NA OBCASACH przez Vis Pelješac i Brač

Katerina napisał(a):

agata26061 napisał(a):Wydaje mi się, że w zeszłym roku u nas, pod Kielcami widziałam koliberka przy pelargoniach mojej mamy, ale ręki uciąć nie dam i żadnego innego organu tym bardziej
No, ale Kielce to już bardziej południe Polski...

To odważny był, skoro się w kieleckie nie bał polecieć (mam rodzinę w kieleckiem, to coś wiem na ten temat )

Nie no spokojnie, u nas aż tak nie pi*dzi, jeśli o to chodzi

agata26061
Nie no spokojnie, u nas aż tak nie pi*dzi, jeśli o to chodzi

Bardziej miałam na myśli sztachety z płotu , co chodzą w ruch na weselach
A pi*dzi to u mnie i u Kapitańskiej

beatabmAle ze flaminga żadnego dmuchanego nie upolowałaś to aż dziw bierze. Widać wszystkie odleciały już do ciepłych krajów

To niesprawiedliwe

Katerina napisał(a):

agata26061
Nie no spokojnie, u nas aż tak nie pi*dzi, jeśli o to chodzi

Bardziej miałam na myśli sztachety z płotu , co chodzą w ruch na weselach

OOOOO, o takim stereotypie, to nie słyszałam, ale myślę, że sztachety z płotów, to w każdej części Polski można było dostać i pewnie w jeszcze niejednej części naszego kraju się znajdą

[b agata26061][/b]

Agata, to nie stereotyp, byłam na dwóch weselach, na których się nimi okładali, przysięgam
Ale w górach to się musi dziać dopiero

W górach to
nie trzeba nawet wesela

http://24tp.pl/n/44462?fb_comment_id=12 ... 9dceec60fc

Siedzi Baca na górce i buja się. Podchodzi turysta i pyta:
- Baco, co robisz?
- Waham się.
- Jak to się wahasz?
- Ano panoczku byłem wczoraj ze starą na weselu. Dostałem po mordzie, ukradli mi portfel i zegarek, a starą zgwałcili a na dodatek zaprosili jeszcze na poprawiny.
- I co? - pyta się turysta - Idziecie?
- Stara chce iść, ale ja się jeszcze waham.

tomekkulach napisał(a):W górach to
nie trzeba nawet wesela

http://24tp.pl/n/44462?fb_comment_id=12 ... 9dceec60fc

Sama niemal nie zarobiłam od górali w Szczawnicy...Ale nie siekierą tylko kijem bilardowym
Dawno to było, teraz pewnie się pozmieniały obyczaje

Janusz Bajcer

Stare, ale jare

U mnie na weselu nikt nie fikał,
może dlatego,że
"nomniiējsy z braci mo
meter ôsiēmdziēsiont wzrostu"
Gusia potwierdzi
(a miałem ich 6-ciu)

Katerina napisał(a):

[b agata26061][/b]

Agata, to nie stereotyp, byłam na dwóch weselach, na których się nimi okładali, przysięgam
Ale w górach to się musi dziać dopiero

No to nieźle trafiłaś Tak się składa, że my to tak w roku jesteśmy średnio na 5-ciu weselach (w tym roku, które nasze było, to nawet 11 się trafiło ) ale nigdy sztachetowej imprezki nie było... a mieszkam w samym sercu Gór Świętokrzyskich, pod ich najwyższym szczytem Łysicą - 612mnpm Jak nie zapomnę, to jutro "cyknę" fotkę z balkonu
...A może sztachetowe tango jeszcze przede mną...

agata26061 napisał(a):

Katerina napisał(a):

[b agata26061][/b]

Agata, to nie stereotyp, byłam na dwóch weselach, na których się nimi okładali, przysięgam
Ale w górach to się musi dziać dopiero

No to nieźle trafiłaś Tak się składa, że my to tak w roku jesteśmy średnio na 5-ciu weselach (w tym roku, które nasze było, to nawet 11 się trafiło ) ale nigdy sztachetowej imprezki nie było... a mieszkam w samym sercu Gór Świętokrzyskich, pod ich najwyższym szczytem Łysicą - 612mnpm Jak nie zapomnę, to jutro "cyknę" fotkę z balkonu
...A może sztachetowe tango jeszcze przede mną...

Agata, te moje doświadczenia to z okolic Końskich...i to dawno
Czekam na tę fotkę

Katerina napisał(a):
Agata, te moje doświadczenia to z okolic Końskich...i to dawno
Czekam na tę fotkę

Hehehe no, to całe szczęście, że do Końskich mam jakieś 60km A tak już zupełnie poważnie, to teraz wesela robi się "na poziomie". Na przyszły rok szwagierka planuje: dodatkowe oświetlenie led całej sali (zamawia się to jako "extra" do normalnego wystroju sali), oczywiście barmana i baristę, co by goście mogli się dobrej kawy i drina napić, oprócz tego clowna dla dzieci (na 2 dni, czyli wesele i poprawiny). Oprócz tego szereg innych pierdół, o których ja nie myślałam podczas mojego ślubu, ale no cóż, takie życie, świat się zmienia. I oczywiście podróż poślubna na Dominikanę już zaklepana... A ja byłam w Chorwacji, rok po ślubie....

Nowa lala Vila odrazu z wróżką mi się skojarzyła

Lala z Pizzerii La Casa co to ma ten wystrój rustykalno-graciarniany jest strszana jak z horroru jakiegoś brrr.
Na tej fotce z lewej strony na drzewie też jakaś lala uczepiona chyba

Katerina napisał(a):...

...

A do tego jaka biedna już zmarnowana bungevilla tzn ... pewnie przekwitła.

Kicio może być piątą wodą po kisielu spokrewniony z rosyjskim choć ślepia ma bardziej jak brytyjczyk, no ale krawat i skarpetki to nabył po dachowcach Ale i tak jest śliczny

Volkswagenowej rodzince kiepsko z oczu patrzy

agata26061 napisał(a):

Katerina napisał(a):

agata26061
Nie no spokojnie, u nas aż tak nie pi*dzi, jeśli o to chodzi

Bardziej miałam na myśli sztachety z płotu , co chodzą w ruch na weselach

OOOOO, o takim stereotypie, to nie słyszałam, ale myślę, że sztachety z płotów, to w każdej części Polski można było dostać i pewnie w jeszcze niejednej części naszego kraju się znajdą

Katerina napisał(a): Agata, to nie stereotyp, byłam na dwóch weselach, na których się nimi okładali, przysięgam
Ale w górach to się musi dziać dopiero

A nie Ty byłaś powodem tej walki ... no bo żeby aż 2x

tomekkulach napisał(a):U mnie na weselu nikt nie fikał,
może dlatego,że
"nomniiējsy z braci mo
meter ôsiēmdziēsiont wzrostu"
Gusia potwierdzi
(a miałem ich 6-ciu)

Oj potwierdzi ... Wy do tych górskich szczytów tak się pniecie Koszykarze normalnie

agata26061 napisał(a): ... Tak się składa, że my to tak w roku jesteśmy średnio na 5-ciu weselach (w tym roku, które nasze było, to nawet 11 się trafiło ...

Toż to bankructwem grozi, niejedne wakacje już przepuściliście

agata26061 napisał(a): ... nigdy sztachetowej imprezki nie było... a mieszkam w samym sercu Gór Świętokrzyskich, pod ich najwyższym szczytem Łysicą - 612mnpm Jak nie zapomnę, to jutro "cyknę" fotkę z balkonu ...

Ale masz bliziutko na złoty
Bardzo dawno tam byłam ... ze 35 wiosen wstecz to i niewiele pamiętam.
Dawaj fotkę koniecznie

Katerina napisał(a):... Wracamy przygotować się na wieczorną ucztę duchową na Korčuli

Za to Korcule mam jeszcze świeżo w pamięci ... niestety tylko w świetle dnia, ale też się przygotuję na duchowe doznania

Janusz, dobry kawał.
Katerina, myślałem, ze bijatyki weselne to taki wiejski "urban legend".
Agata, rozbiłas mnie ta ilością wesel. Jak ja policze (telefon nie chce zrobić "ę") to z moim w życiu byłem na 8 weselach (na przestrzeni około 30 lat), a mam niemałą rodzinę, żona też i trochę kumpli .

gusia-s napisał(a): Toż to bankructwem grozi, niejedne wakacje już przepuściliście

To prawda, ale już się liczba zmniejsza. W zeszłym roku tylko 2 były i w tym roku też tylko 2 będą. Ogólnie znamy się z mężem 12 lat i przez ten czas nie mieliśmy roku, żeby wesela nie było jakiegoś Za tą kasę, co na nie wydaliśmy, to na pewno wakacje "na wypasie" by były, ale nie patrzymy na to w takich kategoriach. Nie wyobrażam sobie odmówić komuś bycia na jego przyjęciu weselnym z takiego powodu, że szkoda mi dla niego kasy

gusia-s napisał(a): Ale masz bliziutko na złoty
Bardzo dawno tam byłam ... ze 35 wiosen wstecz to i niewiele pamiętam.
Dawaj fotkę koniecznie

Dzisiaj Łysica zamglona, nic nie widać. Może jutro będzie lepsza pogoda...

Trajgul napisał(a):Agata, rozbiłas mnie ta ilością wesel. Jak ja policze (telefon nie chce zrobić "ę") to z moim w życiu byłem na 8 weselach (na przestrzeni około 30 lat), a mam niemałą rodzinę, żona też i trochę kumpli .

U nas też mamy dużą rodzinę, a raczej rodzice mieli po kilkoro rodzeństwa, więc my jako ich dzieci jesteśmy wszyscy w zbliżonym wieku i tak po kolei każdy z wnucząt moich babć bierze ślub. Zarówno ja, jak i mąż mamy dużo znajomych, więc teraz też byliśmy w takim wieku, że każdy się hajtał . Niestety już nie wielu znajomych i rodziny pozostało w stanie wolnym, więc imprezki się kończą, a szkoda, bo je bardzo lubimy. To jest niemal jedyna okazja, żeby spotkać całą rodzinę i większość znajomych w jednym miejscu.