To idziemy na tę Velą Lukę

No, wdrapaliśmy się. Jest tu bardzo przyjemnie, bo wieje zimny wiatr.
Teraz pójdziemy trochę w dół. Za chwilę Vela Luka się wynurzy:
No i się wynurzyła:
Jest też Mala Luka- można na nią dojść szlakiem z tej Dużej

Na razie siadam i myślę:
No i podczas tego myślenia uruchamia mi się osobowość księgowego








Reasumując- złażenie na sam dół jest dla nas nieopłacalne

Idziemy do Baški

Na początek trzeba wrócić tą samą drogą, czyli ponownie wdrapać się na Rebicę i z niej zleźć:
Dochodzimy do rozstaju nad kanionem i tu zamiast żółtego szlaku, wybieramy czerwony który górą prowadzi aż do campu Bunculuka. Tutaj nie ma już absolutnie żadnych trudności, momentami jest całkiem płasko:
Im niżej, tym skwar coraz większy

Jesteśmy już blisko Baški:
Na miejscu okazuje się, że z Festiwalu Crna Ovca, została tylko owca na miarę naszych możliwości Tak mi się skojarzyło

Na początku stwora ustawiono na nadmorskim deptaku, a potem nastąpiła przeprowadzka i owieczka stała na skrzyżowaniu daleko od centrum

Ciekawe czy już zgniła


Musieliśmy bardzo źle wyglądać i jeszcze gorzej pachnieć, bo po raz pierwszy od tygodnia nie byliśmy w ogóle zaczepiani przez konobowych naganiaczy


Nie wiem jak jest w sezonie, ale w maju w niedziele sklepy były czynne tylko do 12 stej. Z braku laku kupiliśmy po piwku w Tisaku po kosmicznych cenach i pobiegliśmy do naszego klimatyzowanego domku.
Trochę nas ta wyprawa sponiewierała, głównie za sprawą pogody.
Jutro zwiedzimy pełne uroku miejsce

