Skoro tak bardzo podobał Wam się Stari Grad, to zamieszczę jeszcze kilka fotek
i klasztor dominikanów z XV wieku, którego jakoś nigdy nie widzieliśmy podczas poprzednich wizyt w mieście:
I na koniec spojrzenie za siebie - w stronę Glavicy:
na którą znowu nie dotrzemy, choć było blisko... Właśnie przejeżdżamy nieopodal:
Ale już tak bardzo ciągnie nas na plażę! Za cel obraliśmy sobie uvalę Žukova. Aby do niej dotrzeć, trzeba ze SG skręcić na Rudine, przejechać przez Veliką Rudinę i dalej, szutrem w stronę półwyspu Kabal.
Zatrzymujemy się na małym parkingu przy szutrowej drodze. Prowadzi z niego do zatoczki dość stroma ścieżka:
Cudny widok na Brač i Vidovą:
Jeszcze parę kroków:
i jesteśmy w zatoczce:
Oprócz nas nie ma tu nikogo
Jadran ma cudowny kolor, a słońce zaraz się schowa, więc nie tracimy czasu i wskakujemy do wody
Ktoś tu był dawno temu
Kawałek dalej, po prawej, jest domek i w oddali słychać odgłosy kąpiących się:
Do naszej części uvali też wkrótce przychodzą ludzie:
ale zatoczka jest na tyle duża, że każdy ma wokół siebie sporo przestrzeni.
Siedzimy tu rekordowo długo, jak na nas, bo do 18:30. Spokój Žukovej działa odprężająco, a widok hipnotyzuje:
W końcu jednak trzeba się zbierać... Tym bardziej, że mamy w planach jeszcze odwiedziny jednego miejsca
Od kiedy zobaczyłam w sieci zdjęcie Malej Rudiny, wiedziałam, że muszę ją zobaczyć! To była druga fotka z tej strony:
https://villashvar.com/en/the-island/village-of-rudine
Wiem, że w którejś Rudinie (są dwie - Velika i Mala) mieszka/mieszkała (?) dawno niewidziana na forum rezydentka Kasia. Niestety, tym razem nie udało nam się spotkać, tak jak w 2009 roku
Idziemy zobaczyć to "eko selo", jak głosi tabliczka:
Ciekawy komin, prawie jak na Lastovie
To jest dokładnie to miejsce, które widziałam w internecie
Uwielbiam takie stare kamienne wioski
Czuje się tutaj klimat Dalmacji
Niektóre domy są świeżo wyremontowane i oferują noclegi:
Zauważamy też owoce passiflory (męczennicy), które znamy z Maslinicy na Šolcie:
Jest nawet čuvita, która przypomina nam o tamtych wakacjach
Powoli opuszczamy przepiękną wioskę. Obok Maździaka czai się kot, który wyraźnie chce nas zapytać: Co my tu robimy
Jedziemy znowu w stronę SG, podziwiając widoki m.in. na Dol:
Małż mówi, że musimy pojechać do kościoła widocznego na zdjęciu i zobaczyć pogled stamtąd. OK, pojedziemy, ale już nie dzisiaj, bo głód daje o sobie znać.
Tym razem zjemy "w domu", a po kolacji, razem z nowym Towarzyszem - kaczką (której daliśmy na imię Josip, po obecnym gospodarzu
planujemy jutrzejszą wyprawę kajakową
Co do gumowych "stworów", we Vrboskiej można też było kupić świnki
My jednak postanowiliśmy być wierni kaczkom
Jutro - kolejne kajakowanie po Jadranie

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)