscu.


Agnieszko, cieszę się, że Ci się podobało :) Rumunię już co prawda opuściliśmy, ale przed nami jeszcze trochę Słowacji i szczypta Beskidu Niskiego.

Pozdrawiam
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 29.06.2012 11:45

Dzień 7
5 maja 2012 - sobota

Słowacja



Żaden poranek na tym wyjeździe nas nie rozczarował - ten również jest słoneczny i ciepły. Wstajemy koło 8.00 i zaciekawieni oglądamy okolicę.

Z plecami mamy Zemplińskie wzgórza:

Obrazek

Wykonujemy wszystkie rutynowe poranne czynności i po 9.00 jesteśmy gotowi do drogi. Dziś co prawda wracamy do Polski, ale w Krempnej w Beskidzie Niskim chcemy być o 17.00-18.00 więc na Słowację mamy jeszcze trochę czasu. A ponieważ nic konkretnego nie zaplanowaliśmy, będzie całkowity spontan. Patrzymy na mapę i na "chybił-trafił" opracowujemy zygzakowatą trasę.

Bocznymi dróżkami dojeżdżamy do drogi na Trebisov, ale przed nim skręcamy na Secovce, a następnie na Koszyce.

Obrazek

Chcemy przejechać Dargovskim Priesmykiem zaznaczonym na mapie jako interesujące miejsce. Okazuje się, że to zwykła, dobra droga przez góry. Nic ciekawego. Odbijamy więc w drogę 576 na Vranov nad Topl'ou. Przebijamy się przez Slanske Vrchy i tu jest znacznie ciekawiej, jakoś tak dziko. Jedziemy wąską dróżką z niezliczoną ilością zakrętów. Na serpentynach mijamy estońskiego tira, który nie wyrobił się na zakręcie. Nawet jak go już wyciągną, to jak on pokona resztę bardzo ciasnych zakrętów :roll: I dlaczego wpakował się w taką drogę 8O

We Vranovie skręcamy w lewo w drogę nr 18 - nasz następny cel to Hanusovce.

Idziemy obejrzeć pałac:

Obrazek

Obrazek

A tu niespodzianka - mobilizacja, wojna czy co 8O

Obrazek

Rozłożyli się centralnie, przed frontem pałacu:

Obrazek

Obrazek

Strzelali - huku było co niemiara.

Obrazek

Obrazek

Córka się wystraszyła - zmykamy do samochodu.

Obrazek

Podjeżdżamy jeszcze kawałek drogą nr 18, w dali widać już nasz kolejny cel.

Obrazek
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 29.06.2012 11:59

Zatrzymujemy się w Kapusanach, aby obejrzeć ruiny hradu górującego nad miasteczkiem. Parkujemy samochód na łące i startujemy dość ostro pod górę, by za chwilę, już łagodniej, zanurzyć się w bukowym lesie.

Obrazek

Obchodząc górę dookoła po 30-40 min. jesteśmy na miejscu.

Obrazek

Trochę tu piknikujących, palą nawet ogniska.

Obrazek

Obrazek

Spoglądamy w dół:

Obrazek

Obchodzimy ruiny dookoła.

Obrazek

Stąd dobrze widać Straz (740 m n.p.m.):

Obrazek

Można się powspinać:

Obrazek

W końcu dopada nas głód. Schodzimy.

Obrazek

Przez chwilę jeszcze widzimy z góry miasteczko.

Obrazek

Koło samochodu gotujemy na kuchence szybki obiad i ok. 14.00 odjeżdżamy.

Jeszcze spojrzenie na hrad z drogi:

Obrazek

Przed nami ostatni punkt programu na Słowacji - lody w Bardejovie.

Na które zapraszam po niedzieli.

Pozdrawiam
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 29.06.2012 18:18

Też pomyślałam, że wizyta w Rumuni kończy relację, ale na szczęście jeszcze do Bardejova na lody jedziemy :wink: :)

pozdrawiam
:)
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 02.07.2012 12:15

Dzień 7 - cd.
5 maja 2012 - sobota

Słowacja - Bardejov


Z Kapusan do Bardejova mamy niedaleko, około 30 km. Lody to oczywiście pretekst żeby przespacerować się po miasteczku. Byliśmy już co prawda w Bardejovie zimą 2010 roku, ale tylko przejazdem. Zjedliśmy w rynku pizzę i zrobiliśmy szybką rundkę dookoła ratusza. Na dłuższy spacer było zbyt mroźno i zbyt późno. Teraz nie chciałam przegapić okazji by zobaczyć miasteczko w pełnej krasie. Tym bardziej, że Bardejov jest podobno najbardziej gotyckim miasteczkiem Słowacji a jego rynek jest wpisany na listę UNESCO.

Niebawem jesteśmy na miejscu. Poszukując niepłatnego parkingu objeżdżamy średniowieczne mury miejskie.

Obrazek

Parkujemy nieopodal tego muru:

Obrazek

Wchodzimy na rynek:

Obrazek

Robi na nas sympatyczne wrażenie, szczególnie, że jest dość pusto i prawie nie widać turystów.

Obrazek

Bazylika św. Idziego:

Obrazek

Obrazek

Najpierw lody w lodziarni pod białymi parasolkami.

Obrazek

Teraz można ruszyć na obchód miasteczka.

Oglądamy kamieniczki w rynku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 02.07.2012 12:23

Na chwilę opuszczamy rynek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

By znów na niego powrócić:

Obrazek

Idziemy w kierunku kościała św. Idziego.

Obrazek

Obrazek

Jest msza - wchodzimy na chwilę do środka.

Obrazek

Jeszcze tylko krótki spacer murami.

Obrazek

Obrazek

I wracamy do samochodu. Przed nami już definitywnie Beskid Niski.


Pozdrawiam
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 02.07.2012 21:59

Jak na zaledwie 4 dni to trzeba przyznać, że całkiem daleko się wybraliście. I świetna wyprawa z tego wyszła. Na koniec lody w Bardejovie, dobrze, że zrobiłam sobie zapasik lodów i też sobie zrobiłam lodowy wieczór. :wink: :D Byliśmy w Bardejovie gdy rozkopali całą miejscowość i układali te kamienie na wielkim rynku i kostkę na chodnikach.

Mam nadzieję, że pierwsza relacja zachęci Cię do pisania i pokazywania pokazywania jak się lubicie "powłóczyć" , bo gdzie, to już mniej więcej wiedzieliśmy :)

Bardzo nam się spodobało gotowanie kociołka nad ogniskiem. :D W Rumunii tak ale gdzieś w Grecji czy w Toskanii tego nie widzę :( :( :( A szkoda. No i taki kociołek - sporo miejsca by nam w aucie zajął. :wink:
Dorota_NS
Croentuzjasta
Posty: 135
Dołączył(a): 20.10.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dorota_NS » 02.07.2012 22:35

Lidia K napisał(a):Bardzo nam się spodobało gotowanie kociołka nad ogniskiem. :D W Rumunii tak ale gdzieś w Grecji czy w Toskanii tego nie widzę ...


Wiele rzeczy da się zrobić, to tylko kwestia przyzwyczajenia i nastawienia. W Toskanii rzeczywiście gotowanie na ogniu może byłoby trudne, ale nie byłam tam więc to tylko wyobrażenie.

Za to w Grecji - jak najbardziej. Na początku września w zeszłym roku dojechaliśmy na Chalkidiki. Byliśmy na plaży za Stratoni 2,5 dnia (Wy też na niej byliście w lipcu :) ) i tak gotowaliśmy. Mam gdzieś zdjęcie z gotowania :wink: (tyle, że plaża na nim jest raczej nierozpoznawalna) ale dziś się pakuję i nie wygrzebię.

Pozdrawiam
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rumunia - România

cron
Rumuńska majówka 2012 - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone