11 lipca: PiątekHvar, nurkowanie i pożegnanieStało się.
Piątek to nasz ostatni dzień na Divnej. Postanowiliśmy jednak na razie nie myśleć o pakowaniu i drodze powrotnej.
Pogoda zachęcała do odbycia pontonowej wycieczki





Panoramy naszego urlopowego raju



Tym razem to ja stałam się kapitanem naszej łodzi i na początek obrałam kurs dookoła wyspy... tak żeby się trochę rozgrzać












Poszło mi nawet dobrze, a sterowanie
łodzią spodobało mi się na tyle, że podjęłam szybką decyzję: znowu płyniemy na Hvar





Gdzieś za sobą zostawiliśmy górzysty półwysep.

A przed nami Hvar i ląd




Tuż przed wpłynięciem do Sucuraja oddaje stery. Nie czuję się na tyle pewnie żeby pływać między łódkami, pontonami a tym bardziej uciekać przed promem





Tym razem nie idziemy na piwko
Pogoda jest piękna, a Jadran spokojny, jednak trochę nie podobają mi się chmury i mam stracha że zacznie wiać. Na nic zdały się uspokajające słowa Artura, który mówił, że nie będzie problemu z powrotem. Uparłam się i tyle.
Opłynęliśmy więc port i zaczęliśmy drogę powrotną.








Oczywiście okazało się, że nie miałam racji. Chmury tylko dodawały uroku, a Jadran dalej wyglądał jak jezioro


Gdzieś w połowie drogi zatrzymaliśmy ponton i podziwialiśmy widoki jednocześnie żegnając tegoroczny Peljesac i ... Hvar.







Standardowo gdzieś przed plażą był obowiązkowy skok do wody



I to była nasza ostatnia gumiakowa wycieczka
Nie ma się jednak co smucić, do dopiero połowa dnia. Przed nami nurkowanie, tym razem z prawej strony zatoki
