napisał(a) Krzysztof i Lidia » 25.02.2013 21:45
Wróćmy jeszcze troszkę do Podobuc
Przebywając chwilowo po przeciwległej stronie zatoki, w stosunku do miejsca, z którego tu dotarliśmy

zważywszy na to, że jest baaardzo.... ciepło

postanowiliśmy nabyć coś do picia. Jako, że w drodze powrotnej nie bardzo mogłem liczyć na Lidkę

przynajmniej do "normalnej" drogi

zamówiłem w okolicznym

sam nie wiem czy barku, czy sklepiku

w każdym razie zamówiłem... dwie wody. Wszystko było porządku, a nawet bardziej niż w porządku - zimniutka woda podana w szklaneczkach, a nie z gwinta - do momentu zapłaty. Otóż, na pytanie o należność, usłyszeliśmy odpowiedź: łoter noł kesz
- Kao noł kesz

- pytam próbując zostawić banknocik. A ten dalej swoje noł. Chwilkę trwała sobie dyskusja na temat opłacalności takiej usługi, tłumaczę, że lodówka schłodziła, że szklaneczki trzeba umyć, że woda też kosztowała. Mimo to, nie udało się przekonać... chyba... właścicieli, do mojej teorii

Wreszcie udało się zażegnać konflikt

Żeby jakoś się zrewanżować, zamówiliśmy jeszcze.... piwo

tym razem już za kesz
Po spożyciu i uregulowaniu rachunku ruszyliśmy na dalszy obchód Podobuc.



