Cityhopper czyli tu i tam z aparatem.

Pääkäyttäjä napisał(a):Każda sroka swój ogon chwali - czy jakoś tak W każdym razie, w Bledzie mocno się chwalą kremówką, że to u nich, że to ich recept, itd.

No pewnie, że każdy obstaje, że to ich przepis A może każdy jest jednak trochę inny i oba ciastka są wyjątkowe Trzeba spróbować obu, najlepiej jednocześnie i porównać

Panoramy piękne! A ja myślałam, że moje foty są ładne...




Słowenia nas tak zauroczyła, że w tym roku wracamy. W drodze powrotnej z CRO zaatakujemy Jaskinię Postojną i Ukanc (30 km od Bledu), czyli będziemy na końcu świata

Powoli trzeba żegnać się z Bledem. Listopadowy wyjazd traktuję jak zwiad rozpoznawczy tudzież zdobycie namiarów na jakieś pensjonaty (każdy właściciel, jak dotąd, u ktorego rezerwacja odbywała się przez Booking dawał mi wizytówkę i mówił, żeby dzwonić bezpośrednio do nich - bo i my możemy załapać się na trochę niższą cenę a i oni nie musza płacić pośrednikowi).

Mocno późna złota godzina. Słońce zachodzi tu bardzo szybko.



Pamiątkowa fota Fjateła w Koritnie. Od dwóch tygodni ma nowego, zadowolonego właściciela (o dziwo, tego typu zdjęcia działają dość zachęcająco na kupujących - znaczy, że auto bez marudzenia pojechało i wróciło do domu...).



Wieczorem żegnamy się z Bledem...



Po szybkich zakupach w markecie po drodze, kierunek dom. Był mały stres, bo nie kupowałem winiety słoweńskiej, w obie strony skorzystałem z węzła Jesenice. Na bramkach halt - gdzie winieta, pyta nas gostek z DARS. Ja mu na to, że byłem w Koritnie i wyjechałem tu, w Jesenicach. "Ma pan coś na potwierdzenie pobytu w Koritnie?" Pokazałem mu fakturę, pan się uśmiechnął i życzył spokojnej drogi (właściwie to już chyba drugi raz, jak w Słowenii mi winietę sprawdzają). Tunel Karawanka już bez problemów...



...a Austria wita nas świezym śniegiem.

Brrrr.... aż mi się zimno zrobiło od ostatniej fotki Kto wie, może niedługo jeszcze w Polsce nam tak sypnie...

Mała zapowiedź. W programie będą...

...Izola która nas nie urzekła.


Piran, do którego wpadliśmy na dwie godziny a wyjazd z parkingu zajął nam tyle samo.


Oraz Vrbnik. Ciasnota, upał i napitki.


Z Krku chyba nic nie będzie - trzy razy fotografować to samo miasto, w którym za wiele się nie zmieniło poza większą ilością rodaków i Szwedów Miała być jeszcze Baška ale jest tylko "widelec", został niesmak i ksywka "Schumacher"

Ja już się piszę na oglądanie Twoich pięknych fot

maslinka napisał(a):Ja już się piszę na oglądanie Twoich pięknych fot

Dzięki Przeglądam zdjęcia i utwierdziłem się w przekonaniu, że jednak w moim aparacie zaczęła szwankować migawka...

==

Jesteśmy w Izoli. Szukanie parkingu - ten darmowy (do 12h postoju) - pełny.


No to zostawiamy auto obok, na pustym ale płatnym - 4 EUR za dzień - parkingu.


Idziemy, trochę się plączemy, szukamy kierunku - no i tu właśnie pierszy zgrzyt. Piran i Koper są porządnie oznaczone i opisane. Izola - nie. No ale dobra... ozobny zegar słoneczny na kamienicy przy ul. Zustovičeva.


Podchodzimy pod dzwonnicę, która udaje (jak większość w tym regionie) wenecką kampanilę z pl. św. Marka. W tle kościół św. Maura. Aut tyle, że głowa boli


Chwila drapania się w głowę, szybka kontrola mapy... i reszta później

Trudno, czekamy.

Upał straszny, idziemy - może w uliczkach znajdziemy trochę cienia i spokoju. Po chwili okazuje się, że Izola nie jest w ogóle oznaczona, żadnych wskazówek co i gdzie obejrzeć. Historyczne obiekty nie są w ogóle oznaczone. No i auta jeżdżące po starym mieście. Izola nas nie chwyciła za serce. Wydaje się być bardzo ubogim krewnym Piranu i Koperu.



Ale ludzie wydają się być wyluzowani i zadowoleni


Przypadkiem wychodzimy na nadbrzeże. Plaża jest.


Rzut oka na waterfront. Gdyby nie te auta i ogólne wrażenie chlewu...


Tu się na chwilę zatrzymamy. Skwer przy placu Republiki. Lody w kawiarni Diana - gałkowane bardzo dobre, włoskie - klasyczne.

Snujemy się po Izoli... pustki.


Wszędze pusto.


Tu też. W tle Karolina.


Kościół św. Katarzyny


Rokokowy pałac rodziny Besenghich z XVIII w - najpiękniejszy zabytek Izoli.

Rzeczywiście wszędzie jest pusto, pewnie wszyscy się przed upałem pochowali.
Co do samej Izoli, to na Twoich zdjęciach źle się nie prezentuje.

maxredaktor napisał(a):Rzeczywiście wszędzie jest pusto, pewnie wszyscy się przed upałem pochowali.
Co do samej Izoli, to na Twoich zdjęciach źle się nie prezentuje.

Na plaży sporo ludzi. Plaża jest tu użyta na wyrost - bliżej starówki jest kamienisto i jakby syfiasto, dalej jest betonowa plaża, z paroma leżakami (ławki), przy skwerze (ludzie rozłożyli się na nim między drzewami). Dalej jest mniej ludu.

Co do zdjęć - staram się wydobyć to, co najlepsze i ukryte piękno

Wieża widoczna prawie zewsząd.


Dość często fotografowany obiekt - kościół św. Jana Apostoła (aka Ewangelisty).


Bez bardzo szerokiego kąta trudno się tu zmieścić...


Detale, detale, detale. Wiele jest w opłakanym stanie.


W zaułkach cisza i spokój. Kto by w taki chyc na rowerze jeździł...


Tu trochę więcej życia... No i tu właśnie dochodzę do zdania, ze Izola jest źle oznaczona. Z mojej lewej, niewidoczny na zdjęciu są pałace Manzioli oraz Lovisato. Żadna, ale to żadna mapa ich nie pokazuje a dokopać się do wielu pozostałych rzeczy było trudno. Zaś albo my mamy pecha albo nie wiem ale biuro informacji turystycznej było zamknięte (w środku nikogo, na drzwiach żadnej informacji, ze zaraz wracam czy coś).


Kościół św. Marii z Alieto


Popiersie upamiętniające rybaka-rewolucjonistę, Franca Štokę-Rado.


Molo i widok na Park Krajobrazowy Strunjan. Nie jechaliśmy, upał dawał się Karolinie we znaki (ach ten błogosławiony stan).


Widok na Ankaran po prawej i Triest w oddali po lewej (chociaż to chyba bardziej Barcola a to białe po lewej to zamek Miramare).


Spacerujemy wzdłuż brzegu. Idziemy na parking.


To chyba jest fabryka konserw...


OK. Skoro przebrnęliśmy przez Izolę, niestety pomijając parę miejsc, jedziemy odwiedzić na chwilę Piran. Izola nie ujęła nas ani trochę, może tu jeszcze kiedyś zajrzymy, uzupełnić zdjęcia o Strunjan czy parę pominiętych miejsc.

Mała przerwa na ochłodzenie się. Wypad do Haarlem i Amsterdam, dwa tygodnie przed urlopem. Pogoda nie dopisywała, większość czasu było szaro i buro. Dla mnie i kolegi Dave'a, było dość ciepło - dość dziwnie wyglądaliśmy w szortach Planu nie było, ja wpadłem tu na szkolenie - daleko nie jest, prawie na pewno tu wrócę. Muszę jeszcze odgrzebać foty z Utrechtu

Cześć Adrian! Młyn De Adrian.


Kaashuis Tromp. Sery, seeeeeeeeeeryyyyy - mógłbym tu zamieszkać.


Teylers Hofje. Kompleks 24 domów, z bardzo stylowym podwórkiem. To miejsce nadal funkcjonuje jako dom opieki.


Urząd Miejski oraz Róża Wiatrów na Groete Markt.

Fajnie masz
Za zdjęciami Utrechtu pogrzeb głęboko bo byłem tam już bardzo dawno . . . wspomnień za to całe mnóstwo


Pozdrawiam
Piotr

Pääkäyttäjä napisał(a):Wypad do Haarlem i Amsterdam, dwa tygodnie przed urlopem. <...> Muszę jeszcze odgrzebać foty z Utrechtu

Te okolice odwiedziłem bodajże w 1992 roku, więc pamiętam niezbyt wiele, zerknę zatem u Ciebie.

Pozdrawiam,
Wojtek